Podróżne wojska wymysły, ciężary Nie pomiarkował z ubożuchnych łanem, Draba chudoby urobiwszy panem. Albo przez ckliwą serca oskominę Na mą urzędu nie zażył daninę Nie uważając przemierzły odrodek, Że ją krwią własną zapłacił mój przodek. Albo żeby mi, niecnotliwie przodu Pilnując, z żoną nie zrobił rozwodu, Po ulubionej wieprz wszeteczny sierci, Macając jeszcze głowy mej i śmierci. Albo dorodne córki nie popłatał, Albo za chłopa przez gwałt nie wyswatał, Z mojej fortuny na swą kompaturę Podłą dźwigając z gnoju kreaturę. Albo żeby mi, na którą nic nie dał, Nie przemataczył wolności, nie przedał, I gdy włódarzem każe się być, zaczem
Podróżne wojska wymysły, ciężary Nie pomiarkował z ubożuchnych łanem, Draba chudoby urobiwszy panem. Albo przez ckliwą serca oskominę Na mą urzędu nie zażył daninę Nie uważając przemierzły odrodek, Że ją krwią własną zapłacił mój przodek. Albo żeby mi, niecnotliwie przodu Pilnując, z żoną nie zrobił rozwodu, Po ulubionej wieprz wszeteczny sierci, Macając jeszcze głowy mej i śmierci. Albo dorodne córki nie popłatał, Albo za chłopa przez gwałt nie wyswatał, Z mojej fortuny na swą kompaturę Podłą dźwigając z gnoju kreaturę. Albo żeby mi, na którą nic nie dał, Nie przemataczył wolności, nie przedał, I gdy włódarzem każe się być, zaczem
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 180
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Nie będę zasromany. Czwarte pozdrowienie boku Pana Chrystusowego.
Witaj Jezu, któż litości Twej wypowie obfitości? Członki twoje, członki święte, Jak haniebnie są rozpięte Na krzyżu nieprzystojnie? Zbawicielów witaj boku, Miodowego pełen soku, Zbawiennego dusz obroku; Teraz z drogiej krwie w potoku Obfitujesz tak hojnie. Z poufaniem idę śmiele, Macając ran w świętem ciele; Odpuść Jezu, że bezpiecznie Idę, ty wiesz, bo statecznie Cisnę się z dobrej woli. Witaj rano, z której płynie Strumień zdrowy na zbawienie, Fórtka wielka i przestrona, Wszystka drogą krwią zbroczona, Lekarstwo mej swejwoli. Z ciebie czuję zapach dziwny, I smak grzechom mym przeciwny.
Nie będę zasromany. Czwarte pozdrowienie boku Pana Chrystusowego.
Witaj Jezu, któż litości Twej wypowie obfitości? Członki twoje, członki święte, Jak haniebnie są rozpięte Na krzyżu nieprzystojnie? Zbawicielów witaj boku, Miodowego pełen soku, Zbawiennego dusz obroku; Teraz z drogiej krwie w potoku Obfitujesz tak hojnie. Z poufaniem idę śmiele, Macając ran w świętem ciele; Odpuść Jezu, że bezpiecznie Idę, ty wiesz, bo statecznie Cisnę się z dobrej woli. Witaj rano, z której płynie Strumień zdrowy na zbawienie, Fórtka wielka i przestrona, Wszystka drogą krwią zbroczona, Lekarstwo mej swejwoli. Z ciebie czuję zapach dziwny, I smak grzechom mym przeciwny.
Skrót tekstu: KochBerTur
Strona: 55
Tytuł:
Rytm świętego Bernarda
Autor:
Wespazjan Kochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1668
Data wydania (nie wcześniej niż):
1668
Data wydania (nie później niż):
1668
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wierszem i prozą
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Polska
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
Maryj. Pamiątka Czwarty sąd Pański u Piłata i instancje Żydowskie.
Pilatus autem convocatis principibus etc. Luc: 23.
ANi obietnicami/ ani uwiedziony Prośbą/ lecz mizernością Pańską poruszony. (Wiedząc, że z nienawiści na garło mu stali) – Przed się wziął to starosta; jakoby się dali Do miłosierdzia przywieść, wszelakich macając Sposobów: przeto naprzód/ Pańską oświadczając Niewinność/ starszych Księży i gminu zwoływa: Posłuchajcie mię na czas rado zapalczywa. Oddaliście pod mój sąd dziś człowieka tego: Jakoby lud od wiary odwracającego. A oto ja/ nie tylko pytając przed wami/ Ale i doświadczam go wielą sposobami: A żadnej nie mogę w nim
Máriy. Pámiątká Czwarty sąd Páński v Piłatá y instancye Zydowskie.
Pilatus autem convocatis principibus etc. Luc: 23.
ANi obietnicámi/ áni vwiedźiony Prośbą/ lecz mizernośćią Páńską poruszony. (Wiedząc, że z nienawiśći ná gárło mu stáli) – Przed śię wźiął to stárostá; iákoby się dáli Do miłosierdzia przywieść, wszelakich mácáiąc Sposobow: przeto naprzod/ Páńską oświadczáiąc Niewinność/ stárszych Kśięży y gminu zwoływa: Posłuchayćie mię ná czás rádo zápálczywa. Oddáliśćie pod moy sąd dźiś człowieká tego: Iákoby lud od wiáry odwrácáiącego. A oto ia/ nie tylko pytáiąc przed wámi/ Ale y doświádczam go wielą sposobámi: A żadney nie mogę w nim
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 48.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
. O! tu Tatarzyn dziurę ciała swego Ujrzał i poczuł głos Pana grzmiącego, Tak że ich roty i obroty one Nie wiedzieć, w którą poleciały stronę. Właśnie tak liścia z drzewa opadają, Gdy je jesienne wiatry przedymają, Jak oni lotem tył zaraz podali, A na łękach się chyląc pokładali. Kwarcianni ich zaś macając po ciele Tatarów bili i krwawili wiele, Tak iż się gęste szable wylewały W rękach sarmackich jako morskie wały, Snaćby ich był sam Tamerlanes zacny, Dawny kiedyś chan i mąż w boju znaczny Nie mógł obronić, ale w tej potrzebie U nas by ujrzał szczęście — nie u siebie. Dobrze tak na nich!
. O! tu Tatarzyn dziurę ciała swego Ujrzał i poczuł głos Pana grzmiącego, Tak że ich roty i obroty one Nie wiedzieć, w którą poleciały stronę. Właśnie tak liścia z drzewa opadają, Gdy je jesienne wiatry przedymają, Jak oni lotem tył zaraz podali, A na łękach się chyląc pokładali. Kwarcianni ich zaś macając po ciele Tatarów bili i krwawili wiele, Tak iż się gęste szable wylewały W rękach sarmackich jako morskie wały, Snaćby ich był sam Tamerlanes zacny, Dawny kiedyś chan i mąż w boju znaczny Nie mógł obronić, ale w tej potrzebie U nas by ujrzał szczęście — nie u siebie. Dobrze tak na nich!
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 123
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, Leżeć, nie stać, nie chodzić; bo nogi nieduże.
Powiedzcie, astronomi, co nam znaczą w kupie Miesiąc z gwiazdą i złota korona na słupie? Uważywszy natury i fortuny dary — Gotowe ojczyźnie swej podporą filary. 52. NA SŁUP SOLNY LOTOWEJ ŻONY
Kiedy żony Lotowej każdy liźnie słupa, Bo nie pozna macając, kamień czy skorupa, Zliżą go, że dotychczas nie zostaje znaku. Gdzieżby wiedzieć, jakiego która panna smaku, Gdzieżby jej wolno liznąć, wprzód nim pojmiesz żoną, Wiedziałbyś: gorzką, słodką czy kwaśną, czy słoną. Ale pojąwszy lizać? musim ludzi zwodzić, Choć żółć, krzan, ocet
, Leżeć, nie stać, nie chodzić; bo nogi nieduże.
Powiedzcie, astronomi, co nam znaczą w kupie Miesiąc z gwiazdą i złota korona na słupie? Uważywszy natury i fortuny dary — Gotowe ojczyźnie swej podporą filary. 52. NA SŁUP SOLNY LOTOWEJ ŻONY
Kiedy żony Lotowej każdy liźnie słupa, Bo nie pozna macając, kamień czy skorupa, Zliżą go, że dotychczas nie zostaje znaku. Gdzieżby wiedzieć, jakiego która panna smaku, Gdzieżby jej wolno liznąć, wprzód nim pojmiesz żoną, Wiedziałbyś: gorzką, słodką czy kwaśną, czy słoną. Ale pojąwszy lizać? musim ludzi zwodzić, Choć żółć, krzan, ocet
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 418
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Król wiadomość o tem, Jako wielki Konstantyn życia świątobliwy Bieg przepędził, i posiadł w niebie kraj szczęśliwy. A przetoż, gdyby Ojca kto napomniał twego W tem, postrzegłby pono błąd nierozumu swego, I cofnął na wstecz mądrą radą ratowany, Aby niewpadł na upał błędnym zgotowany, A dopiero jak ślepy rekoma macając, Chcący zbył wzroku, nocy błędu się trzymając. Gdyż jak nietoperz ciemny od słońca promieni Stroniąc, pogodny trawi dzień w zapadłej cieni. O BARLAAMIE I JOZAFAĆIE. ŚŚ. 2. Pet: 1.
Rzekł Jozafat: Cóż czynić, że mój w takiem błędzie Trwa Ociec? Niechże tak, jak dobry Bóg
Krol wiadomość o tem, Iáko wielki Konstantyn zycia świątobliwy Bieg przepędźił, y pośiadł w niebie kray szczęśliwy. A przetoż, gdyby Oycá kto nápomniał twego W tem, postrzegłby pono błąd nierozumu swego, Y cofnął ná wstecz mądrą rádą rátowány, Aby niewpadł ná vpał błędnym zgotowány, A dopiero iák ślepy rekomá mácáiąc, Chcący zbył wzroku, nocy błędu się trzymáiąc. Gdyż iák nietoperz ćiemny od słońcá promieni Stroniąc, pogodny trawi dzień w zápádłey ćieni. O BARLAAMIE Y IOZAPHAĆIE. ŚŚ. 2. Pet: 1.
Rzekł Iozaphát: Coż czynić, że moy w tákiem błędźie Trwa Oćiec? Niechże ták, iák dobry Bog
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 117
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
. A suknie by na grzbiecie nie jęli się racy; Pojazd cygański, chude dwie szkiecie w kolasce. Tak zacnych krewnych, rzekę, dziwno mi niełasce, Bo gdzieby się wam wszyscy złożyli po groszu, Moglibyście pachołka chować od łogoszu, I w sukni, i w pojeździe lepszym odziać pierzem, Nie macając tak często brudu za kołnierzem. Rzadki cug bez kaleki i dom bez hołysza, Ani chorągiew bywa bez kpa towarzysza; Ale gdzie jeden hołysz najduje się we stu Domów, wszytko przepiwszy — wziąć go do arestu. Na cóż prawić o braciej, o bogatym stryju, O przyszłych sukcesyjach, sam chodząc o kiju? Nim
. A suknie by na grzbiecie nie jęli się racy; Pojazd cygański, chude dwie szkiecie w kolasce. Tak zacnych krewnych, rzekę, dziwno mi niełasce, Bo gdzieby się wam wszyscy złożyli po groszu, Moglibyście pachołka chować od łogoszu, I w sukni, i w pojeździe lepszym odziać pierzem, Nie macając tak często brudu za kołnierzem. Rzadki cug bez kaleki i dom bez hołysza, Ani chorągiew bywa bez kpa towarzysza; Ale gdzie jeden hołysz najduje się we stu Domów, wszytko przepiwszy — wziąć go do arestu. Na cóż prawić o braciej, o bogatym stryju, O przyszłych sukcesyjach, sam chodząc o kiju? Nim
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 221
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Odbiegasz mię, nieszczęsnej? i w obce krainy Puszczasz jak błędną owcę i z zawiązanymi Oczyma, gęstą grzechów mgłą zasłonionymi? Ach, chociaż Cię i morza burzliwego fale Za świat zaniosą, choć Cię na wysokiej skale Orle skrzydła posadzą, choć pod obrót słońca Wzlecisz nimi, żałości mej nie będzie końca, Aż stóp Twoich macając i śledząc Cię wszędy Najdę Cię, a Ty, widząc me trudy i błędy I poruszony moim krzykiem i żałobą, Obejźrysz się z litości i weźmiesz mię z sobą. EMBLEM A 33
Człowiek stojąc nad grobem Chrystusa Pana lamentuje. Napis: Patrzcie i obaczcie, isśli jest żałość, jako jest żałość moja. Tren Jer
Odbiegasz mię, nieszczęsnej? i w obce krainy Puszczasz jak błędną owcę i z zawiązanymi Oczyma, gęstą grzechów mgłą zasłonionymi? Ach, chociaż Cię i morza burzliwego fale Za świat zaniosą, choć Cię na wysokiej skale Orle skrzydła posadzą, choć pod obrót słońca Wzlecisz nimi, żałości mej nie będzie końca, Aż stóp Twoich macając i śledząc Cię wszędy Najdę Cię, a Ty, widząc me trudy i błędy I poruszony moim krzykiem i żałobą, Obejźrysz się z litości i weźmiesz mię z sobą. EMBLEM A 33
Człowiek stojąc nad grobem Chrystusa Pana lamentuje. Napis: Patrzcie i obaczcie, jsśli jest żałość, jako jest żałość moja. Thren Jer
Skrót tekstu: MorszZEmbWyb
Strona: 298
Tytuł:
Emblemata
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
emblematy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wybór wierszy
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975
W czerwone się pogańskiej juchy rzucą morze, Osman do nas szturmuje WOJNA CHOCIMSKA
Skoczą z wału i jeśli jeszcze tam kto zieje, Pod nogami zwycięzców ostatek krwie leje. Toż gdy piersi z piersiami zewrą, gdy na palce Jedni drugim nastąpią, żywe z ciał kawalce Lecą, gdzie z bystrej ręki rzeźny pałasz spadnie, Macając dusze w człeku, choćby była na dnie. Tak na prądzie ciekącej gdy się zetrze wody Garniec z garcem, jeden być nie może bez szkody; Dopieroż gdy żelazny w takiej przeczy z trzopem Glinianym, samym zaraz gniecie go pochopem; Dosyć ma serca Polak przed Turczynem siła, A gdy go jeszcze zbroja hartowna okryła
W czerwone się pogańskiej juchy rzucą morze, Osman do nas szturmuje WOJNA CHOCIMSKA
Skoczą z wału i jeśli jeszcze tam kto zieje, Pod nogami zwycięzców ostatek krwie leje. Toż gdy piersi z piersiami zewrą, gdy na palce Jedni drugim nastąpią, żywe z ciał kawalce Lecą, gdzie z bystrej ręki rzeźny pałasz spadnie, Macając dusze w człeku, choćby była na dnie. Tak na prądzie ciekącej gdy się zetrze wody Garniec z garcem, jeden być nie może bez szkody; Dopieroż gdy żelazny w takiej przeczy z trzopem Glinianym, samym zaraz gniecie go pochopem; Dosyć ma serca Polak przed Turczynem siła, A gdy go jeszcze zbroja hartowna okryła
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 152
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
porzucił buławę w Moskwie, to i wielu inszych od niego odstrychnęło, i nie bez przyczyny napisano o nim po śmierci: nonnullis autoritate sua jam gravis, libertati Polonae, certe si provixisset, periculosus fore visus est.
Obraliśmy po nim Zygmunta szwedzkiego, skoro nam miecza nie stało, po kądzieli i po iskrach prawie macając krwie Jagiełłowskiej, że go Katarzyna, Polka, siostra Zygmunta Augusta rodziła. Dziwna rzecz, żeśmy żadnej nie mieli elekcji, w którą by się panowie Austriacy nie interesowali, a nie tylko prośbą, co wszytkim wolno, ale też i groźbą, czym samym odwracali serca PRZEMOWA
ludzkie od siebie; bo każdemu formidabilis vicina
porzucił buławę w Moskwie, to i wielu inszych od niego odstrychnęło, i nie bez przyczyny napisano o nim po śmierci: nonnullis autoritate sua jam gravis, libertati Polonae, certe si provixisset, periculosus fore visus est.
Obraliśmy po nim Zygmunta szwedzkiego, skoro nam miecza nie stało, po kądzieli i po iskrach prawie macając krwie Jagiełłowskiej, że go Katarzyna, Polka, siostra Zygmunta Augusta rodziła. Dziwna rzecz, żeśmy żadnej nie mieli elekcji, w którą by się panowie Austryjacy nie interesowali, a nie tylko prośbą, co wszytkim wolno, ale też i groźbą, czym samym odwracali serca PRZEMOWA
ludzkie od siebie; bo każdemu formidabilis vicina
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 370
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924