. Owo zgoła jej wszytkie skutki wypowiedzieć trudna. Mów Zalotnyc i Weselnych koniec. Mowy, które się przy Aktach Żałobnych, abo Pogrzebnych, odprawować mogą. Mowa przy Pogrzebie Młodzienca.
ŚMierć nie użyta śmierć niemiłosierna/ która z zazdrości szatańskiej wkręciła naświat M. P. nie dorosłe ludzie tylko ale i w źlicznym młodości kwieciu dziateczki pożera/ z świata sprzątała to beż wszelkiego braku i beż namniejszego na osoby/ bogactwa i dostojeństwa respektu. Stąd jedne z królów/ nie beż przyczyny onę drogąz gościńcem bitym/ wszytkich stanów i kondycje ludzi /nazywa. Drugi zaś powiedział: że człowiek narodzony z niewiasyt/ krótkich jest dni barzo/ a pełen utrapienia
. Owo zgołá iey wszytkie skutki wypowiedźieć trudna. Mow Zalotnyc y Weselnych koniec. Mowy, ktore sie przy Aktách Záłobnych, ábo Pogrzebnych, odpráwowáć mogą. Mowá przy Pogrzebie Młodźiencá.
SMierć nie vżyta śmierć niemiłośierna/ ktora z zazdrośći szátáńskiey wkręćiłá náświát M. P. nie dorosłe ludźie tylko ále y w źlicżnym młodośći kwiećiu dźiatecżki pożera/ z świátá sprzątałá to beż wszelkiego braku y beż namnieyszego ná osoby/ bogáctwá y dostoieństwa respektu. Ztąd iedne z krolow/ nie beż przyczyny onę drogąz gośćincem bitym/ wszytkich stanow y condycye ludźi /názywa. Drugi záś powiedźiał: że cżłowiek národzony z niewiásyt/ krotkich iest dni bárzo/ á pełen vtrapienia
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: E3v
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
konfektach wyglądam kapłona z rosołu. Obrus z śniegiem, z zwierciadłem talerz o met chodzi, Pięknie wszytko. Ja spluwam, apetyt się rodzi. Aż z rzodkwią młode masło, przetykane chwastem, Pierwszym przed mię gospodarz stawia antypastem; Aż niosą zuppenwasser, polewkę z pietruszki, Przyprawny móżdżek z główką i cielęce kruszki, Ślicznym kwieciem upstrzone. Z wczorajszego postu Nie wąchać, ale mi się dziś jeść chce po prostu. Kładzie przed mię dobyte z onej główki członki,
A ja wyglądam z czosnkiem wołowej wędzonki, Ledwie drzwi skrzypną, albo sztuki mięsa z grochem; Że główki nierad jadam, przysięgam przed Włochem. Aż na upstrzonej misie w rozmaite wzory
konfektach wyglądam kapłona z rosołu. Obrus z śniegiem, z zwierciadłem talerz o met chodzi, Pięknie wszytko. Ja spluwam, apetyt się rodzi. Aż z rzodkwią młode masło, przetykane chwastem, Pierwszym przed mię gospodarz stawia antypastem; Aż niosą zuppenwasser, polewkę z pietruszki, Przyprawny móżdżek z główką i cielęce kruszki, Ślicznym kwieciem upstrzone. Z wczorajszego postu Nie wąchać, ale mi się dziś jeść chce po prostu. Kładzie przed mię dobyte z onej główki członki,
A ja wyglądam z czosnkiem wołowej wędzonki, Ledwie drzwi skrzypną, albo sztuki mięsa z grochem; Że główki nierad jadam, przysięgam przed Włochem. Aż na upstrzonej misie w rozmaite wzory
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 33
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ziemię: i do ewaporowania ekshalacyj służących rodzajowi meteorów na Atmosferze.
XVI. Z części wewnętrznych ziemi wyszedłszy zostaje do uwagi powierzchna pozycja całej cyrkumferencyj sferycznej ziemi. Która jako raz przy pierwszym stworzeniu swoim za rozkazaniem i konkursem Boskim Gen: 1. Niech rodzi ziemia zioła, i pożytkujące drzewa, tak i teraz corocznie wydaje rozmaite kwiecia, zioła, drzewa, według różnice rodzaju, i nasienia pierwiastkowego. Utrzymuje wszystkie zwierząt, ptastwa, ryb, gatunki, przez naturalną ich propagacją. A że zwierzchna sferyczność ziemi, składa się nie tylko z ziemnych ale i wodnych części, dla czego niektóre kwestie ciekawsze w pospolitości o ziemi i wodach tu ułatwię.
XVII
ziemię: y do ewáporowániá exchálácyi służących rodzaiowi meteorow ná Atmosferze.
XVI. Z części wewnętrznych ziemi wyszedłszy zostáie do uwági powierzchna pozycyá cáłey cyrkumferencyi sferyczney ziemi. Ktorá iáko raz przy pierwszym stworzeniu swoim zá rozkázániem y konkursem Boskim Gen: 1. Niech rodzi ziemia ziołá, y pożytkuiące drzewa, ták y teráz corocznie wydáie rozmáite kwieciá, ziołá, drzewá, według rożnice rodzaiu, y násieniá pierwiástkowego. Utrzymuie wszystkie zwierząt, ptástwá, ryb, gátunki, przez náturálną ich propágácyą. A że zwierzchná sferyczność ziemi, skłádá się nie tylko z ziemnych ale y wodnych części, dlá czego niektore kwestye ciekáwsze w pospolitości o ziemi y wodách tu ułátwię.
XVII
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: B3
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
, Potem go tylko wierzchem wody liże. Ledwie nie razem chodzą i niewiele Odchodzą siebie smutek i wesele; To śmiech, to zaś płacz, jednym prawie krańcem, Mienionym do nas powracają tańcem. Raz nam panują zabawy i żarty, Drugi frasunek i kłopot zażarty, I tak wiedziemy przez dziwne odmiany Ten żywot, różnym kwieciem przewijany. Kwintyjus w Rzymie po zagonie długiem Wczora kładł skiby i sterował pługiem; Dzisia buławą włada i hetmani, I Sabińczyków bezpieczeństwo gani, A jarzmo, które pozdejmował wołom, Na karki kładzie swym nieprzyjaciołom; Sprawiwszy dobrze jako wierny sługa, Składa urzędy, wraca się do pługa I toporami, znakiem rządu swego, Narąbie
, Potem go tylko wierzchem wody liże. Ledwie nie razem chodzą i niewiele Odchodzą siebie smutek i wesele; To śmiech, to zaś płacz, jednym prawie krańcem, Mienionym do nas powracają tańcem. Raz nam panują zabawy i żarty, Drugi frasunek i kłopot zażarty, I tak wiedziemy przez dziwne odmiany Ten żywot, różnym kwieciem przewijany. Kwintyjus w Rzymie po zagonie długiem Wczora kładł skiby i sterował pługiem; Dzisia buławą włada i hetmani, I Sabińczyków bezpieczeństwo gani, A jarzmo, które pozdejmował wołom, Na karki kładzie swym nieprzyjaciołom; Sprawiwszy dobrze jako wierny sługa, Składa urzędy, wraca się do pługa I toporami, znakiem rządu swego, Narąbie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 118
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
podłego gminu przemieniła. Na koniec dokończonej już cale roboty Niechaj się Midas dotknie i niech wszytkę w złoty Obróci kruszec ręki złotorobnej sztuką, A tak się materia porówna z nauką.
Potem tak grób skończywszy, pomnij więc wonnymi Ciało kwiatkami potrząść i wieńcy witymi Trunnę ozdobić i grób, i dom, a podwoje Niech pod zielonym kwieciem skryją żale swoje: Niechaj będzie Narcyzus najpierwej zerwany, Za wzgardę inszych własną miłością skarany; I Hiacyntus, który od gamrata swego Rzuconym legł ciężarem ołowu śniadego; I Klityje zazdrosna, która i po śmierci W koło się za kochanym Apollinem wierci; I Krokus, także Smylaks, którym się nie dali Pojąć bogowie,
podłego gminu przemieniła. Na koniec dokończonej już cale roboty Niechaj się Midas dotknie i niech wszytkę w złoty Obróci kruszec ręki złotorobnej sztuką, A tak się materyja porówna z nauką.
Potem tak grób skończywszy, pomnij więc wonnymi Ciało kwiatkami potrząść i wieńcy witymi Trunnę ozdobić i grób, i dom, a podwoje Niech pod zielonym kwieciem skryją żale swoje: Niechaj będzie Narcyzus najpierwej zerwany, Za wzgardę inszych własną miłością skarany; I Hijacyntus, który od gamrata swego Rzuconym legł ciężarem ołowu śniadego; I Klityje zazdrosna, która i po śmierci W koło się za kochanym Apollinem wierci; I Krokus, także Smylaks, którym się nie dali Pojąć bogowie,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 135
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
: Niechaj będzie Narcyzus najpierwej zerwany, Za wzgardę inszych własną miłością skarany; I Hiacyntus, który od gamrata swego Rzuconym legł ciężarem ołowu śniadego; I Klityje zazdrosna, która i po śmierci W koło się za kochanym Apollinem wierci; I Krokus, także Smylaks, którym się nie dali Pojąć bogowie, lecz ich w kwiecie odmieniali; I kwiat ze krwie Ajaksa poczęty mężnego, Który zwyciężył wszytko prócz gniewu własnego; I kwiatki, które wtenczas Próżerpina rwała, Kiedy się Plutonowi za żonę dostała; I miętka, która kiedyś białogłową była; I Wenery kochany kwiat, w który zmieniła Adona zabitego; i kwiateczki one, Które z siebie wydały role
: Niechaj będzie Narcyzus najpierwej zerwany, Za wzgardę inszych własną miłością skarany; I Hijacyntus, który od gamrata swego Rzuconym legł ciężarem ołowu śniadego; I Klityje zazdrosna, która i po śmierci W koło się za kochanym Apollinem wierci; I Krokus, także Smylaks, którym się nie dali Pojąć bogowie, lecz ich w kwiecie odmieniali; I kwiat ze krwie Ajaksa poczęty mężnego, Który zwyciężył wszytko prócz gniewu własnego; I kwiatki, które wtenczas Prozerpina rwała, Kiedy się Plutonowi za żonę dostała; I miętka, która kiedyś białogłową była; I Wenery kochany kwiat, w który zmieniła Adona zabitego; i kwiateczki one, Które z siebie wydały role
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 135
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
w gębę, To nad drugiego, że jak nie żył niemy, Tak też pamiątkę niegłuchą zostawi; A jeśli jeszcze to, co gładką mową Wyrazić umiał, posiał na papierze, Niech się na żniwo nie boi zarazy: Uczona sława nie boi się skazy. MELPOMENE AgryCULTURA
Jak trawa, która za poranną rosą Pyszni się kwieciem i pogardza kosą, Aż gdy ją kosiarz podetnie żelazem, Więdnieje, blednie, usycha zarazem, Nawet ją w kopy zgrabią i w bróg zniosą; Tak właśnie człowiek w wszytkiej swej ozdobie. Dobrze ktoś wyrzekł: człek Boże igrzysko. Co dopiero stał na swych nogach rześko, Co rano mężnie pochutnywał sobie, Słońce nie
w gębę, To nad drugiego, że jak nie żył niemy, Tak też pamiątkę niegłuchą zostawi; A jeśli jeszcze to, co gładką mową Wyrazić umiał, posiał na papierze, Niech się na żniwo nie boi zarazy: Uczona sława nie boi się skazy. MELPOMENE AGRICULTURA
Jak trawa, która za poranną rosą Pyszni się kwieciem i pogardza kosą, Aż gdy ją kosiarz podetnie żelazem, Więdnieje, blednie, usycha zarazem, Nawet ją w kopy zgrabią i w bróg zniosą; Tak właśnie człowiek w wszytkiej swej ozdobie. Dobrze ktoś wyrzekł: człek Boże igrzysko. Co dopiero stał na swych nogach rzéśko, Co rano mężnie pochutnywał sobie, Słońce nie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 146
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
uszy nakładła, Zgasł przy rumianej szkarłat ich jagodzie, Polna zniknęła przy ludzkiej urodzie; Jak zaś odkrywszy ręce po ramiona, Wyciskać w skopce poczęła wymiona, Nie znać rąk było przy mlecznym promyku, Tylko się zdały białe mleko w mleku. I tak mam, Kasiu, gdy cię z sobą biorę, I łąkę z kwieciem, i z mlekiem oborę. BOMBYKs
Patrz, Kasiu, jak to, gdy ciepła panują, Jedwabną przędzę robaczkowie snują, Jak żyją liściem, jak gęste osnowy Puszczając, domek gotują grobowy. To ja tak właśnie robię bez przestania I kręcę głową do mroku z zarania: Liściem się karmię niepewnej nadzieje, Które twej wietrzyk
uszy nakładła, Zgasł przy rumianej szkarłat ich jagodzie, Polna zniknęła przy ludzkiej urodzie; Jak zaś odkrywszy ręce po ramiona, Wyciskać w skopce poczęła wymiona, Nie znać rąk było przy mlecznym promyku, Tylko się zdały białe mleko w mleku. I tak mam, Kasiu, gdy cię z sobą biorę, I łąkę z kwieciem, i z mlekiem oborę. BOMBYX
Patrz, Kasiu, jak to, gdy ciepła panują, Jedwabną przędzę robaczkowie snują, Jak żyją liściem, jak gęste osnowy Puszczając, domek gotują grobowy. To ja tak właśnie robię bez przestania I kręcę głową do mroku z zarania: Liściem się karmię niepewnej nadzieje, Które twej wietrzyk
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 181
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Wenerze, paniej wdzięcznej wiosny! Każdy-ć bóg w roku ma swój dział właściwy: Zimą Saturnus zawiaduje krzywy, Jesień Bakchowi, a lato Cererze Służy, lecz wiosnę Wenus pod rząd bierze; Myśmy jej słudzy, dla nas wiosna kwitnie: Żyjmyż, niż koni biała zima przytnie! Wdzięczniejsza-ć wiosna w nietykanym kwiecie Niż doszły owoc jesieni i lecie, I kto obnaży z pierwszych kwiatków ziele, O późny owoc może nie dbać śmiele. Przybądź tu, przybądź do jasnego stoku Już płynącego, twoja-ć to część roku, Umiej jej zażyć, patrz, że wszytkie twory W zalotach trawią czas wiosnowej flory. Tobie-ć się gwoli wiosna
Wenerze, paniej wdzięcznej wiosny! Każdy-ć bóg w roku ma swój dział właściwy: Zimą Saturnus zawiaduje krzywy, Jesień Bakchowi, a lato Cererze Służy, lecz wiosnę Wenus pod rząd bierze; Myśmy jej słudzy, dla nas wiosna kwitnie: Żyjmyż, niż koni biała zima przytnie! Wdzięczniejsza-ć wiosna w nietykanym kwiecie Niż doszły owoc jesieni i lecie, I kto obnaży z pierwszych kwiatków ziele, O późny owoc może nie dbać śmiele. Przybądź tu, przybądź do jasnego stoku Już płynącego, twoja-ć to część roku, Umiej jej zażyć, patrz, że wszytkie twory W zalotach trawią czas wiosnowej flory. Tobie-ć się gwoli wiosna
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 255
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Czekaj swej zimy: i na cię mróz siwy I śnieg na warkocz spadnie urodziwy; Nie czekaj raczej, a jeśli siać a żyć W czas zawsze lepiej, umiej czasu zażyć, Który jak górny potok rączo płynie, A zawsze lepszy ten, co już pominie; Bo jako widzisz teraz oczywiście, Że mróz pozdejmał i kwiecie, i liście, Tak tobie ten kwiat, co podobny wiośnie, Na ślicznych wargach i jagodach rośnie, Spadnie, gdy cię czas zgrzybiały podetnie I twe ustąpią późnym latom kwietnie, A na miejsce tych, co świecą tak cudnie, Miesiąców, przyjdą z listopadem grudnie. SEKRET JASNY
Jeśliże pragniesz wiedzieć, która była
Czekaj swej zimy: i na cię mróz siwy I śnieg na warkocz spadnie urodziwy; Nie czekaj raczej, a jeśli siać a żyć W czas zawsze lepiej, umiej czasu zażyć, Który jak górny potok rączo płynie, A zawsze lepszy ten, co już pominie; Bo jako widzisz teraz oczywiście, Że mróz pozdejmał i kwiecie, i liście, Tak tobie ten kwiat, co podobny wiośnie, Na ślicznych wargach i jagodach rośnie, Spadnie, gdy cię czas zgrzybiały podetnie I twe ustąpią późnym latom kwietnie, A na miejsce tych, co świecą tak cudnie, Miesiąców, przyjdą z listopadem grudnie. SEKRET JASNY
Jeśliże pragniesz wiedzieć, która była
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 258
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971