, osły, konie, muły, Wszystkie się bolesnymi krostami osnuły. Jeszcze Egipt trzymały one szpetne strupy, Lecą z nieba lodowe na tamten świat krupy, Wszelkie źdźbło padło gradem, lny, jęczmiony, ryże, Wszystko sroga nawałność zbije i postrzyże, Nie odżałował słusznie oracz gradobici, Gdy pożerna szarańcza, na kształt gęstej lici, Wszystko spasła zielone, począwszy od drzewa; Nie została się ani słoma, ani plewa. Twardo był zahartował serca swego nity, Choć tak wielą sposobów farao ubity: Nie chce Izraelczyków wypuścić z niewoli, Nie dba, choć płaczą, choć sam sarka, kiedy boli. Cóż Bóg czyni? Przez trzy dni cały
, osły, konie, muły, Wszystkie się bolesnymi krostami osnuły. Jeszcze Egipt trzymały one szpetne strupy, Lecą z nieba lodowe na tamten świat krupy, Wszelkie źdźbło padło gradem, lny, jęczmiony, ryże, Wszystko sroga nawałność zbije i postrzyże, Nie odżałował słusznie oracz gradobici, Gdy pożerna szarańcza, na kształt gęstej lici, Wszystko spasła zielone, począwszy od drzewa; Nie została się ani słoma, ani plewa. Twardo był zahartował serca swego nity, Choć tak wielą sposobów farao ubity: Nie chce Izraelczyków wypuścić z niewoli, Nie dba, choć płaczą, choć sam sarka, kiedy boli. Cóż Bóg czyni? Przez trzy dni cały
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 114
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
kiedy komu obiecujesz sztukę złota/ nie mówi przyjdę do ciebie za tydzień/ dasz mi ją; ale idzie zaraz odbierać/ i dziękuje za nie. A zaś kiedy mu obiecujesz zbawienie dusze jego/ i wieczny żywot w niebie/żeby się jeno spowiadał/ i żałował za grzechy/ a szedł do stołu Pańskiego/ a- lić on mówi/ potym to będzie potym/ nie ucieczeć nabożeństwo/ będę się na Wielkanoc spowiadał/ abo też przy śmierci. A jeśli go też namówisz/ tedy nie roztrząsnąwszy sumnienia swojego/ ladajako spowiedź odprawi/ i nic a nic o poprawie żywota nie myśląc do stołu Pańskiego/ bez żalu za grzechy/ bez bojaźni
kiedy komu obiecuiesz sztukę złotá/ nie mowi przyidę do ćiebie zá tydźień/ dasz mi ią; ále idźie záraz odbieráć/ y dźiękuie zá nie. A záś kiedy mu obiecuiesz zbáwienie dusze iego/ y wieczny żywot w niebie/żeby się ieno spowiádał/ y żáłował zá grzechy/ á szedł do stołu Páńskiego/ á- lić on mowi/ potym to będźie potym/ nie vćieczeć nabożeństwo/ będę się ná Wielkanoc spowiádał/ ábo też przy śmierći. A ieśli go też námowisz/ tedy nie roztrząsnąwszy sumnienia swoiego/ ledáiáko spowiedź odpráwi/ y nic á nic o popráwie żywotá nie myśląc do stołu Páńskiego/ bez żalu zá grzechy/ bez boiáźni
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 79
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
góry. Planety znaczne, których sprawy słucha Tak mokre morze, jako ziemia sucha! Wy piękną wiosnę i lato gorące, Opatrzną jesień i mrozy trzaskące W zwyczajnym na świat prowadzicie torze, Odmieniający niebo, ziemię, morze; Na niewidzialnym popiętrzywszy wody Powietrzu, w mokre z zgęszczonych chmur grody Deszcze i grady, gromy, lici, rosy Spuszczacie, czerstwiąc albo rażąc kłosy. Wy pokój światu i obfitość ziemi Obiecujecie, gdyście przyjaznemi; Wy głód, mór, wojnę, ucisk i odmęty Obwoływacie przez groźne komety. Ale gdzież człowiek wasze skryte władze, Na których, jako na pierzchliwej wadze, Ten świat zawisnął, którym tak mieszacie,
gory. Planety znaczne, których sprawy słucha Tak mokre morze, jako ziemia sucha! Wy piękną wiosnę i lato gorące, Opatrzną jesień i mrozy trzaskące W zwyczajnym na świat prowadzicie torze, Odmieniający niebo, ziemię, morze; Na niewidzialnym popiętrzywszy wody Powietrzu, w mokre z zgęszczonych chmur grody Deszcze i grady, gromy, lici, rosy Spuszczacie, czerstwiąc albo rażąc kłosy. Wy pokój światu i obfitość ziemi Obiecujecie, gdyście przyjaznemi; Wy głód, mór, wojnę, ucisk i odmęty Obwoływacie przez groźne komety. Ale gdzież człowiek wasze skryte władze, Na których, jako na pierzchliwej wadze, Ten świat zawisnął, którym tak mieszacie,
Skrót tekstu: PotPieśRKuk_I
Strona: 482
Tytuł:
Pieśni różne
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1669 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, nie boi, że się oń śmierć pyta: Nie obaczy, kiedy Rzecz zginie pospolita. Kiedy kawy do kupy zleciawszy się wrzeszczą, Deszcz zwykle, jako mówią prości ludzie, wieszczą; Wrzeszczy dziś szlachta wedle tych ptaków natury, Widząc nad ojczyzną swą zawieszone chmury. Niech fałszywym prorokiem będę, że z tej lici W niedługim czesie łzami przemokną do nici. Lepiej by koło siebie bez hałasu radzić, A pana dziedzicznego na tronie posadzić. 407. JAKBYŚ NA WROTACH ZAWIESIŁ NA TOŻ DRUGI RAZ
Chcąc mię swym honorować pan jeden sekretem, Usta mi zdjętym z palca przyciśnie sygnetem, Żeby tego prócz Boga nikt nie wiedział trzeci. „
, nie boi, że się oń śmierć pyta: Nie obaczy, kiedy Rzecz zginie pospolita. Kiedy kawy do kupy zleciawszy się wrzeszczą, Deszcz zwykle, jako mówią prości ludzie, wieszczą; Wrzeszczy dziś szlachta wedle tych ptaków natury, Widząc nad ojczyzną swą zawieszone chmury. Niech fałszywym prorokiem będę, że z tej lici W niedługim czesie łzami przemokną do nici. Lepiej by koło siebie bez hałasu radzić, A pana dziedzicznego na tronie posadzić. 407. JAKBYŚ NA WROTACH ZAWIESIŁ NA TOŻ DRUGI RAZ
Chcąc mię swym honorować pan jeden sekretem, Usta mi zdjętym z palca przyciśnie sygnetem, Żeby tego prócz Boga nikt nie wiedział trzeci. „
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 243
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Więc, że na mnie przypowieść pomieniona kracze, Przyznaję, że są w każdym rzemieśle partacze. I między poetami, gdzie sam sobie wieszczę, Gdzie się ja też z lepszymi stosowany zmieszczę. Cóż czynić? choć nie z orłem, przecie latać sroce, Która na wszytko, czemu nie zdole, rzegoce. Jako lić, kiedy spadnie, choćby struga licha, Na rzekę przetworzywszy, z brzegów ją wypycha; Choć miałki, choć głęboki w ziemi znajdzie dołek, Każdy jednakim strychem wyrówna wierzchołek. Wszędy woda; że mętna, człeka nie napoi I rychlej czasem wyschnie, niźli się ustoi. Odpuść, proszę, kto czyta, że deszczem
Więc, że na mnie przypowieść pomieniona kracze, Przyznaję, że są w każdym rzemieśle partacze. I między poetami, gdzie sam sobie wieszczę, Gdzie się ja też z lepszymi stosowany zmieszczę. Cóż czynić? choć nie z orłem, przecie latać sroce, Która na wszytko, czemu nie zdole, rzegoce. Jako lić, kiedy spadnie, choćby struga licha, Na rzekę przetworzywszy, z brzegów ją wypycha; Choć miałki, choć głęboki w ziemi znajdzie dołek, Każdy jednakim strychem wyrówna wierzchołek. Wszędy woda; że mętna, człeka nie napoi I rychlej czasem wyschnie, niźli się ustoi. Odpuść, proszę, kto czyta, że deszczem
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 286
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dopnie, Skąd wypadł, i dziadowskie odziedziczy stopnie. Widząc, że bez nadzieje powrotu nie tonie Co dzień w morzu głębokim ogniogrzywe słonie; Bo skoro noc zwyczajnej dopędzi koleje, Znowu świeci i skryte wyjawia złodzieje, I nie tak go grubych chmur zamroczą kałduny, Gdy śród dnia ciągną na świat, grom, grad, lić, pioruny, Żeby się zaś z burego wydarszy ołowu, Nie miało złotą lampą pałać jako znowu. Nie zawsze się ćmi ani płomieniste puchy Zawsze mu czarny księżyc zarzuca makuchy, Wydrze się zaraz siostrze, a po sferze modrej Pędzi w zupełnym świetle cug swój złotobiodry. Nie zawsze i ocean, srogim szturmem wzdęty,
dopnie, Skąd wypadł, i dziadowskie odziedziczy stopnie. Widząc, że bez nadzieje powrotu nie tonie Co dzień w morzu głębokim ogniogrzywe słonie; Bo skoro noc zwyczajnej dopędzi koleje, Znowu świeci i skryte wyjawia złodzieje, I nie tak go grubych chmur zamroczą kałduny, Gdy śród dnia ciągną na świat, grom, grad, lić, pioruny, Żeby się zaś z burego wydarszy ołowu, Nie miało złotą lampą pałać jako znowu. Nie zawsze się ćmi ani płomieniste puchy Zawsze mu czarny księżyc zarzuca makuchy, Wydrze się zaraz siestrze, a po sferze modréj Pędzi w zupełnym świetle cug swój złotobiodry. Nie zawsze i ocean, srogim szturmem wzdęty,
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 75
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
: i wzajemnych słów kształtem oszukany/ Woła: sam/ sam/ żydźmy się? na głos tak wydany/ Najkochańszy zejdźmy się/ Echo powiedziała. Tęż sobie rzecz smakując/ z lasa się wydała K niemu/ szyje spodzianej chcąc dopaść barkami. Ów biegać: tak obłabokoni uwiodłsie nogami/ Rzekąc: pierwej nie żyję niżlić będę kwoli. Ta też nie więcej rzekła/ tylkoż/ będę kwoli. Wzgardzona w lesie kuczy/ wstydliwą obkrywa Liściem twarzy/ i w jaskiniach od tych dób przebywa/ W niej tkwi miłość/ za wzgardą szerząc się bezmiernie: A ciało troski czułę ubożą mizernie: Skorę chudość podsusza/ cielesne wilgości Wiatrem preczz idą
: y wzaiemnych słow kształtem oszukány/ Woła: sám/ sám/ zydźmy się? ná głos ták wydány/ Naykochańszy zeydźmy się/ Echo powiedźiáłá. Tęż sobie rzecz smákuiąc/ z lásá sie wydáłá K niemu/ szyie spodźiáney chcąc dopáść bárkámi. Ow biegáć: ták obłábokoni vwiodłsie nogámi/ Rzekąc: pierwey nie żyię niżlić będę kwoli. Tá też nie więcey rzekłá/ tylkoż/ będę kwoli. Wzgárdzona w leśie kuczy/ wstydliwą obkrywa Liśćiem twarzy/ y w iáskiniách od tych dob przebywa/ W niey tkwi miłość/ zá wzgardą szerząc się bezmiernie: A ćiáło troski czułę vbożą mizernie: Skorę chudośc podsusza/ ćielesne wilgośći Wiátrem preczz idą
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 66
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
W głos nadzieję miłości trzęsie odmówioną: Bez której ojczysty kraj z nienawisnym dworem Pokinąwszy/ za bratem pędzi tymże torem. Jak wiec twym Bache Tyrsem Ismarskie wzruszone Ksienie/ stroją trzyletne Jutrznie przejawione: Tak Byblis w dzikich pokach tłukąc się/ gdy wyła/ Słyszały Bubastanki: którym jak ubyła/ Kary/ Lelegi zbrojne/ Licią zbiegała. Owa Kragon/ LImirę/ i Ksant pozad miała/ I górę/ gdzie Chymera ogień przodkiem toczy/ Pierś mając/ i paśżczekę lwią/ a ogon smoczy. Puszcz się przebrało/ gdy ty strudzona upadasz/ I swój na twardej ziemi włos bybli pokładasz/ Przezuwając powiewne listki usty swemi/ Rękoma Lelegiejskie Nimfy subtelnemi
W głos nádźieię miłośći trzęśie odmowioną: Bez ktorey oyczysty kray z nienawisnym dworem Pokinąwszy/ zá brátem pędźi tymże torem. Iak wiec twym Bacche Tyrsem Ismárskie wzruszone Kśięnie/ stroią trzyletne Iutrznie przeiáwione: Ták Byblis w dźikich pokách tłukąc się/ gdy wyłá/ Słyszáły Bubástánki: ktorym iák vbyłá/ Káry/ Lelegi zbroyne/ Lycią zbiegáłá. Owá Krágon/ LImirę/ y Xant pozad miáłá/ Y gorę/ gdźie Chymerá ogień przodkiem toczy/ Pierś máiąc/ y páśżczekę lwią/ á ogon smoczy. Puszcz się przebráło/ gdy ty strudzona vpadasz/ Y swoy ná twárdey źiemi włos bybli pokłádasz/ Przezuwáiąc powiewne listki vsty swemi/ Rękoma Lelegieyskie Nymphy subtelnemi
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 237
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
Statucie jest Donatywą/[...] praktyka Heretycka obaczyć się trzeba/ bo nie może nikt zepsowąc prędzej Polski jako domowy nieprzyjaciel/ i mają tę zasłonę Heretycy/ pierwej wyżeńcie Żydy/ a potym nas: ale Żydzi potrzebniejszy niżli Zborowa abundancja/ Kożacy Zaporowscy/ też przybyli do Króla Jego M. których możem nazwać duszą Polską/ bo niżlici nastali Tatarowie Polskę przechodzili/ teraz za zdarzeniem fortuny i z żalu/ że Turecki Bisurman chce brawować/ wpadli do Krymu kędy wszytkę Ordę z nieśli/ wysiekszy psy pogańskie/ Więźniów Sześć tysięcy odebrali/ a psiąt Tatarskich wiele rozdarowali/ przecie wilk wilkiem będzie. Proszą aby mogli wolno wstąpić na Morze/ a tam prędzej być
Státućie iest Donatywą/[...] práktyká Heretycka obáczyć się trzebá/ bo nie może nikt zepsowąc pręcey Polski iáko domowy nieprzyiaćiel/ y máią tę zasłonę Heretycy/ pierwey wyżeńćie Zydy/ á potym nas: ále Zydźi potrzebnieyszy niżli Zborowa ábundancya/ Kożacy Zaporowscy/ też przybyli do Krolá Ie^o^ M. których możem názwáć duszą Polską/ bo niżlići nástáli Tátharowie Polskę przechodźili/ teraz zá zdárzeniem fortuny y z żalu/ że Turecki Bisurman chce bráwowáć/ wpádli do Krymu kędy wszytkę Ordę z nieśli/ wyśiekszy psy pogáńskie/ Więźniow Sześć tyśięcy odebráli/ á pśiąt Táthárskich wiele rozdárowáli/ przećie wilk wilkiem będźie. Proszą áby mogli wolno wstąpić ná Morze/ á tám pręcey być
Skrót tekstu: ZrzenNowiny
Strona: C4
Tytuł:
Nowe nowiny z Czech, Tatar i Węgier
Autor:
Jan Zrzenczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
jaki był czas i miejsce przy rozprawie takiej? Wyznałeś Go ty, gdy się Go prą swoi, gdy twój sromotny i Jego krzyż stoi.
Nie gorszył cię tarń na głowie Mu srogi, nie grot, co topił ręce Mu i nogi, bo w ten czas twój Go język Królem zowie, niżlić się wzajem z rajem On ozowie.
Dziwny Pan w świętych, lecz dziwniejszy w tobie i stąd cię Kościół kotwią obrał sobie, aby gdy wicher ostatni maszt kruszy, w powszechnej nawie nie było nic duszy. X. NA KALWARYJĄ MIKOŁAJA ZEBRZYDOWSKIEGO 1. Na kalwaryją Jaśnie Wielmożnego PanaP ana Mikołaja ZebrzydowskiegoWojewody i Starosty Krakowskiegoprzemysłem i kosztem
jaki był czas i miejsce przy rozprawie takiéj? Wyznałeś Go ty, gdy się Go prą swoi, gdy twój sromotny i Jego krzyż stoi.
Nie gorszył cię tarń na głowie Mu srogi, nie grot, co topił ręce Mu i nogi, bo w ten czas twój Go język Królem zowie, niżlić się wzajem z rajem On ozowie.
Dziwny Pan w świętych, lecz dziwniejszy w tobie i stąd cię Kościół kotwią obrał sobie, aby gdy wicher ostatni maszt kruszy, w powszechnej nawie nie było nic duszy. X. NA KALWARYJĄ MIKOŁAJA ZEBRZYDOWSKIEGO 1. Na kalwaryją Jaśnie Wielmożnego PanaP ana Mikołaja ZebrzydowskiegoWojewody i Starosty Krakowskiegoprzemysłem i kosztem
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 107
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995