. w-polu każąc około ośmdziesiąt tysięcy ludzi. Nawrócił ich różnemi Kazaniami około sto tysięcy; Pięć tysięcy żydów: Ośm tysięcy Saracenów. Było to czasu swego o nim mniemanie że po czasiech Apostołskich, nie było mu Kaznodzieje równego. Panie zarodź w-nas następnikąch jego, ducha Kaznodziejskiego! Każąc w-Lombardyj ujrzał tam jeszcze młodziuchnego Z. Bernardyna, i przepowiedział. Jest tu między wami jeden, który wstąpi do Zakonu Świętego Franciszka, będzie wielkim Kaznodzieją, zostawuję mu Włoską ziemię, sam się do Hiszpanij i Francyj udam, a chociem ja starszy, wprzód on od Kościoła Rzymskiego uczczony będzie. Co się i spełniło, bo wprzód był Z.
. w-polu każąc około ośmdźiesiąt tyśięcy ludźi. Náwroćił ich rożnemi Kazániámi około sto tyśięcy; Pięć tyśięcy zydow: Ośm tyśięcy Sárácenow. Było to czásu swego o nim mniemánie że po czásiech Apostolskich, nie było mu Káznodźieie rownego. Pánie zárodź w-nas nástępnikąch iego, duchá Káznodźieyskiego! Każąc w-Lombárdyi vyrzał tám ieszcze młodźiuchnego S. Bernárdyná, i przepowiedźiał. Iest tu między wámi ieden, ktory wstąpi do Zakonu Swiętego Fráńćiszká, będźie wielkim Káznodźieią, zostáwuię mu Włoską źiemię, sam się do Hiszpániy i Fráncyi vdam, á choćiem ia stárszy, wprzod on od Kośćiołá Rzymskiego vczczony będźie. Co się i zpełniło, bo wprzod był S.
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 22
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
przez parkany, kiedy się stado albo swawolna stanowiła czeladka, aż też i sama na ponęty owe dała się sromotnej okazji na wędę, cnoty i wstydu pozbyła albo sama siebie w kradzież lada nierównej osobie pozwoliła. Nie stąd, nie tak i nie tędy, miłe panie matki, do doskonałości życia i pociechy swojej prowadzić macie młodziuchne córeczek lata. Ma z siebie dosyć pochopu do złego natura ludzka, a osobliwie białogłowska, nie pozwalać jej, hamulcu i wstrętu potrzeba. Pokaże sam czas i żyła, kiedy klin w drzewo wsadzić najlepiej, poda się samo po miazdze swojej do darcia łyko, nauczy rok szesnasty albo dalszy, czego panience do odmiany
przez parkany, kiedy się stado albo swawolna stanowiła czeladka, aż też i sama na ponęty owe dała się sromotnej okazyjej na wędę, cnoty i wstydu pozbyła albo sama siebie w kradzież lada nierównej osobie pozwoliła. Nie stąd, nie tak i nie tędy, miłe panie matki, do doskonałości życia i pociechy swojej prowadzić macie młodziuchne córeczek lata. Ma z siebie dosyć pochopu do złego natura ludzka, a osobliwie białogłowska, nie pozwalać jej, hamulcu i wstrętu potrzeba. Pokaże sam czas i żyła, kiedy klin w drzewo wsadzić najlepiej, poda się samo po miazdze swojej do darcia łyko, nauczy rok szesnasty albo dalszy, czego panience do odmiany
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 213
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
swemu pokojowi/ a onać stanie za uprzykrzony warczący nad głową ekscytarz. Albo tybyś chciał dług wypłacać natury/ a onej się przykrzy. Skądże to mówię? stąd/ że nie bierzecie miary. Z stanu/ z lat swoich/ i ubodzy z wyniosłych Domów Zony albo znacznej Familii/ sami zsknerowatego ćwiczenia bierzcie/ starzy młodziuchne/ młodzi zaś stare pojmujecie/ stąd potym niesnaki. Różnie tedy w tym błądzicie. Jeden tylko gładkości upatruje samej/ a o obyczaje/ i co też z nią weźmie nie pyta. A ono dobrze Francuz mówi. Gładkość bez dobroci/ za nić nie stoi/ jeszcze co gorsza. Ze zwyczajnie przy gładkości, Pełne
swemu pokoiowi/ á onáć stánie zá uprzykrzony wárczący nád głową excytarz. Albo tybyś chćiał dług wypłacáć nátury/ á oney się przykrzy. Zkądże to mowię? ztąd/ że nie bierzećie miáry. Z stanu/ z lat swoich/ y vbodzy z wyniosłych Domow Zony álbo znáczney Fámiliey/ sami zsknerowátego ćwiczenia bierzćie/ stárzy młodźiuchne/ młodźi záś stáre poymuiećie/ ztąd potym niesnáki. Rożnie tedy w tym błądźićie. Ieden tylko gładkośći upátruie sámey/ a o obyczáie/ y co tesz z nią weźmie nie pyta. A ono dobrze Fráncuz mowi. Głádkość bez dobroći/ zá nić nie stoi/ ieszcze co gorsza. Ze zwyczaynie przy głádkośći, Pełne
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 70
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
uspokoiła. Nie postały jako żywy przedtym na świecie te dziwy: oto Boga sen zejmuje – ten śpi, który zawsze czuje. 10
. UPOMINKI DZIECIĘCIU, PANU JEZUSOWI I. KOSZULECZKA BAWEŁNIANA
Corpusculo, Iesu, Tuo, tam cereo
Na członeczki, Jezu mój, Twoje tak bieluchne, tak rozkoszne, subtelne i na tak młodziuchne nie godzi się koszulki z pospolitej przędze wdziewać, jeszcze będzie-ż w czas do cierpienia nędze. Trzeba, żebyć członeczków Twych nie uciskała, a subtelnego ciałka czym nie urażała. Przetoż co z najprzedniejszej bisiorowej wełny darujęć koszuleczkę, z namiększej bawełny. Racz ją wziąć, Matko święta, a Synaczka swego mym upominkiem małym
uspokoiła. Nie postały jako żywy przedtym na świecie te dziwy: oto Boga sen zejmuje – ten śpi, który zawsze czuje. 10
. UPOMINKI DZIECIĘCIU, PANU JEZUSOWI I. KOSZULECZKA BAWEŁNIANA
Corpusculo, Iesu, Tuo, tam cereo
Na członeczki, Jezu mój, Twoje tak bieluchne, tak rozkoszne, subtelne i na tak młodziuchne nie godzi się koszulki z pospolitej przędze wdziewać, jeszcze będzie-ż w czas do cierpienia nędze. Trzeba, żebyć członeczków Twych nie uciskała, a subtelnego ciałka czym nie urażała. Przetoż co z najprzedniejszej bisiorowej wełny darujęć koszuleczkę, z namiększej bawełny. Racz ją wziąć, Matko święta, a Synaczka swego mym upominkiem małym
Skrót tekstu: GrochWirydarz
Strona: 60
Tytuł:
Wirydarz abo kwiatki rymów duchownych o Dziecięciu Panu Jezusie
Autor:
Stanisław Grochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Justyna Dąbkowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
przątać będę skronie. DZIEWOSŁĄB
Owoż ja, Hymen, do was, wdzięczni Oblubieńcy, Przychodzę na biesiadę; Panny i Młodzieńcy, Nie rozrywajcie moim dobrej myśli przyściem! Na tom skronie obtoczył wawrzynowym liściem, Że nigdy krotochwili wesołej nie psuję, Owszem, w małżeńskich godach chętnie ulubuję.
On ci ja jest bożeczek młodziuchny, pieszczony, Syn idalijskiej matki, wnuk krasnej Dyjony,
Przyrodny Kupidynów, nie Kupido przecie, Aby ludzie samopas nie żyli na świecie, Żeby ziemskie nie stały pustyniami kraje, Mężom nieunoszonym płodne żony raję. Panienkom sromieźliwym panicze ochotne Sposabiam w towarzystwo często dożywotne. Stąd mię starzy ojcowie nazywali sprawcą Małżeńskiego przymierza,
przątać będę skronie. DZIEWOSŁĄB
Owoż ja, Hymen, do was, wdzięczni Oblubieńcy, Przychodzę na biesiadę; Panny i Młodzieńcy, Nie rozrywajcie moim dobrej myśli przyściem! Na tom skronie obtoczył wawrzynowym liściem, Że nigdy krotochwili wesołej nie psuję, Owszem, w małżeńskich godach chętnie ulubuję.
On ci ja jest bożeczek młodziuchny, pieszczony, Syn idalijskiej matki, wnuk krasnej Dyjony,
Przyrodny Kupidynów, nie Kupido przecie, Aby ludzie samopas nie żyli na świecie, Żeby ziemskie nie stały pustyniami kraje, Mężom nieunoszonym płodne żony raję. Panienkom sromieźliwym panicze ochotne Sposabiam w towarzystwo często dożywotne. Stąd mię starzy ojcowie nazywali sprawcą Małżeńskiego przymierza,
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 6
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
nie Kupido przecie, Aby ludzie samopas nie żyli na świecie, Żeby ziemskie nie stały pustyniami kraje, Mężom nieunoszonym płodne żony raję. Panienkom sromieźliwym panicze ochotne Sposabiam w towarzystwo często dożywotne. Stąd mię starzy ojcowie nazywali sprawcą Małżeńskiego przymierza, abo ślubodawcą. Nie dziwujcie, że jestem na postaci młody, Anim statkiem osypał młodziuchnej jagody; Jeszczem ja świata tego dziecinne pieluchy Z pierwocinami oddał matce złotoruchy. Nadto, gdy pokolenia następne rozpładzam I sam coraz młodnieję, coraz się odradzam. Jako winna macica płód swój wielomnogi Przez każdoroczne zwykła rozkrzewiać połogi, Z której na miejsce macior młódź wynika nowa, Tak też nienaganione one Boskie słowa:
„Rozrastajcie
nie Kupido przecie, Aby ludzie samopas nie żyli na świecie, Żeby ziemskie nie stały pustyniami kraje, Mężom nieunoszonym płodne żony raję. Panienkom sromieźliwym panicze ochotne Sposabiam w towarzystwo często dożywotne. Stąd mię starzy ojcowie nazywali sprawcą Małżeńskiego przymierza, abo ślubodawcą. Nie dziwujcie, że jestem na postaci młody, Anim statkiem osypał młodziuchnej jagody; Jeszczem ja świata tego dziecinne pieluchy Z pierwocinami oddał matce złotoruchy. Nadto, gdy pokolenia następne rozpładzam I sam coraz młodnieję, coraz się odradzam. Jako winna macica płód swój wielomnogi Przez każdoroczne zwykła rozkrzewiać połogi, Z której na miejsce macior młódź wynika nowa, Tak też nienaganione one Boskie słowa:
„Rozrastajcie
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 7
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
. – „Prawda, Febie, z twojej kusze Nieme bestyje martwej pozbywają dusze; Mój zasię bełt z pieszczonych wypuszczony rogów Przejmie ciebie i twoich przechwalonych bogów.” To rzekszy z lampsackiego pałacu cięciwą Wrzuciłem mu do piersi strzałę zapalczywą, A drugą, która niechęć i nienawiść czyni, Utopiłem w penejskiej młodziuchnej kniehyni.
Pierwsza była arabskim powleczona złotem, Ta zasię przytępiona ołowianym grotem, Przetoż Apollo całym sercem ku niej pała, Nimfa zaś, obowiązków małżeńskich niedbała, Woli jelenie śledzić po kniejach nieludnych, Zaniechawszy urody i zalotów trudnych. Tytan, co na nią wejźrzy, z miłości umiera, Jako ogień chrust suchy i
. – „Prawda, Febie, z twojej kusze Nieme bestyje martwej pozbywają dusze; Mój zasię bełt z pieszczonych wypuszczony rogów Przejmie ciebie i twoich przechwalonych bogów.” To rzekszy z lampsackiego pałacu cięciwą Wrzuciłem mu do piersi strzałę zapalczywą, A drugą, która niechęć i nienawiść czyni, Utopiłem w penejskiej młodziuchnej kniehyni.
Pierwsza była arabskim powleczona złotem, Ta zasię przytępiona ołowianym grotem, Przetoż Apollo całym sercem ku niej pała, Nimfa zaś, obowiązków małżeńskich niedbała, Woli jelenie śledzić po kniejach nieludnych, Zaniechawszy urody i zalotów trudnych. Tytan, co na nię wejźrzy, z miłości umiera, Jako ogień chrust suchy i
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 13
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
tysiąc lat smaczniejszego pokazać obroku.
Chociażby przeszłe lata złożyły do kupy Nacelniejszych białychgłów urodziwe łupy, Choćby się co dzień ikrząc silił świat czworaki, Nie miał przedtem i potem nie będzie miał taki.
Znać, że bożków pogańskich nie było na świecie, Bowiem kiedyby byli, jak Homerus plecie, Wierzę, że by w młodziuchnych nimfach nie kochali, Aleby na tę lubą dziecinę czekali.
Przetoż jeszczem nie słyszał, żeby który drugi Miłośnik wziął nagrodę słuszną za posługi; Jam najpierwszy Cyprydy tak łaskawej użył, Więcej od niej powziąwszy, niżelim zasłużył. DWUDZIESTY CZWARTY: HANIEL
Czemu narzekają smutno moje strony, Czemu żałobliwie kwili flet pieszczony
tysiąc lat smaczniejszego pokazać obroku.
Chociażby przeszłe lata złożyły do kupy Nacelniejszych białychgłów urodziwe łupy, Choćby się co dzień ikrząc silił świat czworaki, Nie miał przedtem i potem nie będzie miał taki.
Znać, że bożków pogańskich nie było na świecie, Bowiem kiedyby byli, jak Homerus plecie, Wierzę, że by w młodziuchnych nimfach nie kochali, Aleby na tę lubą dziecinę czekali.
Przetoż jeszczem nie słyszał, żeby który drugi Miłośnik wziął nagrodę słuszną za posługi; Jam najpierwszy Cyprydy tak łaskawej użył, Więcej od niej powziąwszy, niżelim zasłużył. DWUDZIESTY CZWARTY: HANIEL
Czemu narzekają smutno moje strony, Czemu żałobliwie kwili flet pieszczony
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 88
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
Nie są robotą królowej z Ankony; Także jarzęcym woskiem knoty zlane Nie topi ogień z Pafu przyniesiony, Ale ozdoba wszytka tej łożnice Jest Pańskim dziełem niebieskiej prawice.
Oto idalska bogini ją mija, Miasto niej Miłość z Empiru przychodzi, Przed nią Cypryjczyk chybkie skrzydła zwija I łuk serdeczny na stronę odwodzi, Do niej z Fortuną młodziuchna Gracja Tysiąc rozkoszy za rękę przywodzi, A gwiazdy, świetne rozpaliwszy lice, Płomień na ślubne z oczu miecą świce.
Ponieważ tedy nieba wam przychylne Do tego stanu, który Bóg ustawił, Te miejcie wróżki ode mnie niemylne, Że was do końca będzie błogosławił
On sam nad wami oko mając pilne: Pomnoży łask swych,
Nie są robotą królowej z Ankony; Także jarzęcym woskiem knoty zlane Nie topi ogień z Pafu przyniesiony, Ale ozdoba wszytka tej łożnice Jest Pańskim dziełem niebieskiej prawice.
Oto idalska bogini ją mija, Miasto niej Miłość z Empiru przychodzi, Przed nią Cypryjczyk chybkie skrzydła zwija I łuk serdeczny na stronę odwodzi, Do niej z Fortuną młodziuchna Gracyja Tysiąc rozkoszy za rękę przywodzi, A gwiazdy, świetne rozpaliwszy lice, Płomień na ślubne z oczu miecą świce.
Ponieważ tedy nieba wam przychylne Do tego stanu, który Bóg ustawił, Te miejcie wróżki ode mnie niemylne, Że was do końca będzie błogosławił
On sam nad wami oko mając pilne: Pomnoży łask swych,
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 130
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
chciała córki swe być chętne widziała/ do rzeki jednej w drodze przyszły/ tam zmyśliły/ żeby na potrzebę jedź chciały/ i troszkę dla uczciwości od straży odeszły/ otoczywszy pilnie szaty około siebie/ w prędkąj głęboką rzekę wskoczyły. Lecz też i drugie dwie pannie na wszem osobliwe siostry. rodu szlacheckiego/ żywota przedziwnego/ młodziuchne i barzo śliczne na ciele/ a na duszy śliczniejsze/ przybrane więcej obyczajmi/ niżli klejnotami/ nie mogąc tego strzymać/ aby miały być panieństwo ich zgwałcone/ w morze z okrętu wskoczyły. Eusebios lib: 8. cap: 18.Patrz też w Tytułe Cudzołoztwo/ Przykład 2. Obacz/ iż nie ma żaden
chćiáłá corki swe bydź chętne widźiáłá/ do rzeki iedney w drodze przyszły/ tám zmyśliły/ żeby ná potrzebę iedź chćiáły/ y troszkę dla vczćiwośći od straży odeszły/ otoczywszy pilnie száty około siebie/ w prędkąy głęboką rzekę wskoczyły. Lecz też y drugie dwie pánnie na wszem osobliwe śiostry. rodu szlácheckiego/ żywotá przedźiwnego/ młodziuchne y bárzo ślicżne ná ćiele/ á ná duszy ślicznieysze/ przybrane więcey obyczáymi/ niżli kleynotámi/ nie mogąc tego strzymáć/ áby miáły bydź pánieństwo ich zgwałcone/ w morze z okrętu wskoczyły. Eusebios lib: 8. cap: 18.Pátrz też w Tytule Cudzołoztwo/ Przykład 2. Obacz/ iż nie ma żaden
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 195
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612