, Ale łeb Vulcanów doznał, co to jest apetyt Bohatyrski. T. Jako więc Jadacze cielęcą obracają główkę? B. Skorom pięknie chędogo oczustrzył on łeb Vulkanów, przypadnie Wenera z uszczypliwemi słowy, plując mi w kaszę. Czemu pozyrasz prawi głowę najprzedniejszy członek miłego Małżonka mojego, ty Tyranie, ty chłopie, ty lestrygonie, ty nie litościwy Antropofagu, grożąc mi swoim rozkosznickiem Marsem. T. Przecię i to potrawy niezwyczajne, przy takim halasie zażyte, nic Wmci nie zaskodziły, ba i nektaru czasza opętana wystałego, jako nie zawróciła Wmci mózgownice. B. Nie mogąc dłużej znieść, uszczypliwej mowy, niewstydliwej Wenery, porwawszy za rozkudłany warkocz
, Ale łeb Vulcánow doznał, co to iest áppetyt Bohátyrski. T. Iáko więc Iádácze cielęcą obracáią głowkę? B. Skorom pięknie chędogo oczustrzył on łeb Vulkánow, przypádnie Venerá z uszczypliwemi słowy, pluiąc mi w kaszę. Czemu pozyrasz práwi głowę nayprzednieyszy członek miłego Małżonká moiego, ty Tyránnie, ty chłopie, ty lestrygonie, ty nie lutośćiwy Antropophágu, grożąc mi swoim roskosznickiem Marsem. T. Przećię y to potráwy niezwyczáyne, przy tákim haláśie záżyte, nic Wmći nie záskodźiły, bá y nektaru czászá opętána wystałego, iáko nie záwroćiłá Wmći mozgownice. B. Nie mogąc dłużey znieść, vszczypliwey mowy, niewstydliwey Venery, porwawszy zá rozkudłány wárkocz
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 38
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
memi, zabawami memi, ukontentowaniem moim. T. Ach, ach. Panie mój kochany, nieszczęśliwsza kondycja, mizerniejsze dokończenie Wmści niż onych których na szubienicę po zadziergnienie prowadza. A któż w tym tam mieszkaniu będzie służył Wmści? B. Miasto Pacholąt, Dworzan, i Strukcaszych będą Cyklopi, Antropofagowie, i lestrygonowie w nową ustroje ni barwę zrobioną z łupiczy jadowitych padalców. Harpie u stołu słuzyć będą, Chimera Błazem mym zostanie. Hydra grać będzie na Dromli, na stajni mojej niech stoją srodzy Lwi, Niedzwiedzie, Tygrysy, Szafarzem będzie niezbożny Buziry, strasznym Sługą, troisto cielisty Gerion, Koniuszym przemieniony Likaon, Kucharzem beżecny Antaeusz.
memi, zabáwámi memi, ukontentowániem moim. T. Ach, ách. Pánie moy kochány, nieszczęśliwsza conditia, mizernieysze dokończenie Wmśći niż onych ktorych ná szubienicę po zadźiergnienie prowádza. A ktosz w tym tám mieszkániu będźie służył Wmśći? B. Miásto Pacholąt, Dworzan, y Strukcászych będą Cyklopi, Antropophágowie, y lestrygonowie w nową ustroie ni bárwę zrobioną z łupiczy iádowitych pádálcow. Hárpie u stołu słuzyć bedą, Chimerá Błazem mym zostánie. Hydrá gráć będźie ná Dromli, ná stáyni moiey niech stoią srodzy Lwi, Niedzwiedźie, Tygrysy, Száfárzem będźie niezbożny Buźiry, strásznym Sługą, troisto ćielisty Gerion, Koniuszym przemieniony Likáon, Kuchárzem beżecny Antaeusz.
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 102
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
należącym, słusznie, nie mogąc okrucieństwa znosić widomego, w pozeraniu własnych chociaż były zrzebięta Synów, okrzyknąłem Monarchę zamarszczonego, wyrzucając na oczy niewidane, niesłychane Tyraństwo, który w zapale nieugaszonym odpowie: Milcz prawi, bo wnetże tymże gościńcem pomkniesz się przez żołądek do kałduna. T. Antypast, należący Cyklopom, Lestrygonom, Antropofagom, gdyż rzecz nioczym, tylko o szkapinie a ludzkim ciele. B. Nie dałem dokończyć słów odpowiedzią grożących, w pół żartko tym pałaszem rościnając Saturnusa, oraz z szkapięty, które wnim żywiusienkie były. T. I Gospodarz i gość Diabłu się oddali, trafiła kosa na kamień, napadł
należącym, słusznie, nie mogąc okrućieństwá znośić widomego, w pozerániu włásnych choćiasz były zrzebiętá Synow, okrzyknąłem Monárchę zámarszczonego, wyrzucáiąc ná oczy niewidáne, niesłycháne Tyráństwo, ktory w zapale nieugászonym odpowie: Milcz práwi, bo wnetże tymże gośćincem pomkniesz się przez żołądek do káłduná. T. Antypást, należący Cyklopom, Lestrygonom, Antropophágom, gdyż rzecz nioczym, tylko o szkápinie á ludzkim ćiele. B. Nie dałem dokonczyć słow odpowiedźią grożących, w puł zartko tym páłászem rośćináiąc Sáturnusá, oraz z szkapięty, ktore wnim żywiuśienkie były. T. Y Gospodarz y gość Diabłu się oddáli, tráfiłá kosa ná kámień, nápadł
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 125
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
będzie, Jeśli pogranicznych państw ostatki posiędzie.
XXXVII.
Nie takem prędko rzekła, jako on ochoczy Wesoło się zakrzątnie, do swych koni skoczy; Najokrutniejsze lekce poważywszy trwogi, Na zły raz swój prostuje krok i śmiałe nogi. Tysiąc przygód wojennych rycerz odważony Zwyciężył, ogniem chęci szczerych zapalony, Sosnom równe olbrzymy zniósł z Lestrygonami, Co gwałtem żyzną brali ziemię pod Lidami.
XXXVIII.
Nigdy takich macocha sierdzista trudności Z wrodzonej Alcydowi nie czyniła złości; Od Eurysteusza on nie beł tak trapiony, Gdy w Lernie dziw zabijał, jadem napuszony; Lżejsze jego w Nemeej, w Erymancie były Prace, choć oczywistem zginieniem groziły: Przeszedł go w wielkich dziełach
będzie, Jeśli pogranicznych państw ostatki posiędzie.
XXXVII.
Nie takem prędko rzekła, jako on ochoczy Wesoło się zakrzątnie, do swych koni skoczy; Najokrutniejsze lekce poważywszy trwogi, Na zły raz swój prostuje krok i śmiałe nogi. Tysiąc przygód wojennych rycerz odważony Zwyciężył, ogniem chęci szczerych zapalony, Sosnom równe olbrzymy zniósł z Lestrygonami, Co gwałtem żyzną brali ziemię pod Lidami.
XXXVIII.
Nigdy takich macocha sierdzista trudności Z wrodzonej Alcydowi nie czyniła złości; Od Eurysteusza on nie beł tak trapiony, Gdy w Lernie dziw zabijał, jadem napuszony; Lżejsze jego w Nemeej, w Erymancie były Prace, choć oczywistem zginieniem groziły: Przeszedł go w wielkich dziełach
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 70
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
!
IX.
Uciąłeś serdecznemu głowę młodzianowi, O którego dzielności późnemu wiekowi Słodka napisze słowa w ten kraj, kędy wschodzi Płomienisty Apollo, i w ten, gdzie zachodzi. Rozkoszne jego lata, twarz pełna wdzięczności Odejmowały dzikie Gigantom srogości: Ty, okrutniejszy nad nich, zły, nieuproszony, Przeszedłeś Polifema, krwawe Lestrygony!
X.
Takowego przykładu miedzy dawniejszemi Nie najdziem, upewniam was, ludźmi rycerskiemi. Ich jedyne staranie po wszystek czas było Tak z inszemi poczynać, jako samem miło. O zacna bohatyrko! słusznie twemi tory Ludzie mężni iść mają, biorąc z ciebie wzory; Jaka ludzkość: oddajesz Sarracenom konie, Z którycheś ich
!
IX.
Uciąłeś serdecznemu głowę młodzianowi, O którego dzielności późnemu wiekowi Słodka napisze słowa w ten kraj, kędy wschodzi Płomienisty Apollo, i w ten, gdzie zachodzi. Rozkoszne jego lata, twarz pełna wdzięczności Odejmowały dzikie Gigantom srogości: Ty, okrutniejszy nad nich, zły, nieuproszony, Przeszedłeś Polifema, krwawe Lestrygony!
X.
Takowego przykładu miedzy dawniejszemi Nie najdziem, upewniam was, ludźmi rycerskiemi. Ich jedyne staranie po wszystek czas było Tak z inszemi poczynać, jako samem miło. O zacna bohatyrko! słusznie twemi tory Ludzie mężni iść mają, biorąc z ciebie wzory; Jaka ludzkość: oddajesz Sarracenom konie, Z którycheś ich
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 108
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905