głowa chodzi za nogami/ a nie nogi za głową/ rząd tam płochy być musi. Byśmy zaraz Zyzaniego kąkol/ z naszą od Ojców naszych zostawioną nam Pszenicą puścili byli na Ewanielską wagę/ i zważony świniam w żyr byli podali: nie zagrzałby był u nas miejsca i Filalet: bo byśmy i tego młoto na też spaś byli puścili. Prze nie czułość naszę w sprawach Boskich/ złym złe w nas jest pokarane. Zaczym ni na kogo inszego/ tylko na samych nas narzekać mamy: którym dał Pan Bóg i oczy/ widzieć/ i uszy/ słyszeć/ my jednak samochotnie i ucha zatkawszy/ i oczy zamrużywszy/ ślepym
głowá chodźi zá nogámi/ á nie nogi zá głową/ rząd tám płochy bydź muśi. Bysmy záraz Zyzániego kąkol/ z nászą od Oycow nászych zostáwioną nam Pszenicą puśćili byli ná Ewányelską wagę/ y zważony świniam w żyr byli podáli: nie zágrzałby był v nas mieyscá y Philálet: bo bysmy y tego młoto ná też spaś byli puśćili. Prze nie czułość nászę w spráwách Boskich/ złym złe w nas iest pokaráne. Záczym ni ná kogo inszego/ tylko ná sámych nas nárzekáć mamy: ktorym dał Pan Bog y oczy/ widźieć/ y vszy/ słyszeć/ my iednák sámochotnie y vchá zátkawszy/ y ocży zámrużywszy/ ślepym
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 47
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
był chciał diabeł w kościele nabroić, Że chciał i pomazańca do złego uzbroić. Już się też na ostatek czym dzielić nie beło, Rozebrali, aby co zostawszy nie zgnieło. Więc jako był na przodku nóż w Marcina wpuścił Mądry Rozmus, wtem Luter miązszym końcem puścił. Z wielkim się pędem miedzy ministry werwali Nowochrzczeńcy i młoto Lutrowe porwali. Godni i sześćkroć godni konfektu takiego, Z którego im przybędzie dowcipu więtszego. I tak je posolili, by się nie zatęchło, Dla potomków, abo też by go nie utęchło. I kiedy w zborze roczną wieczerzą sprawują, Ariani Lutrowej zgody naśladują. Minister rzecz uczyni do onej gromady: - ,,
był chciał diabeł w kościele nabroić, Że chciał i pomazańca do złego uzbroić. Już się też na ostatek czym dzielić nie beło, Rozebrali, aby co zostawszy nie zgnieło. Więc jako był na przodku nóż w Marcina wpuścił Mądry Rozmus, wtem Luter miązszym końcem puścił. Z wielkim się pędem miedzy ministry werwali Nowochrzczeńcy i młoto Lutrowe porwali. Godni i sześćkroć godni konfektu takiego, Z którego im przybędzie dowcipu więtszego. I tak je posolili, by się nie zatęchło, Dla potomków, abo też by go nie utęchło. I kiedy w zborze roczną wieczerzą sprawują, Aryjani Lutrowej zgody naśladują. Minister rzecz uczyni do onej gromady: - ,,
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 370
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
obronę i na okup krwie szlacheckiej od pogan, ale teraz przeciwko nam i Rzpltej i temu cnemu senatorowi złożeliście pobór duchowny, miecz przeciwko nam i wolnościom poprzysiężonem w ręce królewskie podajecie z owemi niezbednemi nowo zmyślonemi nabożeństwy rogalami, z których jeden często się uskarża na wolności nasze na kazaniach, ów niezbedny Skarga, któremu lepiej beło młótem w Grójcu karmić świnie, aniż tu słowem bożem, co niem niegodnie szafuje. Ale wam, niegodnikom, zmyślonym w nabożeństwie ludziom, którzy się domagacie sądów nad nami, możemy rzec słowa św. Pawła, do Ananiasza kapłana mówiącego ActorumApostoł. 23: »Ty siedzisz, sądząc mnie wedle zakonu, a to rozkazujesz
obronę i na okup krwie szlacheckiej od pogan, ale teraz przeciwko nam i Rzpltej i temu cnemu senatorowi złożeliście pobór duchowny, miecz przeciwko nam i wolnościom poprzysiężonem w ręce królewskie podajecie z owemi niezbednemi nowo zmyślonemi nabożeństwy rogalami, z których jeden często się uskarża na wolności nasze na kazaniach, ów niezbedny Skarga, któremu lepiej beło młótem w Grójcu karmić świnie, aniż tu słowem bożem, co niem niegodnie szafuje. Ale wam, niegodnikom, zmyślonym w nabożeństwie ludziom, którzy się domagacie sądów nad nami, możemy rzec słowa św. Pawła, do Ananiasza kapłana mówiącego ActorumApostoł. 23: »Ty siedzisz, sądząc mnie wedle zakonu, a to rozkazujesz
Skrót tekstu: ReskryptSzlachCz_II
Strona: 68
Tytuł:
Reskrypt ślachcica jednego na ów skrypt, który przeciwko Zebrzydowskiemu, wojewodzie krakowskiemu, jakiś gregoryanek wydał: »Otóż tobie rokosz«.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
/ iż mały nie urodzaj/ który się często trafia/ wielki głód/ i złe powietrze ziemi wszytkiej przywodzi. Czegośmy świeżo doznali/ gdy lud wszytek uboższy chleba szukał/ jedni dając już co mieli nadroższego za trochę pokarmu na ochlodę dusze: drudzy puchli jedząc co się nie godzi to jest/ pokrzywy/ dębionki/ młoto/ chleb żołędny/ jabłeczny/ rć. a częścią od głodu/ częścią od onej puchliny umierali. Stąd się zaraz to gwałtowne powietrze morowe/ okrutnie srogo po wszytkiej Koronie/ wszrz i wzdłuż/ ludzi ciężkiemi śmierciami/ i z którego się nie lada jako wybiegamy/ wszczęło. Tak nm złoto/ tak bogactwa zasmakowały/
/ iż máły nie vrodzay/ ktory się często tráfia/ wielki głod/ y złe powietrze źiemi wszytkiey przywodźi. Czegosmy świeżo doználi/ gdy lud wszytek vboższy chlebá szukał/ iedni dáiąc iuż co mieli nadroższego zá trochę pokármu ná ochlodę dusze: drudzy puchli iedząc co się nie godźi to iest/ pokrzywy/ dębionki/ młoto/ chleb żołędny/ iábłeczny/ rć. á częśćią od głodu/ częśćią od oney puchliny vmieráli. Stąd się záraz to gwáłtowne powietrze morowe/ okrutnie srogo po wszytkiey Koronie/ wszrz y wzdłuż/ ludźi ćiężkiemi śmierćiámi/ y z ktorego się nie ládá iáko wybiegamy/ wszczęło. Ták nm złoto/ ták bogáctwá zásmákowáły/
Skrót tekstu: StarPopr
Strona: 142
Tytuł:
Poprawa niektórych obyczajów polskich potocznych
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
i wygody dżyało się aby nie pod Południe wyganiano, albo w pół odwieczerz ale od wschodu Słońca, i z Południa aż ku Zachodowi takowe się na paszach posilało bydło, a jak z pola przychodzą, aby im ciepło w koryta wzwyż pomienionej żywności wlewano. O Lekarstwie temu Bydłu Chlewnemu. W To koryto, gdzie im Młoto, Wywarzyny, albo pomyje leją. włożyć lisią albo psią suchą głowę, żeby zawsze w tym były naczyniu, z którego pic będą. Item. Drugie Remedium. Żelazo stare, albo stal zadrzewiała, aby także w tym naczyniu było, z którego to bydło pije, doświadczone dla tego bydła lekarstwo. Quantitas bydła,
y wygody dżiáło się áby nie pod Południe wygániáno, álbo w puł odwieczerz ále od wschodu Słońcá, y z Południá áż ku Zachodowi tákowe się ná paszách pośilało bydło, á iák z polá przychodzą, áby im ciepło w korytá wzwysz pomienioney żywności wlewano. O Lekárstwie temu Bydłu Chlewnemu. W To koryto, gdźie im Młoto, Wywárzyny, álbo pomyie leią. włożyć liśią álbo pśią suchą głowę, żeby záwsze w tym były naczyniu, z ktorego pic będą. Item. Drugie Remedium. Zelázo stáre, álbo stal zadrzewiáła, áby tákże w tym naczyniu było, z ktorego to bydło piie, doświádczone dla tego bydłá lekárstwo. Quantitas bydłá,
Skrót tekstu: HaurEk
Strona: 34
Tytuł:
OEkonomika ziemiańska
Autor:
Jakub Kazimierz Haur
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675