domu hałas i gomony. 386. MUCHY BIAŁOGŁOWSKIE
Każda pani ma muchy, powiedają, w nosie. Trudno temu nie wierzyć, rękami czego się Domaca. Waszmości się rozlazły po twarzy: Podobno je kurzawa spodniej dłużę parzy, Że się cisną do oka, gdy ich w ulu ckliwo. Naraiłbym bartnika i mocne leziwo. 387. MUCHY
Wielkie rzeczy, choć muchy chodzą koło ucha. Ale chrząszcza do nosa przepuścić od brzucha, To próba cierpliwości jest na białegłowy. Chceszli waszmość spróbować, naraję gotowy. 388. DO JEDNEGO KANONIKA
Postrzegszy wstrząśnionego już u panny czubu, Jeden miasto kobierca i bliskiego ślubu Ubrał się w rewerendę; tak
domu hałas i gomony. 386. MUCHY BIAŁOGŁOWSKIE
Każda pani ma muchy, powiedają, w nosie. Trudno temu nie wierzyć, rękami czego się Domaca. Waszmości się rozlazły po twarzy: Podobno je kurzawa spodniej dłużę parzy, Że się cisną do oka, gdy ich w ulu ckliwo. Naraiłbym bartnika i mocne leziwo. 387. MUCHY
Wielkie rzeczy, choć muchy chodzą koło ucha. Ale chrząszcza do nosa przepuścić od brzucha, To próba cierpliwości jest na białegłowy. Chceszli waszmość spróbować, naraję gotowy. 388. DO JEDNEGO KANONIKA
Postrzegszy wstrząśnionego już u panny czubu, Jeden miasto kobierca i bliskiego ślubu Ubrał się w rewerendę; tak
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 352
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
)
3724. (1054) Sprawa dziewiąta — Oskarżony jest od O. Ekonoma, przysiężnych i gromady Maciej Wydrzak, młynarz, ze, tak Dworowi w tracu, jako i gromadzie we młynie, nie pilny, a to z racji częstego pijanstwa, a prawie codziennego, u żyda na Węglowie nadto tarcice przedaje, zeleziwa różne do tartaku należące, jako to: wici, klamry etc., pomarniuł, do żyda na gorzałkę powynosiuł, ludzkie naczynia pozyczane, jako to: siekiery, swiderki, osniki etc., na pijanstwo pozastawiał, we młynie, w traczu, w chyżach, ruina znaczna, a będąc od kilkunastu lat napominany,
)
3724. (1054) Sprawa dziewiąta — Oskarzony iest od O. Ekonoma, przysiężnych y gromady Maciei Wydrzak, młynarz, ze, tak Dworowi w tracu, iako y gromadzie we młynie, nie pilny, a to z racyi częstego piianstwa, a prawie codziennego, u żyda na Węglowie nadto tarcice przedaie, zeleziwa rozne do tartaku należące, iako to: wici, klamry etc., pomarniuł, do żyda na gorzałkę powynosiuł, ludzkie naczynia pozyczane, iako to: siekiery, swiderki, osniki etc., na piianstwo pozastawiał, we młynie, w traczu, w chyzach, ruina znaczna, a będąc od kilkunastu lat napominany,
Skrót tekstu: KsKasUl_4
Strona: 418
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Kasina Wielka, cz. 4
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kasina Wielka
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1751 a 1767
Data wydania (nie wcześniej niż):
1751
Data wydania (nie później niż):
1767
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
. Chociaż gdyby uchylił mchem porosłej skóry, Suchy wilk, same sęki i czerwiowe dziury. Cóż, zacieka-li wierzchem na przykład gorzałka, Ze spodu pewny dupel, we środku zbotwiałka. Dopieroż, jeśli z barci miód, posag z szkatuły Gotowy doda chęci, czym prędzej do stuły, Na powróz, na leziwo do drzewa pośpiesza, Aż na nim; potem z niego na dębie się wiesza, Skoro mu nie przypadnie do smaku kołyska. Niewiele moim zdaniem na frymarku zyska, Na tamtym świat, na tym krew zawiązawszy sobie: Tam kłopot mózg i serce, tu kruk oczy zobie. 207. NA TOŻ TRZECI RAZ
Na pięknym
. Chociaż gdyby uchylił mchem porosłej skóry, Suchy wilk, same sęki i czerwiowe dziury. Cóż, zacieka-li wierzchem na przykład gorzałka, Ze spodu pewny dupel, we środku zbotwiałka. Dopieroż, jeśli z barci miód, posag z szkatuły Gotowy doda chęci, czym prędzej do stuły, Na powróz, na leziwo do drzewa pośpiesza, Aż na nim; potem z niego na dębie się wiesza, Skoro mu nie przypadnie do smaku kołyska. Niewiele moim zdaniem na frymarku zyska, Na tamtym świat, na tym krew zawiązawszy sobie: Tam kłopot mózg i serce, tu kruk oczy zobie. 207. NA TOŻ TRZECI RAZ
Na pięknym
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 122
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nigdy prać, choćby ich do skonu zażywał. Cóż, kiedy się u niego płótna dokupić nie może dla Moskalów, którzy na jego robotę ode dwu lat czekają — czeladzi nie chowa.
(24) W możdżerskim powiecie jest monastyr, gdzie czerńcy robią łyżki, talerze, kobiele, rogoże, łyczane statki, pudla, leziwa etc. Między inszem urobili żałubki, do których konia nie trzeba tylko góry, same jadą by z najcięższym ciężarem. A pod górę mają żurawia, jako u studnie; podniósszy, same postawią na górze i jadą gdzie chcą; na równinie lada wiatr popycha za koniem. Widziałem takie sanki na jarmarku w Kopylu,
nigdy prać, choćby ich do skonu zażywał. Cóż, kiedy się u niego płótna dokupić nie może dla Moskalów, którzy na jego robotę ode dwu lat czekają — czeladzi nie chowa.
(24) W możdżerskim powiecie jest monastyr, gdzie czerńcy robią łyżki, talerze, kobiele, rogoże, łyczane statki, pudla, leziwa etc. Między inszem urobili załubki, do których konia nie trzeba tylko góry, same jadą by z najcięższym ciężarem. A pod górę mają żurawia, jako u studnie; podniósszy, same postawią na górze i jadą gdzie chcą; na równinie leda wiatr popycha za koniem. Widziałem takie sanki na jarmarku w Kopylu,
Skrót tekstu: SzemTorBad
Strona: 289
Tytuł:
Z nowinami torba kursorska
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
. Jeden bojarzyn z Kiesi tak zaszedł sztuką: wszytek rząd na konia kazał upleść z tabaki, do kolasy także bechy i co było potrzeba na otosy. Tym kształtem ze mu się powiodło, teraz ze dwudziestą kolas jedzie jakoby z towarem, a wszytkie na szkapach uzdy, także rzędy z tabaki; udaje, że i leziwa do barci są bezpieczne z tabaku.
(47) W Mucharsku, za Lanckoroną, góral jeden tak sobie gomołego kozła wyćwiczył, że co mu jedno rozkaże, uczyni, do lasa po drwa idzie i na sobie gałęzi przyniesie. Listy, kiedy od pana ma do kogo sam nieść, przez kozła odeśle; i dał
. Jeden bojarzyn z Kiesi tak zaszedł sztuką: wszytek rząd na konia kazał upleść z tabaki, do kolasy także bechy i co było potrzeba na otosy. Tym kształtem ze mu się powiodło, teraz ze dwudziestą kolas jedzie jakoby z towarem, a wszytkie na szkapach uzdy, także rzędy z tabaki; udaje, że i leziwa do barci są beśpieczne z tabaku.
(47) W Mucharsku, za Lanckoroną, góral jeden tak sobie gomołego kozła wyćwiczył, że co mu jedno rozkaże, uczyni, do lasa po drwa idzie i na sobie gałęzi przyniesie. Listy, kiedy od pana ma do kogo sam nieść, przez kozła odeśle; i dał
Skrót tekstu: SzemTorBad
Strona: 296
Tytuł:
Z nowinami torba kursorska
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
takowy. Terminem tedy myśliwskim zapadły się zwirz zowie, gdy przed zawieruchą tam wszedł, a wychodów z ostępu na okół tychże i świższych nie widno.
Kładzie się tu jeszcze jedno, lecz dla leniwców sztuka, do dojścia prędszego, gdzie źwirz leży, lecz nie leniwa, bo z azardem życia, kto się z leziwem, co bartnicy na barć lazą, nie zna. Z którym tak się sprawić trzeba: wziąć leziwo i wliźć przed wschodem słońca na najwyższą sosnę, na której siedząc ku ostępom, czekać trzeba świtu. Gdzie tedy leży niedźwiedź, para równo z drzewy się wznosi. Jako skoro zaś wschód słońca, już nic nie widno
takowy. Terminem tedy myśliwskim zapadły się zwirz zowie, gdy przed zawieruchą tam wszedł, a wychodów z ostępu na okół tychże i świższych nie widno.
Kładzie się tu jeszcze jedno, lecz dla leniwców sztuka, do dojścia prędszego, gdzie źwirz leży, lecz nie leniwa, bo z azardem życia, kto się z leziwem, co bartnicy na barć lazą, nie zna. Z którym tak się sprawić trzeba: wziąć leziwo i wliźć przed wschodem słońca na najwyższą sosnę, na której siedząc ku ostępom, czekać trzeba świtu. Gdzie tedy leży niedźwiedź, para równo z drzewy się wznosi. Jako skoro zaś wschód słońca, już nic nie widno
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 210
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
ostępu na okół tychże i świższych nie widno.
Kładzie się tu jeszcze jedno, lecz dla leniwców sztuka, do dojścia prędszego, gdzie źwirz leży, lecz nie leniwa, bo z azardem życia, kto się z leziwem, co bartnicy na barć lazą, nie zna. Z którym tak się sprawić trzeba: wziąć leziwo i wliźć przed wschodem słońca na najwyższą sosnę, na której siedząc ku ostępom, czekać trzeba świtu. Gdzie tedy leży niedźwiedź, para równo z drzewy się wznosi. Jako skoro zaś wschód słońca, już nic nie widno. Lubo tedy jest znakiem niemylnym, lecz że potrzebuje tych atynencji, by wiatru nie było, by
ostępu na okół tychże i świższych nie widno.
Kładzie się tu jeszcze jedno, lecz dla leniwców sztuka, do dojścia prędszego, gdzie źwirz leży, lecz nie leniwa, bo z azardem życia, kto się z leziwem, co bartnicy na barć lazą, nie zna. Z którym tak się sprawić trzeba: wziąć leziwo i wliźć przed wschodem słońca na najwyższą sosnę, na której siedząc ku ostępom, czekać trzeba świtu. Gdzie tedy leży niedźwiedź, para równo z drzewy się wznosi. Jako skoro zaś wschód słońca, już nic nie widno. Lubo tedy jest znakiem niemylnym, lecz że potrzebuje tych atynencji, by wiatru nie było, by
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 210
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak