ołowiu. Ej otrząśni się Stelo a kaz sercu Wykonać: coś jej przysiągł na kobiercu Czuła to ona niechcący przez dzięki Podać ci ręki Jako niechciała przestąpić i proga Jako rzewne łzy roniła nieboga Jak słowa ślubne/ za nią/ co z nią były Kmoszki mówiły. Wrozyło serce niewiadomej Damie Ześ miał być marnym leniwcem w Talamie I nad Szarajskie bez dziatek otuchy Płonszy Eunuchy. A jakąż z jarzma tego korzyść macie? Zawiodszy zwłaszcza ty ją/ Ewiracie Trzeba cię pono/ mdłego Juncze karku Zbyć na Jarmarku. Albo się wstydzcie za tę hańbę Męże Albo nierówną parę/ niech rozprzęze Zwierzchność: bo słabe bydlę w jednym Cugu Zle ciągnie
ołowiu. Ey otrząśni się Stello á kaz sercu Wykonáć: coś iey przyśiągł ná kobiercu Czuła to oná niechcący przez dźięki Podác ći ręki Iáko niechćiáłá przestąpić y progá Iáko rzewne łzy roniłá niebogá Iák słowá slubne/ zá nię/ co z nią były Kmoszki mowiły. Wrozyło serce niewiádomey Dámie Ześ miał bydź márnym leniwcem w Thálámie Y nád Száráyskie bez dźiatek otuchy Płonszy Eunuchy. A iákąż z iárzmá tego korzyść maćie? Záwiodszy zwłaszczá ty ią/ Ewiraćie Trzebá ćię pono/ mdłego Iuncze kárku Zbydź ná Iármárku. Albo się wstydzćie zá tę háńbę Męze Albo nierowną parę/ niech rozprzęze Zwierzchność: bo słábe bydlę w iednym Cugu Zle ćiągnie
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 200
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
temblaku A tam pobiegę, gdzie się krwie niesyta Bellona z śmiercią nieuchronną wita.
Dzisia z postrzałem lotnego kiesmaku Kogoś niesiono, bądź pochwalon, Panie, Że nieprzyzwoite nam jest wojowanie.
My ciebie tłuczem a tam gdzieś z pułhaku Lub z działa lubo naostatek z kusze Pono dotychczas niejeden zbył dusze.
Co nierad robisz, leniwcze stojaku, Patrz, jak dla ciebie miło zagrzać czoła, Choć nikt nie nagli, cKocia nikt nie woła.
Dość i tak krótki biednemu robaku Żywot na świecie, jeszcze go skracają Troski, które nań zewsząd przypadają.
Ty swojej gębie żałujesz żmindaku, Mybyśmy dały i czerwony złoty Za kąsek chleba do takiej roboty.
temblaku A tam pobiegę, gdzie się krwie niesyta Bellona z śmiercią nieuchronną wita.
Dzisia z postrzałem lotnego kiesmaku Kogoś niesiono, bądź pochwalon, Panie, Że nieprzyzwoite nam jest wojowanie.
My ciebie tłuczem a tam gdzieś z pułhaku Lub z działa lubo naostatek z kusze Pono dotychczas niejeden zbył dusze.
Co nierad robisz, leniwcze stojaku, Patrz, jak dla ciebie miło zagrzać czoła, Choć nikt nie nagli, cKocia nikt nie woła.
Dość i tak krotki biednemu robaku Żywot na świecie, jeszcze go skracają Troski, ktore nań zewsząd przypadają.
Ty swojej gębie żałujesz żmindaku, Mybyśmy dały i czerwony złoty Za kąsek chleba do takiej roboty.
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 368
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, corporis habitum respuit in umbra eductum. Więc ja/ nie życząc tego Synowi Koronnemu/ wprzód mu/ aby go Sybaryte nie namówili/ powiem. Corrumpunt blandae voluptates, omne robur animi indolemque virtutis et ingenium labefactant, consilium eripiunt, quoquid perniciosius humano genery afary potest? Rozkosz niezwyciężonego Annibala zwojowała; z ochotnego leniwca; z mężnego tchorza; z dzielnego głupca/ uczyniła: ta ledwie nie wszystkie Państwa wniwecz obróciła. Przytym proszę/ aby tym pasem/ który ja mu podaje/ ode mnie go ochotnie przyjąwszy/ swowolne afekty swoje ściągnął. Ponieważ wszytkim to wiadomo/ że człowiek ze dwu rzeczy/ Dusze i Ciała/ złożony będąc
, corporis habitum respuit in vmbra eductum. Więc ia/ nie życząc tego Synowi Koronnemu/ wprzod mu/ áby go Sybáryte nie námowili/ powiem. Corrumpunt blandae voluptates, omne robur animi indolemque virtutis et ingenium labefactant, consilium eripiunt, quoquid perniciosius humano generi affari potest? Roskosz niezwyćiężonego Annibálá zwoiowáłá; z ochotnego leniwcá; z mężnego tchorzá; z dzielnego głupcá/ vczyniłá: ta ledwie nie wszystkie Páństwá wniwecz obroćiłá. Przytym proszę/ áby tym pásem/ ktory ia mu podáie/ ode mnie go ochotnie przyiąwszy/ swowolne áffekty swoie śćiągnął. Ponieważ wszytkim to wiádomo/ że człowiek ze dwu rzeczy/ Dusze y Ciáłá/ złożony będąc
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: I2v
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
jednak za przykre nie mają, gdy uważają, jak droga ona chwała nieskończona, w której jest rozkosz wszelka pomyślona, tu zaś, na ziemi, cokolwiek przykrego, barzo krótkiego. Do tego świętych Pan Bóg posiłkuje, co jest gorzkiego, swą łaską cukruje; rady dodaje, umniejsza trudności i przeciwności. Czemuż, leniwcze, leżysz ociężały, o szczęście wieczne czemuś tak niedbały? Czemu nie idziesz do nieba z drugimi ludźmi dobrymi? Owo się oni wzajem wyścigają: jedni w pół drogi, drudzy doganiają i dostępują kresu szczęśliwego, pożądanego. Pódź i ty, bowiem nikt za cię nie pojdzie, każdy sam za się chwały wiecznej dojdzie
jednak za przykre nie mają, gdy uważają, jak droga ona chwała nieskończona, w której jest rozkosz wszelka pomyślona, tu zaś, na ziemi, cokolwiek przykrego, barzo krótkiego. Do tego świętych Pan Bóg posiłkuje, co jest gorzkiego, swą łaską cukruje; rady dodaje, umniejsza trudności i przeciwności. Czemuż, leniwcze, leżysz ociężały, o szczęście wieczne czemuś tak niedbały? Czemu nie idziesz do nieba z drugimi ludźmi dobrymi? Owo się oni wzajem wyścigają: jedni w pół drogi, drudzy doganiają i dostępują kresu szczęśliwego, pożądanego. Pódź i ty, bowiem nikt za cię nie pojdzie, każdy sam za się chwały wiecznej dojdzie
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 123
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
oszukał w orzydaży bliźniego swojego. Boskich oczu nie zwiedziesz prawdęć też rzec muszę/ Bławat drogo przedajesz/ za piniądz twą duszę. RZEMIESNIKOM ZLiM.
10. NIe głaź/ nie pstrzy roboty twojej rzemieślniku A oczu nie zamydlaj bliźniego nędzniku. Siebie zysku nabawiasz z szkody brata twego/ Nie omylisz oszuście oczu Boga twego. LENIWCOM.
11. NIe odprawuj leniwcze twych robot niedbale/ Jeśli chcesz abyć dał Bóg grosz twój dzienny w cale. HYPOKRYTOM.
12. NAbożniku fałszywy/ czemu co podłego To Bogu ofiarujesz/ światu co dobrego? Wiedz/ że Boskie na twój fałsz/ oczy poglądają/ Jaką ty miarką mierzysz takąć odmierzają. MŚCIWYM.
oszukáł w orzydáży bliźniego swoiego. Boskich oczu nie zwiedźiesz prawdęć też rzec muszę/ Błáwat drogo przedáiesz/ zá piniądz twą duszę. RZEMIESNIKOM ZLYM.
10. NIe głaź/ nie pstrzy roboty twoiey rzemieśniku A oczu nie zámydlay bliźniego nędzniku. Siebie zysku nábáwiasz z szkody brátá twego/ Nie omylisz oszuśćie oczu Bogá twego. LENIWCOM.
11. NIe odpráwuy leniwcze twych robot niedbále/ Ieśli chcesz ábyć dał Bog grosz twoy dźienny w cále. HYPOKRYTOM.
12. NAbożniku fałszywy/ czemu co podłego To Bogu ofiáruiesz/ świátu co dobrego? Wiedz/ że Boskie ná twoy fałsz/ oczy poglądáią/ Iáką ty miárką mierzysz tákąć odmierzáią. MSCIWYM.
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 220
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Boskich oczu nie zwiedziesz prawdęć też rzec muszę/ Bławat drogo przedajesz/ za piniądz twą duszę. RZEMIESNIKOM ZLiM.
10. NIe głaź/ nie pstrzy roboty twojej rzemieślniku A oczu nie zamydlaj bliźniego nędzniku. Siebie zysku nabawiasz z szkody brata twego/ Nie omylisz oszuście oczu Boga twego. LENIWCOM.
11. NIe odprawuj leniwcze twych robot niedbale/ Jeśli chcesz abyć dał Bóg grosz twój dzienny w cale. HYPOKRYTOM.
12. NAbożniku fałszywy/ czemu co podłego To Bogu ofiarujesz/ światu co dobrego? Wiedz/ że Boskie na twój fałsz/ oczy poglądają/ Jaką ty miarką mierzysz takąć odmierzają. MŚCIWYM.
13. MŚciwy/ serca ku
Boskich oczu nie zwiedźiesz prawdęć też rzec muszę/ Błáwat drogo przedáiesz/ zá piniądz twą duszę. RZEMIESNIKOM ZLYM.
10. NIe głaź/ nie pstrzy roboty twoiey rzemieśniku A oczu nie zámydlay bliźniego nędzniku. Siebie zysku nábáwiasz z szkody brátá twego/ Nie omylisz oszuśćie oczu Bogá twego. LENIWCOM.
11. NIe odpráwuy leniwcze twych robot niedbále/ Ieśli chcesz ábyć dał Bog grosz twoy dźienny w cále. HYPOKRYTOM.
12. NAbożniku fałszywy/ czemu co podłego To Bogu ofiáruiesz/ świátu co dobrego? Wiedz/ że Boskie ná twoy fałsz/ oczy poglądáią/ Iáką ty miárką mierzysz tákąć odmierzáią. MSCIWYM.
13. MSćiwy/ sercá ku
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 220
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
/ i potrafisz w to: Jeśli też już dawno się rozpiła/ to jej nie pojmować/ co i od ludzi usłyszysz pytając się/ i sam zrozumieć możesz: więc zatym do Wdowy. Pospolita to przypowieść: u Wdowy chleb gotowy; Ale rzeczesz/ nie każdemu zdrowy; Pewnie nie każdemu/ ile prostakowi/ i leniwcowi; bo tacy u Wdów nie popłacają: Jeżeli się tedy czujesz na rozumie/ na grzeczności/ na siłach/ nie bój się Wdowy: Nie bój się żeby szczykać/ i nieboszczykać miała. Co większa/ biorąc Wdowę/ już prawie tak/ jak ujezdzonego konia/ z którym nie trzeba się dopiero szamotać/ oszarpywać/
/ y potráfisz w to: Ieśli też iuż dawno się rospiłá/ to iey nie poymowáć/ co y od ludźi usłyszysz pytáiąc się/ y sam zrozumieć możesz: więc zátym do Wdowy. Pospolita to przypowieść: u Wdowy chleb gotowy; Ale rzeczesz/ nie káżdemu zdrowy; Pewnie nie káżdemu/ ile prostakowi/ y leniwcowi; bo tácy u Wdow nie popłacáią: Ieżeli się tedy czuiesz ná rozumie/ ná grzecznośći/ ná śiłách/ nie boy się Wdowy: Nie boy się żeby szczykáć/ y nieboszczykáć miáłá. Co większa/ biorąc Wdowę/ iuż práwie ták/ iák uiezdzonego koniá/ z ktorym nie trzebá się dopiero számotáć/ oszárpywáć/
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 18
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
miały czym żyć. I kiedy do działu przyjdzie/ to tamte/ to co ich/ a te zaś twoje to wezmą/ co im należy. Cóż tu w tym za trudność? A tym czasem ty się nazażywasz tego przystojnie i najesz chleba: którego jeżeli gdzie/ tedy u Wdowy zażyć ile grzecznemu/ a nie leniwcowi Jeśli zaś Wdowę pojmiesz bez dzieci toć stanie za Pannę; Tym się nie alteruj/ że z pierwszym nie miała; kiedy z tobą może mieć Albosz to tego mało/ co z pierwszym Mężem nie było/ a z drugim narodziło się tego dosyć. Jeśliś też ty nie miał/ albo czujesz się/ że nie
miáły czym żyć. Y kiedy do dźiału przyidźie/ to támte/ to co ich/ á te záś twoie to wezmą/ co im należy. Coż tu w tym zá trudność? A tym czásem ty się názáżywasz tego przystoynie y náiesz chleba: ktorego ieżeli gdźie/ tedy u Wdowy záżyć ile grzecznemu/ á nie leniwcowi Ieśli záś Wdowę poymiesz bez dźieći toć stánie zá Pánnę; Tym się nie álteruy/ że z pierwszym nie miáłá; kiedy z tobą może mieć Albosz to tego máło/ co z pierwszym Mężem nie było/ á z drugim národźiło się tego dosyć. Ieśliś też ty nie miał/ álbo czuiesz się/ że nie
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 31
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
z Maisu warzonego abo przypiekanego: a w górach zaś/ pewnych korzonków smaku kasztanów używają/ a miasto krasiwa kretę z solą i z wodą mieszają. Skąd idzie że miedzy narodem tamtym/ ani pycha/ ani zazdrość/ ani łakomstwo miejsca mieć nie może. Próżnowania się też strzegą: Bo żeby ich synowie nie zostawali leniwcami i pieszczochami/ zaraz skoro poczną chodzić/ kładą im ciężary na ramiona/ i za czasem przydawają do lat pewnych nigdy ich nie składając. Mężczyzna zawżdy pieszo chodzi i niewiasty/ a te pospolicie brzemienie drew abo czego innego na ramionach noszą/ mając na brzemieniu swe dzieci w kolepkach/ a przędą ustawicznie. Piją pewny napój
z Máisu wárzonego ábo przypiekánego: á w gorách záś/ pewnych korzonkow smáku kásztanow używáią/ á miásto kraśiwá kretę z solą y z wodą mieszáią. Zkąd idźie że miedzy narodem támtym/ áni pychá/ áni zazdrość/ áni łákomstwo mieyscá mieć nie może. Prożnowánia się też strzegą: Bo żeby ich synowie nie zostawáli leniwcámi y pieszczochámi/ záraz skoro poczną chodźić/ kłádą im ćiężary ná rámioná/ y zá czásem przydawáią do lat pewnych nigdy ich nie skłádáiąc. Mężczyzná záwżdy pieszo chodźi y niewiásty/ á te pospolićie brzemienie drew ábo czego innego ná rámionách noszą/ máiąc ná brzemieniu swe dźieći w kolepkách/ á przędą ustáwicznie. Piją pewny napoy
Skrót tekstu: TorRoz
Strona: 3.
Tytuł:
O rozszerzeniu wiary świętej chrześcijańskiej katolickiej w Ameryce na Nowym Świecie
Autor:
Diego de Torres
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
poodkładali chłopi moi prawie jak darmo przychodzili co mi już byli cudzy porobili co potrzeba. których miałem dosyć Poszedłem tedy szczęśliwie dogąniłem i owych co byli przedemną pułtorą Dniami poodkładali lubom w ten dzień mało co uszedł aprawie jak nic bo Rotman zły miał Czołn i starał się sobie o inszy Stenęlismy tedy w Leniwce aż 23 7bris bo nam wiatry częste przeszkadzały A Trafty zamną przyszły czternastego dnia z łęki wyszedłszy do Gdańska mniej szły dni niżeli szkuty z tej racjej że już były wiatry owe co przeszkadzały szkutom ustały kiedy Trafty od Pala wychodziły bo wychodziły 21 7bris a my już byli pod Toruniem to jest wdzień świętego Mateusza w który
poodkładali chłopi moii prawie iak darmo przychodzili co mi iuz byli cudzy porobili co potrzeba. ktorych miałęm dosyć Poszedłem tedy szczęsliwie dogąniłęm y owych co byli przedemną pułtorą Dniami poodkładali lubom w ten dzien mało co uszedł aprawie iak nic bo Rotman zły miał Czołn y starał się sobie o inszy Stenęlismy tedy w Leniwce asz 23 7bris bo nąm wiatry częste przeszkadzały A Trafty zamną przyszły czternastego dnia z łęki wyszedłszy do Gdanska mniey szły dni nizeli szkuty z tey racyiey że iuż były wiatry owe co przeszkadzały szkutom ustały kiedy Trafty od Pala wychodziły bo wychodziły 21 7bris a my iuz byli pod Torunięm to iest wdzien swiętego Mateusza w ktory
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 281
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688