Z. za słowo Boże uznaje: ma w sobie wszystkie te charaktery, które prawdziwej powieści zwykły być dowodem. Naprzód bowiem pisaną od tego, który albo około, albo tegoż samego czasu żył, gdy się to działo. Powtóre powiada o widokach nie od kilku tylko osób, ale od mniej roztropnych, lub lekkowiernych, albo przypadkiem na moment postrzeżonych, ale o widzianych przez dni 40, a widzianych od wszystkich obywatelów miasta jednego z największych na świecie, miedy któremi wielu roztropność, i religia wolna od wszelkiej zabobonności: wielu też niewierność, po podeptanych prawach Boskich i ojczystych od podejrzenia o lekkowierność broni. Fałszywe tedy cuda niepowinne wątlić wiary
S. za słowo Boże uznaie: ma w sobie wszystkie te charaktery, ktore prawdziwey powieści zwykły być dowodem. Naprzod bowiem pisaną od tego, ktory albo około, albo tegoż samego czasu żył, gdy się to działo. Powtore powiada o widokach nie od kilku tylko osob, ale od mniey rostropnych, lub lekkowiernych, albo przypadkiem na moment postrzeżonych, ale o widzianych przez dni 40, a widzianych od wszystkich obywatelow miasta iednego z naywiększych na świecie, miedy ktoremi wielu roztropność, y religia wolna od wszelkiey zabobonności: wielu też niewierność, po podeptanych prawach Boskich y oyczystych od podeyrzenia o lekkowierność broni. Fałszywe tedy cuda niepowinne wątlić wiary
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 165
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
i przed nami udawać zwykliście, podaje wam przykład, miłości publicznej, i prawdziwego patriotyzmu, już od niemałego czasu w kraju naszym, w którym się tak barzo wolnością popisujemy, nieznajomego. Póki nie złożycie względów waszych najemniczych póty ani serca, ani sposobu usłużenia skutecznie Ojczyźnie waszej, mieć nie będziecie. Świat, aczkolwiek lekkowierny, nigdy nie uwierzy, że człowiek 10 tysięcy funtów szterlingów dochodu, mający raczył dla usłużenia jedynie dobru publicznemu, a to jeszcze dla małych, abo też pod czas i żadnych usług, żądacie powiększenia pensyj swojej 5 tysiącami funtów szterlingów, a to jeszcze w kraju wycięszonym, i do ostatniej nędzy przyprowadzonym. Oczy ludu,
i przed nami udawać zwykliśćie, podaie wam przykład, miłości publiczney, i prawdziwego patriotyzmu, iuż od niemałego czasu w kraiu naszym, w którym się tak barzo wolnością popisuiemy, nieznaiomego. Póki nie złożycie względów waszych naiemniczych póty ani serca, ani sposobu usłużenia skutecznie Oyczyznie waszey, mieć nie będziecie. Swiat, aczkolwiek lekkowierny, nigdy nie uwierzy, że człowiek 10 tyśięcy funtów szterlingów dochodu, maiący raczył dla usłużenia iedynie dobru publicznemu, a to ieszcze dla małych, abo też pod czas i żadnych usług, żądacie powiększenia pensyi swoiey 5 tysiącami funtów szterlingów, a to ieszcze w kraiu wycięszonym, i do ostatniey nędzy przyprowadzonym. Oczy ludu,
Skrót tekstu: GazWil_1767_42
Strona: 8
Tytuł:
Gazety Wileńskie
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1767
Data wydania (nie wcześniej niż):
1767
Data wydania (nie później niż):
1767
Przydam jeszcze coś mocniejszego, że Nic jest Bóg i diabeł. Bóg Duchów mocnych (a) a Diabeł pieniędzy nie mających, (b) według owych wierszyków jednego z staro-Francuskich Rymotworców (c)Oszust jeden stanąwszy rzekł w pośrzodku ludu: Ze im Diabła pokaże wszystkim; na ten cudu Oglos, lud lekkowierny z miejsc się swoich rusza, By widzieć nieczystego mógł Asmodeusza. W tym worek rozwiązawszy wielki i przestrony Rzecze: ludzie cnotliwi! wzrok swój natężony Otworzcie, patrzcie: jest tu co? Nic, jeden powie Który patrzył najbliżej, uwierzywszy mowie. Owoż to Diabeł (rzecze) raczcie Wasmość wiedzieć, Worek swój wraz
Przydam ieszcze coś mocnieyszego, że Nic iest Bog y diaboł. Bog Duchow mocnych (a) a Diaboł pieniędzy nie maiących, (b) według owych wierszykow iednego z staro-Francuskich Rymotworcow (c)Oszust ieden stanąwszy rzekł w pośrzodku ludu: Ze im Diabła pokaże wszystkim; na ten cudu Oglos, lud lekkowierny z mieysc się swoich rusza, By widzieć nieczystego mogl Asmodeusza. W tym worek rozwiązawszy wielki y przestrony Rzecze: ludzie cnotliwi! wzrok swoy natężony Otworzcie, patrzcie: iest tu co? Nic, ieden powie Ktory patrzył naybliżey, uwierzywszy mowie. Owoż to Diaboł (rzecze) raczcie Wasmość wiedzieć, Worek swoy wraz
Skrót tekstu: CoqMinNic
Strona: B3v
Tytuł:
Nic francuskie na nic polskie przenicowane
Autor:
Louis Coquelet
Tłumacz:
Józef Epifani Minasowicz
Drukarnia:
Drukarnia Mitzlerowska
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
traktaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
zmierza/ Ocucony jako pchły bez sił mordowania/ Ten gmin potrze/ ostatek we Lwi zewłok wgania. Tak moc nieporownana gdy na większą godzi Bez sił zwłaszcza dowcipu sobie raczej szkodzi. Słaby uchodź silnego. Jeślić boi z nim miły/ Albo żądze swych umniejsz/ albo przybierz siły. Dworzanek I. Gawińskiego/
Ucho lekkowierne. NIedobrze z smysłem ucho swym się mierzy/ Ze w pierwszym wstępie/ co usłyszy/ wierzy.
Do Zofiej. WYdziwować się niemogę Zofio/ Czemu niechęci twe tak ku mnie biją/ Przedtymeś na mnie rada więc patrzała/ I grając/ Duszka mój/ częstoś mawiała. Dziś zaś przedemną chęci swych
zmierza/ Ocucony iáko pchły bez śił mordowánia/ Ten gmin potrze/ ostátek we Lwi zewłok wgánia. Ták moc nieporownána gdy ná większą godźi Bez śił zwłasczá dowćipu sobie ráczey szkodźi. Słáby vchodź śilnego. Ieślić boi z nim miły/ Albo żądze swych vmnieysz/ álbo przybierz śiły. Dworzánek I. Gáwinskiego/
Vcho lekkowierne. NIedobrze z smysłem vcho swym się mierzy/ Ze w pierwszym wstępie/ co vsłyszy/ wierzy.
Do Zoffiey. WYdźiwowáć się niemogę Zoffio/ Czemu niechęći twe ták ku mnie biją/ Przedtymeś ná mnię rádá więc pátrzáłá/ I gráiąc/ Duszká moy/ częstoś mawiáłá. Dźiś záś przedemną chęći swych
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 68
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664