/ tym znakiem Panieństwa z szarzały: Gdy go wiejskim/ i Miejskim kucharkom oddały Nie szłuszna/ aby taka w Niebie jaśnieć miała Która Siatkę niż Wieniec w Panieństwie wolała. Inakszy ubior w Niebie/ inaksza tam Moda/ Gdzie o Pannie bez Wienca/ i pomyślić szkoda. Wszytkie w Wiankach/ z białymi w ręku liliami. Baranka naśladują ślicznemi pułkami. Więc ktokolwiek śmieje się/ z ich takiego stroju: Nie godzien w Empirejskim mieszkania pokoju. Są inne/ co takowe z Wienców stroją śmiechy/ Mówiąc: niepotrzebne to nad Pannami wiechy. Aleć barzo potrzebne tym/ co wstyd kochają: Wszak kędy z rucą wiechę/ tam trunku nie
/ tym znákiem Pánieństwá z szarzáły: Gdy go wieyskim/ y Mieyskim kuchárkom oddały Nie szłuszná/ áby táká w Niebie iaśnieć miáłá Ktora Siatkę niż Wieniec w Pánieństwie woláłá. Inákszy vbior w Niebie/ ináksza tám Modá/ Gdźie o Pánnie bez Wiencá/ y pomyślić szkodá. Wszytkie w Wiánkách/ z białymi w ręku liliámi. Báránká náśláduią ślicznemi pułkámi. Więc ktokolwiek śmieie się/ z ich tákiego stroiu: Nie godźien w Empireyskim mieszkánia pokoiu. Są inne/ co tákowe z Wiencow stroią śmiechy/ Mowiąc: niepotrzebne to nád Pánnámi wiechy. Aleć bárzo potrzebne tym/ co wstyd kocháią: Wszák kędy z rucą wiechę/ tam trunku nie
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B3
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
Obiecował i inne, które miał, narody? Zygmunt Trzeci nadzianych nabawił nas myśli, Aż nie wszyscy z Szwecyji zdrową skórą wyśli. Dosyć na tym. Dwie wojnie nastąpiły potym, A dlaczego z Szwedami, dobrze wiecie o tym, Które was paroksyzmów ciężkich nabawiły, A ledwie nie we wszytkich fortunach złupiły. A francuska lilia jak perfumę naszę Polską cerę zmieniła, świadczą o tym wasze Zbiory, prawa, wolności, koronne klejnoty, Syci-m już alamockiej przeciw nam ochoty. Dosyć o tym. Do siebie Bierscy mię wołają,
Żem ich jeszcze nie wspomniał, i o to mi łają. Nie łajcie mi, panowie, trochę poczekajcie! Prawdą
Obiecował i inne, które miał, narody? Zygmunt Trzeci nadzianych nabawił nas myśli, Aż nie wszyscy z Szwecyji zdrową skórą wyśli. Dosyć na tym. Dwie wojnie nastąpiły potym, A dlaczego z Szwedami, dobrze wiecie o tym, Które was paroksyzmów ciężkich nabawiły, A ledwie nie we wszytkich fortunach złupiły. A francuska lilija jak perfumę naszę Polską cerę zmieniła, świadczą o tym wasze Zbiory, prawa, wolności, koronne klejnoty, Syci-m już alamockiej przeciw nam ochoty. Dosyć o tym. Do siebie Bierscy mię wołają,
Żem ich jeszcze nie wspomniał, i o to mi łają. Nie łajcie mi, panowie, trochę poczekajcie! Prawdą
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 726
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
żadnego pierwszą wokacją porzucającego przyjąć nie może, osobliwie dimissos ex Societate JESU. Zażywać poczęła Orderów dla dystynkcyj od innych Roku 1737. na co ma Bullę Rzyską od Klemensa XII. Papieża. Order ten ma w sobie Krzyż a w Krzyżu Orzeł, a w Orle Z. Wojciech z jednej strony, a z drugiej strony lilie Herb Kapitulny, ten Order noszą na łańcuchu złotym. Przed 100. abo więcej lat taż Kapituła zażywała Orderów, ale przez wojny ustawiczne w Polsce zaniedbała była, a przytym też konsens Rzymski przez Szwedów zaginął. Arcybiskup Gnieźnieński prócz Kapituły Katedralnej ma w Archidyecezyj swojej 12. Kolegiat prócz Regularnych, Archidiakonów ma 7.
żadnego pierwszą wokacyą porzucającego przyjąć nie może, osobliwie dimissos ex Societate JESU. Zażywać poczeła Orderów dla dystynkcyi od innych Roku 1737. na co ma Bullę Rzyską od Klemensa XII. Papieża. Order ten ma w sobie Krzyż á w Krzyżu Orzeł, á w Orle S. Woyćiech z jedney strony, á z drugiey strony lilie Herb Kapitulny, ten Order noszą na łańcuchu złotym. Przed 100. abo więcey lat taż Kapituła zażywała Orderów, ale przez woyny ustawiczne w Polszcze zaniedbała była, á przytym też konsens Rzymski przez Szwedów zaginął. Arcybiskup Gnieznieński prócz Kapituły Katedralney ma w Archidyecezyi swojey 12. Kollegiat prócz Regularnych, Archidyakonów ma 7.
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 169
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
Nawet i do szkoły mali Już żaczkowie powstawali I choć w naj pierwsze zaranie Już wołają o śniadanie.
Czuj, już Pallas twa bogini Pytanie o tobie czyni Na wierzchu parnaskiej skały, Kędy się piękne zebrały
Muzy, kędy wschodzącemu Winszując mistrzowi swemu Wiodą pięknymi zakręty Koło i pląszą nożęty
Pieszczonymi po murawie A drugie po gęstej trawie Lilie i tulipany Zbierają dla swojej panny.
Lecz i na parnaskim niebie Wszytko niesporo bez ciebie. Ty będziesz noty trzymała, Będziesz taniec zaczynała.
Same w twe ręce pieszczone Pójdą kwiatki nieuszczknione; Gdzie twa stopka tykać będzie, Lilie wynikną wszędzie.
Ockni się, już pod twoimi Oknami kryształowymi Słowik w przyległej leszczynie Jeszcze o pierwszej
Nawet i do szkoły mali Już żaczkowie powstawali I choć w naj pierwsze zaranie Już wołają o śniadanie.
Czuj, już Pallas twa bogini Pytanie o tobie czyni Na wierzchu parnaskiej skały, Kędy się piękne zebrały
Muzy, kędy wschodzącemu Winszując mistrzowi swemu Wiodą pięknymi zakręty Koło i pląszą nożęty
Pieszczonymi po murawie A drugie po gęstej trawie Lilie i tulipany Zbierają dla swojej panny.
Lecz i na parnaskim niebie Wszytko niesporo bez ciebie. Ty będziesz noty trzymała, Będziesz taniec zaczynała.
Same w twe ręce pieszczone Pojdą kwiatki nieuszczknione; Gdzie twa stopka tykać będzie, Lilie wynikną wszędzie.
Ockni się, już pod twoimi Oknami kryształowymi Słowik w przyległej leszczynie Jeszcze o pierwszej
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 378
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Winszując mistrzowi swemu Wiodą pięknymi zakręty Koło i pląszą nożęty
Pieszczonymi po murawie A drugie po gęstej trawie Lilie i tulipany Zbierają dla swojej panny.
Lecz i na parnaskim niebie Wszytko niesporo bez ciebie. Ty będziesz noty trzymała, Będziesz taniec zaczynała.
Same w twe ręce pieszczone Pójdą kwiatki nieuszczknione; Gdzie twa stopka tykać będzie, Lilie wynikną wszędzie.
Ockni się, już pod twoimi Oknami kryształowymi Słowik w przyległej leszczynie Jeszcze o pierwszej godzinie
Błagając okropne cienie Żałosne powtarza pienie, Pomniąc na nieuleczone Rany w sercu zatajone.
Z tymci się ja zgodzić mogę Mając wielką w sercu trwogę, Gdy cię nie dobrego pana Lecz srogiego znam tyrana;
Gdy twe oko nieżyczliwe
Winszując mistrzowi swemu Wiodą pięknymi zakręty Koło i pląszą nożęty
Pieszczonymi po murawie A drugie po gęstej trawie Lilie i tulipany Zbierają dla swojej panny.
Lecz i na parnaskim niebie Wszytko niesporo bez ciebie. Ty będziesz noty trzymała, Będziesz taniec zaczynała.
Same w twe ręce pieszczone Pojdą kwiatki nieuszczknione; Gdzie twa stopka tykać będzie, Lilie wynikną wszędzie.
Ockni się, już pod twoimi Oknami kryształowymi Słowik w przyległej leszczynie Jeszcze o pierwszej godzinie
Błagając okropne cienie Żałosne powtarza pienie, Pomniąc na nieuleczone Rany w sercu zatajone.
Z tymci się ja zgodzić mogę Mając wielką w sercu trwogę, Gdy cię nie dobrego pana Lecz srogiego znam tyrana;
Gdy twe oko nieżyczliwe
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 378
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
tym lamentom a żeś mojej sztuki Zwykłej zapomniał, daj że teraz od nauki. Tobyś chciał, żebyś zawsze twarz moję łaskawą, Zawsze oko wesołe znał; za taką sprawą Jużby się pewnie, miły, to twoje kochanie Obróciło, jak nad swą własną, w panowanie A jak roża piękniejsza z lilią mieszana, Tak trwalsza miłość czasem gniewem przeplatana. O niewypowiedziana płci białej chytrości! Po tak nieznośnej, w której jużem mdlał żałości, Jakiegoś mię wesela znowu nabawiła A to tylko masz w zysku, coś się natrapiła. Jużże przynajmniej za te wycierpiane męki, Nie broń mi całowania ukochanej ręki, Ręki pieszczonej,
tym lamentom a żeś mojej sztuki Zwykłej zapomniał, daj że teraz od nauki. Tobyś chciał, żebyś zawsze twarz moję łaskawą, Zawsze oko wesołe znał; za taką sprawą Jużby się pewnie, miły, to twoje kochanie Obrociło, jak nad swą własną, w panowanie A jak roża piękniejsza z lilią mieszana, Tak trwalsza miłość czasem gniewem przeplatana. O niewypowiedziana płci białej chytrości! Po tak nieznośnej, w ktorej jużem mdlał żałości, Jakiegoś mię wesela znowu nabawiła A to tylko masz w zysku, coś się natrapiła. Jużże przynajmniej za te wycierpiane męki, Nie broń mi całowania ukochanej ręki, Ręki pieszczonej,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 384
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Fruceta cum rosetis Et alba lilieta, Vis affluat voluptas, Absit metus dolorque? Convivium perenne est, Palatium est honoris, Paradisus est odoris Gumulusque gaudiorum:
9. Pokoj dobrego sumnienia.
Chcesz przez rozrzutne utraty Pyszno się bankietować, Chcesz pałace, w sprzęt bogaty Z królewska się fundować, Chcesz żebyć wdzięcznie kwitnęły Lilie i z rożami, Żebyć ogrod napełniały Laury z krzewinami A chcesz rozkoszy statecznej Bez bólu i bez trwogi? Wiedz, że to jest bankiet wieczny To dom honoru drogi, To raj wonności jedyny, To pociech zgromadzenie:
Pacem fovere cordis Nec conscium dolosae Ullius esse culpae.
Pokoj serca i od winy Uwolnienie sumnienie
Fruceta cum rosetis Et alba lilieta, Vis affluat voluptas, Absit metus dolorque? Convivium perenne est, Palatium est honoris, Paradisus est odoris Gumulusque gaudiorum:
9. Pokoj dobrego sumnienia.
Chcesz przez rozrzutne utraty Pyszno się bankietować, Chcesz pałace, w sprzęt bogaty Z krolewska się fundować, Chcesz żebyć wdzięcznie kwitnęły Lilie i z rożami, Żebyć ogrod napełniały Laury z krzewinami A chcesz rozkoszy statecznej Bez bolu i bez trwogi? Wiedz, że to jest bankiet wieczny To dom honoru drogi, To raj wonności jedyny, To pociech zgromadzenie:
Pacem fovere cordis Nec conscium dolosae Ullius esse culpae.
Pokoj serca i od winy Uwolnienie sumnienie
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 417
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
których wielkie domy Książąt Koreckich liczą miliony, Cnych Wiśniowieckich i książąt z Zasławia I Czetwertyńskich co światu wystawia, To na Czapliców wszytko opłynęło, Gdy się im z nimi tak spoić zdarzyło. I jak kryształy południowym bite Promieniem światło swe niecą sowite, Tak tych zacności kiedy się przybrało, Więcej barziej to było okazało. Piękne Lilie na ojczystej ziemi, Nieraz kroplami skropione krwawymi, Odważnych przodków i dziś wydawają, Wdzięczne wonności i dziś rozwijają Listki swe, lubo, cóż nieszczęściu radzić? Przyszło się drugim w cudzy grunt przesadzić. A żeby było jeszcze tyle dwoje, I macierzyńskie pomogły mu Kroje Przy pięknej Roży: tak te oba kwiaty Śnieżne kandory i
ktorych wielkie domy Książąt Koreckich liczą milliony, Cnych Wiśniowieckich i książąt z Zasławia I Czetwertyńskich co światu wystawia, To na Czaplicow wszytko opłynęło, Gdy się im z nimi tak spoić zdarzyło. I jak kryształy południowym bite Promieniem światło swe niecą sowite, Tak tych zacności kiedy się przybrało, Więcej barziej to było okazało. Piękne Lilie na ojczystej ziemi, Nieraz kroplami skropione krwawymi, Odważnych przodkow i dziś wydawają, Wdzięczne wonności i dziś rozwijają Listki swe, lubo, coż nieszczęściu radzić? Przyszło się drugim w cudzy grunt przesadzić. A żeby było jeszcze tyle dwoje, I macierzyńskie pomogły mu Kroje Przy pięknej Roży: tak te oba kwiaty Śnieżne kandory i
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 422
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
z swemi Biskupami wezwać. IV. Jest pierwsze Książę. Podczas interregnum Vice-Reks. Do niego koronacja Królów należy. Oprócz Zakonnych ta ArchiDiecezja liczy Kościołów na 900.
Archikapituła Gnieźnieńska Prałatów liczy 7. z których jeden Prezyduje w Trybunale koronnym. Kanoników 24. z których jeden na tymże Trybunale Vice Prezydent. Herb Kapituły trzy lilie. Lubo zażywa w herbie i osoby Z. Wojciecha. Kapitułę składa dwa razy do roku raz na Z. Wojciecha, drugi na jego Przeniesienie.
CXII. Arcybiskupstwo Lwowskie. Zaczęła się ta Metropolia najprzód w Haliczu roku 1364. za Kazimierza Wielkiego. Potym przeniesiona do Lwowa w roku 1414. Zamyka w sobie Województwa Ruskie
z swemi Biskupami wezwać. IV. Iest pierwsze Xiąże. Podczas interregnum Vice-Rex. Do niego koronacya Krolow należy. Oprocz Zakonnych ta ArchiDiecezya liczy Kościołow na 900.
Archikapitułá Gnieznieńska Prałatow liczy 7. z ktorych ieden Prezyduie w Trybunále koronnym. Kanonikow 24. z ktorych ieden ná tymże Trybunale Vice Prezydent. Herb Kapituły trzy lilie. Lubo zażywa w herbie y osoby S. Woyciecha. Kapitułę składa dwa razy do roku raz ná S. Woyciecha, drugi ná iego Przeniesienie.
CXII. Arcybiskupstwo Lwowskie. Záczęła się ta Metropolia nayprzod w Haliczu roku 1364. zá Kazimierza Wielkiego. Potym przeniesiona do Lwowa w roku 1414. Zamyka w sobie Woiewodztwa Ruskie
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: K
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
.
102 Obrazków małych, parzystych, w czarnych rameczkach, z ekspressją roku, wykliane materyjkami różnemi, No 5.
103 + Obraz w ramach czarnych, z ekspressją konnych zabijających się na drodze, gdzie na boku jest szubienica i koło.
104 + Lanszawcików na blasze, ćwieciowych, 4, w ramkach czarnych, z liliami francuskiemi, po rogach filigranowemi, z ekspressją, 1 białogłowy na osiołku z człekiem stojącym etc.; drugi pasterza grającego na fujarce, z pastyrką przy kozach; trzeci portu; czwarty jadącego na koniu, owieczek, bydełek i konia naładowanego.
105 + Obraz łokciowy, z ekspressją do tańca się biorących.
106 + Obraz
.
102 Obrazków małych, parzystych, w czarnych rameczkach, z ekspressją roku, wykliane materyjkami różnemi, No 5.
103 + Obraz w ramach czarnych, z ekspressją konnych zabijających się na drodze, gdzie na boku jest szubienica i koło.
104 + Lanszawcików na blasze, ćwieciowych, 4, w ramkach czarnych, z liliami francuskiemi, po rogach filigranowemi, z ekspressją, 1 białogłowy na osiołku z człekiem stojącym etc.; drugi pasterza grającego na fujarce, z pastyrką przy kozach; trzeci portu; czwarty jadącego na koniu, owieczek, bydełek i konia naładowanego.
105 + Obraz łokciowy, z ekspressją do tańca się biorących.
106 + Obraz
Skrót tekstu: InwObrazŻółkGęb
Strona: 176
Tytuł:
Inwentarze obrazów w zamku Żółkiewskim
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1740 a 1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1740
Data wydania (nie później niż):
1746
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973