okręcie sudny: Jak najmniej wiatrem poczną grozić nieba, Słuchaj, Jędrzeju, zaraz nań wsiąść trzeba I już tak rudlem nie ustając robić, Żebyś się chyżo mógł do portu dobić. A im kto głębiej kotew w wodzie poi, Tym mocniej okręt, bezpieczniej styr stoi; Chyba jeśli masz słabą, bracie, linę, Nie radzę łodzi puszczać na głębinę.
Za to nie ręczę, choćby u Lucypra, Pewnie z mocniejszą będą szukać szypra. Do portu co w skok, gdy magnes do góry; Co w skok płóciennych żaglów rozwiąż sznury. W ostatku sprysą, choćby i oddychać, Aże szturm spuści, do brzegu dopychać. 40
okręcie sudny: Jak najmniej wiatrem poczną grozić nieba, Słuchaj, Jędrzeju, zaraz nań wsieść trzeba I już tak rudlem nie ustając robić, Żebyś się chyżo mógł do portu dobić. A im kto głębiej kotew w wodzie poi, Tym mocniej okręt, bezpieczniej styr stoi; Chyba jeśli masz słabą, bracie, linę, Nie radzę łodzi puszczać na głębinę.
Za to nie ręczę, choćby u Lucypra, Pewnie z mocniejszą będą szukać szypra. Do portu co w skok, gdy magnes do góry; Co w skok płóciennych żaglów rozwiąż sznury. W ostatku sprysą, choćby i oddychać, Aże szturm spuści, do brzegu dopychać. 40
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 221
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z nim jego drużyna skoczyła Do Polluksa i wnet go mieczmi okrywali; A słudzy Polluksowi odpór im dawali Za panem swym. Z obu stron wielkie zamieszanie Poczęło być i rany, i krwie rozlewanie. Aż Jupiter dekret swój uczynił na niebie I natychmiast musiał być koniec tej potrzebie. Bo zaraz deszczem na nie i wichrem nieskromnym Linął z góry i strzelił piorunem ogromnym.' Noc czarna wstała, trwoga na nie uderzyła, Rozskoczą się i tak ich burza rozproszyła. Same tylko dwa trupy na placu zostały, Aby potomnym czasom naukę dawały: Po Kastorze, jako to źle pragnąć cudzego, Po Lincesie, jako mieć źle niepowolnego Przyjaciela, abo więc chcieć
z nim jego drużyna skoczyła Do Polluksa i wnet go mieczmi okrywali; A słudzy Polluksowi odpór im dawali Za panem swym. Z obu stron wielkie zamieszanie Poczęło być i rany, i krwie rozlewanie. Aż Iupiter dekret swój uczynił na niebie I natychmiast musiał być koniec tej potrzebie. Bo zaraz deszczem na nie i wichrem nieskromnym Linął z góry i strzelił piorunem ogromnym.' Noc czarna wstała, trwoga na nie uderzyła, Rozskoczą się i tak ich burza rozproszyła. Same tylko dwa trupy na placu zostały, Aby potomnym czasom naukę dawały: Po Kastorze, jako to źle pragnąć cudzego, Po Lincesie, jako mieć źle niepowolnego Przyjaciela, abo więc chcieć
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 57
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
Zmiękczyły by ci serce niepamiętne. Lecz, i tak chociaż nie podobna wzrokiem, Patrz na mnie myślą, jako pod obłokiem: Mizerna dziewka wieszam się na skale: W którą pieniste uderzają fale. Staw sobie obraz niewiasty przed oczy, I roztarchanych z jej głowy warkoczy: Staw ubior, który, jako gdy deszcz linie, Wszystek rzewnemi łazami ściecze, spłynie. Staw postać, która tak się z każdej strony Chwieje, jak zbożem chwieją Aquilony; Jako drżą ręce, jako wszystko ciało Z strachu, z żałości, z płaczu skamieniało. Nie przez łask moich, których komput mały, Nie przez zasługi, bo się nie nadały, Proszę
Zmiękczyły by ći serce niepámiętne. Lecz, y ták choćiasz nie podobna wzrokiem, Pátrz ná mnie myślą, iáko pod obłokiem: Mizerna dźiewká wieszam się ná skále: W ktorą pieniste uderzáią fále. Staw sobie obraz niewiásty przed oczy, Y roztarchánych z iey głowy wárkoczy: Staw ubior, ktory, iáko gdy deszcz linie, Wszystek rzewnemi łazámi śćiecze, spłynie. Staw postać, ktora ták się z káżdey strony Chwieie, iák zbożem chwieią Aquilony; Iáko drżą ręce, iáko wszystko ćiáło Z stráchu, z żałośći, z płaczu skámieniáło. Nie przez łask moich, ktorych komput máły, Nie przez zasługi, bo się nie nádáły, Proszę
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 139
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
m usta wasze poił obfitą wdzięcznością,
Jam zaloty cukrował wasze przyjemnością. Oświeciłem miłością w sercach drogi skryte, Skruszyłem trwałym statkiem zamki niedobyte. Dwie duszy w jedno ciało takem mocno spoił, Żeby ich wróg zawisny żaden nie rozdwoił. Chociaż mokre obłoki powodzią rozpłyną, Chociaż morze i rzeki wody z brzegów liną, Choć Eolus powietrze wzburzy wszytko właśnie, Ten ogień w sercach waszych nigdy nie zagaśnie. Darmo tedy Kupido o was się pokusi, Bowiem pochodnia jego tu szwankować musi, Zechceli wam z daleka szkodzić z swej łuczyny, Prędko z swych strzał miłosnych będzie miał perzyny; Przystąpili też blisko, nacierając śmiele, Zapewne buczne
m usta wasze poił obfitą wdzięcznością,
Jam zaloty cukrował wasze przyjemnością. Oświeciłem miłością w sercach drogi skryte, Skruszyłem trwałym statkiem zamki niedobyte. Dwie duszy w jedno ciało takem mocno spoił, Żeby ich wróg zawisny żaden nie rozdwoił. Chociaż mokre obłoki powodzią rozpłyną, Chociaż morze i rzeki wody z brzegów liną, Choć Eolus powietrze wzburzy wszytko właśnie, Ten ogień w sercach waszych nigdy nie zagaśnie. Darmo tedy Kupido o was się pokusi, Bowiem pochodnia jego tu szwankować musi, Zechceli wam z daleka szkodzić z swej łuczyny, Prędko z swych strzał miłosnych będzie miał perzyny; Przystąpili też blisko, nacierając śmiele, Zapewne buczne
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 22
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
zakołatała W drzwiczki: babsko wylazło: Boginią ujzrzała. Tej proszącej o wodę/ słodziny porkneła/ Której z mąką jęczmienną przedtym nawarzeła. Też gdy pije: wszeteczne/ a śmiale stanęło Chłopię przed nią: śmiało się/ i w chciwość ją tknęło. Czym rozgniewana: trochę jeszcze niedolunąwszy/ Oczy mu juchą z kaszą zalała linąwszy. Przyschłu krople na twarzy: gdzie dopierz ramiona Miał: goleń ma kształt nowy dowarł się ogona. I wkęsa/ by nie zbytnie szkodził/ postać poszedł/ A nad jaszczurkę drobną miary liższej doszedł. Ten przed babskiem zdumiałym/ więc rzewnie płaczącym/ I tknać sięgo od tychmiast więcej nie śmiejącym/ Uciekał; skrył
zakołátáłá W drzwiczki: bábsko wylázło: Boginią vyzrzáłá. Tey proszącey o wodę/ słodźiny porknełá/ Ktorey z mąką ieczmienną przedtym náwárzełá. Też gdy piie: wszeteczne/ á śmiále stánęło Chłopię przed nią: śmiáło się/ y w chciwość ią tknęło. Czym rozgniewána: trochę ieszcze niedolunąwszy/ Oczy mu iuchą z kászą zálałá linąwszy. Przyschłu krople ná twarzy: gdźie dopierz rámioná Miał: goleń ma kształt nowy dowárł się ogoná. Y wkęsa/ by nie zbytnie szkodźił/ postáć poszedł/ A nád iászczurkę drobną miáry liższey doszedł. Ten przed babskiem zdumiáłym/ więc rzewnie płáczącym/ Y tknać sięgo od tychmiast więcey nie śmieiącym/ Vćiekał; skrył
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 119
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
w swą obnie zbroję/ By dobrze nie raczyła/ pozna rękę moję. Tak górnomyślną twarzą/ brząkał napuszysty/ I zawiodszy od góry halabart sieczysty Wspiął się na palce/ wstawszy na członki przedniejsze. Podbiegł śmielca/ i kędy śmierci nasnadniejsze Przeście/ łono mu przejął wieprz/ dwiema zębami. Padł Anceus; krew z niego linęła z trzewami Kłębem się walącemi/ i zjuszyła ziemię. Szedł na nieprzyjaciela/ Iriona plemię Pirytous trząsając w garści oszczep srogi. Nań sprzełaje Teseus; stój/ stój tak/ mój drogi/ Połowo dusze mojej: z daleka się godzi Sierdzić: patrz Anceowi śmiałość głupia szkodzi. Rzekł: i puść róg z grotem miedzianym
w swą obnie zbroię/ By dobrze nie raczyłá/ pozna rękę moię. Ták gornomyślną twarzą/ brząkał nápuszysty/ Y zawiodszy od gory hálábart sieczysty Wspiął się ná pálce/ wstawszy ná członki przednieysze. Podbiegł śmielcá/ y kędy śmierći nasnádnieysze Prześćie/ łono mu przeiął wieprz/ dwiemá zębámi. Pádł Anceus; krew z niego linęłá z trzewámi Kłębem się wálącemi/ y ziuszyłá źięmię. Szedł ná nieprzyiaćielá/ Irioná plemię Piritous trząsáiąc w gárśći oszczep srogi. Nań zprzełáie Teseus; stoy/ stoy ták/ moy drogi/ Połowo dusze moiey: z daleka się godźi Sierdźić: pátrz Anceowi śmiáłość głupia szkodźi. Rzekł: y puść rog z grotem miedźiánym
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 201
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
i uznawa. Bonum liceat omen inaugurari, quia iurata iam vestris deputatur immortalitas obsequns Wasza Krew i Dom wasz Prześwietny barzo światu wiele powinien, albowiem tylko już światu oddać powinniście, abyście sławą waszą i cnotami triumfowali. Lecz gdy ku tobie Jaśnie Oświecone Książę oko me i rzecz nawracam, widże że się też linie na twym obrazie, (które na laśnie Oświęconym Rodzicu i Bóg. i natura, i fortuna, i cnota delineowały) z twego wynikają, Rapitur ad similitudinem mądrze Nazariusz mówi, excellens quaeq; natura. A jako pięknie się do takiego przywileju szczęściu podpisać, kędy swymi złotemi charakterami cnota wszytek przywilej na godnosc komu
y vznawa. Bonum liceat omen inaugurari, quia iurata iam vestris deputatur immortalitas obsequns Wászá Krew y Dom wász Prześwietny barzo swiátu wiele powinien, álbowiem tylko iuż świátu oddác powinniśćie, ábyśćie sławą wászą y cnotámi triumphowáli. Lecz gdy ku tobie Iáśnie Oświecone Xiąże oko me y rzecz náwracam, widźe że się też linie ná twym obrázie, (ktore na láśnie Oświęconym Rodźicu y Bog. y naturá, y fortuna, y cnotá delineowáły) z twego wynikáią, Rapitur ad similitudinem mądrze Názáriusz mowi, excellens quaeq; natura. A iako pięknie się do takiego przywileiu szczęśćiu podpisáć, kędy swymi złotemi chárákterámi cnota wszytek przywiley ná godnosc komu
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 5
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644