, zbytecznie tjąc. Nawet świnie i wieprze dziczały po lasach ustawicznie bawiąc się a nie idąc do domów, i nie dając się zapędzać do chlewów.
W tymże roku w niektórych stronach był głód ciężki, od którego ludzie puchli i umierali.
Anno 1692 bydło u mnie po majętnościach różnie wypadło, osobliwie krowy, których liczyłem, padło sześćdziesiąt krów folwarkowych, dojnych.
Anno 1693 na Rusi u mnie w Smiłowiczach i Baksztach, takie powietrze na konie i bydło było, że we włości jednych koni czterysta wypadło; a bydła w Dukorze, Korwajowie i Klinku, nic nie zostało. Co większa, ta klęska ledwie że nie w jednym tygodniu
, zbytecznie tyjąc. Nawet świnie i wieprze dziczały po lasach ustawicznie bawiąc się a nie idąc do domów, i nie dając się zapędzać do chlewów.
W tymże roku w niektórych stronach był głód ciężki, od którego ludzie puchli i umierali.
Anno 1692 bydło u mnie po majętnościach różnie wypadło, osobliwie krowy, których liczyłem, padło sześćdziesiąt krów folwarkowych, dojnych.
Anno 1693 na Rusi u mnie w Smiłowiczach i Baksztach, takie powietrze na konie i bydło było, że we włości jednych koni czterysta wypadło; a bydła w Dukorze, Korwajowie i Klinku, nic nie zostało. Co wieksza, ta klęska ledwie że nie w jednym tygodniu
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 360
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
ze krwią zmieszane popioły. Ach co jej też niedawno ta ziemia wypiła! Jaka z tysiąca wodzów pobitych mogiła Ciał i kości wielkością niezmierzona wstaje I nieprzyjacielowi przystępu nie daje. Męstwo i siła mężów, nie rozumiej żeby Umarły, i przez same biją się pogrzeby. Stoi smutny nad tymi Hiszpan grobowcami, Nie wierz żeby się liczył między zwyciężcami, Gdy na dobyte mury krzywym patrza okiem, A wzięte klęski w żalu wspomina głębokim. 687. Ad ekwinoctium autumnale. S. P(rzypkowski).
Jam te Phoebe vocat tepidum capricornus ad austrum Atque tenet medio semita signifero. Iam lucis noctisque moras lanx dividit aequa Erigones castis pendula de manibus. Visurusne
ze krwią zmieszane popioły. Ach co jej też niedawno ta ziemia wypiła! Jaka z tysiąca wodzow pobitych mogiła Ciał i kości wielkością niezmierzona wstaje I nieprzyjacielowi przystępu nie daje. Męstwo i siła mężow, nie rozumiej żeby Umarły, i przez same biją się pogrzeby. Stoi smutny nad tymi Hiszpan grobowcami, Nie wierz żeby się liczył między zwyciężcami, Gdy na dobyte mury krzywym patrza okiem, A wzięte klęski w żalu wspomina głębokim. 687. Ad aequinoctium autumnale. S. P(rzypkowski).
Jam te Phoebe vocat tepidum capricornus ad austrum Atque tenet medio semita signifero. Iam lucis noctisque moras lanx dividit aequa Erigones castis pendula de manibus. Visurusne
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 406
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
ważyła dwie drachmy Atyckie. Mną także dwie Mnas. Talentum także dwa talenta. Oprócz tej monety był u Hebrajczyków Siclus: który albo znaczył wagę, albo monetę. Jeżeli wagę? to znaczył dwudziestą czwartą część funta. Jeżeli monetę? znaczył pół: uncyj srebra. Inaczej się zwał Argentus, to jest Srebrnik: a liczył w sobie cztery drachm Atyckich srebra.
Tej monety według Tolossana radukcją czyni X. Tylkowski na Polską monetę. Ale na ten czas, kiedy grosz Polski tenże miał walor co i Niemiecki krajcar, to jest teraźniejszych dwa. Taler bity szedł w złotych trzech. Czerwony złoty w złotych sześciu.
Drachma Grecka czyni groszy –
ważyła dwie drachmy Attyckie. Mna tákże dwie Mnas. Talentum tákże dwa talenta. Oprocz tey monety był u Hebrayczykow Siclus: ktory álbo znaczył wagę, álbo monetę. Jeżeli wagę? to znaczył dwudziestą czwartą część funtá. Jeżeli monetę? znaczył puł: uncyi srebra. Jnaczey się zwał Argentus, to iest Srebrnik: á liczył w sobie cztery drachm Attyckich srebra.
Tey monety według Tolossana radukcyą czyni X. Tylkowski ná Polską monetę. Ale ná ten czas, kiedy grosz Polski tenże miał walor co y Niemiecki kraycar, to iest teraznieyszych dwa. Taler bity szedł w złotych trzech. Czerwony złoty w złotych sześciu.
Drachma Grecka czyni groszy –
Skrót tekstu: BystrzInfRóżn
Strona: Z4v
Tytuł:
Informacja różnych ciekawych kwestii
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
ekonomia, fizyka, matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
straszny u zwierza. Człowiek to był zaprawdę tak zacnego rodu, Nie umiał nigdy służyć, tylko do wychodu. A na dworze królewskim jeszcze za Gwoździka, Tylko ze już nie stało temu pamiętnika. Ten go czasem myśliwcem miewał nad ptakami, Bo mu pewnie przystało i między wronami Straż trzymać, matematyk k temu, gwiazdy liczył, Niepospolicie wierę, lecz się potym zdziczył, Nie chciał z ludźmi już gadać, wzgórę oczy nosił, By kto kiedy z nim gadał, ani o to prosił. Matka jego na Wiśle przez trzy dni nie mogła Zgorzeć, aż jej do tego ciotka dopomogła. Zalała one ledwo we śrzodku pławienia, Żarzystym ogniem ginąc
straszny u zwierza. Człowiek to był zaprawdę tak zacnego rodu, Nie umiał nigdy służyć, tylko do wychodu. A na dworze królewskim jescze za Gwoździka, Tylko ze juz nie stało temu pamiętnika. Ten go czasem myśliwcem miewał nad ptakami, Bo mu pewnie przystało i między wronami Straż trzymać, matematyk k temu, gwiazdy liczył, Niepospolicie wierę, lecz sie potym zdziczył, Nie chciał z ludźmi juz gadać, wzgórę oczy nosił, By kto kiedy z nim gadał, ani o to prosił. Matka jego na Wiśle przez trzy dni nie mogła Zgorzeć, aż jej do tego ciotka dopomogła. Zalała one ledwo we śrzodku pławienia, Żarzystym ogniem ginąc
Skrót tekstu: WierszŻałBad
Strona: 11
Tytuł:
Naema abo wiersz żałosny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
się klniesz: bodaj mię zabito, a ono Lepiej mów, kiedy się klniesz: bodaj mię osrano. Bo się z tego opłuczesz, dopadszy gdzie strugi. Kogo zabiją, żadne nie pomogą ługi. 545 (N). ZŁOTĄ WĘDĄ RYBY ŁOWIĆ
Czemuż się, głupi, śmiejesz? Za głupszego byś mię Liczył, gdybym się nie śmiał czytający w piśmie, Że gdy go za jeleniem ochota poduszczy, Błądzi po Niepołomskiej król Bolesław Puszczy. Minęła noc, minął dzień, i drugi na schyłku; On koniowi i sobie nie dając posiłku Jeździ, ledwie znużone mogąc trzymać członki. A w tym z daleka dojźry dziadowskiej lepionki,
się klniesz: bodaj mię zabito, a ono Lepiej mów, kiedy się klniesz: bodaj mię osrano. Bo się z tego opłuczesz, dopadszy gdzie strugi. Kogo zabiją, żadne nie pomogą ługi. 545 (N). ZŁOTĄ WĘDĄ RYBY ŁOWIĆ
Czemuż się, głupi, śmiejesz? Za głupszego byś mię Liczył, gdybym się nie śmiał czytający w piśmie, Że gdy go za jeleniem ochota poduszczy, Błądzi po Niepołomskiej król Bolesław Puszczy. Minęła noc, minął dzień, i drugi na schyłku; On koniowi i sobie nie dając posiłku Jeździ, ledwie znużone mogąc trzymać członki. A w tym z daleka dojźry dziadowskiej lepionki,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 423
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
co jej głosu stanie. Zmiesza się ksiądz, rozśmieją wszyscy niesłychanie, I wnet idąc z ambony, skoro księgi złoży: „Cóż ja mam więcej mówić? Głos ludzki — głos boży.” 549. ZŁE PIENIĘDZY POŻYCZANIE
Krakowski Słowikowi kazał wojewoda, Że jego dworu błaznów na regiestrze poda. A że naprzód samego wojewodę liczył, Pytany o przyczynę: „Boś Waszmość pożyczył Pieniędzy, jako żywo nie znając Węgrzyna. Ani tych wróci, ani przyprowadzi wina.” „Cóż, kiedy przyprowadzi?” „To Waszmości zmażę, A Węgrzyna głupiego na to miejsce wrażę.” 550. PIJANY OKULARY KUPUJE
Idąc na Zamek podczas ktoś jubileuszu,
co jej głosu stanie. Zmiesza się ksiądz, rozśmieją wszyscy niesłychanie, I wnet idąc z ambony, skoro księgi złoży: „Cóż ja mam więcej mówić? Głos ludzki — głos boży.” 549. ZŁE PIENIĘDZY POŻYCZANIE
Krakowski Słowikowi kazał wojewoda, Że jego dworu błaznów na regiestrze poda. A że naprzód samego wojewodę liczył, Pytany o przyczynę: „Boś Waszmość pożyczył Pieniędzy, jako żywo nie znając Węgrzyna. Ani tych wróci, ani przyprowadzi wina.” „Cóż, kiedy przyprowadzi?” „To Waszmości zmażę, A Węgrzyna głupiego na to miejsce wrażę.” 550. PIJANY OKULARY KUPUJE
Idąc na Zamek podczas ktoś jubileuszu,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 427
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
uderzył na gromady Żydowskie, na Żołnierstwo Cesarskie. Pamiętaj się Pietrze, jeszczeć to Małchusz nie zapomniał, i jego rodzina, jakoś mu ucho uciął. Ostatnia to Pietrze w-Ząmkach ufać, zawierać się, fores essent clausae: pokiś ty Pietrze w-polu potykał się, toś i ludzi, i kupy nie liczył: ale kiedyś widzę serce stracił, aż ty szukasz gdzie Zamek lepszy. I ty Z. Tomaszu, pierwszys po Pietrze sercem i śmiałością znamienity. Napisano to w-nowinach Chrześcijańskich, Euangelium bonus nuntius, żeś ty odważnie mówił przy Panu, Eamus et nos, et moriamur cum illo: Idzmy i my,
vderzył ná gromády Zydowskie, ná Zołnierstwo Cesárskie. Pámiętay się Pietrze, ieszczeć to Máłchusz nie zápomniał, i iego rodźiná, iákoś mu vcho ućiął. Ostátniá to Pietrze w-Ząmkách vfáć, záwieráć się, fores essent clausae: pokiś ty Pietrze w-polu potykał się, toś i ludźi, i kupy nie liczył: ále kiedyś widzę serce ztráćił, áż ty szukasz gdźie Zamek lepszy. I ty S. Tomaszu, pierwszys po Pietrze sercem i śmiałośćią známienity. Nápisano to w-nowinách Chrześćiáńskich, Euangelium bonus nuntius, żeś ty odważnie mowił przy Pánu, Eamus et nos, et moriamur cum illo: Idzmy i my,
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 15
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, i wolał na Cecorze umrzeć, niżeli pod takiego mniemania, jarzmem żyć. Jan Zamojski, choć zaszczyt wolności Koronnych, począł za swoim ożenieniem z-Batorzanką tracić u Szlachty Kofidencyją; i że na weselu tym w-Krakowie pieniądze między ludźmi rzucano, tak to tłumaczono, że mu się równość Szlachecka nie podobała. Nie będę liczył innych świeżych nie chęci, to tylko namienię: Przychodzi do tego, że ludzie rozumni, z-cięszkością się Senatorskiego stołku podejmują, bojąc się inwidyj i nie chęci. Pan Bóg że wie, jeżeli przez to na sercach nie masz jakiego zakału. Aleć i Szlachta zakłada też swoje różne skargi, dolegliwości, bojaźni. Nie
, i wolał ná Cecorze umrzeć, niżeli pod tákiego mniemánia, iárzmem żyć. Ian Zamoyski, choć zaszczyt wolnośći Koronnych, począł zá swoim ożenieniem z-Batorzanką tráćić v Szlachty Kofidencyią; i że ná weselu tym w-Krákowie pieniądze między ludzmi rzucano, ták to tłumáczono, że mu się rowność Szlachecka nie podobáłá. Nie będę liczył innych świeżych nie chęći, to tylko námienię: Przychodźi do tego, że ludźie rozumni, z-ćięszkośćią się Senatorskiego stołku podeymuią, boiąc się inwidyi i nie chęći. Pan Bog że wie, ieżeli przez to ná sercách nie mász iákiego zakáłu. Aleć i Szláchta zákłada też swoie rozne skárgi, dolegliwośći, boiáźni. Nie
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 36
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
się WKM. w-ustawicznych pracach jako jedyny Phoenix w-tym już wieku z-podziwieniem świata jakoby odradzasz. Rzuciłoć było wprawdzie sieci świątobliwej W. K. M. imprezie/ czy zasiedzenie/ czy fatalne sił Rycerstwa podrobienie/ żeś pod ośmdziesiąt Chorągwi wychodząc ze Lwowa/ ledwo pułtrzecia tysiąca koło Tarnopola i Baru liczył/ ale invictum WKM. animum i same nie mogły ferire ruinae: Nie cofnąłeś Pańskiego serca/ Consilium tylko/ cui impar zdałeś się/ Divis Tutelaribus oddawszy. Zamoczyłeś w-Dnieprze stopy królewskie/ aż wrodzona onego Narodu ochota nagoniła/ i zagęściła obozy/ zawstydzona/ iż lubo maturo autumno i dalej
się WKM. w-ustáwicznych pracách iáko iedyny Phoenix w-tym iuż wieku z-podźiwieniem świátá iakoby odradzasz. Rzućiłoć było wprawdźie śieći świątobliwey W. K. M. impreźie/ czy záśiedzenie/ czy fátálne sił Rycerstwá podrobienie/ żeś pod ośmdźieśiąt Chorągwi wychodząc ze Lwowá/ ledwo pułtrzećiá tyśiącá koło Tarnopolá i Báru liczył/ ale invictum WKM. animum i sáme nie mogły ferire ruinae: Nie cofnąłeś Pánskiego sercá/ Consilium tylko/ cui impar zdałeś się/ Divis Tutelaribus oddawszy. Zámoczyłeś w-Dnieprze stopy krolewskie/ aż wrodzona onego Narodu ochotá nagoniłá/ i zágęśćiła obozy/ záwstydzona/ iż lubo maturo autumno i daley
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 40
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
.
Dnia 4 Novembris. W tym kościele mszy św. księstwo IM słuchali, gdzie ludzi konkurs był i magistrat cały. Stamtąd jechali do pompy, która na całe miasto wodę pompuje. Ciągnie tedy artificiosissimo modo wodę potężnemi rurami spiżowemi, grubszemi niż działa, na górę, na sto trzydzieście i osim kroków (którem sam liczył, gdym tam szedł), w jedną wannę potężną. Z tej tedy wanny potężnym impetem w jedną srodze grubą spiżową rurę wpada. Skąd potym dispergitur na wszytkie miasto do fontannn, których jest spiżowych samo, specjalną robotą i wielkich z osobami odlewanemi, pod dziesiątek, krom inszych w każdej kamienicy będących.
Potym
.
Dnia 4 Novembris. W tym kościele mszy św. księstwo IM słuchali, gdzie ludzi konkurs był i magistrat cały. Stamtąd jechali do pompy, która na całe miasto wodę pompuje. Ciągnie tedy artificiosissimo modo wodę potężnemi rurami spiżowemi, grubszemi niż działa, na górę, na sto trzydzieście i osim kroków (którem sam liczył, gdym tam szedł), w jedną wannę potężną. Z tej tedy wanny potężnym impetem w jedną srodze grubą spiżową rurę wpada. Skąd potym dispergitur na wszytkie miasto do fontann, których jest spiżowych samo, specjalną robotą i wielkich z osobami odlewanemi, pod dziesiątek, krom inszych w kożdej kamienicy będących.
Potym
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 131
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004