tu Chrystus pospolitsze afekty. Narodzi się czasem Coreczka, czasem pierworódna, miałaby być nie widana radość, bo też nie widany przed tym pierwszy gość, pyta P. Ociec, co tam P. Bóg dał? Odpowiedzą Córkę, aż on zwiesiwszy nos, jedzie w-pole ze psy, albo idzie do młocków do stodoły. A jak się jeszcze i po tym druga urodzi coreczka, toż się dopiero nie wygodzi Jego Mości, i sama P. Matka myśli, skądże będzie te posagi brać, i co miała być radość, smutek będzie: ale kiedy Syn pierworódny, to mu Pan rad, Matka radniejsza, mówi
tu Christus pospolitsze áffekty. Národźi się czásem Coreczká, czásem pierworodna, miáłáby bydź nie widána radość, bo też nie widány przed tym pierwszy gość, pyta P. Oćiec, co tám P. Bog dał? Odpowiedzą Corkę, áż on zwieśiwszy nos, iedźie w-pole ze psy, álbo idźie do młockow do stodoły. A iák się ieszcze i po tym druga urodźi coreczká, toż się dopiero nie wygodźi Iego Mośći, i samá P. Mátká myśli, zkądże będźie te posagi bráć, i co miáłá bydź rádość, smutek będźie: ále kiedy Syn pierworodny, to mu Pan rad, Mátká rádnieysza, mowi
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 92
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
kalumniatorka honoru naszego jest w dobrach JOKsięcia IMci, w folwarku wołczyńskim Krynkach. Nie neguje, że jest kalumniatorką, za czym powinna być przykładnie karana. Suplikuję tedy, aby publicznie karana była.
Produkowałem potem mojej familii dokumenta i sumariusz onych krótko spisanych. Wtem prymas Komorowski odezwał się i rzekł, że z domu Młocka była za Komorowskim, stryjem jego, potem poszła za Matuszewica, i pytał się mnie, jak nam bliski był ten Matuszewic. Odpowiedziałem, że Gregory Matuszewic, skarbnik miński, pradziad mój, miał trzech synów: Jana Matuszewica, cześnika mińskiego, z którego mój ociec, starosta stokliski, idzie, drugiego miał syna
kalumniatorka honoru naszego jest w dobrach JOKsięcia JMci, w folwarku wołczyńskim Krynkach. Nie neguje, że jest kalumniatorką, za czym powinna być przykładnie karana. Suplikuję tedy, aby publicznie karana była.
Produkowałem potem mojej familii dokumenta i sumariusz onych krótko spisanych. Wtem prymas Komorowski odezwał się i rzekł, że z domu Młocka była za Komorowskim, stryjem jego, potem poszła za Matuszewica, i pytał się mnie, jak nam bliski był ten Matuszewic. Odpowiedziałem, że Hrehory Matuszewic, skarbnik miński, pradziad mój, miał trzech synów: Jana Matuszewica, cześnika mińskiego, z którego mój ociec, starosta stokliski, idzie, drugiego miał syna
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 724
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
synów: Jana Matuszewica, cześnika mińskiego, z którego mój ociec, starosta stokliski, idzie, drugiego miał syna Aleksandra Matuszewica, podwojewodzego wołyńskiego, z którego między innymi synami, z których i teraz Antoni Matuszewic, cześnik mozyrski, żyje, szedł ten Jo-
zef Matuszewic, miecznik województwa bełżskiego, za którym z domu Młocka, primo voto Komorowska będąca, in secundo voto była, a trzeciego syna miał tenże Gregory Matuszewic, skarbnik miński, Krzysztofa, z którego szedł Joannes Herculanus Matuszewic, proboszcz generalny kanoników regularnych, którego mam z ojcem moim listowne korespondencje. A zatem ten Józef Matuszewic, miecznik bełżski, był mi stryjcem stryjecznym. Oddawał
synów: Jana Matuszewica, cześnika mińskiego, z którego mój ociec, starosta stokliski, idzie, drugiego miał syna Aleksandra Matuszewica, podwojewodzego wołyńskiego, z którego między innymi synami, z których i teraz Antoni Matuszewic, cześnik mozyrski, żyje, szedł ten Jó-
zef Matuszewic, miecznik województwa bełżskiego, za którym z domu Młocka, primo voto Komorowska będąca, in secundo voto była, a trzeciego syna miał tenże Hrehory Matuszewic, skarbnik miński, Krzysztofa, z którego szedł Joannes Herculanus Matuszewic, proboszcz generalny kanoników regularnych, którego mam z ojcem moim listowne korespondencje. A zatem ten Józef Matuszewic, miecznik bełżski, był mi stryjcem stryjecznym. Oddawał
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 725
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
tam z sypować nie wiane zboża, dobrze zamykać, póki się nie doczekasz wiatru. Przy młoceniu i wianiu, noszeniu do szpichlerza, być potrzeba dozorcy, osobliwie przy pszenicy, grochu, siemieniu, prosie, bo się często te zboża w cholewy, za pazuchę, w wkieszenie głębokie, jak sakwy, nie sumiennym młockom nasypią. Aby młocki tytiunu nie kurzyli na gumnie, surowo pod grzywnami, lub plagami zakazać; gdyż wielę gumien, miast, wsi, z tej racyj popaliło się. Nie ma być malowany Pan Administrator, co raz ma pojźrzeć na gumno, niespuszczając się na gumiennego, często nie rozeznanego, ligę mającego z chłopami
tam z sypować nie wiane zboża, dobrze zamykać, poki się nie doczekasz wiatru. Przy młoceniu y wianiu, noszeniu do szpichlerza, bydz potrzeba dozorcy, osobliwie przy pszenicy, grochu, siemieniu, prosie, bo się często te zboża w cholewy, za pazuchę, w wkieszenie głębokie, iak sakwy, nie sumiennym młockom nasypią. Aby młocki tytiunu nie kurzyli na gumnie, surowo pod grzywnami, lub plagami zakazać; gdyż wielę gumien, miast, wsi, z tey racyi popaliło się. Nie ma bydz malowany Pan Administrator, co raz ma poyźrźeć na gumno, niespuszczaiąc się na gumiennego, często nie rozeznanego, ligę maiącego z chłopami
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 407.
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
. Wróciwszy ten: „Mospanie, nie tylko zasiedli, Drudzy już i pijani, znać, że się najedli.” Idę tedy; we drzwiach mię zaleci gorzałka, Krzyk, hałas, choć dopiero obrali marszałka. Nie mówi nic, bo jękot, a co gorsza, ślepy Na oko, pierze kijem, jako młocek w cepy. Nie zbliżam się do stołu, diabeł mu niech wierzy; Może mnie urwać w głowę, jeśli źle wymierzy. Przebąknieli też słowo, to jako otręby; Miasto liter na papier lecą śliny z gęby. Toż, wychodząc z kościoła, bo się dzień już schyla: Sto głów kapusty, jedna
. Wróciwszy ten: „Mospanie, nie tylko zasiedli, Drudzy już i pijani, znać, że się najedli.” Idę tedy; we drzwiach mię zaleci gorzałka, Krzyk, hałas, choć dopiero obrali marszałka. Nie mówi nic, bo jękot, a co gorsza, ślepy Na oko, pierze kijem, jako młocek w cepy. Nie zbliżam się do stołu, diabeł mu niech wierzy; Może mnie urwać w głowę, jeśli źle wymierzy. Przebąknieli też słowo, to jako otręby; Miasto liter na papier lecą śliny z gęby. Toż, wychodząc z kościoła, bo się dzień już schyla: Sto głów kapusty, jedna
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 597
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Że co miał Pana Boga chwalić, człeka chwalił. Szkoda by, księże, z Piotrem z Chrystusowej łódki Wyskakować, czego nas nauczył tekst krótki, Niepotrzebnym konceptem swojej głowy, bo w niej Z inszymi apostoły do brzegu warowniej. Śmieciami nasze herby, hańbą świecka sława, Brednia w niebie szlachectwo i jego Sreniawa. Lada młocek, ba, lada posiędzie go gnojek. Na cóż z balsamem gówno w jeden mieszać słojek? Dość zbytku na pogrzebach, gdzie ludzi nie ćwiczą Z przykładu umarłego, ale herby liczą. Dość ma świat swojej buty, na cóż ją podniecać? Ganić, gasić ją kościół winien, nie przyświecać. 169 (N)
Że co miał Pana Boga chwalić, człeka chwalił. Szkoda by, księże, z Piotrem z Chrystusowej łódki Wyskakować, czego nas nauczył tekst krótki, Niepotrzebnym konceptem swojej głowy, bo w niej Z inszymi apostoły do brzegu warowniej. Śmieciami nasze herby, hańbą świecka sława, Brednia w niebie szlachectwo i jego Sreniawa. Leda młocek, ba, leda posiędzie go gnojek. Na cóż z balsamem gówno w jeden mieszać słojek? Dość zbytku na pogrzebach, gdzie ludzi nie ćwiczą Z przykładu umarłego, ale herby liczą. Dość ma świat swojej buty, na cóż ją podniecać? Ganić, gasić ją kościół winien, nie przyświecać. 169 (N)
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 618
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
bawełna rodzi, a gdy się dostoi, Z suchych główek skorupkę na kawałki dwoi. Zboże jak my sprzątają, lecz na tejże roli Zaraz je kruszą, gdy im pogoda pozwoli. Nie młócą go cepami, ale spore stoły, Krzemieniami nabite, ciągną sprzągłe woły Lubo konie po snopkach usłanych dokoła. Tak je ten młocek skruszy, nie spociwszy czoła, Bo sam na stole siedzi, a pod nim krzemienie Na miazgę kruszą słomę, jedno ma baczenie Na to: żeby poganiał i bydlęta żeby Zboża nie poszpeciły z przypadłej potrzeby. Na co już pogotowiu szaflik i łopatę
Ma, by tę bydląt na bok wymiatał prywatę. Kiedy już wszystko skruszy
bawełna rodzi, a gdy się dostoi, Z suchych główek skorupkę na kawałki dwoi. Zboże jak my sprzątają, lecz na tejże roli Zaraz je kruszą, gdy im pogoda pozwoli. Nie młócą go cepami, ale spore stoły, Krzemieniami nabite, ciągną sprzągłe woły Lubo konie po snopkach usłanych dokoła. Tak je ten młocek skruszy, nie spociwszy czoła, Bo sam na stole siedzi, a pod nim krzemienie Na miazgę kruszą słomę, jedno ma baczenie Na to: żeby poganiał i bydlęta żeby Zboża nie poszpeciły z przypadłej potrzeby. Na co już pogotowiu szaflik i łopatę
Ma, by tę bydląt na bok wymiatał prywatę. Kiedy już wszystko skruszy
Skrót tekstu: GośPosBar_II
Strona: 461
Tytuł:
Poselstwo wielkie Stanisława Chomentowskiego...
Autor:
Franciszek Gościecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
we trzechset szabel Tysięcy musiał pierzchać; spadł Nimrod z swej Babel; Spadł z człowieczej natury Nabuchodonozor I ten, co Boga bluźnił, trawę łapał ozor. Spadły mury wysokie, które samem spycha Echem trąby Jozue, wielkiego Jerycha. Spadł wysoki Madian, kiedy garścią ludzi Gedeon go oświeci i ze snu obudzi, A on młocek wczorajszy — cud nie wysłowiony! Monarchom z głów dostojnych zdejmował korony. Padł Holofern Judycie, Sisara Jaheli, Bohatyr mdłej niewieście i szabla kądzieli. Grzechy nasze, o Panie!, za którymi w tropy Na pierwszy świat chodziły ognie i potopy, Dziś nie w wodzie (dla tęcze), nie w ogniu z Gomorą
we trzechset szabel Tysięcy musiał pierzchać; spadł Nimrod z swej Babel; Spadł z człowieczej natury Nabuchodonozor I ten, co Boga bluźnił, trawę łapał ozor. Spadły mury wysokie, które samem spycha Echem trąby Jozue, wielkiego Jerycha. Spadł wysoki Madyan, kiedy garścią ludzi Gedeon go oświeci i ze snu obudzi, A on młocek wczorajszy — cud nie wysłowiony! Monarchom z głów dostojnych zdejmował korony. Padł Holofern Judycie, Sisara Jaheli, Bohatyr mdłej niewieście i szabla kądzieli. Grzechy nasze, o Panie!, za którymi w tropy Na pierwszy świat chodziły ognie i potopy, Dziś nie w wodzie (dla tęcze), nie w ogniu z Gomorą
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 4
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
, ogrodnicy w nich mieszkają zamkowi. Powinność ich od Wielkiejnocy do ś. Michała jednym robić, co im każą: płoty grodzą, dachy naprawują, we żniwa na szychtę, do piwa robienia cały rok kolejno chodzą, kominy w folwarku fyjewskim wycierają, od ś. Marcina straż nocną odprawują, kolejno w folwarku na wy młocek młócą — biorą jedenasty korzec, mają przysiewku na folwarku pańskim; żyta wydzielą im ozimków 20, gdy krótkie staje, gdy długie staje, ozimków 15; roli na folwarku dają im do grochu wiertla i siemienia wiertla.
D. Zaprawni na Podzamczu Sławetny Antoni Korzeniewski za prawem Ill. Kretkowski die 30 aprilis anno 1727 do
, ogrodnicy w nich mieszkają zamkowi. Powinność ich od Wielkiejnocy do ś. Michała jednym robić, co im każą: płoty grodzą, dachy naprawują, we żniwa na szychtę, do piwa robienia cały rok kolejno chodzą, kominy w folwarku fyiewskim wycierają, od ś. Marcina straż nocną odprawują, kolejno w folwarku na wy młocek młócą — biorą jedenasty korzec, mają przysiewku na folwarku pańskim; żyta wydzielą im ozimków 20, gdy krótkie staje, gdy długie staje, ozimków 15; roli na folwarku dają im do grochu wiertla i siemienia wiertla.
D. Zaprawni na Podzamczu Sławetny Antoni Korzeniewski za prawem Ill. Kretkowski die 30 aprilis anno 1727 do
Skrót tekstu: InwChełm
Strona: 137
Tytuł:
Inwentarze dóbr biskupstwa chełmińskiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1723 a 1747
Data wydania (nie wcześniej niż):
1723
Data wydania (nie później niż):
1747
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ryszard Mienicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Toruń
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1956
. imieniem K. I. M. pozwolił. 11. Pan Przemyski odszedszy od rozumu/ potym umarł. 27. Ich M pp. Senatorowie posły od Rycerstwa tamtego prywatim odprawili: obiecali im ludzi na pomoc posłać/ przy których i ta moskwa miała iść/ która do Króla przystała. Tegoż dnia pan Andrzej Młocki pułkownik stamtego wojska/ do K. I. m przyjechał/ musiał ustapić z Borowska/ bo go 200. moskwy Szujskiego podkopami mało nie doszło/ dał im bitwę/ lecz dla śniegów musiał ustąpić ku Możajsku pułk z ostawiwszy/ od Króla I. M. wdzięcznie przyjęty i udarowany koniem i 1000 złotych. 28.
. imieniem K. I. M. pozwolił. 11. Pan Przemyski odszedszy od rozumu/ potym vmárł. 27. Ich M pp. Senatorowie posły od Rycerstwá támtego priwatim odpráwili: obiecáli im ludźi ná pomoc posłáć/ przy ktorych y tá moskwá miáłá iśdź/ ktora do Krolá przystáła. Tegoż dniá pan Andrzey Młocki pułkownik ztámtego woyská/ do K. I. m przyiechał/ muśiał vstapić z Borowská/ bo go 200. moskwy Szuyskiego podkopámi máło nie doszło/ dał im bitwę/ lecz dla śniegow muśiał vstąpić ku Możáysku pułk z ostáwiwszy/ od Krolá I. M. wdźięcznie przyięty y vdárowány koniem y 1000 złotych. 28.
Skrót tekstu: BielDiar
Strona: Cv
Tytuł:
Diariusz wiadomości od wyjazdu króla z Wilna do Smoleńska
Autor:
Samuel Bielski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610