i ludzi, rzecz skazuje sama. Skoro szatan z czystości obnażył Adama, Sprawiwszy mu z baraniej, na grzbiet, kurtę skóry, Żartuje Bóg: Wej, Adam, jakoby z nas który. Więc ponieważ dał czart z nas okazją żartów, Oddając mu wet wetem, żartujmy też z czartów: Wej, co latał po niebie, co się równał Bogu, Dziś się diabeł po piekle tłucze na ożogu. My-ć, dodarszy kożucha, nie zostaniem nadzy; Ten zostanie na wieki ubrukany w sadzy. 457. DO SĄSIADA
Zawsze sobie sąsiad mój żywot wspomni krótki, Obaczywszy puzderko przepalanej wódki; Zawsze go morzy, zawsze na żołądku ckliwo,
i ludzi, rzecz skazuje sama. Skoro szatan z czystości obnażył Adama, Sprawiwszy mu z baraniej, na grzbiet, kurtę skóry, Żartuje Bóg: Wej, Adam, jakoby z nas który. Więc ponieważ dał czart z nas okazyją żartów, Oddając mu wet wetem, żartujmy też z czartów: Wej, co latał po niebie, co się równał Bogu, Dziś się diabeł po piekle tłucze na ożogu. My-ć, dodarszy kożucha, nie zostaniem nadzy; Ten zostanie na wieki ubrukany w sadzy. 457. DO SĄSIADA
Zawsze sobie sąsiad mój żywot wspomni krótki, Obaczywszy puzderko przepalanej wódki; Zawsze go morzy, zawsze na żołądku ckliwo,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 203
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nas pono nie stanie za takiego pana, Kiedy nas wyje; taka więc bywa odmiana. Kukawce.
Dziś niewinną kukawkę zabito mię w gaju, Mówiąc, żem ja lekarstwo najprzedniejsze w maju. Ale chociażby z strzelca wodka była złota, Nie pragnęłabym jego dla swego żywota. Gołąbkom.
Wczoram po świecie latał, dziś mię zaduszono Na wieczerzą; takci mi za to nagrodzono, Com oliwną gałązkę przyniósł był Noemu. Tak się zawsze złym dobre płaci cnotliwemu. Na słowika.
Od naj pierwszego mroku, od samego świta Nieukojone serce smutnego słowika Budzi do not żałosnych. I ja w sercu ranę Mając, witam z nim
nas pono nie stanie za takiego pana, Kiedy nas wyje; taka więc bywa odmiana. Kukawce.
Dziś niewinną kukawkę zabito mię w gaju, Mowiąc, żem ja lekarstwo najprzedniejsze w maju. Ale chociażby z strzelca wodka była złota, Nie pragnęłabym jego dla swego żywota. Gołąbkom.
Wczoram po świecie latał, dziś mię zaduszono Na wieczerzą; takci mi za to nagrodzono, Com oliwną gałązkę przyniosł był Noemu. Tak się zawsze złym dobre płaci cnotliwemu. Na słowika.
Od naj pierwszego mroku, od samego świta Nieukojone serce smutnego słowika Budzi do not żałosnych. I ja w sercu ranę Mając, witam z nim
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 481
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
przysługę i sławę miłości Ojczyzny poczytać miano, to poszło in conuictionem. Potym zadają, wydanie Secretu o zawołaniu Tatarów.
Ale i Piestrzecki mój niewinnie to ponosi, co mu zadają o wydanie Secretu, byłże to secret, że Kozaków, i Tatarów na Wojsko zaciągano Sekretże to, kiedy ustawicznie jeden za drugiem Poseł latał, biegał tak do Ordy, jako i w Ukrainę, i niepotrzba było moich abo Piestrzeckiego przestróg, co świat wszytek wiedział, co Orda pod Zbaraż sprowadzona manifestè skutkiem probauit. Czym Szlachcie i Wojsku samże Dwór plenis buccis przegrażał. Zem ja widział to być ze złym Ojczyzny, i z ostatniem niebezpieczeństwem, gdyby
przysługę y sławę miłośći Oyczyzny poczytáć miano, to poszło in conuictionem. Potym zádáią, wydánie Secretu o záwołániu Tátárow.
Ale y Piestrzecki moy niewinnie to ponośi, co mu zádáią o wydánie Secretu, byłże to secret, że Kozakow, y Tátárow ná Woysko záćiągano Sekretże to, kiedy vstáwicznie ieden zá drugiem Poseł latał, biegał ták do Ordy, iáko y w Vkráinę, y niepotrzbá było moich ábo Piestrzeckiego przestrog, co świát wszytek wiedźiał, co Ordá pod Zbáráż sprowádzona manifestè skutkiem probauit. Czym Szláchćie y Woysku samże Dwor plenis buccis przegrażał. Zem ia widźiał to bydź ze złym Oyczyzny, y z ostátniem niebespieczeństwem, gdyby
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 80
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
był na zadzi uwiązany bacik jeden mały na powrozie/ i tam w nim sługa jego Baraua na imię coś pilnego robiąc/ urwał się od okrętu/ i wywrócił w wodę/ wałami morskiemi okryty/ na co sam Biskup patrzał/ uchwyciwszy się jednak wsiadł na wierzch onego baciku/ jako na konia/ i tak po morzu latał gdzie go wiatry pędziły; ale od wiatrów i zimna/ i strachu do tego niezmiernego/ i głodu też samego przez kilka dni już prawie był obumarł/ i niewiedział co się z nim działo. A w tym mu się ukazawszy człowiek jeden/ dał mu bochenek chleba/ który ziadszy przyszedł do siły swojej/ i
był ná zádźi vwiązány baćik ieden máły ná powroźie/ y tám w nim sługá iego Baraua ná imię coś pilnego robiąc/ vrwał się od okrętu/ y wywroćił w wodę/ wáłámi morskiemi okryty/ ná co sam Biskup pátrzał/ vchwyćiwszy się iednák wśiadł ná wierzch onego baćiku/ iáko ná koniá/ y ták po morzu latał gdźie go wiátry pędźiły; ále od wiátrow y źimná/ y stráchu do tego niezmiernego/ y głodu też sámego przez kilká dni iuż práwie był obumárł/ y niewiedźiał co się z nim dźiało. A w tym mu się vkazawszy człowiek ieden/ dał mu bochenek chlebá/ ktory ziadszy przyszedł do śiły swoiey/ y
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 47
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
/ obietnice swej zapomniawszy/ i przysięgi/ kazał i samego stracić. Piękna obietnica; nie panomby sobie tak poczynać/ ale bestiam jakim/ przy których nie masz rozumu żadnego/ ani wiary. Za takie okrucieństwa/ nisko padł ten Lucyfer/ pod powrozy katowskie/ cięciwami jako siatką przykryty ten ptak/ który tak wysoko latał. Latał wysoko ten ptak/ na samo niebo chciał wlecieć: Krakowa się mu chciało/ i Kościoła na Zamku/ StanisłAVVA i WACLAVVA Świętych. Nazwał niegdy Merkurius Trismegistus, Egipt swój/ w którym mieszkał/ Niebem; Aegyptus coelum est. Czemu ja nie mam stołecznego Miasta Krakowa niebem nazwać; z którego jako z gór
/ obietnice swey zápomniawszy/ y przyśięgi/ kazał y samego stráćić. Piękna obietnicá; nie pánomby sobie ták poczynáć/ ále bestyam iákim/ przy ktorych nie mász rozumu żadnego/ áni wiáry. Zá tákie okrućieństwá/ nisko padł ten Lucyfer/ pod powrozy kátowskie/ ćięćiwámi iáko śiatką przykryty ten ptak/ ktory ták wysoko latał. Latał wysoko ten ptak/ ná sámo niebo chćiał wlećieć: Krákowá się mu chćiáło/ y Kośćiołá ná Zamku/ STANISLAVVA y WACLAVVA Swiętych. Názwał niegdy Mercurius Trismegistus, Egipt swoy/ w ktorym mieszkał/ Niebem; Aegyptus coelum est. Czemu ia nie mam stołecznego Miástá Krákowá niebem názwáć; z którego iáko z gor
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 41
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
swej zapomniawszy/ i przysięgi/ kazał i samego stracić. Piękna obietnica; nie panomby sobie tak poczynać/ ale bestiam jakim/ przy których nie masz rozumu żadnego/ ani wiary. Za takie okrucieństwa/ nisko padł ten Lucyfer/ pod powrozy katowskie/ cięciwami jako siatką przykryty ten ptak/ który tak wysoko latał. Latał wysoko ten ptak/ na samo niebo chciał wlecieć: Krakowa się mu chciało/ i Kościoła na Zamku/ StanisłAVVA i WACLAVVA Świętych. Nazwał niegdy Merkurius Trismegistus, Egipt swój/ w którym mieszkał/ Niebem; Aegyptus coelum est. Czemu ja nie mam stołecznego Miasta Krakowa niebem nazwać; z którego jako z gór niebieskich/
swey zápomniawszy/ y przyśięgi/ kazał y samego stráćić. Piękna obietnicá; nie pánomby sobie ták poczynáć/ ále bestyam iákim/ przy ktorych nie mász rozumu żadnego/ áni wiáry. Zá tákie okrućieństwá/ nisko padł ten Lucyfer/ pod powrozy kátowskie/ ćięćiwámi iáko śiatką przykryty ten ptak/ ktory ták wysoko latał. Latał wysoko ten ptak/ ná sámo niebo chćiał wlećieć: Krákowá się mu chćiáło/ y Kośćiołá ná Zamku/ STANISLAVVA y WACLAVVA Swiętych. Názwał niegdy Mercurius Trismegistus, Egipt swoy/ w ktorym mieszkał/ Niebem; Aegyptus coelum est. Czemu ia nie mam stołecznego Miástá Krákowá niebem názwáć; z którego iáko z gor niebieskich/
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 41
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
z Maurytanii, i Indyj do Europy magnô sumptu, maiori periculô sprowadzone. A że ich inter deli[...] jas nie mają Monarchowie, et Magnates, supponendum, że i Świat ich niema O PELIKANIE PTAKU
Pliniusz ciekawy Naturalista, choć często in fabulas proclivis negato Gryfie w Księgach swoich: Dopieroż Aleksander Wielki na Gryfach nie latał, jako jest fama, bo Arrianus Autor piszący o Ekspedycyj Aleksandra cale o tym nie wspomina, co jako rem observatu dygnam powinien był Światu komunikować: Ale Autorowie seria piszący, ile Poważni ad levia nigdy nie wyboczają, O PELIKANIE PTAKU Czyli jest taki, o jakim trzymała! Antiquitas?
NApatrzy się nie jeden po nad
z Maurytanii, y Indyi do Europy magnô sumptu, maiori periculô spròwadzone. A źe ich inter deli[...] ias nie maią Monarchowie, et Magnates, supponendum, że y Swiat ich niema O PELIKANIE PTAKU
Pliniusz ciekawy Naturalista, choć często in fabulas proclivis negato Gryfie w Xięgach swoich: Dopieroż Alexander Wielki na Gryfach nie latał, iako iest fama, bo Arrianus Autor piszący o Expedycyi Alexandra cale o tym nie wspomina, co iako rem observatu dignam powinien był Swiatu kommunikować: Ale Autorowie seria piszący, ile Poważni ad levia nigdy nie wybocżaią, O PELIKANIE PTAKU Czyli iest taki, o iakim trzymała! Antiquitas?
NApatrzy się nie ieden po nâd
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 125
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, że umarły jeden głowę ruszył w oczach Z. Piotra, i ludu; ale gdy mu Z. Piotr kazał ustąpić, trup ów nie był ruchomy, aż w Imię Chrystusowe wskrzeszony przez Z. Piotra, a Simon ze wstydu figurę psiej głowy na się wziąwszy, wyniósł się. Znowu wielu czartów sobie przybrawszy, latał nad Rzymem, lecz na modlitwę Z. Piotra, spadł na ziemię, nogi połamał, na co pięknie Z. Maksym Biskup powiedział. Et qui pennas asumpserat, plantas amisit. Wkrótce umarł w Arycjej.
Świadczy Palladius w życiu Z. Makarego Egipskiego Pustelnika, iż Egipcianin jeden, upodobawszy sobie z urody żonę Partenika podściwą
, że umarły ieden głowę ruszył w oczach S. Piotra, y ludu; ále gdy mu S. Piotr kazał ustąpić, trup ow nie był ruchomy, aż w Imię Chrystusowe wskrzeszony przez S. Piotra, á Simon ze wstydu figurę pśiey głowy na się wziąwszy, wyniosł się. Znowu wielu czartow sobie przybrawszy, latał nad Rzymem, lecz ná modlitwę S. Piotra, spadł na ziemię, nogi połamał, na co pięknie S. Maxym Biskup powiedział. Et qui pennas asumpserat, plantas amisit. Wkrotce umarł w Arycyey.
Swiadczy Palladius w życiu S. Makarego Egypskiego Pustelnika, iż Egypcianin ieden, upodobawszy sobie z urody żonę Partenika podściwą
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 229
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
A tyś tylko nad brzegi pustymi schadzała, Ażeś się w wronie pióra na koniec odziała. I tyś, kruku, przed laty pięknym ptakiem bywał, I białością z łabęćmi dobrze porównywał. Język, bezecny język i pióry czarnymi Oszpecił cię, i z ptaki pomieszał grubymi. I teraz, gdybyś cicho latał, cicho siadał, Mniej byś miewał zazdrości i lepiej byś jadał; Ale ty wszędzie kraczesz i sroki cię znają, I psi, i wilcy prawie-ć z gęby wydzierają. Takie piosnki wymyślał niegdy kształtem nowym Apollo, gdy za bydłem chodził Admetowym, I na bukach wycinał. Stamtąd wyczytali Satyrowie i także
A tyś tylko nad brzegi pustymi schadzała, Ażeś się w wronie pióra na koniec odziała. I tyś, kruku, przed laty pięknym ptakiem bywał, I białością z łabęćmi dobrze porównywał. Język, bezecny język i pióry czarnymi Oszpecił cię, i z ptaki pomieszał grubymi. I teraz, gdybyś cicho latał, cicho siadał, Mniej byś miewał zazdrości i lepiej byś jadał; Ale ty wszędzie kraczesz i sroki cię znają, I psi, i wilcy prawie-ć z gęby wydzierają. Takie piosnki wymyślał niegdy kształtem nowym Apollo, gdy za bydłem chodził Admetowym, I na bukach wycinał. Stamtąd wyczytali Satyrowie i także
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 28
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
zaślepiony
Umysłem chciwym, w którym już był utwierdzony; A gdy się usilnymi orłowi prośbami Przykrzył, wziął go ten na się mocno pazurami I wleciał z nim pod niebo, skąd widział wysokie Góry, lasy, jeziora i pola szerokie. Zdejmie chęć żółwia, - mniemiał, że już wszystko umiał, Prosi, żeby sam latał. Orzeł mu się zdumiał, Dziwując się, iż mu tak częstokroć prośbami Nalegał, by go więcej nie trzymał nogami, Ale żeby sam lotu z góry mógł skosztować; Zaczym się go orłowi nie zdało hamować. Widząc żółwia, iż w tym był niepohamowany I do latania umysł miał ugruntowany, Rzekł mu: „Nie
zaślepiony
Umysłem chciwym, w którym już był utwierdzony; A gdy się usilnymi orłowi prośbami Przykrzył, wziął go ten na się mocno pazurami I wleciał z nim pod niebo, skąd widział wysokie Góry, lasy, jeziora i pola szyrokie. Zdejmie chęć żółwia, - mniemiał, że już wszystko umiał, Prosi, żeby sam latał. Orzeł mu się zdumiał, Dziwując się, iż mu tak częstokroć prośbami Nalegał, by go więcej nie trzymał nogami, Ale żeby sam lotu z góry mógł skosztować; Zaczym się go orłowi nie zdało hamować. Widząc żółwia, iż w tym był niepohamowany I do latania umysł miał ugruntowany, Rzekł mu: „Nie
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 37
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897