Pieśń XXII. Hojność według miary. Do PP. APICIVSZÓW POLSKICH.
CNy Podczaszy jak chcesz pisz ty; Do Sąsiadów gęste listy/ I trąbić każ na Ziemiany Strojąc Bankiet zawołany. Nierad widzę gdzie zbior wszytek/ Na stołowy idzie zbytek: Jedzą/ piją/ huczą/ grają: A Wsi całkiem połykają. Dzisia lusztyk/ dzisia husto: A wspizarni potym pusto: Lukullowe dzisiaj gody Tantalowe lutro głody Chwalę co się piędzią mierzą Obiad miarkując z Wieczerzą: I tak Sąsiad swych hodują: Ze na jutro zostawują. Bo uczczęsz ja tym Sąsiady/ Pyszne kładąc im obiady? Kto znich mądry/ gdy to widzi/ Z zbytku szydząc/
PIESN XXII. Hoyność według miary. Do PP. APICIVSZOW POLSKICH.
CNy Podczászy iak chcesz pisz ty; Do Sąśiádow gęste listy/ Y trąbić każ ná Zięmiány Stroiąc Bánkiet záwołány. Nierad widzę gdźie zbior wszytek/ Ná stołowy idźie zbytek: Iedzą/ piią/ huczą/ gráią: A Wśi całkiem połykáią. Dźiśia lusztyk/ dźiśia husto: A wspizárni potym pusto: Lukullowe dźiśiay gody Tántálowe lutro głody Chwalę co się piędźią mierzą Obiad miárkuiąc z Wieczerzą: Y ták Sąśiad swych hoduią: Ze ná iutro zostáwuią. Bo vczczęsz ia tym Sąśiády/ Pyszne kłádąc im obiády? Kto znich mądry/ gdy to widźi/ Z zbytku szydząc/
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 190
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
o niestatku Rzecz, w moim pieniu,
Już mi ta różność W polsce i próżność, Nie w podziwieniu.
Boć na tym stoi Świat, że gdy broi, I niestatkuje,
W Jego się dziwie Próżność prawdziwie Weryfikuje:
Przecież się godzi Bać złej powodzi Po niepogodach,
Po piatykach, DUCHOWNE.
Strojach, lusztykach, I zbytnich godach;
Aby za wrzawy Garłowej sprawy I złe fomenta
Straciwszy skrzydła Orzeł, łbem w sidła Nie wpadł i w penta
Jako Węgierskie Czeskie Rycerskie I inne Państwa, Przestroga Państwu Polskiemu z cyrkum stancyj utraty fortun i wiary różnych krajów.
Ufały w broni, Aż też w złej toni Poszły w poddaństwa.
Wielu
o niestátku Rzecz, w moim pieniu,
Iuż mi tá rożność W polszcze y prożność, Nie w podźiwieniu.
Boć ná tym stoi Swiát, że gdy broi, Y niestatkuie,
W Iego się dźiwie Prożność prawdźiwie Weryfikuie:
Przećież się godźi Bać złey powodźi Po niepogodach,
Po piátykách, DVCHOWNE.
Stroiách, lusztykách, Y zbytnich godách;
Aby zá wrzáwy Gárłowey spráwy Y złe fomentá
Stráćiwszy skrzydłá Orzeł, łbem w śidłá Nie wpadł y w pentá
Iáko Węgierskie Czeskie Rycerskie Y inne Państwá, Przestrogá Panstwu Polskiemu z circum stáncyi utráty fortun y wiáry rożnych kraiow.
Ufały w broni, Aż też w złey toni Poszły w poddáństwá.
Wielu
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 63
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
Jabłonowski, wojewoda poznański; trybunał małopolski, tak jak w poprzedzającym roku, odprawiał się w Lublinie i we Lwowie.
Z tego rozdziału trybunału cały naród był niekontent; uważano, iż tym podziałem ginie konfidencja między prowincjami, która jest duszą narodu. Większa trudność nastąpiła subiektów do kosztownego marszałkostwa trybunalskiego, obiady publiczne, bankiety i lusztyki dawać przesądem starodawnym właśnie jak prawem obowiązanego. Taż sama trudność dała się widzieć w dobieraniu światłych deputatów. Palestra i patronowie spraw, mecenasami zwani, nie byli kontenci, iż będąc pierwej miejscowymi jedni w Piotrkowie, drudzy w Lublinie, potem za przenoszącymi się trybunałami kosztowne przenosiny odprawiać musieli. Pacjenci także ubogich województw mazowieckich i
Jabłonowski, wojewoda poznański; trybunał małopolski, tak jak w poprzedzającym roku, odprawiał się w Lublinie i we Lwowie.
Z tego rozdziału trybunału cały naród był niekontent; uważano, iż tym podziałem ginie konfidencja między prowincjami, która jest duszą narodu. Większa trudność nastąpiła subiektów do kosztownego marszałkostwa trybunalskiego, obiady publiczne, bankiety i lusztyki dawać przesądem starodawnym właśnie jak prawem obowiązanego. Taż sama trudność dała się widzieć w dobieraniu światłych deputatów. Palestra i patronowie spraw, mecenasami zwani, nie byli kontenci, iż będąc pierwej miejscowymi jedni w Piotrkowie, drudzy w Lublinie, potem za przenoszącymi się trybunałami kosztowne przenosiny odprawiać musieli. Pacjenci także ubogich województw mazowieckich i
Skrót tekstu: KitPam
Strona: 159
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jędrzej Kitowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak