wrócił się do was, ich krzyk i płacz wielki rozrzewnił Pana; krople łez sierotek z jagodeczek ich pochop wzięły aż do nieba, i do Najwyższego postąpiły, niewróciły się nazad, bez miłosierdzia wielkiego. Nowy Herod dzieciobojca przyszedł był w Kantemirze tym do Korony, i z gniazdem prawie pochwytna ptaszyny te nędzne i z maciorami swemi, przyszedł do Libanu chrześcijańskiego, aby porwał z niego drzeń cedrów zacnych, to jest dziateczki malutkie, do których nam ukazuje najwyższa prawda, mówiąc: Jeśli się niestaniecie jako te malutkie, niewnidzicie do królestwa niebieskiego: Niosł je sęp ten pod Białogrod do bezecnych harpij swoich na wieczną zgubę i drapież piekelną, aby
wrócił się do was, ich krzyk i płacz wielki rozrzewnił Pana; krople łez sierotek z jagodeczek ich pochop wzięły aż do nieba, i do Najwyższego postąpiły, niewróciły się nazad, bez miłosierdzia wielkiego. Nowy Herod dzieciobojca przyszedł był w Kantemirze tym do Korony, i z gniazdem prawie pochwytna ptaszyny te nędzne i z maciorami swemi, przyszedł do Libanu chrześciańskiego, aby porwał z niego drzeń cedrów zacnych, to jest dziateczki malutkie, do których nam ukazuje najwyższa prawda, mówiąc: Jeśli się niestaniecie jako te malutkie, niewnidzicie do królestwa niebieskiego: Niosł je sęp ten pod Białogrod do bezecnych harpij swoich na wieczną zgubę i drapież piekelną, aby
Skrót tekstu: BirkBaszaKoniec
Strona: 261
Tytuł:
Kantymir Basza Porażony albo o zwycięstwie z Tatar, przez Jego M. Pana/ P. Stanisława Koniecpolskiego, Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Fabian Birkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
. Przyjmcież pierwsze chęci mych ku sobie dowody, Wszak i pszczółki pierwej wosk, niźli robią miody. A jeśli mnie z kochanym bratem Bóg nie liczy, Bądźcie pewni przy wosku ode mnie słodyczy; Jeśli opak, ochotę moję miejcie darem: On choć trochą, woskiem się kontentuje jarem, Który tym, co dopiero zostawią maciory, Nie może być z starymi równo młodym spory; Między siedmią lichtarzów, a każdy był złoty, Jan go widział, musiał tam i wosk być, i knoty. 336 (P). STULTITIAM PATIUNTUR OPES
Szpetnyś jak Ezop, jak Korydon głupi, Zły jako diabeł; a gdzie się to skupi? Daremny
. Przyjmcież pierwsze chęci mych ku sobie dowody, Wszak i pszczółki pierwej wosk, niźli robią miody. A jeśli mnie z kochanym bratem Bóg nie liczy, Bądźcie pewni przy wosku ode mnie słodyczy; Jeśli opak, ochotę moję miejcie darem: On choć trochą, woskiem się kontentuje jarem, Który tym, co dopiero zostawią maciory, Nie może być z starymi równo młodym spory; Między siedmią lichtarzów, a każdy był złoty, Jan go widział, musiał tam i wosk być, i knoty. 336 (P). STULTITIAM PATIUNTUR OPES
Szpetnyś jak Ezop, jak Korydon głupi, Zły jako diaboł; a gdzie się to skupi? Daremny
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 332
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
łazić. Dla tegoż w wielkim sekrecie to potrzeba odprawować. Ale kiedy i butlowie/ kto się nie leni/ może przytym być/ to tu butel żenie mało lepszej do domu przyszedszy/ ona innym/ nietylko rozpowie/ ale i przyda tyle troje/ że tego będzie nazajutrz pełne Miasto. A zacniejsze zaś Maciory/ chcę rzec Matrony/ za których podnietą mężowie ich, na takie nędznice ostro nastąpili/ zrozumiawszy kogo choć poniewolnie powołały/ jako im mianowano/ zarazem rozpisując onę niezbożną utrapionych konfessią/ zapraszając drugie/ jako wróble na cudzą pszenicę/ abo jako na odpust/ aby rychło przybywały/ wypytywać się także jeśli ich kto nie czaruje
łáźić. Dla tegosz w wielkim sekrećie to potrzebá odpráwowáć. Ale kiedy y butlowie/ kto się nie leni/ może przytym bydź/ to tu butel żęnie máło lepszey do domu przyszedszy/ oná innym/ nietylo rospowie/ ale y przyda tyle troie/ że tego będźie názáiutrz pełne Miásto. A zacnieysze záś Máciory/ chcę rzec Mátrony/ zá ktorych podnietą mężowie ich, ná tákie nędznice ostro nástąpili/ zrozumiawszy kogo choć poniewolnie powołáły/ iáko im miánowano/ zárázem rospisuiąc onę niezbożną vtrapionych confessią/ zápraszáiąc drugie/ iáko wroble ná cudzą pszenicę/ abo iáko ná odpust/ áby rychło przybywáły/ wypytywáć się tákże ieśli ich kto nie czáruie
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 78
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
oziębłość i nieczułość waszę, zaniedbanie samych siebie, a nawet tak srogich przeciwko mnie, rodzicielce swej, która was i przodki wasze od kilkuset lat, zrodziwszy, wychowałam, wychowywam i piersiami swymi jednako karmię, wy już opuszczacie mię na wieczne zginienie swoje. Przypatrzcie się pczółek, lichych robaczków, dziwnej ordynacjej, jakie maciory swojej dawają opatrzenie, jako tuż gromad no wszystkie za nią, gdzieżkolwiek się ruszy, lecą: wszystkie żyją, kiedy ona żyje, nie obumiera, ale ożywia; lecz jako raz obumrze, a nie ożyje, wszystkie też razem obumierają. Tegoż się wy spodziewajcie, bo acz obumierałam wielekroć, za przyprawą jednak
oziębłość i nieczułość waszę, zaniedbanie samych siebie, a nawet tak srogich przeciwko mnie, rodzicielce swej, która was i przodki wasze od kilkuset lat, zrodziwszy, wychowałam, wychowywam i piersiami swymi jednako karmię, wy już opuszczacie mię na wieczne zginienie swoje. Przypatrzcie się pczółek, lichych robaczków, dziwnej ordynacyej, jakie maciory swojej dawają opatrzenie, jako tuż gromad no wszystkie za nią, gdzieżkolwiek się ruszy, lecą: wszystkie żyją, kiedy ona żyje, nie obumiera, ale ożywia; lecz jako raz obumrze, a nie ożyje, wszystkie też razem obumierają. Tegoż się wy spodziewajcie, bo acz obumierałam wielekroć, za przyprawą jednak
Skrót tekstu: RozSynCz_II
Strona: 137
Tytuł:
Rozmowa synów z matką
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Nie dziwujcie, że jestem na postaci młody, Anim statkiem osypał młodziuchnej jagody; Jeszczem ja świata tego dziecinne pieluchy Z pierwocinami oddał matce złotoruchy. Nadto, gdy pokolenia następne rozpładzam I sam coraz młodnieję, coraz się odradzam. Jako winna macica płód swój wielomnogi Przez każdoroczne zwykła rozkrzewiać połogi, Z której na miejsce macior młódź wynika nowa, Tak też nienaganione one Boskie słowa:
„Rozrastajcie się, ludzkie rozmnażajcie plemię” - Mieszkańcami żywymi napełniły ziemię. Cokolwiek świat okrągły swym kołem zamyka I kędy słońce gaśnie, i kędy wynika, Wszytkim obywatelom daję pomnożenia. I tu do was przybyłem nago, bez odzienia, Nie bojąc się sytońskich
Nie dziwujcie, że jestem na postaci młody, Anim statkiem osypał młodziuchnej jagody; Jeszczem ja świata tego dziecinne pieluchy Z pierwocinami oddał matce złotoruchy. Nadto, gdy pokolenia następne rozpładzam I sam coraz młodnieję, coraz się odradzam. Jako winna macica płód swój wielomnogi Przez każdoroczne zwykła rozkrzewiać połogi, Z której na miejsce macior młódź wynika nowa, Tak też nienaganione one Boskie słowa:
„Rozrastajcie się, ludzkie rozmnażajcie plemię” - Mieszkańcami żywymi napełniły ziemię. Cokolwiek świat okrągły swym kołem zamyka I kędy słońce gaśnie, i kędy wynika, Wszytkim obywatelom daję pomnożenia. I tu do was przybyłem nago, bez odzienia, Nie bojąc się sytońskich
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 7
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
, będzie ich jaka mała cząstka w pole wychodziła, i żywności jakiej kęs matce przynosiła, która przez swoje lenistwo wylaższy tylko z ula, że jej ciężko roj na swą robotę, i na swe gospodarstwo prowadzić, nie odstąpi starego ula, mając sobie to swoje wyszcie, tylko za przechadzkę, a myśląc wrócić się na maciory. i tam z nimi na cudzej robocie ziomować. Jakoż ile kroć jej popłoszy, zaraz do starego ula uciecze, i on roj za nią wszystek. Jednak, iż pczoła nigdy próżnować nie może, i przez ten krótki czas, póki matka nad starym ulem siedzi, (bo ona przecię, według przyrodzenia swego,
, będzie ich iáká máła cząstká w pole wychodźiłá, y żywnośći iákiey kęs mátce przynośiłá, ktorá przez swoie lenistwo wylaższy tylko z vlá, że iey ćięszko roy ná swą robotę, y ná swe gospodárstwo prowádzić, nie odstąpi stárego vlá, máiąc sobie to swoie wyszćie, tylko zá przechádzkę, á myśląc wroćić się ná máciory. y tám z nimi ná cudzey robocie ziomowáć. Iákosz ile kroć iey popłoszy, záráz do stárego vlá vciecze, y on roy zá nią wszystek. Iednák, iż pczołá nigdy prożnować nie może, y przez ten krotki czás, poki mátká nád stárym vlem siedzi, (bo oná przećię, według przyrodzeniá swego,
Skrót tekstu: OstrorNauka
Strona: Cij
Tytuł:
Nauka koło pasiek
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Marcin Łęcki
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
co jeść: i własna to tam bałamutnia nie robota; taki roj potym poznasz, kiedy wylazszy na vl, leży na nim długo, a nie leci wzgórę, i leżałby on poty, póki się jedno pczoły roją, susząc się na słońcu, i rozkoszując, a mitrężąc, wmykając się potrosze do ula na maciory, i miód im wyjadając, a na koniec, po odrojeniu pszczół, wlazłby znowu z panią matką w vl, na maciory, i tam o miód byłaby między niemi, a staremi, pewna bitwa; i tak oba roje, i stary, i ten młody, siekłyby się, ażby jeden
co ieść: y włásná to tám báłámutniá nie robotá; táki roy potym poznász, kiedy wylazszy ná vl, leży ná nim długo, á nie leći wzgorę, y leżáłby on poty, poki się iedno pczoły roią, susząc się ná słońcu, y roskoszuiąc, á mitrężąc, wmykáiąc się potrosze do vlá ná máciory, y miod im wyiádáiąc, á ná koniec, po odroieniu pczół, wlázłby znowu z pánią mátką w vl, ná máciory, y tám o miod byłáby między niemi, á stáremi, pewná bitwá; y ták obá roie, y stáry, y ten młody, siekłyby się, áżby ieden
Skrót tekstu: OstrorNauka
Strona: Cijv
Tytuł:
Nauka koło pasiek
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Marcin Łęcki
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
, a nie leci wzgórę, i leżałby on poty, póki się jedno pczoły roją, susząc się na słońcu, i rozkoszując, a mitrężąc, wmykając się potrosze do ula na maciory, i miód im wyjadając, a na koniec, po odrojeniu pszczół, wlazłby znowu z panią matką w vl, na maciory, i tam o miód byłaby między niemi, a staremi, pewna bitwa; i tak oba roje, i stary, i ten młody, siekłyby się, ażby jeden zginał, a drugi oszarpany został, bo w takiej bitwie, i ten co wygra nie spełna zostanie. Przeto, kiedy obaczysz roj
, á nie leći wzgorę, y leżáłby on poty, poki się iedno pczoły roią, susząc się ná słońcu, y roskoszuiąc, á mitrężąc, wmykáiąc się potrosze do vlá ná máciory, y miod im wyiádáiąc, á ná koniec, po odroieniu pczół, wlázłby znowu z pánią mátką w vl, ná máciory, y tám o miod byłáby między niemi, á stáremi, pewná bitwá; y ták obá roie, y stáry, y ten młody, siekłyby się, áżby ieden zginał, á drugi oszárpány zostáł, bo w tákiey bitwie, y ten co wygrá nie spełná zostánie. Przeto, kiedy obáczysz roy
Skrót tekstu: OstrorNauka
Strona: Cijv
Tytuł:
Nauka koło pasiek
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Marcin Łęcki
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tum przyczupnął. psom przecię szkoda mego ciała/ Chybabyś z tąd na swój łuk mieć cięciwę chciała. I wszytek się tobie dam hamuj tylko strzały/ Boć ztymi trudny pokoj/ ból czynią niemały. FAV. Glaucys moja kędyś w las poszła za kozami: Kozlęta w domu wrzeszczą/ nie szły z maciorami. Każdy swoją tęsknicą góre/ każdy mola Ma swego co go gryzie/ ba wielkać to zgoła Zostać bez przyjaciela na godzinę małą/ Nie ciężą nogi podczas i najostrszą skałą. Bieżąc za tym w kim kto raz znurzył serce swoje/ Nie odstraszą go zimna/ gromy/ ani znoje. Na oślep miłość niesie/ ślepo
Tum przycżupnął. psom przećię szkodá mego ćiáłá/ Chybábyś z tąd ná swoy łuk mieć ćięćiwę chćiáłá. Y wszytek sie tobie dam hámuy tylko strzały/ Boć ztymi trudny pokoy/ bol cżynią niemáły. FAV. Glaucys moiá kędyś w lás poszłá zá kozámi: Kozlętá w domu wrzeszczą/ nie szły z máćiorámi. Káżdy swoią tesknicą gore/ káżdy molá Ma swego co go gryźie/ bá wielkać to zgołá Zostáć bez przyiaćielá ná godzinę máłą/ Nie ćiężą nogi podczás y nayostrszą skáłą. Bieżąc zá tym w kim kto raz znurzył serce swoie/ Nie odstrászą go zimná/ gromy/ áni znoie. Ná oslep miłość nieśie/ slepo
Skrót tekstu: ChełHGwar
Strona: B2v
Tytuł:
Gwar leśny
Autor:
Henryk Chełchowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1630
Data wydania (nie wcześniej niż):
1630
Data wydania (nie później niż):
1630
bajki! Więc na onę chorągiew nazszywa kitajki; Orłów, krzyżów, nabożeństw, herbów swych nakładzie — I Bogu, i królowi, i sobie na zdradzie, Byle zbył takowymi Maćkami pańszczyzny, Mając sto wsi królewskich, miłośnik ojczyzny! Byłe popis odprawił; zginie-li też który, Zaraz wszyscy z rotmistrzem idą na maciory, Zawędziwszy w niewczesnym obozie cynadry, Wrócą się zaś na piece do stywy, do ladry. CZĘŚĆ TRZECIA
Teraz by fakcyjować i mieszać sejmiki, Nad uboższym przewodzić; nie ma to repliki. Teraz by szumieć, panie, i mieć butę owę! Skurczyłeś się jako wąż, kiedy kryje głowę, Wywiozłeś za
bajki! Więc na onę chorągiew nazszywa kitajki; Orłów, krzyżów, nabożeństw, herbów swych nakładzie — I Bogu, i królowi, i sobie na zdradzie, Byle zbył takowymi Maćkami pańszczyzny, Mając sto wsi królewskich, miłośnik ojczyzny! Byłe popis odprawił; zginie-li też który, Zaraz wszyscy z rotmistrzem idą na maciory, Zawędziwszy w niewczesnym obozie cynadry, Wrócą się zaś na piece do stywy, do ladry. CZĘŚĆ TRZECIA
Teraz by fakcyjować i mieszać sejmiki, Nad uboższym przewodzić; nie ma to repliki. Teraz by szumieć, panie, i mieć butę owę! Skurczyłeś się jako wąż, kiedy kryje głowę, Wywiozłeś za
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 92
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924