ż było co widzieć, było czym paść oczy), Przestrone galeryje, wczesne gardaroby, Skryte gabinety, swej inwencyjej mody Prezentując, nakoło pawilon wesoły. Tu spać, tu jeść, misami tu zastawiać stoły; Tu się, jeśli przyjedzie, z przyjacielem bawić; Tu gościa przyjąć, tu go noclegiem postawić. Jest lamus, jest spiżarnia, altana we środku, Kuchnia, apteka; tylko nie widzę wychodku. Postrzegszy, czego szukam, powie mi po cichu: Wedle francuskiej mody, o stolcu, na strychu. Niechże, rzekę, Francuzi w twoim domu goszczą, Boć go pewnie Polacy osrają i oszczą. Trudnoż na
ż było co widzieć, było czym paść oczy), Przestrone galeryje, wczesne gardaroby, Skryte gabinety, swej inwencyjej mody Prezentując, nakoło pawilon wesoły. Tu spać, tu jeść, misami tu zastawiać stoły; Tu się, jeśli przyjedzie, z przyjacielem bawić; Tu gościa przyjąć, tu go noclegiem postawić. Jest lamus, jest spiżarnia, altana we środku, Kuchnia, apteka; tylko nie widzę wychodku. Postrzegszy, czego szukam, powie mi po cichu: Wedle francuskiej mody, o stolcu, na strychu. Niechże, rzekę, Francuzi w twoim domu goszczą, Boć go pewnie Polacy osrają i oszczą. Trudnoż na
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 143
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
budowane teki Prezentują uczonych ksiąg biblioteki. Poda mu ociec jednę, a sam drugą czyta; Nie liźnie Piotrowskiego, dopieroż Tacyta: Widzi czarne na białym, okrom inkaustu A papieru nic więcej, tyleż do ksiąg gustu. Kiedy ani żołnierza, ani księdza syna Nie mogę, niech mam, rzecze ociec, dworzanina. Lamus każe otworzyć. Tam różne bławaty, Futra, obicia, drogie dworskie aparaty, Srebra potem, klejnoty, szpalery, kobierce. I do tych mu się najmniej nie skłoniło serce. Więc gdy pomyśli: gardzisz z każdej miary światem, Nie możesz być czym inszym, tylko reformatem. Klasztor tedy i drogę do nieba mu
budowane teki Prezentują uczonych ksiąg biblijoteki. Poda mu ociec jednę, a sam drugą czyta; Nie liźnie Piotrowskiego, dopieroż Tacyta: Widzi czarne na białym, okrom inkaustu A papieru nic więcej, tyleż do ksiąg gustu. Kiedy ani żołnierza, ani księdza syna Nie mogę, niech mam, rzecze ociec, dworzanina. Lamus każe otworzyć. Tam różne bławaty, Futra, obicia, drogie dworskie aparaty, Srebra potem, klejnoty, szpalery, kobierce. I do tych mu się najmniej nie skłoniło serce. Więc gdy pomyśli: gardzisz z każdej miary światem, Nie możesz być czym inszym, tylko reformatem. Klasztor tedy i drogę do nieba mu
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 144
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
je kołnierz wydaje, pamiętają, gdy się
Z Noem wiozły w korabiu, i nie dziw, że molem Przejedzone, pospołu z kołpakiem sobolem. Dopieroż koń nie młody, bo zjadł do krty zęby: Na nim Abram do Sary syłał dziewosłęby. Rząd z siodłem nieboszczyka jeszcze Priamusa, Kiedy mu Grecy w Troi dobyli lamusa. Turkusami sadzona boku strzeże szabla: Tąć to był, tą tyrańsko Kain zabił Abla. Stary karnal w pierścieniu; jednym rzekszy słowem, Stare wszytkie klejnoty na szlachcicu nowem. Panie, pogasły wszytkie bez tej jednej cnoty. Zjadszy obiad, gdzie indziej jedźcie na zaloty. Choćbyś gorzał od głowy aż do stopy złotem
je kołnierz wydaje, pamiętają, gdy się
Z Noem wiozły w korabiu, i nie dziw, że molem Przejedzone, pospołu z kołpakiem sobolem. Dopieroż koń nie młody, bo zjadł do krty zęby: Na nim Abram do Sary syłał dziewosłęby. Rząd z siodłem nieboszczyka jeszcze Pryjamusa, Kiedy mu Grecy w Troi dobyli lamusa. Turkusami sadzona boku strzeże szabla: Tąć to był, tą tyrańsko Kain zabił Abla. Stary karnal w pierścieniu; jednym rzekszy słowem, Stare wszytkie klejnoty na szlachcicu nowem. Panie, pogasły wszytkie bez tej jednej cnoty. Zjadszy obiad, gdzie indziej jedźcie na zaloty. Choćbyś gorzał od głowy aż do stopy złotem
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 226
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Inszych frantostw nie liczę, bo ich barzo siła W księgach różnych ostrożność ludzka naznaczyła. Zakony wszytkie zmacał, jak Proteus odmienny, To w srokę, to w kruka czarnego był zmienny. To się też i powrozem grubym przepasował, A na Vestales wolność wszytkim ukazował. Tego tedy Lutra wziął Roterodamus I położył związawszy na rzeźniczy lamus, Zwoławszy rozmaitych sekt nauczycielów, Abo raczej od prawdy Bożej zwodzicielów. Bo to Luter rozkazał, aby go nie kryto Do rolej, z którego szło źrzódło kłamstw okwito, Ale jak drugi Zyszka, co się łupić kazał, I z onej skóry bęben uczynić rozkazał, A ścierw wronom podzielić i sępom i krukom,
Inszych frantostw nie liczę, bo ich barzo siła W księgach różnych ostrożność ludzka naznaczyła. Zakony wszytkie zmacał, jak Proteus odmienny, To w srokę, to w kruka czarnego był zmienny. To się też i powrozem grubym przepasował, A na Vestales wolność wszytkim ukazował. Tego tedy Lutra wziął Roterodamus I położył związawszy na rzeźniczy lamus, Zwoławszy rozmaitych sekt nauczycielów, Abo raczej od prawdy Bożej zwodzicielów. Bo to Luter rozkazał, aby go nie kryto Do rolej, z którego szło źrzódło kłamstw okwito, Ale jak drugi Zyszka, co się łupić kazał, I z onej skóry bęben uczynić rozkazał, A ścierw wronom podzielić i sępom i krukom,
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 361
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
Szafy stojące z Antenatów z Wosku wyrobionemi statuami, i księgi res gest z tychże Antenatów, opiewające. Potym szło Perystylium, to jest, miejsce Kolumnami jako Dziedziniec opasane, które było wposrżodku Pałacu, koło owego Dziedzińca z Kolumnami, szły Stołowe Izby, Eksedry dla Audiencyj. Pokoje do mieszkania; Pinacotece, to jest lamusy, gwarderoby, albo miejsca do schowania, Biblioteki, wirydarze etc. Wkońcu tego miejsca kolumnami opasanego, szła Bazylika, nie Kościół, ale sala, dłuższa daleko niż szersza, gdzie sądy Pospólstwa, schadzki, konsylia bywały: te potym że na kościoły Chrześcijanom ceserunt, Kościoły też długiej formy nazwane Bazylikami.
GRECY zaś
Szafy stoiące z Antenatow z Wosku wyrobionemi statuami, y księgi res gest s tychże Antenatow, opiewaiące. Potym szło Peristylium, to iest, mieysce Kolumnami iako Dziedziniec opasane, ktore było wposrżodku Pałacu, koło owego Dziedzińca z Kolumnami, szły Stołowe Izby, Exedry dla Audyencyi. Pokoie do mieszkania; Pinacothecae, to iest lamusy, gwarderoby, albo mieysca do schowania, Biblioteki, wirydarze etc. Wkońcu tego mieysca kolumnami opasanego, szła Bazylika, nie Kościoł, ale sala, dłuższa daleko niż szersza, gdzie sądy Pospolstwa, schadzki, konsylia bywały: te potym że na koscioły Chrześcianom ceserunt, Kościoły też długiey formy nazwane Bazylikami.
GRECY zaś
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 231
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
- - Wojska cudzoziemskiego autoramentu przechodzące i za asygnacjami im. pana marszałka lokowane w dobrach ziemskich nic nie uważając dworów szlacheckich i duchownych lamusy, szpichlerze, piwnice odbijają, konie i woły zabierają, po trzy dni we wsiach i miasteczkach stojąc na każdy dzień po kilka tynfów każą sobie dawać. Aby tych noclegów i popasów więcej i egzorbitancyj nie było, starać się będą ichm. panowie posłowie oddzielną instancyją, ponieważ ściągnąwszy duże kontrybucyje z tego się lenungować powinni.
- - Wojska cudzoziemskiego autoramentu przechodzące i za asygnacyjami jm. pana marszałka lokowane w dobrach ziemskich nic nie uważając dworów szlacheckich i duchownych lamusy, szpichlerze, piwnice odbijają, konie i woły zabierają, po trzy dni we wsiach i miasteczkach stojąc na każdy dzień po kilka tynfów każą sobie dawać. Aby tych noclegów i popasów więcej i egzorbitancyj nie było, starać się będą ichm. panowie posłowie oddzielną instancyją, ponieważ ściągnąwszy duże kontrybucyje z tego się lenungować powinni.
Skrót tekstu: InsWołRzecz
Strona: 22
Tytuł:
Instrukcja od województwa wołyńskiego do St. Ledóchowskiego marszałka konfederacji tarnogrodzkiej,
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1716
Data wydania (nie wcześniej niż):
1716
Data wydania (nie później niż):
1716
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
niemasz takiego, któryby publicae calamitatis ciężarem przyciśniony miał to sobie za leve onus, dopieroż za svave jugum; komuby miała smakować mizeria, chybaby zbyt capacis był ventriculi. Ze zaś undique nas dura[...] rebus premit egestas, eksperiencja każdego uczy, kiedy nie tylko publicũ aerarium skarbu Koronnego ale i prywatnych obywatelów lamuzy, szkatuły otworem stoją, a currens monet aż w cudze Państwa za granice wy- szła. Ledwieby się wrócić niepowinny już nie ołowne albo żelazne, jako raczej skórzane wieki, aby jako przed laty za Przemysława w Polsce naszej za skory bito pieniądze, ponieważ argentum et aurum non est nobis . Zaczym w tej potrzebie
niemász tákiego, ktoryby publicae calamitatis ćiężarem przyćiśniony miáł to sobie zá leve onus, dopieroż zá svave jugum; komuby miáłá smákowáć mizerya, chybáby zbyt capacis był ventriculi. Ze záś undique nas dura[...] rebus premit egestas, experyencya káżdego uczy, kiedy nie tylko publicũ aerarium skárbu Koronnego ále y prywátnych obywátelow lamuzy, szkátuły otworem stoją, á currens monet aż w cudze Páństwá zá gránice wy- szłá. Ledwieby śię wroćic niepowinny już nie ołowne álbo żelázne, jáko ráczey skorzáne wieki, áby jáko przed laty zá Przemysłáwa w Polszcze nászey zá skory bito pieniądze, ponieważ argentum et aurum non est nobis . Záczym w tey potrzebie
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: N7v
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
całemu przypisać je wojsku, Gdzie senat i siedzącą obok z Panem radę Oraz wszytkich koronnych dygnitarzów kładę; Bo honoru niegodzien, kto wojny nie służył, Kto go krwią i odwagą w polu nie odłużył. Niech się zoil jako chce od zazdrości puka: U wojska protekcyjej moja muza szuka. Żelazne kiedyś w Rzymie stawiano lamusy Na Sybilline wiersze, strzegł wieże smok rusy W Kolchos, gdzie złote runo zawiesił król Eta, Wżdy wyszły na świat tamtej febady sekreta I Jazon kożuch złoty wziął spod straży smoczej; Ale czego z Argusem strzeże tysiąc oczy, Sam Jupiter, choć bogiem brydzą go poganie, Biednej krowy pod strażą jego nie dostanie. Raczcie
całemu przypisać je wojsku, Gdzie senat i siedzącą obok z Panem radę Oraz wszytkich koronnych dygnitarzów kładę; Bo honoru niegodzien, kto wojny nie służył, Kto go krwią i odwagą w polu nie odłużył. Niech się zoil jako chce od zazdrości puka: U wojska protekcyjej moja muza szuka. Żelazne kiedyś w Rzymie stawiano lamusy Na Sybilline wiersze, strzegł wieże smok rusy W Kolchos, gdzie złote runo zawiesił król Eta, Wżdy wyszły na świat tamtej febady sekreta I Jazon kożuch złoty wziął spod straży smoczej; Ale czego z Argusem strzeże tysiąc oczy, Sam Jupiter, choć bogiem brydzą go poganie, Biednej krowy pod strażą jego nie dostanie. Raczcie
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 382
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
niedaleko stawiają gościńców. Aż sąsiad: „Ktoś przy cudzej złapany kobyle." „Ba, podobno ten — rzekę — co pisał paskwile. Bo kiedym, czytając go, pytał o autora, Na ktosia powiedano o tym czesie wczora. Aboż nie gorzej kradnie od koni, od kobył, Skoro się do lamusa cudzej cnoty dobył?” 6. ŚMIECH BEZ ŚMIECHU
Kiedy co trefnego nasz towarzysz powiada, Śmiechu, co niepodobna rzecz było, dokłada, Choć słuchając prostego kaw ludzkich błazeństwa, Żeby się śmiać, żadnego nie masz podobieństwa. Nie język tylko, ale i oczy, i uszy Osobny swój smak mają, co c!
niedaleko stawiają gościńców. Aż sąsiad: „Ktoś przy cudzej złapany kobyle." „Ba, podobno ten — rzekę — co pisał paskwile. Bo kiedym, czytając go, pytał o autora, Na ktosia powiedano o tym czesie wczora. Aboż nie gorzej kradnie od koni, od kobył, Skoro się do lamusa cudzej cnoty dobył?” 6. ŚMIECH BEZ ŚMIECHU
Kiedy co trefnego nasz towarzysz powiada, Śmiechu, co niepodobna rzecz było, dokłada, Choć słuchając prostego kaw ludzkich błazeństwa, Żeby się śmiać, żadnego nie masz podobieństwa. Nie język tylko, ale i oczy, i uszy Osobny swój smak mają, co c!
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 357
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Otoż z tych racyj z gapiem się rozwiodę. Czwarta z westchnieniem rzecze: ja się cieszę Zem nie ja tylko sama nieszczęśliwa Mój borys niechciał sprawić mi bekieszę, Takiej jak teraz modny wiek zażywa, Aksamit ponso podszyty marmurkiem Po szwach z masyfu bramowano sznurkiem. Sukna mi kupił miasto aksamitu, Szlamy wytarte z lamusu sprowadził, Nato u żyda zaciągnął kredytu, Mnie przy gałganach z kuśnierzem zasadził, Zważcież jeżeli nie mam się czym smucić, Z tak słusznych przyczyn prostaka porzucić. Ostatnia mówi, jam się w wachlarzyku Pięknym kochała, gdzie miniatura Postać Kupida niby w ołtarzyku Wstawiła, co mu dać mogła natura,
Wszystko wyraźne,
Otoż z tych rácyi z gápiem się rozwiodę. Czwárta z westchnięniem rzecze: ia się cieszę Zem nie ia tylko sama nieszczęśliwa Moy borys niechciał spráwić mi bekieszę, Tákiey iák teraz modny wiek zażywa, Axamit ponso podszyty mármurkiem Po szwach z masyfu bramowano sznurkiem. Sukna mi kupił miasto aksamitu, Szlámy wytárte z lamusu sprowadził, Náto u żyda záciągnął kredytu, Mnie przy gałganach z kuśnierzem zásadził, Zważcież ieżeli nie mam się czym smucić, Z ták słusznych przyczyn prostáka porzucić. Ostátnia mowi, jam się w wáchlarzyku Pięknym kocháła, gdzie miniatura Postać Kupida niby w ołtarzyku Wstáwiła, co mu dać mogła nátura,
Wszystko wyraźne,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 352
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752