byście byli więźniowie moi, z rąk bezecnego pogaństwa niewydarci, podobno byście byli i Boga i kościoła jego ś. i zbawienia waszego pozapominali. Teraz możecie wolnie i bezpiecznie, jako w ziemi waszej krzyknąć wesołą pieśń, niebieską chwałę czynić; u zbojców tatarskich wszytko precz, brzydka niewola i duszy i ciała ta tylo latałaby przed oczyma.
Chwal duszo moja Pana. Niewinne dziateczki niedawno od lwa tatarskiego z paszczęki wydarte, niedawno krztem ś. omyte, przez wielmożnego Hetmana polnego koronnego na wozów kilkadziesiąt pozbierane, chwalcie Pana krzykiem i płaczem teraźniejszym. Uśliście obrzydliwej niewolej niewiniątka nędzne do której tyrańska ręka zaganiała was, teraz, teraz chwalcie dziateczki
byście byli więźniowie moi, z rąk bezecnego pogaństwa niewydarci, podobno byście byli i Boga i kościoła jego ś. i zbawienia waszego pozapominali. Teraz możecie wolnie i bespiecznie, jako w ziemi waszej krzyknąć wesołą pieśń, niebieską chwałę czynić; u zbojców tatarskich wszytko precz, brzydka niewola i duszy i ciała ta tylo latałaby przed oczyma.
Chwal duszo moja Pana. Niewinne dziateczki niedawno od lwa tatarskiego z paszczeki wydarte, niedawno krztem ś. omyte, przez wielmożnego Hetmana polnego koronnego na wozów kilkadziesiąt pozbierane, chwalcie Pana krzykiem i płaczem terazniejszym. Uśliście obrzydliwej niewolej niewiniątka nędzne do której tyrańska ręka zaganiała was, teraz, teraz chwalcie dziateczki
Skrót tekstu: BirkBaszaKoniec
Strona: 261
Tytuł:
Kantymir Basza Porażony albo o zwycięstwie z Tatar, przez Jego M. Pana/ P. Stanisława Koniecpolskiego, Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Fabian Birkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
, wsiadając, zostawił, Swojego Bryladora, konia tak dzielnego, Że sobie nie miał okrom Bajarda równego.
LXI.
Przyjeżdża do Dordreku Orland i u brony Zastawa lud żołnierski wielki, zgromadzony, Częścią, że każde państwo zawżdy, zwłaszcza nowe, Bojaźń i podejźrzenie ma z sobą gotowe, Częścią, że wszędzie głośna nowina latała, Że się już z Zelandii armata ruszała, Którą władnął i którą w rządzie tęgo trzymał Brat książęcia, którego król fryski pojmał.
LXII.
Orland tam przyjechawszy, mówi z nich jednemu, Aby od niego odniósł królowi swojemu, Że go jeden na szablę i drzewo pozywa Rycerz błędny z umową pewną, jako bywa:
, wsiadając, zostawił, Swojego Bryladora, konia tak dzielnego, Że sobie nie miał okrom Bajarda równego.
LXI.
Przyjeżdża do Dordreku Orland i u brony Zastawa lud żołnierski wielki, zgromadzony, Częścią, że każde państwo zawżdy, zwłaszcza nowe, Bojaźń i podejźrzenie ma z sobą gotowe, Częścią, że wszędzie głośna nowina latała, Że się już z Zelandyej armata ruszała, Którą władnął i którą w rządzie tęgo trzymał Brat książęcia, którego król fryski poimał.
LXII.
Orland tam przyjechawszy, mówi z nich jednemu, Aby od niego odniósł królowi swojemu, Że go jeden na szablę i drzewo pozywa Rycerz błędny z umową pewną, jako bywa:
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 186
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
głowę przeciął. Ale to trefna, że Wezyr, wziąłbył w którymci Cesarskim Pałacu Strusia żywego dziwnie pięknego, tedy i tego żeby się nam nie dostał, kazał ściąć, Co zaś za delicje miał przy swoich Namiotach wypisać niepodobna: Łaźnią miał, Ogrodek, Fontanny, króliki, koty i papuga była, ale że latała, nie mogliśmy jej uchwycić. Dziś byłem w Mieście, któreby było nad pięć dni niemogło wytrzymać, oko ludzkie takich rzeczy nie widziało, co to tam miny porobiły, z Belluardów podmurowanych okrutnie wielkich, i wysokich porobiły skały straszliwe; i tak je poruinowały, że więcej wytrymać nie mogły. Pałac
głowę przeciął. Ale to trefna, że Wezyr, wźiąłbył w ktorymći Cesarskim Pałacu Struśia żywego dźiwnie pięknego, tedy y tego żeby się nam nie dostał, kazał śćiąć, Co zaś za delicye miał przy swoich Namiotach wypisać niepodobna: Łáźnią miał, Ogrodek, Fontany, kroliki, koty y papuga była, ale że latała, nie moglismy iey uchwyćić. Dźiś byłem w Mieśćie, ktoreby było nad pięć dni niemogło wytrzymać, oko ludzkie takich rzeczy nie widźiało, co to tam miny porobiły, z Belluardow podmurowanych okrutnie wielkich, y wysokich porobiły skały straszliwe; y tak ie poruinowały, że więcey wytrymać nie mogły. Pałac
Skrót tekstu: JanIIIMar
Strona: 2
Tytuł:
Kopia listu [...] do Królowej [...] pisanego
Autor:
Jan III Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683
rzeczy samej nie dokazał. Był Ksiądz Atanazy Kircher, wielki swego czasu Matematyk, przy takich imaginaryinych świata stwórcach, ale nie było co widzieć. Inne jednak świata Opera, czynić może Magia Artificialna, jako to uczynił Archytas Filozof sekty Pytagóresa, rodem z Tarentu Miasta Włoskiego, że gołębicę wyrobił tak sztucznie, że po powietrzu latała. W Norymberdze mucha z rąk jednego Magistra wyleciawszy, okrążywszy lotem swoim wszytkich u stołu siedzących, do rąk jego nazad się wracała. W Rzymie statua z miejsca na miejsce chodziła; takich teraz osób wiele jest w wielkich Miastach, jako to w Gdańsku przedażnych, które nakręciwszy chodzą po pokojach, oczyma ruszają w bęben biją
rzeczy samey nie dokazał. Był Xiądz Atanazy Kircher, wielki swego czasu Matematyk, przy tákich imaginaryinych swiata stworcach, ále nie było co widzieć. Inne iednak swiata Opera, czynić może Magia Artificialna, iako to uczynił Archytas Filozof sekty Pytagoresa, rodem z Tarentu Miasta Włoskiego, że gołębicę wyrobił ták sztucznie, że po powietrzu latała. W Norymberdze mucha z rąk iednego Magistra wyleciawszy, okrążywszy lotem swoim wszytkich u stołu siedzących, do rąk iego nazad się wracała. W Rzymie statua z mieysca na mieysce chodziła; tákich teraz osob wiele iest w wielkich Miastach, iako to w Gdańsku przedażnych, ktore nakręciwszy chodzą po pokoiach, oczyma ruszaią w bęben biią
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 223
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
odbiegają szopy choć utkanej/ By się pasły w Wolności przy Jutrzence ranej. Zając w domu chowany ziarny dość czystemi/ Uchodziby w swobodzie żył z drużami swemi Dla Wolności opaczny Rak nogi pozbywa/ Lis stępicą skarany przez ogona bywa. I Papuga nie mowną zostaćby wolała/ Chociaż też w małym ciele/ by jedno latała Po powietrzu /a niżli w Klatce rozmowami Zabawiać Króle możne/ pieścić się z Pannami. Wolność wiatrów pochwistnych i ptastwu smakuje/ Nie zmierzone powietrze ten im bieg cukruje. Przeto dobry Mieszczanin nie ma nic pierwszego/ Przekładać w szczęściu swoim nic poważniejszego Nad Wolność/ i prawa jej ma pilnie zachować/ Aby którą w potomny
odbiegáią szopy choc vtkáney/ By sie pásły w Wolnośći przy Iutrzence ráney. Záiąc w domu chowány ziárny dość czystemi/ Vchodźiby w swobodźie żył z drużámi swemi Dlá Wolnośći opaczny Rák nogi pozbywa/ Lis stępicą skarány przez ogoná bywa. Y Pápugá nie mowną zostáćby woláłá/ Choćiasz też w máłym ćiele/ by iedno latáłá Po powietrzu /á niżli w Klátce rozmowámi Zábáwiáć Krole możne/ pieśćić się z Pánnámi. Wolność wiátrow pochwistnych y ptástwu smákuie/ Nie zmierzone powietrze ten im bieg cukruie. Przeto dobry Miesczánin nie ma nic pierwszego/ Przekłádáć w sczęśćiu swoim nic poważnieyszego Nád WOLNOSC/ y práwá iey ma pilnie záchowáć/ Aby ktorą w potomny
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: Bv
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
mu się noga powinęła, spodziewać mógł od nich. Póki tedy strzałki w jednym związku są, niczyjej mocy. niczyich fortelów bać się nie trzeba, ale rozwiązane, połamać i popalić snadno. Wejrzymy w stare, chcemyli, przykłady, czytajmy, jako pod onemi cesarzmi rzymskiemi lex maiestatis po domach i osobach stróżów Rzpltej latała, tak, iż plures cadebant per proscriptiones, quam per acies. Jeśliż też nas magis delectant recentiora et domestica, quam ea. opuściwszy cudzoziemskie przykłady, gdzie podług nauki Machiawella altiora papaverum capita, to jest, głowy tych w ustawicznym niebezpieczeństwie, którzy są in patria duces optimae sententiae, wejrzymy tylko w to,
mu się noga powinęła, spodziewać mógł od nich. Póki tedy strzałki w jednym związku są, niczyjej mocy. niczyich fortelów bać się nie trzeba, ale rozwiązane, połamać i popalić snadno. Wejrzymy w stare, chcemyli, przykłady, czytajmy, jako pod onemi cesarzmi rzymskiemi lex maiestatis po domach i osobach stróżów Rzpltej latała, tak, iż plures cadebant per proscriptiones, quam per acies. Jeśliż też nas magis delectant recentiora et domestica, quam ea. opuściwszy cudzoziemskie przykłady, gdzie podług nauki Machiawella altiora papaverum capita, to jest, głowy tych w ustawicznym niebezpieczeństwie, którzy są in patria duces optimae sententiae, wejrzymy tylko w to,
Skrót tekstu: RokJak_Cz_III
Strona: 278
Tytuł:
Rokosz jaki ma być i co na nim stanowić.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
potym odda z lichwą chwila wrotna. SIELANKA DWUNASTA KOŁACZE
Panny, Pań sześć par Panny Sroczka krzekce na płocie, będą goście nowi. Sroczka czasem omyli, czasem prawdę powi. Gdzie gościom w domu rado, sroczce zawsze wierzą I nie każą się kwapić kucharzom z wieczerzą. Sroczko, umiesz ty mówić, powiedz, gdzieś latała, Z któryjeś strony goście jadące widziała? Sroczka krzekce na płocie; pannie się raduje Serduszko, bo miłego przyjaciela czuje. Jedzie z swoją drużyną panic urodziwy, Panic z dalekiej strony; pod nim koń chodziwy, Koń łysy, białonogi, rząd na nim ze złota. Panno, gotuj się witać! Już wjeżdża we
potym odda z lichwą chwila wrotna. SIELANKA DWUNASTA KOŁACZE
Panny, Pań sześć par Panny Sroczka krzekce na płocie, będą goście nowi. Sroczka czasem omyli, czasem prawdę powi. Gdzie gościom w domu rado, sroczce zawsze wierzą I nie każą się kwapić kucharzom z wieczerzą. Sroczko, umiesz ty mówić, powiedz, gdzieś latała, Z któryjeś strony goście jadące widziała? Sroczka krzekce na płocie; pannie się raduje Serduszko, bo miłego przyjaciela czuje. Jedzie z swoją drużyną panic urodziwy, Panic z dalekiej strony; pod nim koń chodziwy, Koń łysy, białonogi, rząd na nim ze złota. Panno, gotuj się witać! Już wjeżdża we
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 100
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
, Więc się ty pana trzymaj, ty dawnego sługi; Żebyś zaś potym nie rzekł, zły frymark w tej mierze: Tamten brał szczyptą, ten zaś całą garścią bierze. XX. Głupiego jest być mądrym po szkodzie. O SROCE I INSZYCH PTAKACH.
Miedzy gałęzim gęstym kukułka siedziała, Około której ptaków ćma inszych latała W samy wieczór. Więc miedzy tymi sroka była. Ta, jak skoro na dębie kukułkę zoczyła,
Pocznie pierzchać, mniemając, że na dębie onym Siedział krogulec. Zaczym głosem przelęknionym Okrzyknie ptaki: „Przebóg, przebóg, uciekajcie, Zje nas krogulec, w czas swej nędzy zabiegajcie! Patrzcie, jako usiadszy na dębie
, Więc się ty pana trzymaj, ty dawnego sługi; Żebyś zaś potym nie rzekł, zły frymark w tej mierze: Tamten brał szczyptą, ten zaś całą garścią bierze. XX. Głupiego jest być mądrym po szkodzie. O SROCE I INSZYCH PTAKACH.
Miedzy gałęzim gęstym kukułka siedziała, Około której ptaków ćma inszych latała W samy wieczór. Więc miedzy tymi sroka była. Ta, jak skoro na dębie kukułkę zoczyła,
Pocznie pierzchać, mniemając, że na dębie onym Siedział krogulec. Zaczym głosem przelęknionym Okrzyknie ptaki: „Przebóg, przebóg, uciekajcie, Zje nas krogulec, w czas swej nędzy zabiegajcie! Patrzcie, jako usiadszy na dębie
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 22
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
/ Nienasycone ukazawszy zęby: Z bezdennym brzuchem głodne w kącie stało/ Chciwie się każdej rzeczy dotykało. Kosztownym zbytek płaszczem przyodziany/ Za sobą długie powłaczał ogony: Tam Wszeteczeństwo/ i Obżarstwo jego Ródzone siostry stoją podle niego. Z ziadu się kąsał Gniew nieuśmierzony/ Z tą Zapalczywość po sali przestrony/ Z pochodnią jasną ustawnie latała/ A co raz serca jego podpalała. Na samym czele pięknie ozdobionej Sali: ku Cnocie śliczno ustrojonej. Piotr w ciemnej skale/ rzewliwe łzy leje/ Kur mu nad głową ustawicznie pieje. On co raz woła/ z okrutnym westchnieniem Boże: zmiłuj się nad twoim stworzeniem. Po prawej stronie pięknie malowani Byli Rycerze:
/ Nienasycone vkazawszy zęby: Z bezdennym brzuchem głodne w kąćie stało/ Chćiwie się każdey rzeczy dotykało. Kosztownym zbytek płaszczem przyodźiany/ Za sobą długie powłaczał ogony: Tám Wszeteczeństwo/ y Obżarstwo iego Rodzone śiostry stoią podle niego. Z ziadu się kąsał Gniew nieuśmierzony/ Z tą Zapalczywość po sáli przestrony/ Z pochodnią iasną vstawnie latała/ A co raz sercá iego podpaláłá. Na samym czele pieknie ozdobioney Sáli: ku Cnoćie śliczno vstroioney. Piotr w ćiemney skale/ rzewliwe łzy leie/ Kur mu nad głową vstáwicznie pieie. On co raz woła/ z okrutnym westchnieniem Boże: zmiłuy się nad twoim stworzeniem. Po prawey stronie pięknie málowani Byli Rycerze:
Skrót tekstu: TwarKŁodz
Strona: D2
Tytuł:
Łódź młodzi z nawałności do brzegu płynąca
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Siebeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
wziął tu był gdzieś w którymś ci cesarskim pałacu strusia żywego dziwnie ślicznego; tedy i tego, aby się nam w ręce nie dostał, kazał ściąć. Co zaś za delicje miał przy swych namiotach, wypisać niepodobna. Miał łaźnie, miał ogródek i fontanny, króliki, koty; i nawet papuga była, ale że latała, nie mogliśmy jej pojmać. Dziś byłem w mieście, które by już było nie mogło trzymać dłużej nad pięć dni. Oko ludzkie nie widziało nigdy takich rze- czy, co to tam miny porobiły: z beluardów podmurowanych okrutnie wielkich i wysokich, porobiły skały straszliwe i tak je zrujnowali, że więcej trzymać nie
wziął tu był gdzieś w którymś ci cesarskim pałacu strusia żywego dziwnie ślicznego; tedy i tego, aby się nam w ręce nie dostał, kazał ściąć. Co zaś za delicje miał przy swych namiotach, wypisać niepodobna. Miał łaźnie, miał ogródek i fontanny, króliki, koty; i nawet papuga była, ale że latała, nie mogliśmy jej pojmać. Dziś byłem w mieście, które by już było nie mogło trzymać dłużej nad pięć dni. Oko ludzkie nie widziało nigdy takich rze- czy, co to tam miny porobiły: z beluardów podmurowanych okrutnie wielkich i wysokich, porobiły skały straszliwe i tak je zrujnowali, że więcej trzymać nie
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 521
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962