pod Górą Wezuwiuszem miedzy Tore del Greco, i la Nunziata z straszliwym hukiem otworzyła się ziemia, przez co nie tylko drogę do Salernu przerwała, ale też wiele folwarków, i wsi do szczętu zburzyła. Ogień przez pięć dni wybuchający stawił obywatelom przed oczema wyobrażenie piekła. Wiele kamieni, i drzewa z korzeniem wyrwanych po powietrzu latało.
26 Grudnia o 10 z wieczora w Prowincyj Weiloe w pośród nawałności ukazało się światło, które za błyskawicę miano, o godzinie 4 ujrzano kolumnę jasną niby z Księżyca wychodzącą, a z obu stron ogniste promienie sypiącą. W krótce dała się widzieć kula ognista powoli od południa ku pułnocy pomykająca się, a promienie z siebie
pod Gorą Wezuwiuszem miedzy Tore del Greco, y la Nunziata z straszliwym hukiem otworzyła się ziemia, przez co nie tylko drogę do Salernu przerwała, ale też wiele folwarkow, y wsi do szczętu zburzyła. Ogień przez pięć dni wybuchaiący stawił obywatelom przed oczema wyobrażenie piekła. Wiele kamieni, y drzewa z korzeniem wyrwanych po powietrzu latało.
26 Grudnia o 10 z wieczora w Prowincyi Weiloe w posrzod nawałności ukazało się światło, ktore za błyskawicę miano, o godzinie 4 uyrzano kolumnę iasną niby z Księżyca wychodzącą, á z obu stron ogniste promienie sypiącą. W krotce dała się widzieć kula ognista powoli od południa ku pułnocy pomykaiąca się, á promienie z siebie
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 222
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
jęczenia, pioruny, gromy straszne, trudne do wierzenia. Patrza nędzna, którędy na to miejsce przyszła, chcąc, żeby jako nazad bojaźliwa wyszła.
Wtym dół w kwadrat obaczy jak studnią głęboką, w niej ognistą jak komin kolumnę wysoką. Z niej wiele dusz i czartów w górę wstępowało, jak perzyny rzęsisto w płomieniu latało, a potym dusze na dół w ogień zstępowały z czarty, tak iż na samo dno piekła spadały. Dusza nazad, widząc to, powrócić się chciała, lecz się jej z miejsca ruszyć moc jakaś nie dała. Gdy się ruszyć częstokroć usilnie kusiła, że nie mogła, gniew na się sama obróciła. Tedy twarzy
jęczenia, pioruny, gromy straszne, trudne do wierzenia. Patrza nędzna, którędy na to miejsce przyszła, chcąc, żeby jako nazad bojaźliwa wyszła.
Wtym dół w kwadrat obaczy jak studnią głęboką, w niej ognistą jak komin kolumnę wysoką. Z niej wiele dusz i czartów w górę wstępowało, jak perzyny rzęsisto w płomieniu latało, a potym dusze na dół w ogień zstępowały z czarty, tak iż na samo dno piekła spadały. Dusza nazad, widząc to, powrócić się chciała, lecz się jej z miejsca ruszyć moc jakaś nie dała. Gdy się ruszyć częstokroć usilnie kusiła, że nie mogła, gniew na się sama obróciła. Tedy twarzy
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 98
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
kurze w ocet winny, bardzo mocny, tedy na nim skorupę jaje szczętu strawi ocet, a tak którędy zechcesz, nie tylko przez ucho klucza doprzepędzisz Toż samo jaje chcąc go skorupą przyodziać, smaruj go pęźlikiem umoczonym w massie zrobionej z skorup utłuczonych, jak się wyżej trochę do piero powiedziało Cardanus Co czynić, aby jaje latało po powietrzu?
Weź jaje świeże w Maju przebij igłą lub szydełkiem w oboch końcach, wydmij z niego wszystko, dopiero do próżnego nalej prawdziwej samej rosy przed Wschodem słońca zbieranej, i to w Maju, bo innych czasów nie jest tak czysta i sprawiedliwa rosa, i to nie podeszczu Nalawszy pełną skorupkę jaja,
kurze w ocet winny, bardzo mocny, tedy na nim skorupę iaie szczętu strawi ocet, á tak ktorędy zechcesz, nie tylko przez ucho klucza doprzepędzisz Toż samo iaie chcąc go skorupą przyodziać, smáruy go pęźlikiem umoczonym w massie zrobioney z skorup utłuczonych, iak się wyżey trochę do piero powiedziáło Cardanus Co czynić, aby iaie latało po powietrzu?
Weź iaie swieże w Maiu przebiy igłą lub szydełkiem w oboch końcach, wydmiy z niego wszystko, dopiero do prożnego naley prawdziwey samey rosy przed Wschodem słońca zbieraney, y to w Maiu, bo innych czasow nie iest tak czysta y spráwiedliwa rosa, y to nie podeszczu Nalawszy pełną skorupkę iaia,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 509
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
. DOMINIKA, którego Klasztorów tam liczy Atlas Iansonii 400. Z. FRANCISZKA, Z. AUGUSTYNA, Ordinis S. MARIAE de Mercede. OO. Jezuitów, OO. Karmelitów Bosych, OO. Kapucynów, OO. Hieronimianów, OO. Zakonu Braci Mniejszych, Z. FRANCISZKA Panien Zakonnych.
Potyś me Pióro całym latało po świecie, Już się z tą pracą zmudną zbieraj ku Walecie: W Morzach się zmaczaj całe Czarnym, lub Czerwonym, Pisz wieczne BOGU dzięki, żeś w Porcie stawionym. TYTUŁ DRUGI DRUGIEJ CZĘŚCI KSIĘGI. ZWIERCIADŁO GENIUSZÓW, ŻYWY OBYCZAIÓW OBRAZ ROŻNYCH w ŚWIECIE NARODÓW.
NIe jestem tu Iuvenalis Satyrista, abym czyje
. DOMINIKA, ktorego Klasztorow tam liczy Atlas Iansonii 400. S. FRANCISZKA, S. AUGUSTYNA, Ordinis S. MARIAE de Mercede. OO. Iezuitow, OO. Karmelitow Bosych, OO. Kapucynow, OO. Hieronymianow, OO. Zákonu Bráci Mnieyszych, S. FRANCISZKA Pánien Zákonnych.
Potyś me Pioro całym latało po świecie, Iuż się z tą prácą zmudną zbieráy ku Wálecie: W Morzách się zmáczay całe Czarnym, lub Czerwonym, Pisz wieczne BOGU dźięki, żeś w Porcie stawionym. TYTUŁ DRUGI DRUGIEY CZĘSCI KSIĘGI. ZWIERCIADŁO GENIUSZOW, ŻYWY OBYCZAIOW OBRAZ ROŻNYCH w SWIECIE NARODOW.
NIe iestem tu Iuvenalis Satyrista, abym czyie
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 679
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
a pokutę Przyjmiesz, i będziesz memu posłuszny mandatu, Wolnem będziesz; jeśli nie; dam cię w ręce katu. Potym Arachesowi dawszy go przykazał, Aby z wielką pilnością pilnować go kazał. HISTORIA Z. JANA DAMASCENA,
Nazajutrz zaś, gdy słońce lud ze snu witało, Szedł do swego pałacu; w tem echo latało Nagle między pospólstwem: że jest pojmany Barlaam; o czem kiedy był informowany Jozafat, wszczął swą głowę ciężko troską suszyć, Ani mógł swych z wilgotnech łeż powiek osuszyć; Lecz ustawicznie łkając, i wednie i w nocy, Z płaczem żądał od Boga, aby swej pomocy Dodał Barlaamowi. Ani Bóg łaskawy Tej na
á pokutę Przyymiesz, y będziesz memu posłuszny mandátu, Wolnem będźiesz; ieśli nie; dam ćie w ręce kátu. Potym Aráchesowi dawszy go przykazał, Aby z wielką pilnością pilnowáć go kazał. HISTORYA S. IANA DAMASCENA,
Názáiutrz záś, gdy słońce lud ze snu witáło, Szedł do swego páłácu; w tem echo latáło Nagle między pospolstwem: że iest poimány Bárláám; o czem kiedy był informowány Iozaphát, wszczął swą głowę cięszko troską suszyć, Ani mogł swych z wilgotnech łeż powiek osuszyć; Lecz vstáwicznie łkáiąc, y wednie y w nocy, Z płáczem żądał od Bogá, áby swey pomocy Dodał Bárláámowi. Ani Bog łáskáwy Tey ná
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 170
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
yobadwa mężnie na się następowali/ i odsiecz sobie potężnie dawali/ że trudno było zgadnąć który z nich górę otrzyma i zwycięży: jednak tym razem na małą chwilę odleciawszy od siebie/ znowu na się uderzyli; daleko potężniej niż przed tym na się nacierając/ i tak się tłucząc/ że pierze z nich gęste po powietrzu latało/ i barzo go wiele na morze spadło; takie kąsani i utarczka trwałaniemal połgodziny/ gdzie na powtórki z nowu się rozlecieli. Naostatek gdy się trzecim razem z nowu zlecieli/ tam dopiero wszystką siłą potężnie na się uderzyli/ czemu się wprzód pomienieni Rybacy z podziwieniem wielkim przypatrowali/ jako chwilę niemałą z sobą się kąsali
yobadwa mężnie ná śię nástępowáli/ y odśiecz sobie potężnie dáwáli/ że trudno było zgádnąć ktory z nich gorę otrzyma y zwyćięży: jednák tym rázem ná máłą chwilę odlećiawszy od siebie/ znowu ná śię uderzyli; dáleko potężniey niż przed tym ná śię naćierając/ y tak śię tłucząc/ że pierze z nich gęste po powietrzu latáło/ y bárzo go wiele ná morze spádło; tákie kąsani y utarczká trwáłániemal połgodźiny/ gdźie ná powtorki z nowu śię rozlećieli. Náostátek gdy śie trzećim rázem z nowu zlećieli/ tám dopiero wszystką śiłą potężnie ná śię uderzyli/ czemu śię wprzod pomienieni Rybacy z podźiwieniem wielkim przypátrowali/ jáko chwilę niemałą z sobą śię kąsáli
Skrót tekstu: OpisUtar
Strona: 7nlb
Tytuł:
Własne i prawdziwe opisanie utarczki dwu orłów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Michał Karnall
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
Szczodry starzec, podołek rozpuszczał swojego Płaszcza i w mętną wodę słowa wydrożone Dobrowolnie upuszczał w brody nieprzebrnione. Ginie bez liczby imion, piasek ich pożera, Z któremi żywa pamięć zarazem umiera: Ledwo ze sta tysięcy, co dna dosięgają Samego, kilka liter po wierzchu pływają.
XII.
Wzdłuż i wszerz rzeki wielkiej sępów gwałt latało, Kruków, kawek i ptastwa inszego niemało, A różne ich wołania, wrzaski, krzyki, głosy Aż pod samemi słyszeć snadno mógł niebiosy. Potem do łupu biegli żartko bogatego, Który starzec wyrzucał z łona przestronego, To w pyski porywając, to w paznokcie krzywe, Choć tem nie nasyca się łakomstwo ich chciwe.
Szczodry starzec, podołek rozpuszczał swojego Płaszcza i w mętną wodę słowa wydrożone Dobrowolnie upuszczał w brody nieprzebrnione. Ginie bez liczby imion, piasek ich pożera, Z któremi żywa pamięć zarazem umiera: Ledwo ze sta tysięcy, co dna dosięgają Samego, kilka liter po wierzchu pływają.
XII.
Wzdłuż i wszerz rzeki wielkiej sępów gwałt latało, Kruków, kawek i ptastwa inszego niemało, A różne ich wołania, wrzaski, krzyki, głosy Aż pod samemi słyszeć snadno mógł niebiosy. Potem do łupu biegli żartko bogatego, Który starzec wyrzucał z łona przestronego, To w pyski porywając, to w paznokcie krzywe, Choć tem nie nasyca się łakomstwo ich chciwe.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 88
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
są zasłoną. 100. Czemu bocian kiedy leci nogi sobie wyciąga? Wszytko ptastwo które ma nogi długie gdy leci szyją wyciąga przed sobą a nogi za sobą: bo po powietrzu łacniej co leci gdy jest na kształt strzały wąskie a długie, i tak to ptastwo za nauką natury czyni się długim a wąskim aby tak łacniej latało. 101. Czemu bocian ma szyję długą? Bo ma nogi długie, i tak gdyby miał szyję krótką stojący jeśćby nie mógł. 102. Czemu bocian ma nogi długie? Bo iż po ziemi zwykł chodzić, z nóg krótkich nie łacńoby mu wzlatać od ziemi po błotach by też brodzić nie mógł a pływać nie
są zasłoną. 100. Czemu boćian kiedy leći nogi sobie wyćiągá? Wszytko ptástwo ktore má nogi długie gdy leći szyią wyćiągá przed sobą á nogi za sobą: bo po powietrzu łácniey co leći gdy iest ná ksztáłt strzały wąskie á długie, y ták to ptástwo za náuką natury czyni się długim á wąskim áby tak łacniey latáło. 101. Czemu boćian má szyię długą? Bo ma nogi długie, y ták gdyby miáł szyię krotką stoiący ieśćby nie mogł. 102. Czemu boćian ma nogi długie? Bo iż po źiemi zwykł chodzić, z nog krotkich nie łácńoby mu wzlátać od ziemi po błotach by też brodzić nie mogł á pływać nie
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 183
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
/ i rozum strach żarł w onej dobie. Com nieboraczek myślił? gdy morzem baczyłem Was płynących/ odbiegły awołać myśliłem/ Nie śmiałem się zaś wydać nieprzyjacielowi/ Krzyk Ulissów waszemu wadził okrętowi. Widziałem gdy wyłomał w gorze sztukę skały Silną/ i na pośrzednie morskie wcisnął wały/ Widziałem gdy latało kamienie za wami/ Olbrzymskiemi jak z działa strzelane łapami/ I aby głaz/ lub bałwan nie utopił łodzie/ Umierałem: lub z wami nie byłem na wodzie. Tak gdy ucieczką ciężkiej zwiozło się wam śmierci/ On stękając/ w koło się Etny wszytkiej wierci/ Rękoma lasów maca/ i ślepy bezoki Naraża
/ y rozum strách żarł w oney dobie. Com nieboraczek myślił? gdy morzem baczyłem Was płynących/ odbiegły áwołáć myśliłem/ Nie śmiałem się zas wydać nieprzyiaćielowi/ Krzyk Vlissow wászemu wádźił okrętowi. Widźiałem gdy wyłomał w gorze sztukę skáły Silną/ y ná pośrzednie morskie wćisnął wáły/ Widźiałem gdy latáło kámienie zá wámi/ Olbrzymskiemi iák z dźiáłá strzeláne łápámi/ Y aby głaz/ lub báłwan nie vtopił łodźie/ Vmierałem: lub z wámi nie byłem ná wodźie. Ták gdy vćieczką ćiężkiey zwiozło się wam śmierći/ On stękáiąc/ w koło się AEtny wszytkiey wierći/ Rękoma lásow máca/ y ślepy bezoki Náraża
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 353
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636