I receptę, przyjdź do mnie skrycie na naukę. To ziele insi kryją, drudzy się z nim drożą, Insi, a ci najgorsi, podkrzesywać grożą; Ja zaś swoje pokażę, kto chce, i na targi Moje i zbytnią drogość nikt nie wniesie skargi, Dam i darmo, a zwłaszcza gładkiej białogłowie I niestarej lekarce, bo idzie o zdrowie. Godne to ziele służyć bożemu stworzeniu I być zawsze na jasnym słońcu, a nie w cieniu. Wiecież, co to za ziele, panny? Wiem, że wiecie, Ale że się z gadkami nierady biedzicie,
Powiem wam. Gwoździk. Ale co u drugich mały Gwoździk bywa, ten
I receptę, przyjdź do mnie skrycie na naukę. To ziele insi kryją, drudzy się z nim drożą, Insi, a ci najgorsi, podkrzesywać grożą; Ja zaś swoje pokażę, kto chce, i na targi Moje i zbytnią drogość nikt nie wniesie skargi, Dam i darmo, a zwłaszcza gładkiej białogłowie I niestarej lekarce, bo idzie o zdrowie. Godne to ziele służyć bożemu stworzeniu I być zawsze na jasnym słońcu, a nie w cieniu. Wiecież, co to za ziele, panny? Wiem, że wiécie, Ale że się z gadkami nierady biedzicie,
Powiem wam. Gwoździk. Ale co u drugich mały Gwoździk bywa, ten
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 48
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
bardzo wiele tu się tylko doświadczone zabrały. MAją i Baby leki przedziwne, Różnym chorobom bardzo przeciwne Dziękcie, i Smalce Woski topione, Różne chwasty z niemi smażone. Korzenia, Zioła, Kwiecia prażone: Kąpieli, plastry trunki warzone. Tkonfekciki, soki smażone: Wodki, krystery im doświadczone. Któremi leczą, jak doskonałe Lekarki. Baby bardzo zuchwałe Gdzie się uczyły nauk lekarskich Kto ic hwyćwiczyłsztuk Aptekarskich Co baba, Doktor Skąd[...] Czy od kądzieli, gdy[...] Nie zna natury, ani Daje na domysł, doznaje proby. Wszędy się wraci, jakby co złego, Uczyć Medyka chce i biegłego. Racja za nic Medyka stoi, Baba uporna androny stroi
bárdzo wiele tu się tylko doświadczone zabráły. MAią y Baby leki przedźiwne, Rożnym chorobom bárdzo przećiwne Dźiekćie, y Smalce Woski topione, Rożne chwásty z niemi smáżone. Korzenia, Ziołá, Kwiecia práżone: Kąpieli, plastry trunky wárzone. Tkonfekćiki, soki smáżone: Wodki, krystery im doswiadczone. Ktoremi leczą, iák doskonáłe Lekárki. Baby bárdzo zuchwáłe Gdźie się uczyły náuk lekárskich Kto ic hwyćwiczyłsztuk Aptekarskich Co bábá, Doktor Zkąd[...] Czy od kądźieli, gdy[...] Nie zna nátury, ani Dáie ná domysł, doznáie proby. Wszędy się wraci, iakby co złego, Uczyc Medyka chce y biegłego. Rácya zá nic Medyká stoi, Babá uporna androny stroi
Skrót tekstu: CompMed
Strona: 257
Tytuł:
Compendium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719
, ach, niestetyż, upadszy na łoże, Trzy dni tylko stękając, uleczyć nie może. Ale ja na twoję śmierć stękać muszę dłużej, Póki mi oczu moja na wieki nie zmruży. Płaczą wdowy Tabity onej, której ręka Robiła im sukienki, płacze dziś, kto stęka, Pomagając mi żalu. O droga lekarko,
O śliczna, o jedyna, złota moja sarnko! Kiedyśmy też mieli żyć, Bogu czyniąc dzięki, Że dał świeckich niesmaków twarde przebyć sęki, Rozrządziwszy resztę swych, wedle Niego, dziatek, Widząc już wnuczki, przyszłej pociechy zadatek, Odbiegasz mnie samego, moja matko luba, Spieszysz się jako druga za dziećmi
, ach, niestetyż, upadszy na łoże, Trzy dni tylko stękając, uleczyć nie może. Ale ja na twoję śmierć stękać muszę dłużej, Póki mi oczu moja na wieki nie zmruży. Płaczą wdowy Tabity onej, której ręka Robiła im sukienki, płacze dziś, kto stęka, Pomagając mi żalu. O droga lekarko,
O śliczna, o jedyna, złota moja sarnko! Kiedyśmy też mieli żyć, Bogu czyniąc dzięki, Że dał świeckich niesmaków twarde przebyć sęki, Rozrządziwszy resztę swych, wedle Niego, dziatek, Widząc już wnuczki, przyszłej pociechy zadatek, Odbiegasz mnie samego, moja matko luba, Spieszysz się jako druga za dziećmi
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 510
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się nie obuwać, bo zdychają świnie, Pokrywki na stół nie kładą dobre gospodynie. Nie trzeba człowieka mijać z próżnemi konwiami: Jeśliby to co wadziło, nie wiedzą i sami. Kądziele nie prząść we czwartek, skoro po wieczerzy; Chleba w piątek ktoby napiekł, nie dobrze ten wierzy. Są też niektóre lekarki, co choroby leczą, Działają to mocą naszą, bo się od nas ćwiczą. Są też niektórzy wieszczkowie, co na wosku znają, Naszą mocą przyszłe rzeczy ludziom powiadają. Więcechmy i przeżegnanie w ludziach popsowali, Iżeby się ladajako po brzuchu kryślali. Drudzy swych własnych występków do siebie nie widzą, Spowiedać
się nie obuwać, bo zdychają świnie, Pokrywki na stół nie kładą dobre gospodynie. Nie trzeba człowieka mijać z próżnemi konwiami: Jeśliby to co wadziło, nie wiedzą i sami. Kądziele nie prząść we czwartek, skoro po wieczerzy; Chleba w piątek ktoby napiekł, nie dobrze ten wierzy. Są też niektóre lekarki, co choroby leczą, Działają to mocą naszą, bo się od nas ćwiczą. Są też niektórzy wieszczkowie, co na wosku znają, Naszą mocą przyszłe rzeczy ludziom powiadają. Więcechmy i przeżegnanie w ludziach popsowali, Iżeby się ledajako po brzuchu kryślali. Drudzy swych własnych występków do siebie nie widzą, Spowiedać
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 48
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903
głowę/ Ujzrzę przed sobą świętą Białągłowę: Która mi serce maściami natarła/ A łzy mi z oczu włosienicą starła. Miłości Bożej.
XXXXVII. W tym zacznie do mnie łagodnemi słowy/ Bóg pomóż Synu/ a nie troscz swej głowy. Jam Magdalena/ i Doktorka twoja: Tyżeś to rzekłem: o lekarko moja. Witaj miłości Bożej zdroju żywy/ Mistrzynio świętej pokuty prawdziwej: Proszę naucz mię dróg Boskiej miłości/ I do jego mnie wiedz doskonałości.
XXXXVIII. Gdy się prośbami memi użyć dała/ Rzekła: czegożbym ja nie udziałała Nędzna grzesznica/ dla Mistrza swojego Wszystko uczynię/ dla JEZUSA mego. Ale że już
głowę/ Vyzrzę przed sobą świętą Białągłowę: Ktora mi serce máśćiámi nátarłá/ A łzy mi z oczu włośienicą stárłá. Miłośći Bożey.
XXXXVII. W tym zácznie do mnie łágodnemi słowy/ Bog pomoż Synu/ á nie troscz swey głowy. Iam Magdalená/ y Doktorká twoia: Tyżeś to rzekłem: o lekárko moia. Witay miłośći Bożey zdroiu żywy/ Mistrzynio świętey pokuty prawdziwey: Proszę náucz mię drog Boskiey miłośći/ Y do iego mie wiedz doskonałośći.
XXXXVIII. Gdy sie prośbámi memi vżyć dałá/ Rzekłá: czegożbym iá nie vdziáłałá Nędzna grzesznica/ dla Mistrzá swoiego Wszystko vczynię/ dla IEZVSA mego. Ale że iuż
Skrót tekstu: TwarKPoch
Strona: F2
Tytuł:
Pochodnia miłości bożej
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
garle/ przyszła do Z. Agnieszki/ Panny odwiązały wrzód/ modliły się za nią/ i ozdrowiała. Zakonnice przy Kościele Panny Mariej Angelorum w Peruzu/ na wrzok w piersiach opuszczoną od Medyków/ uzdrowiła Z. Agnieszka/ pokazawszy się jej czasu snu i dotknąwszy. Drugą Siostrę w Wenecji/ na wrzód w piersiach/ lekarki te z Asyża/ Z. Klara i Z. Agnieszka (do których się udawała) maścią namazawszy uzdrowiły. W Asyżu Siostra przez lat 16. chora/ gdy się do niej udała/ ozdrowiała. Mieszczanina z Asyżu na Podagrę uzdrowiła w Dzień swój ś. Malarza jednego umierał brat w Asyżu/ stojąc nad nim malarz
gárle/ przyszłá do S. Agnieszki/ Pánny odwiązáły wrzod/ modliły się zá nią/ y ozdrowiáłá. Zakonnice przy Kośćiele Pánny Maryey Angelorum w Peruzu/ ná wrzok w pierśiách opuszczoną od Medykow/ vzdrowiłá S. Agnieszká/ pokazawszy się iey czásu snu y dotknąwszy. Drugą Siostrę w Wenecyey/ ná wrzod w pierśiách/ lekárki te z Assyżá/ S. Klará y S. Agnieszká (do ktorych się vdawáłá) máśćią námázawszy vzdrowiły. W Assyżu Siostrá przez lat 16. chora/ gdy się do niey vdałá/ ozdrowiáłá. Mieszczániná z Assyżu ná Podágrę vzdrowiłá w Dźień swoy ś. Málárzá iednego vmierał brát w Assyżu/ stoiąc nád nim málarz
Skrót tekstu: OkolNiebo
Strona: 103
Tytuł:
Niebo ziemskie aniołów w ciele
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Okolski
Drukarnia:
Drukarnia Jezuitów
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644