ich rankory Ku nam zawsze. A jednak Monarchów dozory, I moc w-reku, wybijać góry im nie dała, I coraz porywanych szablą uskramiała. Wszakże ci z-nich daleko byli swowolniejszy, Którzy morzu i pladze tamtej przyleglejszy, Ustawicznym rozbojem w-polach się bawili: Lubo to Wirozuby po Dnieprze łowili, Lubo Jądem lisice strzelali i Kozy (Skąd zowią się Kozaki) To tajemne łoży I trawy przypadając, kogo gdzie napadli Turkili, Tataryli, koczujące kradli. Do takiego w lekkości swego przyrodzenia Przykładając zwyczaju, oraz i ćwiczenia. Żyli jednak bez rządu i żadnej zwierzchności: Prócz gdy zima wstawała schodzili na Włości. Na Wiosnę zaś, i
ich rankory Ku nam zawsze. A iednak Monarchow dozory, I moc w-reku, wybiiać gory im nie dała, I coraz porywanych szablą uskramiała. Wszakże ći z-nich daleko byli swowolnieyszy, Ktorzy morzu i pladze tamtey przylegleyszy, Ustawicznym rozboiem w-polach sie bawili: Lubo to Wirozuby po Dnieprze łowili, Lubo Iądem lisice strzelali i Kozy (Zkąd zowią sie Kozaki) To taiemne łoży I trawy przypadaiąc, kogo gdźie napadli Turkili, Tatáryli, koczuiące kradli. Do takiego w lekkośći swego przyrodzenia Przykładaiąc zwyczaiu, oraz i ćwiczenia. Zyli iednak bez rządu i żadney zwierzchnośći: Procz gdy źimá wstawała schodźili na Włośći. Ná Wiosne záś, i
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 3
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
musiał/ którą masz piątnować/ a zakrywszy mu oczy/ dobrze rozpalone piątno równo przyciśni/ aż się skora przypali/ a nim odpuścisz stryczek/ namaż ranę przypaloną oliwą rozpuszczoną z woskiem jako najprędzej/ póki jeszcze miejsce ciepłe/ zatym popuść a odwiąż/ ogłaskiwając jako najlepiej możesz. Nie źleć i ci czynią/ którzy w Lisicy/ jako to kowale nazywają/ gdzie uporne konie kują/ piątnują: bo się źrzebiec miotać nie może/ i spokojniej stać musi bez pochyby. A tym się też już na ten czas i ten mój pierwszy traktat kończy/ życząc sobie wiernie/ abym do inszych pióro i dowcip miał sposobniejszy. HIPICA abo O KONIACH
muśiał/ ktorą masz piątnowáć/ á zákrywszy mu oczy/ dobrze rospalone piątno rowno przyćiśni/ áż się skorá przypali/ á nim odpuśćisz stryczek/ námaż ránę przypaloną oliwą rospuszczoną z woskiem iáko nayprędzey/ poki ieszcze mieysce ćiepłe/ zátym popuść á odwiąż/ ogłáskiwáiąc iáko naylepiey możesz. Nie źleć y ći czynią/ ktorzy w Liśicy/ iáko to kowale názywaią/ gdźie vporne konie kuią/ piątnuią: bo się źrzebiec miotáć nie może/ y spokoyniey stać muśi bez pochyby. A tym się też iuż ná ten czás y ten moy pierwszy tráktat kończy/ życząc sobie wiernie/ ábym do inszych pioro y dowćip miał sposobnieyszy. HIPPICA ábo O KONIACH
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Eijv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
/ aby nie gwałtem był przymuszony ani ohukany/ by mu też chocia parę ufnali lekuchno zawodzić z pierwodku przyszło u podkowy/ nie dla jazdy chocia/ ale dla zwyczaju/ który na początku zawsze z trudnością przychodzi. Gdzieby też barzo uporny był i krnąbrny do kowania/ sposób temu niżej opisany najdziesz/ abo go w Lisicę wemknąć. Jako zlekka obiezdżać i otargiwać, sposób różny do jazdy i do wozu. Rozdział 5.
WIelki nierozum ci pokazują/ którzy źrzebce i gwałtem wielkim prędko je chcąc zniewolić/ i jednakim sposobem otargiwają/ zaczym też abo prędko ochromią/ abo mu naturę stargają/ gdyż im mężniejszy i dowcipniejszy koń/ tym się
/ áby nie gwałtem był przymuszony áni ohukány/ by mu też choćia parę vfnali lekuchno záwodźić z pierwodku przyszło v podkowy/ nie dla iázdy choćia/ ále dla zwyczáiu/ ktory ná początku záwsze z trudnośćią przychodźi. Gdźieby też bárzo vporny był y krnąbrny do kowánia/ sposob temu niżey opisány naydźiesz/ ábo go w Liśicę wemknąć. Iáko zlekká obiezdżáć y otárgiwáć, sposob rożny do iázdy y do wozu. Rozdział 5.
WIelki nierozum ći pokázuią/ ktorzy źrzebce y gwałtem wielkim prędko ie chcąc zniewolić/ y iednákim sposobem otárgiwáią/ záczym też ábo prędko ochromią/ ábo mu náturę stárgáią/ gdyż im mężnieyszy y dowćipnieyszy koń/ tym się
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Eivv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
i ich nauce to zlecam. Tylko tego dotknąć się zdało/ gdy koń z bojaźni abo z uporu kować się nie dawa/ jakoby temu zabiec/ gdyż znajdują się tak złośliwe szkapy/ że ich aż postronkami rozciągnąwszy podkowywać musi/ z wielką pracą i urazą zdrowia spolnego. Naprzód tedy w owej przeworzynie z drągów związanej którą Lisicą nazywają (a już zda mi się po dwakroć o niej wyższej czyniła się wzmianka) barzo rzecz pożyteczna/ konie młode i przyszaleńsze do kowania przywodzić i prawować: bo bez obrazy łacno postronkami swawola odjąć się może. Lecz gdy onej nie dostanie/ jako na wojnach/ i na innych miejscach/ inszego fortelu zażywać przyjdzie.
y ich náuce to zlecam. Tylko tego dotknąć się zdáło/ gdy koń z boiáźni ábo z vporu kowáć się nie dawa/ iákoby temu zábiec/ gdyż znáyduią się ták złośliwe szkápy/ że ich áż postronkámi rośćiągnąwszy podkowywáć muśi/ z wielką pracą y vrázą zdrowia spolnego. Naprzod tedy w owey przeworzynie z drągow związáney ktorą Liśicą názywáią (á iuż zda mi się po dwákroć o niey wyższey czyniłá się wzmiánká) bárzo rzecz pożyteczna/ konie młode y przyszaleńsze do kowánia przywodźić y práwowáć: bo bez obrázy łácno postronkámi swawola odiąć się może. Lecz gdy oney nie dostánie/ iáko ná woynách/ y ná inych mieyscách/ inszego fortelu záżywáć prziydźie.
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Iiv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
wiosnę puszczony na trawę. Koń był wypasły w zimie na obroku, Koń w samej porze, i o piątym roku. Pryska na czarnym mój zrzebiec korzeniu, Najpiękniejszemu równa się stworzeniu. Kiedy delicje takie sobie płodzi, Lis, frant z Natury, do niego przychodzi. A ta wizyta na to tylko była, Żeby Lisica konia opatrzyła, Czy syt? Radby był mój się Lis pożywił Na koniu owym, któremu się dziwił. Poznał koń franta, z oczu tego czyta Zdradę. Kiedy się Lis o zdrowie pyta? Koń mu odpowi, słabym barzo tonem: Ze w nodze on jest bólem nawiedzonem. Lis mówi: Jam ci
wiosnę puszczony na trawę. Koń był wypasły w źimie na obroku, Koń w samey porze, i o piątym roku. Pryska na czarnym moy zrzebiec korzeniu, Naypięknieyszemu rowna śię ztworzeniu. Kiedy delicye takie sobie płodźi, Lis, frant z Natury, do niego przychodźi. A ta wizyta na to tylko była, Zeby Liśica konia opatrzyła, Czy syt? Radby był moy śię Lis pożywił Na koniu owym, ktoremu śię dźiwił. Poznał koń franta, z oczu tego czyta Zdradę. Kiedy śię Lis o zdrowie pyta? Koń mu odpowi, słabym barzo tonem: Ze w nodze on iest bolem nawiedzonem. Lis mowi: Jam ći
Skrót tekstu: JabłEzop
Strona: 34
Tytuł:
Ezop nowy polski
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Drukarnia:
Andrzej Ceydler
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731