. Nie pomierny wszafunku stołowy zbytek Pożyra was dochód wszytek. Gdy wam nie z Indyjskich stół zastawion Jatek Szemrze brzuch na niedostatek. By Rozmarnować zbiorów dziadowskich fanty/ Niech przecię będą bażanty. Sta Kuchtów Rota koło ogniska burzy/ Skąd się dym jak z Etny kurzy. Ognie kominem widać jakie bez mała/ Gdy ludna Troja gorzała. Tu garce wrejąc mruczą/ sam kotły z miedzi/ A w każdym pełno gawiedzi. Gdaczą kury w męczeństwie/ gęsi gągają/ Na złych ludzi narzekają. Skarzą się kuropatwy/ zle o kwiczołach Wgarcach topią je wrosołach. Tam skazano na ogień całkiem bawołu/ Z nim ze i żubra pospołu.
. Nie pomierny wszáfunku stołowy zbytek Pożyrá was dochod wszytek. Gdy wam nie z Indyiskich stoł zástáwion Iátek Szemrze brzuch ná niedostátek. By Rozmárnowáć zbiorow dźiádowskich fánty/ Niech przećię będą báżánty. Stá Kuchtow Rotá koło ogniská burzy/ Zkąd się dym iák z Ethny kurzy. Ognie kominem widáć iákie bez máłá/ Gdy ludna Troiá gorzáłá. Tu gárce wreiąc mruczą/ sam kotły z miedźi/ A w kożdym pełno gawiedźi. Gdaczą kury w męczeństwie/ gęsi gągáią/ Ná złych ludźi nárzekáią. Skárzą się kuropátwy/ zle o kwiczołách Wgárcách topią ie wrosołách. Tám zkazano ná ogień całkiem báwołu/ Z nim ze y żubrá pospołu.
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 202
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
frasunku kłopocą.
Milej mi z tobą. Z tej Ojczystej Wioski/ Cieszyć się zbiorem nieznając co troski/ A przykrych sercu kłopotów nie liczyć Niźli na Żywcu z Wykupną dziedziczyć. Milej mi z tobą wzgodnej żyjąc Sforze. Dom i Czeladkę swą trzymać w dozorze Niż włości mając słyszeć ono fuka Hutman na Pana/ i ludna Przyłuka. Milej mi z tobą wspokojnym kąciku/ Żyć nad potrzebę o jednym groszyku/ Niż Midasowej strzegący szkatuły Jak noc nie spaną tak dzień strawić czuły. Nie to szczęśliwy komu dano siła/ Lubo Fortuna kogo zbogaciła Leć kto się najadł ma dość: a już syty/ Wygnał zzołądka chciwe apetyty. To me dostatki
frásunku kłopocą.
Miley mi z tobą. Z tey Oyczystey Wioski/ Cieszyć się zbiorem nieznáiąc co troski/ A przykrych sercu kłopotow nie liczyć Niźli na Zywcu z Wykupną dźiedźiczyć. Miley mi z tobą wzgodney żyiąc Sphorze. Dom y Czeladkę swą trzymáć w dozorze Niż włośći máiąc słyszeć ono fuka Hutmąn ná Páná/ y ludna Przyłuká. Miley mi z tobą wspokoynym kąćiku/ Zyć nád potrzebę o iednym groszyku/ Niż Midásowey strzegący szkátuły Iák noc nie spáną ták dźień strawić czuły. Nie to szczęśliwy komu dano śiła/ Lubo Fortuná kogo zbogáćiłá Leć kto się náiadł ma dość: á iuż syty/ Wygnał zzołądká chćiwe áppetyty. To me dostátki
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 211
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
rzęsiste, włości Nie wystarczą publicznej tak często trudności. Prawdę mówię czy li nie? Uznajcie to sami. Ale się już odzywa jeden między wami, Ze sam stracił z kolegą dwanaście tysięcy, A Splendecki powiada: sam trzydzieści więcej. Nie wspominam prymasa, książąt wyniosłości Senatorskiej, kanclerskiej, marszałka godności. Hetmańska też powaga ludnym pocztem zwykła Sejmy wasze zagęszczać; do tego przywykła Zgraja posłów, wojskowych jemu kredensować. Swoją kawalikatą godnie usługować. Potrzebują pozornej wszyscy ci splendecy, Strojnej kawalikaty, ogromnej grandecy.
Pódźmyż do mniejszych braci, posłów ziemskich owych, Którzy zbioru szczupłego uronią gotowych. Wszyscy tak znaczną spezą zjazdy te ponoszą, A cóż,
rzęsiste, włości Nie wystarczą publicznej tak często trudności. Prawdę mówię czy li nie? Uznajcie to sami. Ale się już odzywa jeden między wami, Ze sam stracił z kolegą dwanaście tysięcy, A Splendecki powiada: sam trzydzieści więcej. Nie wspominam prymasa, książąt wyniosłości Senatorskiej, kanclerskiej, marszałka godności. Hetmańska też powaga ludnym pocztem zwykła Sejmy wasze zagęszczać; do tego przywykła Zgraja posłów, wojskowych jemu kredensować. Swoją kawalikatą godnie usługować. Potrzebują pozornej wszyscy ci splendecy, Strojnej kawalikaty, ogromnej grandecy.
Pódźmyż do mniejszych braci, posłów ziemskich owych, Którzy zbioru szczupłego uronią gotowych. Wszyscy tak znaczną spezą zjazdy te ponoszą, A cóż,
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 729
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
tylko brzoza rodzi pręty. Piękne drzewo wisienka, trudny przystęp do niej, Dla państwa jej jagódek ogrodniczy chroni: Dobra, jako przypowieść staroświecka radzi, Śliwka na obiad, kostka na wety czeladzi. Tyś olszą obrał sobie; nie dziw, bo i cudna, I (jeśliś bywał w szkołach) po łacinie ludna; Wierz mi, nie lada tego dokaże niewiasta: Indziej jedno, tu dziesięć z korzenia wyrasta. Mój sąsiad niedaleki wziął sobie topolą; Czy go piersi, czy boki od urazy bolą? Obroń, Boże, takowej każdego napaści, Nie poturaj, ma rada, topolowej maści. Wszyscy chwalili, i jam nie
tylko brzoza rodzi pręty. Piękne drzewo wisienka, trudny przystęp do niej, Dla państwa jej jagódek ogrodniczy chroni: Dobra, jako przypowieść staroświecka radzi, Śliwka na obiad, kostka na wety czeladzi. Tyś olszą obrał sobie; nie dziw, bo i cudna, I (jeśliś bywał w szkołach) po łacinie ludna; Wierz mi, nie leda tego dokaże niewiasta: Indziej jedno, tu dziesięć z korzenia wyrasta. Mój sąsiad niedaleki wziął sobie topolą; Czy go piersi, czy boki od urazy bolą? Obroń, Boże, takowej każdego napaści, Nie poturaj, ma rada, topolowej maści. Wszyscy chwalili, i jam nie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 198
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
za czasem powstało. To z deszczów, nawałnic, które wyrywając doły i parowy, tym samym z ziemi wyrwanej na jednym, na drugim miejscu wysypały góry. Osobliwie wody uniwersalnego potopu, swemi fluktami rwąc ziemię, drzewa, kamienie, tu przepaści czyniły, gdzie indziej z tejże materyj stufy. Ludzie też osobliwie przy ludnych miastach z gnojów, śmieci, na jedno miejsce znoszonych dość znaczne wyrobili góry. Jaka jest góra skorupiana niedaleko Rzymu. Jakie są góry zużłowe przy mieście Almazzaren w królestwie Murcjańskim, iż w nim najwięcej Rzemieślników wypalało halun. Jaka jest góra gnojowa pod Warszawą. Atoli wielejest takich gór od pierwszego zaraz dnia stworzenia ziemi. Gdyż
za czásem powstáło. To z deszczow, náwáłnic, ktore wyrywáiąc doły y párowy, tym sámym z ziemi wyrwáney ná iednym, ná drugim mieyscu wysypáły gory. Osobliwie wody uniwersalnego potopu, swemi fluktámi rwąc ziemię, drzewá, kámienie, tu przepáści czyniły, gdzie indziey z teyże máteryi stufy. Ludzie też osobliwie przy ludnych miástách z gnoiow, śmieci, ná iedno mieysce znoszonych dość znáczne wyrobili gory. Iaká iest gora skorupianá niedáleko Rzymu. Iákie są gory zużłowe przy mieście Almazzaren w krolestwie Murcyáńskim, iż w nim naywięcey Rzemieśnikow wypáláło halun. Iáká iest gorá gnoiowá pod Wárszáwą. Atoli wieleiest takich gor od pierwszego zaraz dnia stworzenia ziemi. Gdyż
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: B3
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
. Zamyka w sobie Natolią, którą przedtym Azją mniejszą zwano: Georgią, Armenią, Syrią, i Arabią, obszerne państwa.
XLII. Natolia jest kraj położony między czarnym morzem, Medy- terrańskim, i tą odnogą, która łący te obadwa morza: od wschodu zaś rzeką Eufrates. Zamyka w sobie wiele sławnych przedtym, ludnych, i bogatych Prowincyj. Bitynią, w której pamiętne kwitnęły miasta: Chalcedon, Nikomedia, Apamea, Heraklea, Nicea, Bursja, Libissa: Synodami katolickiemi i krwią męczeńską Chrześcijan sławne. Teraz ledwie z rozwalinie można poznać.
Drugą Frygią, w której sławna była Troja, i Pergamus, Galena ojczyzna, od pargaminu rzeczona
. Zámyka w sobie Natolią, ktorą przedtym Azyą mnieyszą zwano: Georgią, Armenią, Syryą, y Arabią, obszerne państwa.
XLII. Natolia iest kray położony między czarnym morzem, Medy- terrańskim, y tą odnogą, ktora łączy te obadwa morza: od wschodu zaś rzeką Eufrates. Zamyká w sobie wiele słáwnych przedtym, ludnych, y bogatych Prowincyi. Bitynią, w ktorey pamiętne kwitnęły miastá: Chalcedon, Nikomedia, Apamea, Heraklea, Nicea, Bursya, Libissa: Synodami katolickiemi y krwią męczeńską Chrześcian słáwne. Teraz ledwie z rozwálinie można poznáć.
Drugą Frygią, w ktorey słáwná była Troiá, y Pergámus, Gálena oyczyzná, od párgaminu rzeczona
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: D4
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
po jaskiniach i lasach mięszkali, obżarci, ścierwem nieco wywędzonym się paśli. Teraz pracą Missyonarzów Soc: JESU, obyczajów lepszych, cnoty i wiary Z. nawykają. Brazylią Luzytani osiedli w roku 1549. w której najwięcej pracował cudami sławny Missyonarz X. Anchieta Z. I około jej nawrócenia do wiary Z. Królestwo dość ludne, wmiasta budowne i osiadłe, w cukier obfite. Terra firma, albo Bogota, i Castilia złota rzeczona, od auryfodyn. Jest ostatnim Królestwem Ameryki południowej, łący się z Ameryką północą jak mostem ziemnym lubo na kilkanaście mil szerokim. Na którym ufundowane miasta Panama i Nombre de Dios.
L. Ameryka północa,
po iaskiniách y lásach mięszkali, obżárci, ścierwem nieco wywędzonym się páśli. Teráz prácą Missyonárzow Soc: JESU, obyczáiow lepszych, cnoty y wiáry S. náwykáią. Brázylią Luzytáni osiedli w roku 1549. w ktorey naywięcey prácowáł cudami słáwny Missyonárz X. Anchietá S. I około iey náwroceniá do wiáry S. Krolestwo dość ludne, wmiástá budowne y osiádłe, w cukier obfite. Terra firma, álbo Bogota, y Castilia złotá rzeczoná, od áuryfodyn. Iest ostátnim Krolestwem Ameryki południowey, łączy się z Ameryką pułnocną iak mostem ziemnym lubo ná kilkánáście mil szerokim. Ná ktorym ufundowáne miásta Pánámá y Nombre de Dios.
L. Ameryka pułnocna,
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: Ev
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
styka się z nową Granadą, ciągnie się ku zachodowi i pułnocy. Po której następują dwa Królestwa: Qvivira, i Anian, aż ku Tartaryj Azjatyckiej północej wyciągnione. Atoli tylko brzegi tych krajów znajome. Nowa Hiszpania od Meksico albo Granady ciągnie się aż ku Ameryce południowej, i z nią łący. Ze wszystkich krajów Ameryckich najludniejsze, najurodzajsze, najbudowniejsze i najpolityczniejsze państwo. W złoto, srebro, perły, różnego rodzaju ptastwo, bydła obfituje. Jeden z obywatelów w dobrach swoich liczy na 40. tysięcy samych wołów. Klasztorami i Kościołami niemniej zagęszczone, jak które Europejskie państwo. Stołeczne miasto jest Meksico, stolica Proreja Hiszpańskiego i Arcybiskupa Meksykańskiego, do
ztyká się z nową Gránádą, ciągnie się ku záchodowi y pułnocy. Po ktorey nástępuią dwá Krolestwá: Qvivira, y Anian, áż ku Tártáryi Azyátyckiey pułnocney wyciągnione. Atoli tylko brzegi tych kráiow znáiome. Nowá Hiszpania od Mexico álbo Gránády ciągnie się áż ku Ameryce południowey, y z nią łączy. Ze wszystkich kráiow Ameryckich náyludnieysze, náyurodzáysze, náybudownieysze y naypolitycznieysze państwo. W złoto, srebro, perły, rożnego rodzaiu ptástwo, bydła obfituie. Ieden z obywátelow w dobrach swoich liczy ná 40. tysięcy sámych wołow. Klásztorámi y Kościołámi niemniey zágęszczone, iák ktore Europeyskie páństwo. Stołeczne miásto iest Mexico, stolicá Proreiá Hiszpańskiego y Arcybiskupá Mexykáńskiego, do
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: E2
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
ć się strojną będzie zdała, lub nie będzie: Wiesz, że od nas daleko po struny do Rzymu I że siła potrzeba do strojnego rymu; Wiesz i to, że ta wolność w Polsce u nas bywa, Że się jeden drze, drugi beczy, trzeci śpiewa; Wiesz i to, że przy głośnej i ludnej kapeli Każdy się grać i każdy zaśpiewać ośmieli — A zatem wyrozumiej, że za twoje zdrowie Przy twym Maćku moja też lutnia się ozowie. Ale nie wiem, jeśli się z twą muzyką zgodzi, Bo twoja tablatura wyższym kluczem chodzi, Ba, i cudowna jakaś: bo masz, widzę, w ręku Stypułę utoczoną wprawdzie
ć się strojną będzie zdała, lub nie będzie: Wiesz, że od nas daleko po struny do Rzymu I że siła potrzeba do strojnego rymu; Wiesz i to, że ta wolność w Polszczę u nas bywa, Że się jeden drze, drugi beczy, trzeci śpiéwa; Wiesz i to, że przy głośnej i ludnej kapeli Każdy się grać i każdy zaśpiewać ośmieli — A zatem wyrozumiej, że za twoje zdrowie Przy twym Maćku moja też lutnia się ozowie. Ale nie wiem, jeśli się z twą muzyką zgodzi, Bo twoja tablatura wyższym kluczem chodzi, Ba, i cudowna jakaś: bo masz, widzę, w ręku Stypułę utoczoną wprawdzie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 3
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Tysiąckroć, moja bohatyrko cudna, Chcę z tobą stałe zawierać przymierze I spisać naszę zmowę na papierze, I ty do tego nie zdasz się być trudna.
Ale ja idę wprost, a tyś obłudna, Bo choć ja mieszkać w pokoju chcę szczerze, Twe usta zdrajcy, twe oczy szalbierze Harcują ze mną jako rota ludna.
Łacno tak wygrać, bo gdy się ja boju Napieram, stoisz przy umownej radzie, Kiedy zaś spuszczę i wierzę w pokoju,
Ty wojnę rześko zaczynasz na zdradzie. Przebóg, przymierza! A że nie dla stroju Przymierza proszę, weź serce w zakładzie. CUDA MIŁOŚCI
Karmię frasunkiem miłość i myśleniem, Myśl zaś pamięcią
Tysiąckroć, moja bohatyrko cudna, Chcę z tobą stałe zawierać przymierze I spisać naszę zmowę na papierze, I ty do tego nie zdasz się być trudna.
Ale ja idę wprost, a tyś obłudna, Bo choć ja mieszkać w pokoju chcę szczerze, Twe usta zdrajcy, twe oczy szalbierze Harcują ze mną jako rota ludna.
Łacno tak wygrać, bo gdy się ja boju Napieram, stoisz przy umownej radzie, Kiedy zaś spuszczę i wierzę w pokoju,
Ty wojnę rześko zaczynasz na zdradzie. Przebóg, przymierza! A że nie dla stroju Przymierza proszę, weź serce w zakładzie. CUDA MIŁOŚCI
Karmię frasunkiem miłość i myśleniem, Myśl zaś pamięcią
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 103
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971