swe przebaczy, W krótce go Pyrrus odemnie odsaczy; Który mię trzyma dość w niewoli ciężki, Choć się i Ociec powrócił zwycięski; I zać że jeszcze nit zburzona Troja, Kiedym ja dotąd Oreście nie swoja. Im prędzej słońce z Oceanu kwapi Na świat, tym się mniej serce twoje trapi; Im lotniej gwiazdy z Nieba na dół spycha, Faeton, tym ja mniej ucierpię licha. Lecz gdy się ciemna dobywszy Helice Do małżeńskiej mi każe iść łożnice; Nie płaczę, ale beczę, ryczę, wyję, Smutną składając pod pawilon szyję. Gdzie miasto spania, i zawarcia oczy, Łez hojny strumień, z mych się zrzenic
swe przebaczy, W krotce go Pyrrus odemnie odsaczy; Ktory mię trzyma dość w niewoli ćięszki, Choć się y Oćiec powroćił zwyćięzki; I záć że ieszcze nit zburzona Troiá, Kiedym ia dotąd Oreśćie nie swoiá. Im prędzey słońce z Oceánu kwápi Ná świat, tym się mniey serce twoie trapi; Im lotniey gwiazdy z Niebá ná doł spycha, Fáeton, tym ia mniey ućierpię lichá. Lecz gdy się ćiemna dobywszy Helice Do małżeńskiey mi każe iść łożnice; Nie płáczę, ále beczę, ryczę, wyię, Smutną składáiąc pod páwilon szyię. Gdźie miásto spánia, y záwárćia oczy, Łez hoyny strumień, z mych się zrzenic
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 109
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
; Król Gondebal, myślistwem się bawiący, Jelenie goniąc, o nas się prawie otarł, z sześcią tylko ludźmi asyntencyj swej. A że postrzegł to, jakom ja poznawszy go, w gęstwinie wiachała, lubo się był oddalił trochę, ciekawością zdjęty, za nami znowu skierował konia. Bellarys go obaczywszy, jako mógł najlotniej, do doliny się jednej salwował, Jam tego z Klaryną uczynić nie mogła, nakoniu jadąc: Król do nas się zbliżywszy, żeśmy po Francusku ubrane były, zrazu rozumiał, że Damy jakie tamtego Kraju które że same były, niby się wstydząc Króla, z gościeńca zjechały. Ale spytawszy nas, skąd
; Krol Gondebal, myślistwem się báwiący, Ielenie goniąc, o nas się prawie otarł, z sześćią tylko ludźmi assyntencyi swey. A że postrzegł to, iakom iá poznawszy go, w gęstwinie wiácháłá, lubo się był oddalił trochę, ćiekawośćią zdięty, zá námi znowu zkierował konia. Bellarys go obaczywszy, iáko mogł naylotniey, do doliny się iedney salwował, Iam tego z Klaryną uczynić nie mogła, nákoniu iadąc: Krol do nas się zbliżywszy, żesmy po Francusku ubrane były, zrazu rozumiał, że Dámy iakie tamtego Kraiu ktore że same były, niby się wstydząc Krola, z gośćieńca ziacháły. Ale spytawszy nas, zkąd
Skrót tekstu: UrfeRubJanAwan
Strona: 193
Tytuł:
Awantura albo Historia światowe rewolucje i niestatecznego alternatę szczęścia zamykająca
Autor:
Honoré d'Urfé
Tłumacz:
Jan Karol Rubinkowski
Drukarnia:
Jan Ludwik Nicolai
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1741
Data wydania (nie wcześniej niż):
1741
Data wydania (nie później niż):
1741