i Ociec, jednakiej urody, Obie rodzone zbawili swobody; Zaczym dwoje zwycięstw swoich znaki Stawcie na triumf wasz nieladajaki. Bodaj mię była ojczysta kraina Trzymała w ten czas; niźlim tu dziewczyna, Wprzód odprawiwszy w domu fescenniny, Przybyła z Ojcem twym na przenosiny. Wtedyś mi bowiem zdał się osobliwie, Lubo i przedtym lubiłam cię chciwie; Wtedy mię miłość najbardziej popadła, I gdzieś w ostatnie kości się zakradła. W białym odzieniu jaśniałeś mi śniegiem, Włosyć kwitneły pasmem, jak szeregiem; Wstyd z liliowej dobywał się skroni, I wdzięk z oblicza; co każdego skłoni. A chociaż drugie dziewki, albo siostry Wzrok twój ganiły surowy
y Oćiec, iednákiey urody, Obie rodzone zbáwili swobody; Záczym dwoie zwyćięstw swoich znáki Stáwćie ná tryumf wász nieládáiáki. Boday mię byłá oyczysta kráiná Trzymáłá w ten czas; niźlim tu dźiewczyná, Wprzod odpráwiwszy w domu fescenniny, Przybyłá z Oycem twym ná przenosiny. Wtedyś mi bowiem zdał się osobliwie, Lubo y przedtym lubiłám ćię chćiwie; Wtedy mię miłość naybárdźiey popádłá, Y gdźieś w ostatnie kośći się zákrádłá. W białym odźieniu iáśniałeś mi śniegiem, Włosyć kwitneły pásmem, iák szeregiem; Wstyd z liliowey dobywał się skroni, Y wdźięk z oblicza; co káżdego skłoni. A choćiaż drugie dźiewki, álbo siostry Wzrok twoy gániły surowy
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 45
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
Serdeczniem zawsze kochała, Opuścił mię mój przyjaciel, wdzięczny, jedyny.
Przyjacielu mój, z tutecznej wszytkiej korony Sam szczególnie mnie wybrany, sam ulubiony, Czemu gardzisz usługami szczerej dziewczyny, Którem ci oddawszy cale W przedsięwzięciu trwałam stale? Czemu mię przenosisz okiem twym bez przyczyny?
Wspomnij sobie, jakom cię ja lubiła ściśle, Jakom cię skrycie taiła w moim umyśle, Tobie chęci serca mego jawnie wylałam, A inszych młodzianów dary, Polecania i ofiary Tobie gwoli, niewdzięczniku, w tył odrzucałam.
Nie dbałam ja na wysokie panięce stany, Nie dałam wprzód na dostatnie i wielkie pany, Nie patrzałam na
Serdeczniem zawsze kochała, Opuścił mię mój przyjaciel, wdzięczny, jedyny.
Przyjacielu mój, z tutecznej wszytkiej korony Sam szczególnie mnie wybrany, sam ulubiony, Czemu gardzisz usługami szczerej dziewczyny, Którem ci oddawszy cale W przedsięwzięciu trwałam stale? Czemu mię przenosisz okiem twym bez przyczyny?
Wspomnij sobie, jakom cię ja lubiła ściśle, Jakom cię skrycie taiła w moim umyśle, Tobie chęci serca mego jawnie wylałam, A inszych młodzianów dary, Polecania i ofiary Tobie gwoli, niewdzięczniku, w tył odrzucałam.
Nie dbałam ja na wysokie panięce stany, Nie dałam wprzód na dostatnie i wielkie pany, Nie patrzałam na
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 109
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
, mąż nieprzepłacony, I wiele inszych z tej i z owej strony.
O, nierozumnych ludzi wściekłe gminy, Długoż będziecie ginąć krom swej winy? Jeśliście baczni, do Heleny śpieszcie, Onę na szablach i grotach roznieście!
Ona to winna, onać to zgrzeszyła, Kiedy małżeńskiej wiary odstąpiła, A ulubiła barziej królewicza Młodego, pięknej twarzy Priamicza.
Winien i Parys, że po cudzą żonę Pospieszył bystrym morzem i zwiódł onę,
Częścią ubiorem sarmackim i skokiem, Częścią namową i zalotnym okiem.
Winna i Wenus, że za owoc złoty Darowała mu nie swoje pieszczoty; Winien świat wszytek, że się jedną szczycił Heleną, której
, mąż nieprzepłacony, I wiele inszych z tej i z owej strony.
O, nierozumnych ludzi wściekłe gminy, Długoż będziecie ginąć krom swej winy? Jeśliście baczni, do Heleny śpieszcie, Onę na szablach i grotach roznieście!
Ona to winna, onać to zgrzeszyła, Kiedy małżeńskiej wiary odstąpiła, A ulubiła barziej królewicza Młodego, pięknej twarzy Pryjamicza.
Winien i Parys, że po cudzą żonę Pospieszył bystrym morzem i zwiódł onę,
Częścią ubiorem sarmackim i skokiem, Częścią namową i zalotnym okiem.
Winna i Wenus, że za owoc złoty Darowała mu nie swoje pieszczoty; Winien świat wszytek, że się jedną szczycił Heleną, której
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 125
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
, policzków, tego źliczyć nie można. Dla tego też człek teraz ma wszędzie dobrą estymacją, i u Cudzoziemców.
LA CORDE. Ktoby Wm Pana nie miał estymować.
STARUSZKIEWICZ. Ale i Pani Bywalska była cale grze-
czna. Warszawa ją trochę popsuła. Nie wiem co się jej stało teraz, ona przedtym Cudzoziemców lubiła.
LA CORDE. Ja nie wiem za co ja nie mam szczęścia do Imci Dobrodziki. Starałem się ile możności zasługiwać jej na dobre serce.
STARUSZKIEWICZ. Nie uważaj Wm Pan na to. Kobiety są odmienne. Będzie ona potym estymowała Wm Pana.
LA CORDE. Ale teraz mię to wielce martwi...
, policzkow, tego źliczyć nie można. Dla tego też człek teraz ma wszędzie dobrą estymacyą, y u Cudzoziemcow.
LA CORDE. Ktoby Wm Pana nie miał estymować.
STARUSZKIEWICZ. Ale y Pani Bywalska była cale grze-
czna. Warszawa ią trochę popsuła. Nie wiem co się iey stało teraz, ona przedtym Cudzoziemców lubiła.
LA CORDE. Ia nie wiem za co ia nie mam szczęścia do Imci Dobrodziki. Starałem się ile możności zasługiwać iey na dobre serce.
STARUSZKIEWICZ. Nie uważay Wm Pan na to. Kobiety są odmienne. Będzie ona potym estymowała Wm Pana.
LA CORDE. Ale teraz mię to wielce martwi...
Skrót tekstu: BohFStar
Strona: 71
Tytuł:
Staruszkiewicz
Autor:
Franciszek Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1766
Data wydania (nie wcześniej niż):
1766
Data wydania (nie później niż):
1766
jej chudzina - Kiedym tak nieszczęśliwy, gdy jest przy mnie wina, Abym wylał na rękach twych ducha nędznego, Nim ucześnikiem będzie wzrok odjazdu twego”.
LX.
Gdy płacz gorzki i łkanie ciężkie upatruje, Fiametta poruszone serce w sobie czuje. „Wierz - mówi - jeślim z serca przedtem cię lubiła, Iż wszytko i terazbym, co chcesz, uczyniła; Ale czasu i miejsca nie widzę po temu: Każdy z nich pilnować mię każe oku swemu”. On na to: „Jestli jaka miłości skra w tobie Dawnej, każ mi posłużyć przyszłej nocy sobie”.
LXI.
„A to jako
jej chudzina - Kiedym tak nieszczęśliwy, gdy jest przy mnie wina, Abym wylał na rękach twych ducha nędznego, Nim ucześnikiem będzie wzrok odjazdu twego”.
LX.
Gdy płacz gorzki i łkanie ciężkie upatruje, Fiametta poruszone serce w sobie czuje. „Wierz - mówi - jeślim z serca przedtem cię lubiła, Iż wszytko i terazbym, co chcesz, uczyniła; Ale czasu i miejsca nie widzę po temu: Każdy z nich pilnować mię każe oku swemu”. On na to: „Jestli jaka miłości skra w tobie Dawnej, każ mi posłużyć przyszłej nocy sobie”.
LXI.
„A to jako
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 371
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
rzekłem rusza to skoczyła z krzykiem przerazliwym szarpała za suknią za nogi równo ze psem którego tez jednego tylko kochała zwał się kapreol Niemiecki, kosmaty i uniego się wszystkiego nauczyła i inszych sztuk, z tym psem tylko swoję miała komitiwę, ze to był Izbedny i w drodze bywał z nią wespół. Inszych psów nielubiła i jak do izby przyszedł zaraz go wycięła choć by był najroślejszy chart.
Przyjechał do mnie Pan Ozarowski Stanisław ba po prostu wespół zemną jadąc wstąpił do mnie byłem mu rad Wydra tez że mię trzy dni nie widziała przyszła do mnie nie mogła się nacieszyć naigrać. Miał z sobą gość Charcicę piękną i rzecze do syna
rzekłęm rusza to skoczyła z krzykiem przerazliwym szarpała za suknią za nogi rowno ze psem ktorego tez iednego tylko kochała zwał się kapreol Niemiecki, kosmaty y uniego się wszystkiego nauczyła y inszych sztuk, z tym psem tylko swoię miała komitiwę, ze to był Izbedny y w drodze bywał z nią wespoł. Inszych psow nielubiła y iak do izby przyszedł zaraz go wycięła choc by był nayrosleyszy chart.
Przyjechał do mnie Pan Ozarowski Stanisław ba po prostu wespoł zęmną iadąc wstąpił do mnie byłęm mu rad Wydra tez że mię trzy dni nie widziała przyszła do mnie nie mogła się nacieszyć naigrać. Miał z sobą gość Charcicę piękną y rzecze do syna
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 252v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Równa przy córek swych kochanych grobie Ledwie od żalu, którym serce mdleje, Nie skamienieje.
Jeszcze-ć się jedna nie zgoiła rana, Macierzyńskiemu sercu jej zadana, Jeszcze żal ciężki, którym się karmiła, W sercu dusiła,
Gdy w wielkich także ledwie porównanej Rozlicznych cnotach córki swej kochanej, Którą jak własną duszę swą lubiła, Nagle pozbyła
Tej, którą na swej wychowała dłoni. Tak sroga troska jedna drugą goni, A przenikając żal srogi wnętrzności Sięga do kości.
Płacze strapiony i ledwie już żywy, I wiecznie pono wdowiec nieszczęśliwy, Drogo by kupił, żeby się z kłopotem Wraz i z żywotem
Rozstał, który ma tylko za karanie,
Równa przy córek swych kochanych grobie Ledwie od żalu, którym serce mdleje, Nie skamienieje.
Jeszcze-ć się jedna nie zgoiła rana, Macierzyńskiemu sercu jej zadana, Jeszcze żal ciężki, którym się karmiła, W sercu dusiła,
Gdy w wielkich także ledwie porównanej Rozlicznych cnotach córki swej kochanej, Którą jak własną duszę swą lubiła, Nagle pozbyła
Tej, którą na swej wychowała dłoni. Tak sroga troska jedna drugą goni, A przenikając żal srogi wnętrzności Sięga do kości.
Płacze strapiony i ledwie już żywy, I wiecznie pono wdowiec nieszczęśliwy, Drogo by kupił, żeby się z kłopotem Wraz i z żywotem
Rozstał, który ma tylko za karanie,
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 243
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975