wysoki, inszego on szuka; Zła korcipka, zły mu głóg, nie chce się jąć trześni;
Powie, że na bylicy wisieć mu najwcześniej. Ale jeśli chwast z drzewy nie wchodzi do braku, Bo nań piorun nie bije, dobrze na szakłaku. Najlepiej by, żadną się nie pętając sforą, Z drzewka latać na drzewko, jednako z sikorą, Kiedyby jemiołucha piekielnego sklepu Na takowe sikory nie stawiała lepu. 446. DO PANA LIPIEGO WE WSI LIPIE
„Jak tę wieś zową, chłopku?” „Lipa, Mości panie; Ta, co Rzemienowice pan Lipi dał za nię.” Pięknie w Lipie Lipiemu, tyloć
wysoki, inszego on szuka; Zła korcipka, zły mu głóg, nie chce się jąć trześni;
Powie, że na bylicy wisieć mu najwcześniej. Ale jeśli chwast z drzewy nie wchodzi do braku, Bo nań piorun nie bije, dobrze na szakłaku. Najlepiej by, żadną się nie pętając sforą, Z drzewka latać na drzewko, jednako z sikorą, Kiedyby jemiołucha piekielnego sklepu Na takowe sikory nie stawiała lepu. 446. DO PANA LIPIEGO WE WSI LIPIE
„Jak tę wieś zową, chłopku?” „Lipa, Mości panie; Ta, co Rzemienowice pan Lipi dał za nię.” Pięknie w Lipie Lipiemu, tyloć
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 199
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
in terram, et data est illis potestas sicut habent scoriones terrae. wzbudził się prawie pewny dym/ pewna kurzawa/ która zaćmiła rozumy ludzkie/ która odjęła światłość światu wiary świętej/ praw/ bojaźni Bożej/ z tego dymu wyszła szarańcza na świat. Powieda jeden zacny Naturalista/ że to zwyczaj szaranczy kupą chodzić/ kupą latać/ a potym morska zda się jakoby sejmy czynić i ziezdżać na Konsultacją ale tam nie obaczysz nic inszego jeno że się kąsają/ tryksają/ za łeb wodzą/ potym wytrawiwszy miejsce co na nim sejmikowały rozbiegają się: tego nas uczy i w to nas wprawia nieszczęśliwa Polityka nasza/ żebyśmy jeno kupy czynili/ zwady wzajemne
in terram, et data est illis potestas sicut habent scoriones terrae. wzbudźił sie práwie pewny dym/ pewna kurzáwá/ ktora záćmiłá rozumy ludzkie/ ktora odięłá świátłość swiátu wiáry świętey/ praw/ boiáźni Bożey/ z tego dymu wyszłá száráńcza ná świát. Powieda ieden zacny Náturálistá/ że to zwyczay száránczy kupą chodźić/ kupą latáć/ á potym morska zda sie iákoby seymy czynić y ziezdżáć ná Consultácyą ále tám nie obaczysz nic inszego ieno że się kąsaią/ tryksáią/ zá łeb wodzą/ potym wytrawiwszy mieysce co ná nim seymikowáły rozbiegáią sie: tego nas vczy y w to nas wpráwia niesczęśliwa Polityká nászá/ żebysmy ieno kupy czynili/ zwády wzáiemne
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: D2v
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
prezentuje w dary, Niech z ochotą włożone dźwigają ciężary. Dając inszym, nie mógł też zapomnieć żołnierzy, Którym się sam z swym koniem wmawia święty Jerzy: Niech przy Ewangeliej, onej czystej dziewce, Topią w brzuchach tureckich nieułomne drzewce. Pegaz, co hipokreński zdrój kopytem drużył, Studentom i piśmiennym ludziom będzie służył: Latać i od ziemie się trzeba dźwignąć pióry, Kto chce mieć w kompanijej helikońskie córy; Łacniej złoto niż rozum, łacniej kopać kruszce Niż mądrość, co się w miękkiej nie rodzi poduszce. Odprawiwszy mężczyzny, co by dać płci białej, Długo myśli, bo i te kolędy czekały.
Toż: „A wam z której
prezentuje w dary, Niech z ochotą włożone dźwigają ciężary. Dając inszym, nie mógł też zapomnieć żołnierzy, Którym się sam z swym koniem wmawia święty Jerzy: Niech przy Ewangelijej, onej czystej dziewce, Topią w brzuchach tureckich nieułomne drzewce. Pegaz, co hipokreński zdrój kopytem drużył, Studentom i piśmiennym ludziom będzie służył: Latać i od ziemie się trzeba dźwignąć pióry, Kto chce mieć w kompanijej helikońskie córy; Łacniej złoto niż rozum, łacniej kopać kruszce Niż mądrość, co się w miękkiej nie rodzi poduszce. Odprawiwszy mężczyzny, co by dać płci białej, Długo myśli, bo i te kolędy czekały.
Toż: „A wam z której
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 271
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Bóg zapłać, żeś też i mnie, choć na samym rogu, W sławnych polskich poetów wpisał katalogu. Nierówno, prawda, dano tego nam talentu: Jedni z wierzchu, drudzy się napijają mętu, Jaką kto ma fortunę w kasztalijskiej strudze, Ale ujdzie czwarzyć się sroce przy papudze. Każdy ptaszek swoimi musi latać pióry: Buja sokół, nim się drop podniesie do góry. Wszytkim dam cug przed sobą. Że Argenis moja Dotychczas domowego trzyma się podwoja: Dziesięć lat na trojańską Grecy wojnę łożą, Drugie dziesięć wojują, nim ją rumem złożą. Kto nieuważnie na blask prosto idzie z cienia, Często znieść słonecznego nie może promienia.
. Bóg zapłać, żeś też i mnie, choć na samym rogu, W sławnych polskich poetów wpisał katalogu. Nierówno, prawda, dano tego nam talentu: Jedni z wierzchu, drudzy się napijają mętu, Jaką kto ma fortunę w kasztalijskiej strudze, Ale ujdzie czwarzyć się sroce przy papudze. Każdy ptaszek swoimi musi latać pióry: Buja sokół, nim się drop podniesie do góry. Wszytkim dam cug przed sobą. Że Argenis moja Dotychczas domowego trzyma się podwoja: Dziesięć lat na trojańską Grecy wojnę łożą, Drugie dziesięć wojują, nim ją rumem złożą. Kto nieuważnie na blask prosto idzie z cienia, Często znieść słonecznego nie może promienia.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 316
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ nie demowowała (którym Święty Grzegorz tak mówi: pyszny gdy się chce nadewszystkich wynieść/ nadewszystkich zepchniony jest/ że będąc człowiekiem/ bydlęciem się stał/ i rozum który miał zarówny z ludźmi/ utracił) i to coś był Bogu poświęcił piekłu nie oddała. Prawósł: Czytel: Strus ma skrzydła/ latać nie może/ także i pyszny. Ty bądź cichym wysoko wzlecisz. Psal: 138. v. 2. i 3. Vide vitam Z Martirys Eufrasie. Lile: 12. v. 27. Cuda i Paraeneses. Psal: 33. v. 16. Struś latać nie może. CVD XXVII. ROKV PO
/ nie demowowáłá (ktorỹ Swięty Grzegorz ták mowi: pyszny gdy się chce nádewszystkich wynieść/ nádewszystkich zepchniony iest/ że będąc człowiekiem/ bydlęćiem się sstał/ y rozum ktory miał zárowny z ludźmi/ vtrácił) y to coś był Bogu poświęcił piekłu nie oddáłá. Prawosł: Czytel: Strus ma skrzydłá/ latać nie może/ tákże y pyszny. Ty bądz cichym wysoko wzlecisz. Psal: 138. v. 2. y 3. Vide vitam S Martiris Euphrasiae. Lile: 12. v. 27. Cudá y Paraeneses. Psal: 33. v. 16. Struś latáć nie może. CVD XXVII. ROKV PO
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 175.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Prawósł: Czytel: Strus ma skrzydła/ latać nie może/ także i pyszny. Ty bądź cichym wysoko wzlecisz. Psal: 138. v. 2. i 3. Vide vitam Z Martirys Eufrasie. Lile: 12. v. 27. Cuda i Paraeneses. Psal: 33. v. 16. Struś latać nie może. CVD XXVII. ROKV PO NARÓDZENIV PAŃSKIM, 1624. 15. August.
Bóg karze, Bóg miłuje, wzrok służebnikowi Ujmuje i przywraca tu Mikołajowi. PO Narodzeniu Pańskim Roku czterdzieści ósmego/ zeszłej z świata (który kto tak utitułował/ snadź naprawdziwej światłość poglądał rzeczy/ i odmienie nie podległej) albo racej
Prawosł: Czytel: Strus ma skrzydłá/ latać nie może/ tákże y pyszny. Ty bądz cichym wysoko wzlecisz. Psal: 138. v. 2. y 3. Vide vitam S Martiris Euphrasiae. Lile: 12. v. 27. Cudá y Paraeneses. Psal: 33. v. 16. Struś latáć nie może. CVD XXVII. ROKV PO NARODZENIV PANSKIM, 1624. 15. August.
Bog karze, Bog miłuie, wzrok służebnikowi Vymuie y przywraca tu Mikołáiowi. PO Národzeniu Páńskim Roku czterdzieśći osmego/ zeszłey z świátá (ktory kto ták vtitułował/ snadź náprawdźiwey świátłość poglądał rzeczy/ y odmienie nie podległey) álbo rácey
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 175.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
, z rozpuszczonego od gorąca śniegu Wezbrawszy, biegła w bystrem w one czasy biegu, A w jednę zgromadzone kupę wielkie wody, Zrzuciwszy mosty, wszytkie pobrały przechody.
IX
Patrzy Orland po brzegach, ale ani domu Pobliżu, ani łodzi, ani widzi promu. Jako na drugą stronę ma prześć, nie rozumie, Kiedy latać, jako ptak, i pływać nie umie. A w tem widzi, że prosto przez bystre powodzi Przeciwko niemu panna jedzie w krzywej łodzi; Która, że chce do niego, ręką znać dawała, Ale łodzi do ziemie przystawić nie chciała.
X.
Nie chciała zgoła na brzeg i z daleka stała, Bo,
, z rozpuszczonego od gorąca śniegu Wezbrawszy, biegła w bystrem w one czasy biegu, A w jednę zgromadzone kupę wielkie wody, Zrzuciwszy mosty, wszytkie pobrały przechody.
IX
Patrzy Orland po brzegach, ale ani domu Pobliżu, ani łodzi, ani widzi promu. Jako na drugą stronę ma prześć, nie rozumie, Kiedy latać, jako ptak, i pływać nie umie. A w tem widzi, że prosto przez bystre powodzi Przeciwko niemu panna jedzie w krzywej łodzi; Która, że chce do niego, ręką znać dawała, Ale łodzi do ziemie przystawić nie chciała.
X.
Nie chciała zgoła na brzeg i z daleka stała, Bo,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 173
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
i nie chcą nowego wędzidła, jako widzieliśmy w Czechach i Węgrzech, gdzie, trzydzieści razy niespokojne, darmo wojnę wzniecały duchy, i coraz to głębiej upadała ojczyzna, póki się nie uspokoili i do teraźniejszej porządnej i dobrej nie przyszli monarchii. Tymczasem wygnania, więzienia, konfiskacyje dóbr i głowy, jak Tarkwinijusza, muszą latać makówki.
A toż tym sposobem i Rzplitą, gdy ją bez sejmów i obrad wpędziemy powoli w anarchiją, gdy jej zakazem rwania sejmów i przywróceniem pluralitatis na sejmach nie poratujemy, ginąć by nieszczęśliwie prędzej czy nierychlej musiała.
Inszy sposób, którym jeszcze mizerniej i gorzej może bezradne każde zginąć królestwo, jest, kiedy go
i nie chcą nowego wędzidła, jako widzieliśmy w Czechach i Węgrzech, gdzie, trzydzieści razy niespokojne, darmo wojnę wzniecały duchy, i coraz to głębiej upadała ojczyzna, póki się nie uspokoili i do teraźniejszej porządnej i dobrej nie przyszli monarchii. Tymczasem wygnania, więzienia, konfiskacyje dóbr i głowy, jak Tarkwinijusza, muszą latać makówki.
A toż tym sposobem i Rzplitą, gdy ją bez sejmów i obrad wpędziemy powoli w anarchiją, gdy jej zakazem rwania sejmów i przywróceniem pluralitatis na sejmach nie poratujemy, ginąć by nieszczęśliwie prędzej czy nierychlej musiała.
Inszy sposób, którym jeszcze mizerniej i gorzej może bezradne każde zginąć królestwo, jest, kiedy go
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 231
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
III
Umocnij chodzenie moje na ścieżkach Twoich, aby nie drżały stopy moje. W Psalmie 16
Tak mi to zawsze będzie goleń szwankowała i chroma moja noga ziemie nie tykała? Wejrzy, który na drogi poglądasz z wysoka, by te stopom nie były twarde jak opoka. Pierzysty bocian, ucząc w puchu swoje dzieci w górę latać, przed nimi z wiatrem równo leci – wnet przykładem swej matki toż czyni i cora, śmielszą już będąc dzisia, niźli była wczora. I orzeł swe gnieźniki ciągnąc w kraj daleki, rozpościera przed nimi z swych piór żagiel lekki, a gdy im wzniesionymi skrzydłami przodkuje, wnet i syn takim styrem ojca naśladuje. Gdy
III
Umocnij chodzenie moje na ścieżkach Twoich, aby nie drżały stopy moje. W Psalmie 16
Tak mi to zawsze będzie goleń szwankowała i chroma moja noga ziemie nie tykała? Wejrzy, który na drogi poglądasz z wysoka, by te stopom nie były twarde jak opoka. Pierzysty bocian, ucząc w puchu swoje dzieci w górę latać, przed nimi z wiatrem równo leci – wnet przykładem swej matki toż czyni i cora, śmielszą już będąc dzisia, niźli była wczora. I orzeł swe gnieźniki ciągnąc w kraj daleki, rozpościera przed nimi z swych piór żagiel lekki, a gdy im wzniesionymi skrzydłami przodkuje, wnet i syn takim styrem ojca naśladuje. Gdy
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 82
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
swój odprawuje; lecz człowiek ani barkiem wzwyż lata pierzystym, ani też morskie wały rznie styrem skrzelistym. Będziesz tedy mógł władać bez sił państwem onym, nie będąc ani ptakiem, ani galeonem. Mniejsza by to, choć by mu skrzydeł pozwolono, gdyż siła rzeczy lekkich bez skrzel, co nie toną. Bez skrzydeł jednak latać – rzecz trudna każdemu, gdyż ta tylko jest dana moc ptastwu samemu. O niech mi się już godzi lotne podnieść ciało i zwiedzić te królestwa, gdzie jest gwiazd niemało! Spojrzy, jaki mię ciężar i prawo uciska! Nie jest to miejsce godne ojczyzny nazwiska. Ujrzysz, żem się nie darmo w skrzydłach zakochała
swój odprawuje; lecz człowiek ani barkiem wzwyż lata pierzystym, ani też morskie wały rznie styrem skrzelistym. Będziesz tedy mógł władać bez sił państwem onym, nie będąc ani ptakiem, ani galeonem. Mniejsza by to, choć by mu skrzydeł pozwolono, gdyż siła rzeczy lekkich bez skrzel, co nie toną. Bez skrzydeł jednak latać – rzecz trudna każdemu, gdyż ta tylko jest dana moc ptastwu samemu. O niech mi się już godzi lotne podnieść ciało i zwiedzić te królestwa, gdzie jest gwiazd niemało! Spojrzy, jaki mię ciężar i prawo uciska! Nie jest to miejsce godne ojczyzny nazwiska. Ujrzysz, żem się nie darmo w skrzydłach zakochała
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 171
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997