Panienki, w mężów jeszcze nie wdrożone,
Czary urody, gładkości oręże, Ledwie poznane nie uwiodło męże. Ty jednak pomnij, że kłamstwo grzech srogi I że żartować szkoda przecię z bogi. NA OBRAZ
Choć piękny obraz, nie daj mistrzom chwały: Nie pędzel dobry, lecz oryginały. O ZOŚCE
Twierdziła Zośka, farbowana laką, Że rozkosz świata rzuciła wszelaką I że się myśląc udać do klasztoru, Wyrzekła strojów i zwyczajów dworu. A drugi na to: „Trudno, widzę, z piekła, Roś się malarstwa jeszcze nie wyrzekła.” NA LUTNISTĘ NIEGŁADKĄ
Spuść welum na twarz, kiedy słodkie strony Na lutni w sposób przebierasz ćwiczony, Bo
Panienki, w mężów jeszcze nie wdrożone,
Czary urody, gładkości oręże, Ledwie poznane nie uwiodło męże. Ty jednak pomnij, że kłamstwo grzech srogi I że żartować szkoda przecię z bogi. NA OBRAZ
Choć piękny obraz, nie daj mistrzom chwały: Nie pędzel dobry, lecz oryginały. O ZOŚCE
Twierdziła Zośka, farbowana laką, Że rozkosz świata rzuciła wszelaką I że się myśląc udać do klasztoru, Wyrzekła strojów i zwyczajów dworu. A drugi na to: „Trudno, widzę, z piekła, Roś się malarstwa jeszcze nie wyrzekła.” NA LUTNISTĘ NIEGŁADKĄ
Spuść welum na twarz, kiedy słodkie strony Na lutni w sposób przebierasz ćwiczony, Bo
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 124
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ścigają w robocie Albo się ptacy pieniem przekrzykują, Gdy słońce czują.
Na nowy co dzień zysk wesoły wstanie, Snu mu zbyteczne nie przerwie staranie; Nie dbać o złoto, nie dbać o klejnoty — To jest wiek złoty.
Przy dobrej myśli, kto ma żyzne pługi, Może i z dworskiej przeszydzać wysługi;
Gdzie laka wolność, pokój i zabawa, Fraszka Warszawa.
Sam mu Kupido zadaje niewczasy, Sam go na smętne myśli pędzi w lasy, Ani jest wolen przed Wenerą płochą Pod wiejską sochą.
Dlatego i ja ciebie tam prowadzę, Jago, aza twej twardości co radzę, Aza cię w polu, którą wszytko tleje, Gwiazda zagrzeje
ścigają w robocie Albo się ptacy pieniem przekrzykują, Gdy słońce czują.
Na nowy co dzień zysk wesoły wstanie, Snu mu zbyteczne nie przerwie staranie; Nie dbać o złoto, nie dbać o klejnoty — To jest wiek złoty.
Przy dobrej myśli, kto ma żyzne pługi, Może i z dworskiej przeszydzać wysługi;
Gdzie laka wolność, pokój i zabawa, Fraszka Warszawa.
Sam mu Kupido zadaje niewczasy, Sam go na smętne myśli pędzi w lasy, Ani jest wolen przed Wenerą płochą Pod wiejską sochą.
Dlatego i ja ciebie tam prowadzę, Jago, aza twej twardości co radzę, Aza cię w polu, którą wszytko tleje, Gwiazda zagrzeje
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 165
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
mię w sidła niezbyte wprawiła, Albo kogom ja śpiewał i kładł słońcu Równą, to znajdziesz na tych wierszów końcu. Godny mój ogień, żeby go nie dusić: O, jakom darmo chciał się o to kusić! Nie kryję go też, wszak go pełne księgi
Moje wyświadczą, jako mi był tęgi, lako był miły, że dla jego wagi Egipskie prawie wytrzymałem plagi. Eleuzis niechaj swoje tajemnice Roczne ukrywa, ale gdzie tęsknice Srogie zadaje miłość wdzięcznym gwałtem, Osobliwym to może wyrzec kształtem. Żaden też, oprócz niemy, nie wytrzyma Wygód, którymi Wenus swoich wzdyma. Każesz-li jednak, o moje kochanie, Niech w ciemnej
mię w sidła niezbyte wprawiła, Albo kogom ja śpiewał i kładł słońcu Równą, to znajdziesz na tych wierszów końcu. Godny mój ogień, żeby go nie dusić: O, jakom darmo chciał się o to kusić! Nie kryję go też, wszak go pełne księgi
Moje wyświadczą, jako mi był tęgi, lako był miły, że dla jego wagi Egipskie prawie wytrzymałem plagi. Eleuzis niechaj swoje tajemnice Roczne ukrywa, ale gdzie tęsknice Srogie zadaje miłość wdzięcznym gwałtem, Osobliwym to może wyrzec kształtem. Żaden też, oprócz niemy, nie wytrzyma Wygód, którymi Wenus swoich wzdyma. Każesz-li jednak, o moje kochanie, Niech w ciemnej
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 259
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
to podburza w gniew tajnie, Już nie płać, wolę służyć rękodajnie! Albo-ć też miłość przyczynia farbiczki I z serca krwawię bucha na policzki? Ach, jakom szczęśliw, jeżeli rumieńca Nie dla inszego-ć przybyło młodzieńca! Aleć to raczej mój ogień głęboki Przyfarbował cię jak słońce obłoki, Albo ta laka i szkarłat różany Krew to jest z własnej serca mego rany. NA WŁOSY
Płaczesz, że-ć niewczas śmiertelnej choroby Z przedniejszej głowę obnażył ozdoby; Ach, słusznie płaczesz, bo i długie były,
I bez żelaza same się toczyły, Tak cienkie przy tym, że ich z ręki drżeniem Służebna panna dzieliła grzebieniem;
to podburza w gniew tajnie, Już nie płać, wolę służyć rękodajnie! Albo-ć też miłość przyczynia farbiczki I z serca krwawię bucha na policzki? Ach, jakom szczęśliw, jeżeli rumieńca Nie dla inszego-ć przybyło młodzieńca! Aleć to raczej mój ogień głęboki Przyfarbował cię jak słońce obłoki, Albo ta laka i szkarłat różany Krew to jest z własnej serca mego rany. NA WŁOSY
Płaczesz, że-ć niewczas śmiertelnej choroby Z przedniejszej głowę obnażył ozdoby; Ach, słusznie płaczesz, bo i długie były,
I bez żelaza same się toczyły, Tak cienkie przy tym, że ich z ręki drżeniem Służebna panna dzieliła grzebieniem;
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 268
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Do Tymot: R. 4. 7. 8. Cuda i Paraeneses. Cud pierwszy. Światosław w Kijowie panuje, gdy Iziasław w Polsce jest wygnany. Cud drugi. Bolary tam tych czasów radni Panowie byli. Traktatu wtórego Cud trzeci. Trzy słupy ogniste. Cud czwarty. Cztery Episkopowie byli. PARAENESIS. W Lace Duchownej c. 104.
CZytałem u Świętego Ojca Sofroniusza Patriarchy Hierosolimy/ jako gwiazdy okazaniem zalecona jest pobożność S^o^ Nonna Archimandryty: Patrzał mówi Święty PatriarchaTeodozy Episkop Kapituliady na Cerkiew w nocy przez okno/ a widząc Nonna klęczącego/ obaczył nad głową jego gwiazdę/ świadka pewnego Opatskiej ku Bogu i Bożej ku Opatowi miłości. V
Do Tymot: R. 4. 7. 8. Cudá y Paraeneses. Cud pierwszy. Swiátosław w Kiiowie pánuie, gdy Iziásłáw w Polszcze iest wygnány. Cud drugi. Boláry tám tych czásow rádni Pánowie byli. Tráctatu wtorego Cud trzeći. Trzy słupy ogniste. Cud czwarty. Cztyry Episkopowie byli. PARAENESIS. W Lace Duchowney c. 104.
CZytałem v Swiętego Oycá Sophroniusza Pátriárchy Hierosolimy/ iáko gwiazdy okazániem zálecona iest pobożność S^o^ Nonná Archimándryty: Pátrzał mowi Swięty PátriárcháTheodozy Episkop Capituliády ná Cerkiew w nocy przez okno/ á widząc Nonná klęczącego/ obaczył nád głową iego gwiazdę/ świádká pewnego Opátskiey ku Bogu y Bożey ku Opátowi miłośći. V
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 98.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
pieczą o tym przed majestatem jego świętym/ aby nam nigdy ni naczym (o daj to Panie Boże/ aby przy doczesnych rzeczach/ na życiu dobrym/ i na czystości sumnienia nie zbywało) jako przyrzekli żegnając przodków naszych nie schodziło. Temu barzo podobna rzecz pisze Z. Sofr: Patr: Jero: w Lace Du. c. 83. Także Cesariue lib: 4. t. 63. Powiada Liacisnki Po Cuda i Paraeneses. stilarysta że widział w Herbipolim Mieście Franconiej. Iż żyto obróciwszy się w muchy. precz z okrętów uleciało i ludzkie stmepstwo pokarało. Mat: 5. 16. Traktatu wtórego 3. Reg: 16
pieczą o tym przed máiestatem iego świętym/ áby nam nigdy ni náczym (o day to Pánie Boże/ áby przy doczesnych rzeczách/ ná żyćiu dobrym/ y ná czystości sumnienia nie zbywáło) iáko przyrzekli żegnáiąc przodkow nászych nie schodźiło. Temu bárzo podobna rzecz pisze S. Sophr: Pátr: Iero: w Lace Du. c. 83. Tákże Caesariuae lib: 4. t. 63. Powiáda Liacisnki Po Cudá y Paraeneses. stilaristá że widźiał w Herbipolim Mieśćie Frãconiey. Iż żyto obroćiwszy się w muchy. precz z okrętow vlećiáło y ludzkie stmepstwo pokaráło. Mattt: 5. 16. Tráctatu wtorego 3. Reg: 16
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 204.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
13. k: 23. REJESTR ROZDZIAŁÓW CZĘŚCI I. O NATURZE KOMET.
R: I. Co są na pozór? skąd się nazywają? czym się od gwiazd różnią Komety? jakie o nich zdanie było dawnych Filozofów? i wiele ich, od potopu świata świeciło. k: I. R: II. laka wydaje się głowa Komet, i jakie odmiany w niej postrzeżono? R: III. Jaki wydaje się ogon Komet? k: 17. R. IV. Wieloraki bieg jest Komet postrzeżony? R: V. Dowody zbijające zdania o Kometach dawnych Filozofów. k: 32. R: VL. Zdania świeższych Astronomów i
13. k: 23. REIESTR ROZDZIAŁOW CZĘŚCI I. O NATURZE KOMET.
R: I. Co są na pozor? zkąd się nazywaią? czym się od gwiazd rożnią Komety? iakie o nich zdanie było dawnych Filozofow? y wiele ich, od potopu świata świeciło. k: I. R: II. laka wydaie się głowa Komet, y iakie odmiany w niey postrzeżono? R: III. Iaki wydaie się ogon Komet? k: 17. R. IV. Wieloraki bieg iest Komet postrzeżony? R: V. Dowody zbiiaiące zdania o Kometach dawnych Filozofow. k: 32. R: VL. Zdania świeższych Astronomow y
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 265
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
wojny etc. k: 194. IV. leśli Komety są znakami przyrodzonemi przypadków, które od woli ludzkiej zawisły k: 245. R. leśli Komety są przyczynami przyrodzonemi odmian, i przypadków od woli ludzkiej niezawisłych, jakie są, mor, trzęsienie ziemi, susza etc: k: 257. R. Ostatni. laki jest prawdziwy i osobny koniec Komet? k: 296 OMYŁKI
Pierwsza liczb znaczy kartę, druga znaczy wiersz, w którym omyłka znajduje się.
Karta
wiersz
Popraw
2.
26.
Siwawa
Siujawa
8.
20.
uubium
nubium
10.
26.
sursnm
sursum
10.
26.
resernntur
reseruntur
13.
14.
/2
½
woyny etc. k: 194. IV. leśli Komety są znakami przyrodzonemi przypadkow, ktore od woli ludzkiey zawisły k: 245. R. leśli Komety są przyczynami przyrodzonemi odmian, y przypadkow od woli ludzkiey niezawisłych, iakie są, mor, trzęsienie ziemi, susza etc: k: 257. R. Ostatni. laki iest prawdziwy y osobny koniec Komet? k: 296 OMYŁKI
Pierwsza liczb znaczy kartę, druga znaczy wiersz, w ktorym omyłka znayduie się.
Karta
wiersz
Popraw
2.
26.
Siwawa
Siuiawa
8.
20.
uubium
nubium
10.
26.
sursnm
sursum
10.
26.
resernntur
reseruntur
13.
14.
/2
½
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 266
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
co więcej przyczynili do tych Z którymi po Kabakach lada się monstruje Dzisiaj Szewluch! O! jeszcze coś się nam buduje.
Uprzedzały te burze i nasze ruine Znaki w-zgóre nebieskie. (Jeźli im dam wine Wiedząc że w-tym nad wolą wyższą, przyrodzenie Nic nie robi) Słoneczne rok przedtym zaćmienie Nie zwyczajnie straszliwe. lako w-srogiej owej Na on, czas defekcjej, przy Zbawicielowej Śmierci było widziane. Także prędko potym, Rozczochrany Kometa, niźli się kto o tym Mógł dowiedzieć, dni dziesięć strzelając od siebie Jadowite za raży, przegorzał na Niebie. Nawet tedy gdy się ta Chimera rodziła, Szarańcza nie bywała świat tu nasz zaćmiła. Chroszcząc swoim
co wiecey przyczynili do tych Z ktorymi po Kabakách lada sie monstruie Dźiśiay Szewluch! O! ieszcze coś sie nám buduie.
Vprzedzały te burze i násze ruine Znaki w-zgore nebieskie. (Ieźli im dam wine Wiedząc że w-tym nád wolą wyższą, przyrodzenie Nic nie robi) Słoneczne rok przedtym záćmienie Nie zwyczaynie straszliwe. láko w-srogiey owey Na on, czas defekcyey, przy Zbáwićielowey Smierci było widźiáne. Tákże pretko potym, Rozczochrany Kometa, niźli sie kto o tym Mogł dowiedźieć, dni dźiesieć strzelaiąc od siebie Iádowite zá raży, przegorzał ná Niebie. Náwet tedy gdy sie ta Chimerá rodźiła, Száráńcza nie bywała świát tu nász záćmiła. Chroszcząc swoim
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 2
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
raczy, Nie przywodząc do takiej wściekłej ich rozpaczy, Trzymać te milicją w-starożytnym kształcie, I karać ich nie znosić. Bo która z przy gwałcie, l wiara i przysięga w-sobie się zastoi? I jako ten nie zdradzi kto zawsze się boi? Stądże to ich zniżenie, przez lat coś nie wiele, lako ogień, do czasu przysuty w-popiele, Trwało tylko; a zaraz tuszyć temu było, Ze póki w-tych zapedach ich się nam szcześciło, lako wprzód pod Krakowem, pod Kumejki potym, Toż na Starcu, i indziej, pokiśmy się stotym Ceszyć mogli pokojem, i bezpiecznie sobie Koło Dniepru i Suły na
raczy, Nie przywodząc do takiey wśćiekłey ich rozpáczy, Trzymáć te milicyą w-starożytnym kształćie, I karáć ich nie znosić. Bo ktora z przy gwałćie, l wiárá i przysiega w-sobie sie zastoi? I iako ten nie zdrádźi kto zawsze się boi? Ztądże to ich zniżenie, przez lat coś nie wiele, lako ogień, do czasu przysuty w-popiele, Trwáło tylko; á zaraz tuszyć temu było, Ze poki w-tych zapedach ich sie nam scześćiło, lako wprzod pod Krákowem, pod Kumeyki potym, Toż ná Starcu, i indźiey, pokiśmy sie ztotym Ceszyć mogli pokoiem, i bezpiecznie sobie Koło Dniepru i Suły na
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 5
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681