pewien, że ucho urwało. Ściągnę do niego, ale i one cało. Całe zostało, lecz bardzo bolało, Gdyż od kamieni w puls mi się dostało. Ręką posiągnąć po swej twarzy raczę, Ale pełną garść krwi swojej obaczę, Znowu się ręką po swej twarzy głaszczę, Ale się pełno krwi z mej twarzy maszczę. Potem rozumiał, iż wszystka twarz cała Tylko kamieńmi stłuczona została. Krzyknę na swych: „Nic to, nie bójcie się! Lecz od innych kul wy sami strzeżcie się!” Zbiegli się ku mnie, zdrowia winszowali. Stłuczone razy wnet opatrywali. Po opatrzeniu szedł w skok do kościoła Dziękować Bogu za tę łaskę
pewien, że ucho urwało. Ściągnę do niego, ale i one cało. Całe zostało, lecz bardzo bolało, Gdyż od kamieni w puls mi się dostało. Ręką posiągnąć po swej twarzy raczę, Ale pełną garść krwi swojej obaczę, Znowu się ręką po swej twarzy głaszczę, Ale się pełno krwi z mej twarzy maszczę. Potem rozumiał, iż wszystka twarz cała Tylko kamieńmi stłuczona została. Krzyknę na swych: „Nic to, nie bójcie się! Lecz od innych kul wy sami strzeżcie się!” Zbiegli się ku mnie, zdrowia winszowali. Stłuczone razy wnet opatrywali. Po opatrzeniu szedł w skok do kościoła Dziękować Bogu za tę łaskę
Skrót tekstu: MakSRelBar_II
Strona: 183
Tytuł:
Relacja Kamieńca wziętego przez Turków w roku 1672 ...
Autor:
Stanisław Makowiecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
! trudno Boskie zzuć wyroki! Bóg, co chce, czyni! próżno świat szeroki Zdrowiem ma władać! darmo ziółka swoje Soki i drogie puszczają napoje. Gdy Bóg koniecznie każe umrzeć komu, Nic nie pomogą i apteki w domu. O! i ty, ciotko, próżno serdecznemi Wódkami lejesz, darmo i wdzięcznemi Alkiermesami maścisz siostrzenice! Już, już twarz niemi i bystre źrzenice Jakoś tępieją, żywa krew odchodzi, Tylko co martwa śmierć po kościach chodzi. Atoli jednak trochę roztrzeźwiła Niebogę ciotka, iż jakby ożyła Z owej swej mgłości i, lubo piersiami Barzo robiła, spojrzawszy oczami Na męża — stękać żałośnie poczęła, A ciężko razów kilkoro westchnęła
! trudno Boskie zzuć wyroki! Bóg, co chce, czyni! próżno świat szyroki Zdrowiem ma władać! darmo ziółka swoje Soki i drogie puszczają napoje. Gdy Bóg koniecznie każe umrzeć komu, Nic nie pomogą i apteki w domu. O! i ty, ciotko, próżno serdecznemi Wódkami lejesz, darmo i wdzięcznemi Alkiermesami maścisz siestrzenice! Już, już twarz niemi i bystre źrzenice Jakoś tępieją, żywa krew odchodzi, Tylko co martwa śmierć po kościach chodzi. Atoli jednak trochę roztrzeźwiła Niebogę ciotka, iż jakby ożyła Z owej swej mgłości i, lubo piersiami Barzo robiła, spojrzawszy oczami Na męża — stękać żałośnie poczęła, A ciężko razów kilkoro westchnęła
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 153
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Nowego Szlachcica.
Mówisz Król mi Szlachetwo konferował; toty Szlachectwo twe od Króla/ masz/ a nie od Cnoty Fraszek. Sąsiad.
Sąsiad słówko/ ja niewiem/ jak się ma wykładać/ Chyba ze sam bez drugich/ zwykł w swym domu siadać. Perfumy.
GAch/ Doktor/ Prałat/ Dama/ swoje maszczą dłonie/ Tylko aby Sabejskie od nich czuto Wonie Skąd ten zapach? To wszytkim niech niebędzie tajno/ Uryna Rysia/ Ptaszy gnoi/ i Szczurze łajno. O Coenipetach.
PRzyjaciel ów stołowy/ a zwłaszcza u Dworu/ Tej co pies jest własności/ i tegoż Humoru/ Tylko patrzy a wietrzy/ gdzie zażyć
Noẃego Szláchćicá.
MOwisz Krol mi Szláchetwo konferował; toty Szláchectwo twe od Krolá/ masz/ á nie od Cnoty Frászek. Samśiad.
SAmśiad słowko/ ia niewiem/ iák sie ma wykładác/ Chybá ze sąm bez drugich/ zwykł w swym domu śiadáć. Perfumy.
GAch/ Doktor/ Práłat/ Dámá/ swoie mászczą dłonie/ Tylko áby Sábeyskie od nich czuto Wonie Skąd ten zápách? To wszytkim niech niebędźie táyno/ Vryná Ryśiá/ Ptászy gnoi/ y Sczurze łáyno. O Coenipetách.
PRzyiaćiel ow stołowy/ á zwłasczá v Dworu/ Tey co pies iest własnośći/ y tegosz Humoru/ Tylko pátrzy á wietrzy/ gdźie záżyć
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 12
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Panienka, to ją zaraz zaprzedają do Dworu, albo Mogolskiego albo Tureckiego, dla czego Rodzice obawiając się zaprzedania, zaraz z dzieciństwa Panienki oddają do Klasztoru, gdzie mają największą chęć do nauki i przez całe życie czasem się zostają w Klasztorze nabrawszy chęci. Kiedy zaś dopędzają pewnych lat, mają pozwolenie tak krcić, jako i maścić świętemi olejami tak jak Biskupi. Sprawiedliwość w Georgii odprawuje się przez Chrześcijany, żaden Mahometan ani Król sam wdawać się nie może w sądy; kiedy złodzieja złapają, to go uwalniają z tą kondycją, żeby 7. razy więcej zapłacił to, co ukradł, dwie części idzie na tego, komu ukradł, jedna sądowi,
Pánienká, to ią záraz záprzedáią do Dworu, álbo Mogolskiego álbo Tureckiego, dla czego Rodzice obáwiáiąc się záprzedánia, záraz z dzieciństwá Pánienki oddáią do Klásztoru, gdzie máią naywiększą chęć do náuki y przez cáłe życie czásem się zostáią w Klásztorze nábráwszy chęci. Kiedy záś dopędzáią pewnych lát, máią pozwolenie ták krcić, iáko y máscić swiętemi oleiámi ták iák Biskupi. Spráwiedliwość w Georgii odpráwuie się przez Chrzesciány, żaden Máchometán áni Krol sam wdáwáć się nie może w sądy; kiedy złodzieiá złápáią, to go uwalniáią z tą kondycyą, żeby 7. rázy więcey zápłácił to, co ukradł, dwie części idzie ná tego, komu ukradł, iedná sądowi,
Skrót tekstu: ŁubŚwiat
Strona: 556
Tytuł:
Świat we wszystkich swoich częściach
Autor:
Władysław Aleksander Łubieński
Drukarnia:
Wrocławska Akademia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wrocław
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1740
Data wydania (nie później niż):
1740
bez szkody. Lecz to mniejsza: będą li kołacze z rozynki, Myśmy dawno już chcieli oddać upominki.
Ale pani nie chce brać pereł ani złota, Gniewa się, pewnie się jej nie zda twa robota. Ba, nie żart, panie młody, sieczki przyniesiono, Jest i kołacz, ale go nie bardzo maszczono.
Pani, bierz z łaską to, coć mąż przez mię oddaje, Złoto dobre, choć panu siły niedostaje. Cukier słodki, co mówisz? Gdzie gańba mężowi, Tam i cukier zrówna się — mówią — piołunowi.
bez szkody. Lecz to mniejsza: będą li kołacze z rozynki, Myśmy dawno już chcieli oddać upominki.
Ale pani nie chce brać pereł ani złota, Gniewa się, pewnie się jej nie zda twa robota. Ba, nie żart, panie młody, sieczki przyniesiono, Jest i kołacz, ale go nie bardzo maszczono.
Pani, bierz z łaską to, coć mąż przez mię oddaje, Złoto dobre, choć panu siły niedostaje. Cukier słodki, co mówisz? Gdzie gańba mężowi, Tam i cukier zrówna się — mówią — piołunowi.
Skrót tekstu: KarmWesBar_I
Strona: 221
Tytuł:
Wesele towarzyskie
Autor:
Olbrycht Karmanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1632
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
się tyż w mej wyiścić obietnicy, ile że broń u ludzi mych jest nie śmiertelna. 8. Przysłany pan Gincyt komisarz ś. p. IWYM pana Sołohuba wojewody brzyskiego litewskiego od synów dnia 5. eiusdem odebrał ode mnie asekuracją na prowizją im winną i odjechał. 9. IM Pan Wolski kawaler Złotego Krzyża, nie maści, chcący krucjatę podnosić przeciwko poganom, dziś mię pożegnał, ku Warszawie tendens. 10. i 11. Nic tak dalece znacznego krom przybyłej z ni z czym za dezerterami pogoni. 12. Szlachcic spod Lublina połpawszy czterych od infanterii die 3 eiusdem zbiegłych, strzelbę, i wszystko u nich zabrawszy, tu już prowadząc jednego
się tyż w mej wyiścić obietnicy, ile że broń u ludzi mych jest nie śmiertelna. 8. Przysłany pan Gincyt komisarz ś. p. JWJM pana Sołohuba wojewody brzyskiego litewskiego od synów dnia 5. eiusdem odebrał ode mnie asekuracją na prowizją im winną i odjechał. 9. JM Pan Wolski kawaler Złotego Krzyża, nie maści, chcący krucjatę podnosić przeciwko poganom, dziś mię pożegnał, ku Warszawie tendens. 10. i 11. Nic tak dalece znacznego krom przybyłej z ni z czym za dezerterami pogoni. 12. Szlachcic spod Lublina połpawszy cztyrych od infanterii die 3 eiusdem zbiegłych, strzelbę, i wszystko u nich zabrawszy, tu już prowadząc jednego
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 76
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
Go pohaniec po boku pokaże oku.
Aż Go Golgocie przysądzi Gabbata, gdzie idąc z krzyżem, przywre na Nim szata,
na którym ręce przebije i nogi grot Mu, ach, srogi.
Skąd podniesiony od ziemie On gwałtem, robaka z miedzi ulanego kształtem, doda, kto żądłem pojźrzy nań zraniony, maści rumionej.
Tamże za własne prosząc Ojca katy, daruje za żal zbójcy raj bogaty, uczniowi Matkę i w ostatniej dobie miłemu sobie.
Niemniej na samym gorzkiej śmierci progu bolesną mękę przełoży On Bogu, gdy pragnącemu poda rzymski poczet z izopem ocet.
Kres w tym wszystkiemu skoro już opowie, niżli położy drogie za świat
Go pohaniec po boku pokaże oku.
Aż Go Golgocie przysądzi Gabbata, gdzie idąc z krzyżem, przywre na Nim szata,
na którym ręce przebije i nogi grot Mu, ach, srogi.
Skąd podniesiony od ziemie On gwałtem, robaka z miedzi ulanego kształtem, doda, kto żądłem pojźrzy nań zraniony, maści rumionéj.
Tamże za własne prosząc Ojca katy, daruje za żal zbójcy raj bogaty, uczniowi Matkę i w ostatniej dobie miłemu sobie.
Niemniej na samym gorzkiej śmierci progu bolesną mękę przełoży On Bogu, gdy pragnącemu poda rzymski poczet z izopem ocet.
Kres w tym wszystkiemu skoro już opowie, niżli położy drogie za świat
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 56
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
Rotmistrzom odkażą, A Pułkownikom pięćkroc dla ochoty, Rzekszy; i dary dawszy przyzwoite, Pułki rozpuścił pod znaki rozwite. CXV. Ci tak Brutowi, jako i Kasemu, Krzyczeli Vivat i czynili dzięki, Obiecując się stawić po dawnemu, I nieżałować serca, siły, ręki, Zaczym i nad to co doświadczeńszemu, Maszczono dłonie sowitszemi brzęki, Potym ruszono do Dorysku przodem A zaś Hetmani sami szli odwodem. CXVI. W ten czas dwa orły unosząc się z góry, Na srebrnych jęły skofiach opadać, Okrywając je skrzydłami i pióry, I na chorągwiach niby chcąc ubadać; A trzymając się szponmi i pazory, Choć czasem przyszło znaki owe składać
Rotmistrzom odkażą, A Pułkownikom pięćkroc dla ochoty, Rzekszy; y dary dawszy przyzwoite, Pułki rospuscił pod znaki rozwite. CXV. Ci tak Brutowi, iako y Kassemu, Krzyczeli Vivat y czynili dzięki, Obiecuiąc się stawić po dawnemu, I nieżałować serca, siły, ręki, Zaczym y nad to co doswiadczeńszemu, Masżczono dłonie sowitszemi brzęki, Potym ruszono do Dorisku przodem A zas Hetmańi sami szli odwodem. CXVI. W ten czas dwa orły unosząc się z gory, Na srebrnych ięły skofiach opadać, Okrywaiąc ie skrzydłami y piory, I na chorągwiach niby chcąc ubadać; A trzymaiąc się szponmi y pazory, Choć czasem przyszło znaki owe składać
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 243
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
SLodki w radzie Ulisses: Diomed waleczny/ W placu z sobą Marsowym wzięli społek wieczny. Święty związek taki jest. Bo rozum i siła/ Gdy gdzie z sobą spolne są/ dokazują siła.
Do Jana utciciela. NA długiej Janie utcie twojej byłem/ Zaczęty obiad wieczerzą kończyłem.
Balsamowa głowa. Swą Oleikiem maścisz głowę/ Co to za sztuki takowe! Ponno głowa (nic innego) Twa niema oleju swego.
O tymże. CO ciała swe balsamy/ i soki smarują; Zawczasu swą potrawę ziemi zaprawują. Dworzanek I. Gawińskiego/
Do Jana Kochan: PAnie rozkoszy/ niech takiej nieczuję/ Gdy za łby chodzą
SLodki w rádźie Vlisses: Diomed wáleczny/ W plácu z sobą Mársowym wźięli społek wieczny. Swięty związek táki iest. Bo rozum y śiła/ Gdy gdźie z sobą spolne są/ dokázują siłá.
Do Ianá vtćićiela. NA długiey Ianie vtćie twoiey byłem/ Záczęty obiád wieczerzą kończyłem.
Bálsamowá głowá. Swą Oleikiem máśćisz głowę/ Co to zá sztuki tákowe! Ponno głowá (nic innego) Twa niema oleiu swego.
O tymże. CO ćiała swe balsamy/ y soki smarują; Záwczásu swą potráwę źiemi zápráwuią. Dworzánek I. Gawinskiego/
Do Ianá Kochán: PAnie rozkoszy/ niech tákiey nieczuię/ Gdy zá łby chodzą
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 41
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
bez szkody.
Lecz to mniejsza: będąli kołacze z rozynki? Myśmy dawno już chcieli oddać upominki. Ale pani nie chce brać ni pereł ni złota. Gniewa się, pewnie się jej nie zda twa robota. Ba — nie żart, panie młody, sieczki przyniesiono, Jest i kołacz, ale go nie barzo maszczono. Pani, bierz z łaską toć, coc mąż przez mię oddaje. Złoto dobre, choć panu siła nie dostaje; Cukier słodki. Co mówisz? gdzie gańba mężowi, Tam i cukier zrówna się, mówią, piołunowi. 296. Tegoż Olbr. Karm.
Za pańskie, paniej, dziatek obojej płci zdrowie
bez szkody.
Lecz to mniejsza: będąli kołacze z rozynki? Myśmy dawno już chcieli oddać upominki. Ale pani nie chce brać ni pereł ni złota. Gniewa się, pewnie się jej nie zda twa robota. Ba — nie żart, panie młody, sieczki przyniesiono, Jest i kołacz, ale go nie barzo maszczono. Pani, bierz z łaską toć, coc mąż przez mię oddaje. Złoto dobre, choć panu siła nie dostaje; Cukier słodki. Co mowisz? gdzie gańba mężowi, Tam i cukier zrowna się, mowią, piołunowi. 296. Tegoż Olbr. Karm.
Za pańskie, paniej, dziatek obojej płci zdrowie
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 116
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910