wierci. On zaś, głowę bezpiecznie podniósszy do góry, Ogonem, co najgłębiej może, siąga dziury, I to przeciw powszechnej przyrodzenia modzie: Kuropatwa na wierzchu, ćwik pod nią na spodzie. 96 (P). ZA DROGIE PIENIĄDZE POKOJ DO JEDNEGO SZLACHCICA, KTÓRY MIAŁ NA WYDANIU CÓRKĘ
Kiedy do ateńskiego sławnego mędrelki, Dyjogenesa, przyszedł Aleksander Wielki, Widzący go w ubóstwie i w ostatniej nędzy, Każe mu dać we złocie spory wór pieniędzy. Postrzegszy, stojąc blisko, złodziej jeden czuły Wie, że prócz ksiąg, filozof nie chowa szkatuły; Lubo słońce na niebo, lubo z nieba spadnie, We dnie i w nocy dybie
wierci. On zaś, głowę bezpiecznie podniósszy do góry, Ogonem, co najgłębiej może, siąga dziury, I to przeciw powszechnej przyrodzenia modzie: Kuropatwa na wierzchu, ćwik pod nią na spodzie. 96 (P). ZA DROGIE PIENIĄDZE POKOJ DO JEDNEGO SZLACHCICA, KTÓRY MIAŁ NA WYDANIU CÓRKĘ
Kiedy do ateńskiego sławnego mędrelki, Dyjogenesa, przyszedł Aleksander Wielki, Widzący go w ubóstwie i w ostatniej nędzy, Każe mu dać we złocie spory wór pieniędzy. Postrzegszy, stojąc blisko, złodziej jeden czuły Wie, że prócz ksiąg, filozof nie chowa szkatuły; Lubo słońce na niebo, lubo z nieba spadnie, We dnie i w nocy dybie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 49
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, i na płótno magiel. Nie ufa sobie? niech da inszym do cenzury, Bo ślepa miłość do swych pism ludziom z natury. Dwanaście lat Stacyjus, i drugiego najdę, Marona: ten Enejdę, tamten swą Tebajdę Przerabiał, póki starość rozumu nie znuży; Wżdy przyznali, że jeszcze trzeba było dłużej. Dzisiejszy mędrelkowie, gdy ich oczy bolą Czytając stare wiersze, nowe pisać wolą Co miesiąc, jako drobny królik rodzi dzieci, Odszedszy starszych kotom lada kędy w śmieci. Liże swe lwica, ani puści ich z jaskinie, Aż dozna, czy zdoleją odyńcowi, czy nie. Nowe drwa i ci piszą, przy pszenicy plewy, Przyrabiając
, i na płótno magiel. Nie ufa sobie? niech da inszym do cenzury, Bo ślepa miłość do swych pism ludziom z natury. Dwanaście lat Stacyjus, i drugiego najdę, Marona: ten Enejdę, tamten swą Tebajdę Przerabiał, póki starość rozumu nie znuży; Wżdy przyznali, że jeszcze trzeba było dłużej. Dzisiejszy mędrelkowie, gdy ich oczy bolą Czytając stare wiersze, nowe pisać wolą Co miesiąc, jako drobny królik rodzi dzieci, Odszedszy starszych kotom leda kędy w śmieci. Liże swe lwica, ani puści ich z jaskinie, Aż dozna, czy zdoleją odyńcowi, czy nie. Nowe drwa i ci piszą, przy pszenicy plewy, Przyrabiając
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 27
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w strojach, braki w materiach? I tych, i krawców szukać gdzie po Wenecjach. Tak wszytkie rzeczy stare zginęły do szczętu: Nie dostanie świętego kupić Testamentu, Nawet i politycznej staroszkolnej księgi. Do takiej, dla odmiany częstej, niedołęgi Przyszedł wiek nasz: choć tylko, co od starych słyszą, Inszymi słowy nowi mędrelkowie piszą, Chociaż dla szczyrej chluby w cudze się pstrzą piorą, Chwali ich, kto pierwszego nie czytał autora; Rozumie, że nowego co pisał, aż ono Taż, co była, kapusta, tylko przewarzono, Wody przylawszy, smaku ująwszy jej raczej. Kto prawdzie przyjacielem, każdy mi wybaczy. Tak wiele złego
w strojach, braki w materyjach? I tych, i krawców szukać gdzie po Wenecyjach. Tak wszytkie rzeczy stare zginęły do szczętu: Nie dostanie świętego kupić Testamentu, Nawet i politycznej staroszkolnej księgi. Do takiej, dla odmiany częstej, niedołęgi Przyszedł wiek nasz: choć tylko, co od starych słyszą, Inszymi słowy nowi mędrelkowie piszą, Chociaż dla szczyrej chluby w cudze się pstrzą piorą, Chwali ich, kto pierwszego nie czytał autora; Rozumie, że nowego co pisał, aż ono Taż, co była, kapusta, tylko przewarzono, Wody przylawszy, smaku ująwszy jej raczej. Kto prawdzie przyjacielem, każdy mi wybaczy. Tak wiele złego
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 44
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. W nowy zawód miłości z tobą dożywotnej, Kędy niebo zakładem, bierze się ochotny. To smakuje, dzisiejsze to smakuje pęta, Że będzie miał do kresu z ciebie konkurenta. 158. UCZYŁ SIĘ, JAK PIES PIJE W NILU
Z jednym, co miał o sobie opiniją wielką Nauki z czytania ksiąg, mówiłem mędrelką, Zwłaszcza po filozofsku że się nosił zdrajca. Aż pies kęs z Wisły, z Raby, kęs wody z Dunajca, To z tego, to z owego autora co chłyśnie: Nic doskonale i nic nie czytał umyśnie. Sentencjami, choć wbrew pierwsza drugiej przeczy, Jednej popiera, kulą w płot strzelając, rzeczy.
. W nowy zawód miłości z tobą dożywotnej, Kędy niebo zakładem, bierze się ochotny. To smakuje, dzisiejsze to smakuje pęta, Że będzie miał do kresu z ciebie konkurenta. 158. UCZYŁ SIĘ, JAK PIES PIJE W NILU
Z jednym, co miał o sobie opiniją wielką Nauki z czytania ksiąg, mówiłem mędrelką, Zwłaszcza po filozofsku że się nosił zdrajca. Aż pies kęs z Wisły, z Raby, kęs wody z Dunajca, To z tego, to z owego autora co chłyśnie: Nic doskonale i nic nie czytał umyśnie. Sentencyjami, choć wbrew pierwsza drugiej przeczy, Jednej popiera, kulą w płot strzelając, rzeczy.
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 94
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, co do Włoch jeździli. Dziw, gdyby teraz ojczyzna musiała Upaść, najlepiej kiedy kwitnąć miała.
Satyr Azaż nie wtenczas państwa upadają, W największym szczęściu kiedy opływają? Rzeczpospolitą czy nie lepiej rządzą Pokorni, co się prostakami sądzą? Prostak po prostu prosto w drogę idzie, Toć szaławile pewnie błądzić przyjdzie. Ci mędralkowie, co to pomieszali Włoskie koncepty, z Polakiem cóż dalej Poczną? Ojczyznę tylko mieszać muszą, Bo się o swoje tacy rzeczy kuszą I tak ... że gębę zmazali, Więc będą innych kujonami zwali.
Jak była lepsza ojczysta prostota Do dzieł rycerskich czy sławy ochota, Znać dobrze; bać się, co oni
, co do Włoch jeździli. Dziw, gdyby teraz ojczyzna musiała Upaść, najlepiej kiedy kwitnąć miała.
Satyr Azaż nie wtenczas państwa upadają, W największym szczęściu kiedy opływają? Rzeczpospolitą czy nie lepiej rządzą Pokorni, co się prostakami sądzą? Prostak po prostu prosto w drogę idzie, Toć szaławile pewnie błądzić przyjdzie. Ci mędralkowie, co to pomieszali Włoskie koncepty, z Polakiem cóż dalej Poczną? Ojczyznę tylko mieszać muszą, Bo się o swoje tacy rzeczy kuszą I tak ... że gębę zmazali, Więc będą innych kujonami zwali.
Jak była lepsza ojczysta prostota Do dzieł rycerskich czy sławy ochota, Znać dobrze; bać się, co oni
Skrót tekstu: SatPodBar_II
Strona: 723
Tytuł:
Satyr podgórski
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965