Prosi na ucztę obu/ i Małżeńskie gody/ Znakomity Poeta Pan młody/ nie młody. Abosz wzrok oka twego szczęśliwie to zdarzy/ Ze zomięszkanych pociech ucieszą się Starzy. Ze z głowy/ zbrody Prorok/ dojdzie Abrahama/ Któremu w siedmdziesiąt lat/ łaska Boska sama Syna dała. Chociaż bieg wieku przyrodzony/ Bardziej kwapił od Zony/ niżełi do Zony. Tyś pierwsza Trojańskiego Parysa swatała/ Gdyś nadobną Helenę jemu przyrzekała. Za twoim zaleceniem Kawaler on ładny/ Teseus; w łaskę przyszedł pieknej Ariadny. Ty nietylko ten związek/ między ludźmi święty/ Konasz: Leć między ptastwem i między zwierzęty. Idzie Lew za samicą/
Prośi ná vcztę obu/ y Małżeńskie gody/ Znákomity Poetá Pąn młody/ nie młody. Abosz wzrok oká twego szczęśliwie to zdárzy/ Ze zomięszkánych poćiech vćieszą się Stárzy. Ze z głowy/ zbrody Prorok/ doydźie Abráhámá/ Ktoręmu w śiedmdźieśiąt lat/ łáská Boska sámá Syná dáłá. Choćiasz bieg wieku przyrodzony/ Bárdźiey kwápił od Zony/ niżełi do Zony. Tyś pierwsza Troiańskiego Parysá swatáłá/ Gdyś nadobną Helęnę iemu przyrzekáłá. Zá twoim záleceniem Káwáler on łádny/ Theseus; w łáskę przyszedł piekney Ariádny. Ty nietylko ten związek/ między ludźmi święty/ Konasz: Leć między ptástwęm y między zwierzęty. Idźie Lew zá sámicą/
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 207
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
wsi pewnej. Karczma pusta. Kto, pytam, panem? Aż mój krewny, Jużeśmy się dwadzieścia nie widzieli roków. Ślę z pieniędzmi do dwora sługę dla obroków, Aleć był tak dyskretny, że mi bez pieniędzy Owsa i czego trzeba przysyłał co prędzej, Z tą jednak kondycyją, żebym się nie kwapił Z jego wsi, ażby on mnie i ja go obłapił. Nazajutrz, w drogę wozy wyprawiwszy wprzódy, Wyboczę na rumaku do dwora z gospody. Ledwie co siędziem, ledwie powitam się mile, Aż grzmot, hałas, jakby mnie uparał po żyle: Żona jego z dziewczęty z srogim robi płaczem, Jedne szczepą
wsi pewnej. Karczma pusta. Kto, pytam, panem? Aż mój krewny, Jużeśmy się dwadzieścia nie widzieli roków. Ślę z pieniądzmi do dwora sługę dla obroków, Aleć był tak dyskretny, że mi bez pieniędzy Owsa i czego trzeba przysyłał co prędzej, Z tą jednak kondycyją, żebym się nie kwapił Z jego wsi, ażby on mnie i ja go obłapił. Nazajutrz, w drogę wozy wyprawiwszy wprzódy, Wyboczę na rumaku do dwora z gospody. Ledwie co siędziem, ledwie powitam się mile, Aż grzmot, hałas, jakby mnie uparał po żyle: Żona jego z dziewczęty z srogim robi płaczem, Jedne szczepą
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 133
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ten jako dopadnie Owej pełnej, mało co zostało się na dnie. Toż skoro go po garle niezwykły smak rzeże, Uważa, potem wącha i nie wprzód postrzeże, Aż drugi raz skosztuje, toż za trzecim ledwie: „A naszczał ci skurwysyn, wypiłbym był ze dwie Mniejszych dobrego wina, do wielkiejm się kwapił; Wskórałem, żem się za to czyichsi szczyn napił.” Toż wylawszy ostatek do sieni z pośpiechem, A my w kącie, patrzając, umieramy śmiechem. 527. WŁOCH ROGBI
Nie pił od urodzenia Włoch Rogbi gorzałki. Widząc, kiedym jej zażył dwa spore michałki: „Dlaboga, Mości panie
ten jako dopadnie Owej pełnej, mało co zostało się na dnie. Toż skoro go po garle niezwykły smak rzeże, Uważa, potem wącha i nie wprzód postrzeże, Aż drugi raz skosztuje, toż za trzecim ledwie: „A naszczał ci skurwysyn, wypiłbym był ze dwie Mniejszych dobrego wina, do wielkiejm się kwapił; Wskórałem, żem się za to czyichsi szczyn napił.” Toż wylawszy ostatek do sieni z pośpiechem, A my w kącie, patrzając, umieramy śmiechem. 527. WŁOCH ROGBI
Nie pił od urodzenia Włoch Rogbi gorzałki. Widząc, kiedym jej zażył dwa spore michałki: „Dlaboga, Mości panie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 417
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
duchów opętana, Albo, jako Hekuba, kiedy oszalała, Gdy swego Polidora martwego ujźrzała; Czasem stoi na skale, w morze patrząc, ale I sama skamieniałej jest podobna skale.
XXXV.
Ale niechaj narzeka, aż się nazad wrócę, A teraz do Rugiera znowu się obrócę, Który po długiem brzegu pojeżdżając rączo, Kwapił się w południowe najwiętsze gorąco; W pagórek uderzone nazad się wracały Promienie, od nich wierzchem drobne piaski wrzały Zbroja na niem od słońca tak się rozpaliła, Że się ledwo nie w ogień wszytka obróciła.
XXXVI.
Gdy go tak i strudzenie i pragnienie srodze Trapiło po piaszczystej, pustej onej drodze, Jadąc dalej, gorącem
duchów opętana, Albo, jako Hekuba, kiedy oszalała, Gdy swego Polidora martwego ujźrzała; Czasem stoi na skale, w morze patrząc, ale I sama skamieniałej jest podobna skale.
XXXV.
Ale niechaj narzeka, aż się nazad wrócę, A teraz do Rugiera znowu się obrócę, Który po długiem brzegu pojeżdżając rączo, Kwapił się w południowe najwiętsze gorąco; W pagórek uderzone nazad się wracały Promienie, od nich wierzchem drobne piaski wrzały Zbroja na niem od słońca tak się rozpaliła, Że się ledwo nie w ogień wszytka obróciła.
XXXVI.
Gdy go tak i strudzenie i pragnienie srodze Trapiło po piaszczystej, pustej onej drodze, Jadąc dalej, gorącem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 205
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Stamtąd szedł nad Imawem, w prawo zostawując Serykanę, i coraz spuszczał się, kierując Wzdłuż od Hiperborejskiej nieludzkiej Scycji Do Hirkany, i zajął części Sarmacjej. Kiedy beł tam, gdzie dzieli od Azji morze Europę, widział Rusów, Prusy i Pomorze.
LXXII.
Choć Rugier Bradamantę tak barzo miłował I choć się do niej kwapił, ale jak skosztował Smaku, który miał zawsze zwiedzieć świat, popuścił Wodze w tem swojej żądzy i dalej się puścił; Chocia nie prosto jechał i choć z drogi zstąpił, I do Polski, do Węgier i do Niemiec wstąpił I tak długo krajami północnemi jechał, Aż potem do ostatnich Anglików przyjechał.
LXXIII.
Ale
Stamtąd szedł nad Imawem, w prawo zostawując Serykanę, i coraz spuszczał się, kierując Wzdłuż od Hiperborejskiej nieludzkiej Scytyej Do Hirkany, i zajął części Sarmacyej. Kiedy beł tam, gdzie dzieli od Azyi morze Europę, widział Rusow, Prusy i Pomorze.
LXXII.
Choć Rugier Bradamantę tak barzo miłował I choć się do niej kwapił, ale jak skosztował Smaku, który miał zawsze zwiedzieć świat, popuścił Wodze w tem swojej żądzej i dalej się puścił; Chocia nie prosto jechał i choć z drogi zstąpił, I do Polski, do Węgier i do Niemiec wstąpił I tak długo krajami północnemi jechał, Aż potem do ostatnich Anglików przyjechał.
LXXIII.
Ale
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 214
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
dla mnie contradictionis, tak będąc u niego przed sejmikiem tym poselskim w Muchowłokach, mówiłem mu, że książę hetman na niego się o sejmik deputacki gniewa. Tandem, jak jest tenże pisarz ziemski konsyderowany w województwie brzeskim i bez niego się książę hetman nie obejdzie, tak aby dla większego honoru swego i pożytku nie kwapił się z przepraszaniem księcia hetmana i czekał, wpóki albo książę hetman, albo wojewoda brzeski nie będą przepraszać. Podobała się ta rada pysznemu i chciwemu pisarzowi ziemskiemu, i chociaż przyjechał późno w niedzielę, w wigilią sejmiku, do Brześcia, jednak stanął na przedmieściu Zawryńczu, czekając, aż go wojewoda prosić będzie. Tymczasem zebrali
dla mnie contradictionis, tak będąc u niego przed sejmikiem tym poselskim w Muchowłokach, mówiłem mu, że książę hetman na niego się o sejmik deputacki gniewa. Tandem, jak jest tenże pisarz ziemski konsyderowany w województwie brzeskim i bez niego się książę hetman nie obejdzie, tak aby dla większego honoru swego i pożytku nie kwapił się z przepraszaniem księcia hetmana i czekał, wpóki albo książę hetman, albo wojewoda brzeski nie będą przepraszać. Podobała się ta rada pysznemu i chciwemu pisarzowi ziemskiemu, i chociaż przyjechał późno w niedzielę, w wigilią sejmiku, do Brześcia, jednak stanął na przedmieściu Zawryńczu, czekając, aż go wojewoda prosić będzie. Tymczasem zebrali
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 309
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
roku król dla podpisania przedsejmowych ekspedycji zjechał do Wschowy i między innymi wakansami starostwo brzeskie Flemingowi, podskarbiemu wielkiemu W. Ks. Lit., konferował. Przyszła ta wiadomość do Wilna. Ja się nic od Fleminga nie spodziewałem, bo wiedziałem, jak mi Bystry szkodził, więc się z Wilna w Brzeskie nie kwapiłem. Jako zaś brat mój pułkownik konkurował o Zarankównę, podczaszankę wołkowyską, trzykroć sto tysięcy posagu mającą, która i sama zaczęła odmieniać afekt swój dla brata mego, i ociec dziwaczył, i mający siostrę jej za sobą Zawisza, starosta starodubowski, barzo był przeciwny bratu memu, a Oskierka, starosta mozyrski, cześnikowicz
roku król dla podpisania przedsejmowych ekspedycji zjechał do Wschowy i między innymi wakansami starostwo brzeskie Flemingowi, podskarbiemu wielkiemu W. Ks. Lit., konferował. Przyszła ta wiadomość do Wilna. Ja się nic od Fleminga nie spodziewałem, bo wiedziałem, jak mi Bystry szkodził, więc się z Wilna w Brzeskie nie kwapiłem. Jako zaś brat mój pułkownik konkurował o Zarankównę, podczaszankę wołkowyską, trzykroć sto tysięcy posagu mającą, która i sama zaczęła odmieniać afekt swój dla brata mego, i ociec dziwaczył, i mający siostrę jej za sobą Zawisza, starosta starodubowski, barzo był przeciwny bratu memu, a Oskierka, starosta mozyrski, cześnikowicz
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 340
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
On począł pierzchać w stronę ciężko wylękniony I zaraz prżybliżać się nie chciał potrwożony. Jam się nie lękał; bowiem krom żadnej bojaźni Z temim wężami mieszkał/ i żyłem w przyjaźni; I owszem bez rozsądku/ gdy mi tylo radził Nieprzyjaciel/ do tych siem jaszczurek prowadził/ I smoków jadowitych/ do onych siem kwapił/ Te węże brałem w ręce/ a gdym je ułapił/ Trzymałem/ z nimim igrał/ i onem piastował/ To jest grzechy śmiertelne/ którem rad przyjmował. 2. Reg: 18.
Króla Dawida Syna/ onego Ammona Wszetecznego niecnota światu rozgłoszona. O którym tekst pisma w ksiąg Królewskich regestrze Mówi
On pocżął pierzcháć w stronę ćięszko wylękniony Y záraz prżybliżać się nie chćiał potrwożony. Iam się nie lękał; bowiem krom żádney boiáźni Z temim wężami mieszkáł/ y żyłem w przyiaźńi; Y owszem bez rozsądku/ gdy mi tylo radźił Nieprzyiaćiel/ do tych siem iászcżurek prowádźił/ Y smokow iádowitych/ do onych siem kwápił/ Te węże brałem w ręce/ á gdym ie ułápił/ Trzymáłem/ z nimim igráł/ y onem ṕiastowáł/ To iest grzechy śmiertelne/ ktorem rad przyimowáł. 2. Reg: 18.
Krola Dawida Syná/ onego Ammona Wszetecżnego niecnotá światu rozgłoszoná. O ktorym text pismá w kśiąg Krolewskich regestrze Mowi
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 47
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
za ramiona, co może najlepiej Cyrulikiem się chyżym zasłoni obrotem. Skoro ten swej niecnoty przypłaci żywotem, Doda mu chłopiec szable. Widząc błąd pan młody, Oraz z asystencyją łbem przemierzy wschody. Żołnierz za nim w fartuchu, głowy połowicę Ogoliwszy, goniąc go przez całą ulicę. A kto był na odwodzie, choć jegomość kwapił, Wziąwszy we grzbiet albo w łeb, w rynsztoku się napił. Patrzając ludzie zewsząd na onę turnieją, Że jeden kilkudziesiąt żonie, drwią i śmieją. 167 (P). BEATA SIMPLICITAS CHŁOPSKIE NABOŻEŃSTWO
Ilekroć po kazaniu z ambony się bierze, Kazał ludziom ksiądz pleban mówić trzy pacierze. Skoro po jego śmierci inszy na
za ramiona, co może najlepiej Cyrulikiem się chyżym zasłoni obrotem. Skoro ten swej niecnoty przypłaci żywotem, Doda mu chłopiec szable. Widząc błąd pan młody, Oraz z asystencyją łbem przemierzy wschody. Żołnierz za nim w fartuchu, głowy połowicę Ogoliwszy, goniąc go przez całą ulicę. A kto był na odwodzie, choć jegomość kwapił, Wziąwszy we grzbiet albo w łeb, w rynsztoku się napił. Patrzając ludzie zewsząd na onę turnieją, Że jeden kilkudziesiąt żonie, drwią i śmieją. 167 (P). BEATA SIMPLICITAS CHŁOPSKIE NABOŻEŃSTWO
Ilekroć po kazaniu z ambony się bierze, Kazał ludziom ksiądz pleban mówić trzy pacierze. Skoro po jego śmierci inszy na
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 617
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przez wszytek czas żywota swego. Owa dosyć pięknie i ozdobnemi łacińskiemi słowy to dziękowanie książę finlandzkie odprawił. Po weselu, iż nadchodziły zimna, obawiajac się król przeciwności jakiej na morzu, chciał to mieć, żeby było książę we Gdańsku przez zimę zmieszkało; lecz potrzeby księstwa finlandzkiego wyciskały to na książęciu, żeby się za morze kwapił, i dlatego naprawił królewnę, która prosiła króla, żeby wolej i potrzebie książęcej nie był przeciwny. Pozwolił król, a gdy wyjeżdżało książę, prowadził sam, i w mili od miasta pospołu w namiecie jedli król, książę i królewna z fraucymerem swoim. Po obiedzie król (mając pierwej nieco rozmowy z siostrą w izbie
przez wszytek czas żywota swego. Owa dosyć pięknie i ozdobnemi łacińskiemi słowy to dziękowanie książę finlandzkie odprawił. Po weselu, iż nadchodziły zimna, obawiajac się król przeciwności jakiej na morzu, chciał to mieć, żeby było książę we Gdańsku przez zimę zmieszkało; lecz potrzeby księstwa finlandzkiego wyciskały to na książęciu, żeby się za morze kwapił, i dlatego naprawił królewnę, która prosiła króla, żeby wolej i potrzebie książęcej nie był przeciwny. Pozwolił król, a gdy wyjeżdżało książę, prowadził sam, i w mili od miasta pospołu w namiecie jedli król, książę i królewna z fraucymerem swoim. Po obiedzie król (mając pierwej nieco rozmowy z siostrą w izbie
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 229
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886