uchowa? Ubogam.” Na to Maciek: „Ale ten bogatym, Który siedzi nad nami.” „Zawiedziesz się na tym — Krzyknie z góry gospodarz, widziawszy ich żarty — Mam swoje dzieci, diabłu porwony bękarty!” 60 (F). NA WŁOCHY ZELOTYPIA
Tak mówią, że się miłość kompani jej liszy. Gdzież się modlą z jednego brewijarza mniszy? Każdy swój ma, choć wszyscy w jedno się zgromadzą. Co za dziw, że młodzieńcy o pannę się wadzą? Jeszczeż ludzie o ludzi, ale pytaj Włocha, Czemu ani indyka, ani kozła kocha, Same owoce, głąbie, same jedząc chwasty: Mężowie
uchowa? Ubogam.” Na to Maciek: „Ale ten bogatym, Który siedzi nad nami.” „Zawiedziesz się na tym — Krzyknie z góry gospodarz, widziawszy ich żarty — Mam swoje dzieci, diabłu porwony bękarty!” 60 (F). NA WŁOCHY ZELOTYPIA
Tak mówią, że się miłość kompani jej liszy. Gdzież się modlą z jednego brewijarza mniszy? Każdy swój ma, choć wszyscy w jedno się zgromadzą. Co za dziw, że młodzieńcy o pannę się wadzą? Jeszczeż ludzie o ludzi, ale pytaj Włocha, Czemu ani indyka, ani kozła kocha, Same owoce, głąbie, same jedząc chwasty: Mężowie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 36
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Elenchus/ i tym podobni opisali/ traci co/ abo umiera: na swoję szkodę traci: i nadaremnie umiera: zatraca duszę swoję/ a nie zbawia. Zgorzał w Konstantynopolu spalony od Greków/ Bazyli Bogomił. Zgorzał w Konstanciej spalony od Rzymian/ Jan Hus. Zgorzał Michael/ Serwet spalony od Kakwinistów w Genewie: liszył się żywota ścięty mieczem od Zwinglian Walentyn Gentiles w Bernie. Kuropalates i Cedrenus Historykowie Gręccy piszą/ że za przemysłem Honoriusza Cesarza Prawosławnego/ i Zony jego Teodory/ do sta tysięcy Manichejczyków rozmaitymi sposobami i z majetności i z żywota są wyzuci. Cóż im z tego/ że i majętność i żywot dla Herezji tracili? owo
Elenchus/ y tym podobni opisáli/ tráći co/ ábo vmiera: ná swoię szkodę tráći: y nadáremnie vmiera: zátráca duszę swoię/ á nie zbáwia. Zgorzał w Konstántynopolu spalony od Grękow/ Bázyli Bogomił. Zgorzał w Konstánciey spalony od Rzymian/ Ian Hus. Zgorzał Micháel/ Serwet spalony od Kákwinistow w Genewie: liszył sie żywotá śćięty mieczem od Zwinglian Walentyn Gentiles w Bernie. Kuropálátes y Cedrenus Historikowie Gręccy piszą/ że zá przemysłem Honoryuszá Cesárzá Práwosławnego/ y Zony iego Theodory/ do stá tyśięcy Mánicheycżykow rozmáitymi sposobámi y z máietności y z żywotá są wyzući. Coż im z tego/ że y máiętność y żywot dla Hęreziey tráćili? owo
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 91
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
. Że nie była chuda, Każdy się z okolicznej księżej z prośbą uda. Lecz słysząc kondycyją, choć jej byli godni, Nie w smak poszło każdemu, jak w gębę dał od niej: Luboby im pogody, lubo deszcza trzeba, Żeby zawsze ksiądz zmiękczył na oboje nieba. Gdy się każdy tak twardym obowiązkiem liszy, Przyszedł jeden przebieglec, skoro to usłyszy; Proszący o prezentę, deszcze i pogody Obiecując wedle ich jednostajnej zgody, To najbardziej waruje, w dogadzaniu roli, Żeby jednego słowa, jednej byli woli. W niedziel kilka wszyscy się zjadą do kościoła I zaraz jeden o deszcz na plebana woła, Bo mu owsy nie wschodzą
. Że nie była chuda, Każdy się z okolicznej księżej z prośbą uda. Lecz słysząc kondycyją, choć jej byli godni, Nie w smak poszło każdemu, jak w gębę dał od niej: Luboby im pogody, lubo deszcza trzeba, Żeby zawsze ksiądz zmiękczył na oboje nieba. Gdy się każdy tak twardym obowiązkiem liszy, Przyszedł jeden przebieglec, skoro to usłyszy; Proszący o prezentę, deszcze i pogody Obiecując wedle ich jednostajnej zgody, To najbardziej waruje, w dogadzaniu roli, Żeby jednego słowa, jednej byli woli. W niedziel kilka wszyscy się zjadą do kościoła I zaraz jeden o deszcz na plebana woła, Bo mu owsy nie wschodzą
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 211
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nos zatyka. Czuje dobrze i sam w strachu Z nieprzyjemnego zapachu, Nie zajźrawszy błazen w dziurę, Jeśli nie prześmiardł przez skórę. Sto razy się przez dzień utrze, Nie wiedząc co nosi w futrze; Już mu nie staje konopi, Żegna się, modli i kropi.
Gówno za wilczurą dyszy I ludzi od niego liszy. Aż wżdy po długiej pasyjej Znalazł gówno w ferezyjej. 416. ODŻARTOWANIE
Widząc senator, że dwaj w kupie stoją łysi: „Wspomniałem sobie — rzecze — kolana kedysi. Mogliby albo z sobą nie stać, albo chować Łysiny, bo patrzając, chce mi się żartować.” Cóż ci czynią? chcąc
nos zatyka. Czuje dobrze i sam w strachu Z nieprzyjemnego zapachu, Nie zajźrawszy błazen w dziurę, Jeśli nie prześmiardł przez skórę. Sto razy się przez dzień utrze, Nie wiedząc co nosi w futrze; Już mu nie staje konopi, Żegna się, modli i kropi.
Gówno za wilczurą dyszy I ludzi od niego liszy. Aż wżdy po długiej pasyjej Znalazł gówno w ferezyjej. 416. ODŻARTOWANIE
Widząc senator, że dwaj w kupie stoją łysi: „Wspomniałem sobie — rzecze — kolana kedysi. Mogliby albo z sobą nie stać, albo chować Łysiny, bo patrzając, chce mi się żartować.” Cóż ci czynią? chcąc
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 366
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
kara lekka, Że się w świnię przetworzył z rozumnego człeka; Ubogich się to nie tknie, wystarczą bogaci, Wszak mówimy: kto bluje, że ortami płaci. Trudne, rzeczesz, sposoby; trudniejszyć od moczu, Bo z uryną każdy się ludzkich strzeże oczu, Z tym ani z tamtym nikt się tak nie może liszyć, Ale koniecznie z drugim musi towarzyszyć. Nie masz wstydu, kto nazbyt wina dziś nabierze, Nie chodząc za drzwi, oblwać obrus i talerze. W ostatku wszytkie nasze podatki pieniężne, Pogłówne i akcyza, czopowe, szelężne Pobory i podymne bez wielkiej kradzieży Nie są, gdzie na przysiędze wszytka rzecz należy. To żart
kara lekka, Że się w świnię przetworzył z rozumnego człeka; Ubogich się to nie tknie, wystarczą bogaci, Wszak mówimy: kto bluje, że ortami płaci. Trudne, rzeczesz, sposoby; trudniejszyć od moczu, Bo z uryną każdy się ludzkich strzeże oczu, Z tym ani z tamtym nikt się tak nie może liszyć, Ale koniecznie z drugim musi towarzyszyć. Nie masz wstydu, kto nazbyt wina dziś nabierze, Nie chodząc za drzwi, oblwać obrus i talerze. W ostatku wszytkie nasze podatki pieniężne, Pogłówne i akcyza, czopowe, szelężne Pobory i podymne bez wielkiej kradzieży Nie są, gdzie na przysiędze wszytka rzecz należy. To żart
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 553
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na bok nie przewróci z boku. 219. JA O PAWLE, ON O GAWLE
Pożyczyłem pieniędzy, bo miał drogę pilną, Bliskiemu sąsiadowi na prośbę usilną, Chociem wiedział, że w żadnej prędzej okazji Nie zbędzie, kto w przyjaźni nie korzysta czyjej, Jako jeśli w potrzebie pieniędzmi wygodził: Już się go będzie liszył, będzie go obchodził. Niechże mu się upomni długu wedle karty: I łaski, i przyjaźni zapomni zawartej; Czego i ja, dotychczas żywszy z tym sąsiadem, Sobie nauką, ludziom niech będę przykładem. Piszę, przypominając ustne i pisane Słowo, żeby mi były pieniądze oddane. Proszę raz, drugi, trzeci
na bok nie przewróci z boku. 219. JA O PAWLE, ON O GAWLE
Pożyczyłem pieniędzy, bo miał drogę pilną, Bliskiemu sąsiadowi na prośbę usilną, Chociem wiedział, że w żadnej prędzej okazyjej Nie zbędzie, kto w przyjaźni nie korzysta czyjej, Jako jeśli w potrzebie pieniądzmi wygodził: Już się go będzie liszył, będzie go obchodził. Niechże mu się upomni długu wedle karty: I łaski, i przyjaźni zapomni zawartej; Czego i ja, dotychczas żywszy z tym sąsiadem, Sobie nauką, ludziom niech będę przykładem. Piszę, przypominając ustne i pisane Słowo, żeby mi były pieniądze oddane. Proszę raz, drugi, trzeci
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 128
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przydam astronoma, Tym uboższy; żadnego bowiem doskonale Nie umie. Tytułów gwałt — cóż, chleba o male. Lepiej by się i z gackiem obeszła natura, Dawszy abo myszą sierć, abo ptaszę pióra; Lecz że ni to, ni owo, pół ptaka, pół myszy, Wstydzi się słońca i dnia jasnego się liszy. Jeden cech lepsza trzymać, nie być nietoperzem: Myszą siercią porastać abo ptaszym pierzem. Znałem, prawda, który był, i spanoszał potem: Księdzem i politykiem, lekarzem, koczotem. 457. ŚLEPEMU ZWIERCIADŁO
Co ma ślepy z zwierciadłem, co z wijolą głuchy? Nieuk z księgą, z grzebieniem łysy bez
przydam astronoma, Tym uboższy; żadnego bowiem doskonale Nie umie. Tytułów gwałt — cóż, chleba o male. Lepiej by się i z gackiem obeszła natura, Dawszy abo myszą sierć, abo ptaszę pióra; Lecz że ni to, ni owo, pół ptaka, pół myszy, Wstydzi się słońca i dnia jasnego się liszy. Jeden cech lepsza trzymać, nie być nietoperzem: Myszą siercią porastać abo ptaszym pierzem. Znałem, prawda, który był, i spanoszał potem: Księdzem i politykiem, lekarzem, koczotem. 457. ŚLEPEMU ZWIERCIADŁO
Co ma ślepy z zwierciadłem, co z wijolą głuchy? Nieuk z księgą, z grzebieniem łysy bez
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 274
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
kwadrze i na wiotchu, lecąc w głęboką ziemie przepaść co tchu, ten miesiąc, który był nad polskiem światem Bóg Nieskończony uczcieł majestatem. Ale żeby zaś kto nie stawiał rogów, nie wszytkich w jeden poczet astrologów kładę, nie wszyscy takiej winni zbrodni, na kogo patrzyć złym okiem niegodni,
od których niechaj cnotliwi się liszą, miasto pochwały paskwilów nie piszą. Niech się nie chełpi otomański Księżyc, że go miał przemóc, że go miał zwyciężyć. Król człowiek umarł, szósty wiek dochodzi. Jako nic ten świat wiecznego nie rodzi do koron, że je z głów na głowy wsadza, nic więcej śmierci nie należy władza. Jeszcze poświata jego
kwadrze i na wiotchu, lecąc w głęboką ziemie przepaść co tchu, ten miesiąc, który był nad polskiem światem Bóg Nieskończony uczcieł majestatem. Ale żeby zaś kto nie stawiał rogów, nie wszytkich w jeden poczet astrologów kładę, nie wszyscy takiej winni zbrodni, na kogo patrzyć złym okiem niegodni,
od których niechaj cnotliwi się liszą, miasto pochwały paskwilów nie piszą. Niech się nie chełpi otomański Księżyc, że go miał przemóc, że go miał zwyciężyć. Król człowiek umarł, szósty wiek dochodzi. Jako nic ten świat wiecznego nie rodzi do koron, że je z głów na głowy wsadza, nic więcej śmierci nie należy władza. Jeszcze poświata jego
Skrót tekstu: PotPocztaKarp
Strona: 75
Tytuł:
Poczta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Muza polska: na tryjumfalny wjazd najaśniejszego Jana III
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996
Tuć dawne Lipie leży, tu Laskowa w boku, Tu Rupnów i Stadniki od tego Poloku Cugiem idą; tu Wiśnicz sławnych niegdy Kmitów, Skąd dom zawisł Potockich także Sreniawitów. Mstów i Przyłęk tu leżą Po ścianach malowane po O jakoż ziemskich rzeczy Prezentują starzałej dru Tu wzgardzony Lubomierz: bo że się go liszą, Hrabie się z Jarosławia i z Wiśnicza piszą. Tym-ci traktem, na którym widzim i Pisary, Kilkaset rodowitych domów szlachty starej Aż do Śląska się ciągnie, Kraków w ręce prawej Minąwszy; wszytkie herbem szczycąc się Śreniawy I choć się dzisia w różne dziedzictwa rozsuły, Zbywszy panów, dawne swe wsi dzierżą tytuły
Tuć dawne Lipie leży, tu Laskowa w boku, Tu Rupnów i Stadniki od tego Poloku Cugiem idą; tu Wiśnicz sławnych niegdy Kmitów, Skąd dom zawisł Potockich także Sreniawitów. Mstów i Przyłęk tu leżą Po ścianach malowane po O jakoż ziemskich rzeczy Prezentują starzałej dru Tu wzgardzony Lubomierz: bo że się go liszą, Hrabie się z Jarosławia i z Wiśnicza piszą. Tym-ci traktem, na którym widzim i Pisary, Kilkaset rodowitych domów szlachty staréj Aż do Śląska się ciągnie, Kraków w ręce prawéj Minąwszy; wszytkie herbem szczycąc się Śreniawy I choć się dzisia w różne dziedzictwa rozsuły, Zbywszy panów, dawne swe wsi dzierżą tytuły
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 390
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
, jedna go wydała połogiem. Ewa nas, gdy jej szatan grzech wycieńczy, W raju oczepi, Maryja uwieńczy. Jej się trzymając we wszem podobieństwa, Żadna małżeństwem nie traci panieństwa; Bo go zachowa, chociaż nie w klasztorze, Wiara, cierpliwość, skromność przy pokorze. Toć to jest, świata na świecie się liszyć, Serce do boskich mandatów omniszyć. Niech zakonnice, jako na trzy tuzy, Na swe panieństwo każą, niechaj z kluzy
Przez kratę widzą świat, wedle reguły, Choć tylko konie, tylko, wierę, muły, Mający w sercu część boskiej poświaty, Nie potrzebuje człek rozumny kraty. Swoboda ludziom pobożnym w Chrystusie;
, jedna go wydała połogiem. Ewa nas, gdy jej szatan grzech wycieńczy, W raju oczepi, Maryja uwieńczy. Jej się trzymając we wszem podobieństwa, Żadna małżeństwem nie traci panieństwa; Bo go zachowa, chociaż nie w klasztorze, Wiara, cierpliwość, skromność przy pokorze. Toć to jest, świata na świecie się liszyć, Serce do boskich mandatów omniszyć. Niech zakonnice, jako na trzy tuzy, Na swe panieństwo każą, niechaj z kluzy
Przez kratę widzą świat, wedle reguły, Choć tylko konie, tylko, wierę, muły, Mający w sercu część boskiej poświaty, Nie potrzebuje człek rozumny kraty. Swoboda ludziom pobożnym w Chrystusie;
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 330
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987