głowa; Jak to wnieszczęściu żal niemiewa miary Skarżąc się mówi tak do Pani stary: Dam. O sroga śmierci! o niezbędne Fata! Coście mi męża wzięły z tego świata/ A pozwolonych (odjąwszy mi złotą Wolność) rozkoszy; macie mię sierotą. Synogarlicąm teraz żalu pełną; Gdy zla Alekto przez kossę śmiertelną/ Strapione serce/ w ciężkim żalu więzi: A ja na suchej spoczywam gałęzi. P. Och. Nietroszcz się Damo ani w ten głęboki Nieszczęścia kanał/ lej z oczu potoki; Acz trudno przyznąm by oko oschnęło/ Kiedy w Frasunkach/ serce utoneło. Rozumem miarkuj żal: widząc domową Kiedy
głowá; Iák to wnieszczęśćiu żal niemiewa miáry Skárżąc się mowi ták do Páni stáry: Dam. O sroga śmierći! o niezbędne Fátá! Cośćie mi mężá wźięły z tego swiátá/ A pozwolonych (odiąwszy mi złotą Wolność) roskoszy; maćie mię śierotą. Synogárlicąm teraz żálu pełną; Gdy zla Alekto przez kossę śmiertelną/ Strapione serce/ w ćięszkim żálu więźi: A ia ná suchey zpoczywam gáłęźi. P. Och. Nietroszcz się Dámo áni w ten głęboki Nieszczęśćia kánał/ ley z oczu potoki; Acz trudno przyznąm by oko oschnęło/ Kiedy w Frásunkách/ serce vtoneło. Rozumem miárkuy żal: widząc domową Kiedy
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 184
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
ci to za dawnych wieków bywało. Słów mniej, więcej serca i myśli świątobliwej. Teraz drukarnie się bogacą, ale z ceny wewnętrznej spadła głęboka modlitwa. Od deski do deski całe książki w ustach, a w sercu żadna nie zostanie litera.
Mikołaj: Podobno król Mszy wielkiej końca czekać nie będzie, bo się jego lekta skończyła.
Stanisław: Pyta się, słyszę, przed którym ołtarzem była.
Mikołaj: To jej takim sposobem nie słuchał.
Stanisław: Nie słuchał, kiedy nie widział ani uważał.
Mikołaj: Wielkiej znać słucha i do końca będzie.
Stanisław: Rusza się z miejsca swojego i z nim wszytka panów i pań archandria.
ci to za dawnych wieków bywało. Słów mniej, więcej serca i myśli świątobliwej. Teraz drukarnie się bogacą, ale z ceny wewnętrznej spadła głęboka modlitwa. Od deski do deski całe książki w ustach, a w sercu żadna nie zostanie litera.
Mikołaj: Podobno król Mszy wielkiej końca czekać nie będzie, bo się jego lekta skończyła.
Stanisław: Pyta się, słyszę, przed którym ołtarzem była.
Mikołaj: To jej takim sposobem nie słuchał.
Stanisław: Nie słuchał, kiedy nie widział ani uważał.
Mikołaj: Wielkiej znać słucha i do końca będzie.
Stanisław: Rusza się z miejsca swojego i z nim wszytka panów i pań archandryja.
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 247
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, I was złość srogich krwie-lejców sięgała, Gdy kości wasze z grobów wyrzucała.
A lubo na tych zbytków uskromienie, Które się codzień tem bardziej szerzyły, I takich buntów słuszne pogromienie, Synów koronnych mężne się znosiły Wojska kilkakroć: nie zaraz skończenie Tej wrzawy było; co raz większe siły Srogich rozterków Alekto złośliwa, I Tyzyfone nieciła krwie chciwa.
Pierwsza wyprawa, lubo wielu miała Pod Pilawcami mężów doświadczonych W marsowem polu, i obiecowała Sobie zwycięstwo z zdrajców sprzysiężonych: Ktemu rynsztunki, kule, prochy, działa, I co do wojen należy szalonych; Nawet sposobnych do boju coś więcej Ludzi było nad dwadzieścia tysięcy.
Niewiedzieć
, I was złość srogich krwie-lejców sięgała, Gdy kości wasze z grobów wyrzucała.
A lubo na tych zbytków uskromienie, Które się codzień tem bardziej szerzyły, I takich buntów słuszne pogromienie, Synów koronnych mężne się znosiły Wojska kilkakroć: nie zaraz skończenie Tej wrzawy było; co raz większe siły Srogich rosterków Alekto złośliwa, I Tyzyfone nieciła krwie chciwa.
Pierwsza wyprawa, lubo wielu miała Pod Pilawcami mężów doświadczonych W marsowem polu, i obiecowała Sobie zwycięstwo z zdrajców sprzysiężonych: Ktemu rynsztunki, kule, prochy, działa, I co do wojen należy szalonych; Nawet sposobnych do boju coś więcej Ludzi było nad dwadzieścia tysięcy.
Niewiedzieć
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 320
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
M ocząc jad z miode M, przysmaki z lode M, I edno którem I przyprawionem I. E j, poczęstuj E, każdy uczuj E. R ozkoszny ich da R: szaleństwo i swa R, C zym zwykły zwodzi Ć i wielom szkodzi Ć. P rędki jest przystę P, niełacny wystę P A lekty z dwór A: tęga zawor A, M ocnym i z blankie M drzwi tam są z zamkie M. I uż tam kto siedz I, wiecznie się biec I, E, wieczne brzemi Ę głosząc przez ziemi Ę. T i, co byś nie ra T płacieł takich ra T A ni swe lat
M ocząc jad z miode M, przysmaki z lode M, I edno którem I przyprawionem I. E j, poczęstuj E, każdy uczuj E. R ozkoszny ich da R: szaleństwo i swa R, C zym zwykły zwodzi Ć i wielom szkodzi Ć. P rędki jest przystę P, niełacny wystę P A lekty z dwor A: tęga zawor A, M ocnym i z blankie M drzwi tam są z zamkie M. I uż tam kto siedz I, wiecznie się biedz I, E, wieczne brzemi Ę głosząc przez ziemi Ę. T y, co byś nie ra T płacieł takich ra T A ni swe lat
Skrót tekstu: WieszczArchGur
Strona: 61
Tytuł:
Archetyp
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
któregożkolwiek byliby narodu abo Prowincji i Kondycji/ od których ten Zakon jakieżkolwiek kiedy brał dobrodziejstwa/ przez to pierwsze sto lat/ uczyniła jak nazacniejszą Komemoracją abo pamiątkę przez całe trzy dni/ począwszy od 16. dnia Listopada w Roku 1639. W tych tedy trzech dniach/ odprawowały się trzy Msze śpiewane Requiem, a zaś Lekty prywatne bez liczby tak w tym Kościele Imienia JEZUS, jako i w inszych wszytkich dziesiącin/ które trzymają w Rzymie Ojcowie/ nie tylko od onych samych/ ale i od rozmaitego Duchowieństwa inszego zaproszonego na to nabożeństwo. A żeby się dusze tych DObrodziejów więcej jeszcze radowały/ z większej pomocy i ludzi wiernych/ pozwolił Ociec Z
ktoregożkolwiek byliby narodu ábo Prowincyey y Kondicyey/ od ktorych ten Zakon iakieżkolwiek kiedy brał dobrodźieystwá/ przez to pierwsze sto lat/ vczyniłá iák nazacnieyszą Commemorácyą abo pámiątkę przez cáłe trzy dni/ począwszy od 16. dniá Listopádá w Roku 1639. W tych tedy trzech dniách/ odpráwowáły się trzy Msze śpiewáne Requiem, a zaś Lekty prywatne bez liczby ták w tym Kośćiele Imienia IEZVS, iáko y w inszych wszytkich dźieśiąćin/ ktore trzymáią w Rzymie Oycowie/ nie tylko od onych sámych/ ále y od rozmáitego Duchowieństwá inszego záproszonego ná to nabożeństwo. A żeby się dusze tych DObrodźieiow więcey ieszcze rádowáły/ z większey pomocy y ludźi wiernych/ pozwolił Oćiec S
Skrót tekstu: RelKat
Strona: A2
Tytuł:
Relacja albo przełożenie zacnej pamiątki i wspaniałego katafalku uczynionego przez ojców Societatis Jesu w ich kościele w domu profesów w Rzymie
Autor:
Antonio Gerardi
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Tematyka:
architektura
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
występuje Wstydliwa, tak jako więc Lidyiska maluje Kość słoniową Purpura; porzuci zaczęte Roboty; a w dom goście prowadzi przyjęte. Morze dzień zatopiło, a nocy czas ciemny Pokoj światu, i ludziom przyniósł sen przyjemny. Pluto do Sycylii drogę w tym gotuje, Przestrzeżon do Jowisza, u dyszla licuje. Kare konie Alekto, które Kocytowe Łąki tuczą, i pola pasą Erebowe. konie co Letejskiego źrzodła pijąc mętne Likwory, piany ze snem toczą niepamiętne. Straszny wyrokiem Orfeus, i prędszy nisz strzała Eton, i Stygijskiego ozdoba nie mała Nikteus stada; bijąc w piekielne nogami Progi, przed zawartemi łańcuchem wrotami: Także rosły Alastor cechą Plutonową Naznaczony
występuie Wstydliwa, ták iáko więc Lidyiska maluie Kość słoniową Purpura; porzući zaczęte Roboty; á w dom gośćie prowadźi przyięte. Morze dźień zatopiło, á nocy czás ćiemny Pokoy świátu, y ludźiom przyniosł sen przyiemny. Pluto do Sycylii drogę w tym gotuie, Przestrzeżon do Iowisza, u dyszla licuie. Kare konie Alekto, ktore Kocytowe Łąki tuczą, y pola pasą Erebowe. konie co Leteyskiego źrzodłá piiąc mętne Likwory, piány ze snem toczą niepamiętne. Straszny wyrokiem Orfeus, y prętszy nisz strzałá Eton, y Stygiyskiego ozdobá nie małá Nikteus stada; biiąc w piekielne nogami Progi, przed zawartemi łańcuchem wrotámi: Tákże rosły Alastor cechą Plutonową Naznaczony
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 13
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
i złe snowały się ptaki Na ten czas, gdyż mi brał Panieństwa znaki; Zdradliwąś ręką rozwięzował szaty, Wydzierając mi wstydu kwiat bogaty. Drużką, piekielna Tyzyfone była, I ona sama przy łożnicy wyła, A co wierzące dziewczęta kaleczy, Skrzeczała pieśni słowa nie do rzeczy. Świeciła w zwykłe ustrojona węże Brzydka Alekto; co odraża męże; Miasto Fescennin, i godowej cery, Uwijały się z pochodnią Chimery. Ja przecię na to, nic niedbając cale; Po brzegu smutna, chodzę i po skale; A podali się jaki znak z uboczy, Ledwie mi w morze nie wyskoczą oczy. Lubo dzień jasny zaświeci poranu,
y złe snowáły się ptaki Ná ten czás, gdyż mi brał Pánieństwá znáki; Zdrádliwąś ręką rozwięzował száty, Wydźieráiąc mi wstydu kwiát bogáty. Drużką, piekielna Tyzyfone byłá, Y oná samá przy łożnicy wyłá, A co wierzące dźiewczętá káleczy, Skrzeczáłá pieśni słowá nie do rzeczy. Swiećiłá w zwykłe ustroiona węże Brzydka Alekto; co odrażá męże; Miásto Fescennin, y godowey cery, Vwiiáły się z pochodnią Chimery. Iá przećię ná to, nic niedbáiąc cále; Po brzegu smutna, chodzę y po skále; A podali się iáki znák z uboczy, Ledwie mi w morze nie wyskoczą oczy. Lubo dźień iásny záświeći poránu,
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 22
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
głęboki Jak w Etnę wpadał. A ludzie, co stali W okręcie, głosem od strachu wołali. Ach! dosyć złego! ale jeszcze leci I drugi obłok, a lecąc się kręci Jako dym z wichrem. Jakie w niem wołanie! Ach! jakie słyszeć było rzechctanie I głos diabelski! Snać pono wyciekła Sama Alekto od Plutona z piekła! Uderzy o maszt sobą i wywinie Kilkakroć kołem, a maszt się przeklnie Na bok proporcem tak, aż dotknął wody Wierzchem kilkakroć — i znowu przez szkody Podniósł się wzgórę! Prze Bóg! aż strętwiały Członki, a włosy na głowie nam wstały Patrzając na to, bośmy rozumieli, Żeśmy
głęboki Jak w Etnę wpadał. A ludzie, co stali W okręcie, głosem od strachu wołali. Ach! dosyć złego! ale jeszcze leci I drugi obłok, a lecąc się kręci Jako dym z wichrem. Jakie w niem wołanie! Ach! jakie słyszeć było rzechctanie I głos diabelski! Snać pono wyciekła Sama Alekto od Plutona z piekła! Uderzy o maszt sobą i wywinie Kilkakroć kołem, a maszt się przeklnie Na bok proporcem tak, aż dotknął wody Wierzchem kilkakroć — i znowu przez szkody Podniósł się wzgórę! Prze Bóg! aż strętwiały Członki, a włosy na głowie nam wstały Patrzając na to, bośmy rozumieli, Żeśmy
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 194
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
dostała, jak prędko onę postrzegli, eo momento na wyliczenie do Hrebenny odesłano podwodą, żadnej teraz nie dawszy jej za ten specjał kary, że się ważyła ten uczynek popełnić. Jest siostra teraźniejszej Daniłowej, cukiernickiej Annusiej, nazwanej Kozaczkiej. Die 22 ejusdem
Król im. in gratiam dedicationis ecclesiae oo. dominikanów mszy ś. lekty w tymże kościele wysłuchał, królowa im. zaś na całej była mszy śpiewanej, a król im. po procesyjej pojachał na obiad. Po obiedzie królestwo ichm. jeździli na Horaj, ale tam tylko godzinę bawili, bo dzień był bardzo piękny i wesoły. Chciał tam być sobie król im. wesół, ale królowa
dostała, jak prędko onę postrzegli, eo momento na wyliczenie do Hrebenny odesłano podwodą, żadnej teraz nie dawszy jej za ten specyjał kary, że się ważyła ten uczynek popełnić. Jest siostra teraźniejszej Daniłowej, cukiernickiej Annusiej, nazwanej Kozaczkiej. Die 22 eiusdem
Król jm. in gratiam dedicationis ecclesiae oo. dominikanów mszy ś. lekty w tymże kościele wysłuchał, królowa jm. zaś na całej była mszy śpiewanej, a król jm. po procesyjej pojachał na obiad. Po obiedzie królestwo ichm. jeździli na Horaj, ale tam tylko godzinę bawili, bo dzień był bardzo piękny i wesoły. Chciał tam być sobie król jm. wesół, ale królowa
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 62
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
karty z ojcem, bratem, imp. gdańskim i imp. starostą kazimirskim.
Wiadomości o ordzie były, ale niepewne, że pod Trembowlą widziana była, która się na wybór wybrakowała w czambuł. Imp. starosta halicki z jejmcią swoją comparuit. Die 20 ejusdem
Król im. ranne nabożeństwo u oo. bonifratellów, mszy lekty wysłuchawszy, będąc cale wolnym od afektacyjej kamiennej, królowa im. u. Ś. Antoniego, którego się oktawa cum venerabili Sacramenti expositiome zakończała, odprawowali. Obiad razem z sobą jedli. Po obiedzie byli znowu w kościele Ś. Antoniego, który zaraz przed wrotami rezydencyjej pańskiej jest, na konkluzyjej nabożeństwa, do którego z
karty z ojcem, bratem, jmp. gdańskim i jmp. starostą kazimirskim.
Wiadomości o ordzie były, ale niepewne, że pod Trembowlą widziana była, która się na wybór wybrakowała w czambuł. Jmp. starosta halicki z jejmcią swoją comparuit. Die 20 eiusdem
Król jm. ranne nabożeństwo u oo. bonifratellów, mszy lekty wysłuchawszy, będąc cale wolnym od afektacyjej kamiennej, królowa jm. u. Ś. Antoniego, którego się oktawa cum venerabili Sacramenti expositiome zakończała, odprawowali. Obiad razem z sobą jedli. Po obiedzie byli znowu w kościele Ś. Antoniego, który zaraz przed wrotami rezydencyjej pańskiej jest, na konkluzyjej nabożeństwa, do którego z
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 142
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958