patrzyć widowisko. 422. NA SIWĄ BRODĘ POD CZARNĄ GŁOWĄ
Prędko, mówią, siwieje, kto się o co smęci, Czupryna lat pięćdziesiąt, broda nie ma pięci, Nigdy się nie frasuje, ni ocz się nie stara. Czemuż u ciebie broda siwa, głowa kara? Prędzej zawsze bieleje, co się częściej macza. Dobrze ktoś do folusza gębę i do tracza Przyrównał, pod którą gdy broda wisi nisko, Że prędko osiwiała, cóż za dziwowisko? Zawsze strzecha, nie masz tu żadnej tajemnice, Pierwej od ziemie gnije, niż od kalenice. 423. NA FRASZKI
Szpetny żart, powiedają, gdzie boli, a śmierdzi. Nie
patrzyć widowisko. 422. NA SIWĄ BRODĘ POD CZARNĄ GŁOWĄ
Prędko, mówią, siwieje, kto się o co smęci, Czupryna lat pięćdziesiąt, broda nie ma pięci, Nigdy się nie frasuje, ni ocz się nie stara. Czemuż u ciebie broda siwa, głowa kara? Prędzej zawsze bieleje, co się częściej macza. Dobrze ktoś do folusza gębę i do tracza Przyrównał, pod którą gdy broda wisi nisko, Że prędko osiwiała, cóż za dziwowisko? Zawsze strzecha, nie masz tu żadnej tajemnice, Pierwej od ziemie gnije, niż od kalenice. 423. NA FRASZKI
Szpetny żart, powiedają, gdzie boli, a śmierdzi. Nie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 183
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tym Francuz jeden pisze, Szpetne na czoło występują szysze. 17. PODOBNY BANKIET
Łacniej się będzie na dobrą myśl krzepić, Gdy nie tańcować pozwolisz i nie pić, Bowiem przy twoim piwie z starej strzechy O dwu strun gąsłki nie sprawią uciechy. Wolę się ja już i na czczo zataczać Niż gębę w kwasie tak plugawym maczać. Zwady się nie bój, bo jako z nóg spadną, Niźli się zwadzą, rychlej cię okradną; Każ przeto za dnia opatrzyć komory, A nie dziwuj się: za trunkiem humory. Każda rzecz chodzi za swym przywilejem: Kto gachem z wina, po piwie złodziejem. 18. DO ŁYSEGO
Ma ryba łuskę,
tym Francuz jeden pisze, Szpetne na czoło występują szysze. 17. PODOBNY BANKIET
Łacniej się będzie na dobrą myśl krzepić, Gdy nie tańcować pozwolisz i nie pić, Bowiem przy twoim piwie z starej strzechy O dwu strun gąsłki nie sprawią uciechy. Wolę się ja już i na czczo zataczać Niż gębę w kwasie tak plugawym maczać. Zwady się nie bój, bo jako z nóg spadną, Niźli się zwadzą, rychlej cię okradną; Każ przeto za dnia opatrzyć komory, A nie dziwuj się: za trunkiem humory. Każda rzecz chodzi za swym przywilejem: Kto gachem z wina, po piwie złodziejem. 18. DO ŁYSEGO
Ma ryba łuskę,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 213
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
świecą idzie, chcąc niemiłosiernie W rzyć go sparzyć, kiedy ten tak potężnie piernie, Że mu świecę zagasi. Ucieszył się złodziej; Rozwiązawszy, rzecze mu; idź, gdzie się zapodziej. 37. NA BIAŁEGŁOWY WIELOMOWNE
Do piórka ktoś niewiastę przyrównał najlepiej: Bo póki go nie zarznie, póki nie rozszczepi, Darmo macza w tynkturze; ale jako dziurę Otworzy mu ze spodku, i wołową skórę, I co chce nim napisze. Tak też białagłowa:
Ledwie na niej dopytasz, póki dziewką, słowa; Niechaj jedno odnowi mąż jej aperturę, Jakby nigdy nie ona, odmieni naturę. Rzeczesz słówko, końca jej nie będzie i kraju,
świecą idzie, chcąc niemiłosiernie W rzyć go sparzyć, kiedy ten tak potężnie piernie, Że mu świecę zagasi. Ucieszył się złodziej; Rozwiązawszy, rzecze mu; idź, gdzie się zapodziej. 37. NA BIAŁEGŁOWY WIELOMOWNE
Do piórka ktoś niewiastę przyrównał najlepiej: Bo póki go nie zarznie, póki nie rozszczepi, Darmo macza w tynkturze; ale jako dziurę Otworzy mu ze spodku, i wołową skórę, I co chce nim napisze. Tak też białagłowa:
Ledwie na niej dopytasz, póki dziewką, słowa; Niechaj jedno odnowi mąż jej aperturę, Jakby nigdy nie ona, odmieni naturę. Rzeczesz słówko, końca jej nie będzie i kraju,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 220
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wąsy, odżałuje brody.” Ledwie temu żartowi dzień wynidzie trzeci, Aż i do mego pozew o kucharkę leci; A tamten, żeby mu wet odrymował wetem: „Pójdąli wszytkie członki za jednym dekretem? Jakoż trudno świętemu Pismu się wykupić, Które każe i oczy dla zgorszenia łupić. Mnieć wąs odrośnie, często maczając go w kuszu, Ale tobie do śmierci źle będzie bez uszu. Jeśli rzeczesz: niewinne uszy, więc na klocu Niechybnie kokoszego pozbędziesz owocu.” 322. DO JEGOMOŚCI PANA STEFANA WIELOGŁOWSKIEGO, NA ROGACH DZIEDZICA
Kiedykolwiek cię widzę, mój drogi Stefanie, Na myśl mi stary Mojżesz przyjdzie niemieszkanie, Poczesna bowiem broda, i
wąsy, odżałuje brody.” Ledwie temu żartowi dzień wynidzie trzeci, Aż i do mego pozew o kucharkę leci; A tamten, żeby mu wet odrymował wetem: „Pójdąli wszytkie członki za jednym dekretem? Jakoż trudno świętemu Pismu się wykupić, Które każe i oczy dla zgorszenia łupić. Mnieć wąs odrośnie, często maczając go w kuszu, Ale tobie do śmierci źle będzie bez uszu. Jeśli rzeczesz: niewinne uszy, więc na klocu Niechybnie kokoszego pozbędziesz owocu.” 322. DO JEGOMOŚCI PANA STEFANA WIELOGŁOWSKIEGO, NA ROGACH DZIEDZICA
Kiedykolwiek cię widzę, mój drogi Stefanie, Na myśl mi stary Mojżesz przyjdzie niemieszkanie, Poczesna bowiem broda, i
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 327
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
komu na śmierć przejźrano oręże, Żadne mu nie pomogą przestrogi, tym lęże 528. NA GORZAŁKĘ
Niemałe fizyk przytaczy wywody, Że niepodobna z ogniem łączyć wody. Aleć na swoje racje tak spore Dosyć miał widząc, gdy gorzałka gore. Kto by nie wierzył, niech jej palcem ruszy: Przyzna, że oraz i macza, i suszy; Przyzna, że oraz i grzeje, i chłodzi, Kiedy się ją pić nie dmuchając godzi. 529. NA TOŻ
Dwa początki ma nasze ciało dożywotne, Jako piszą fizycy, ciepłe i wilgotne. Więc dla zdrowia, ponieważ żywot nasz tak krótki, Kiedy grzeje i wilży, napijmy się wódki
komu na śmierć przejźrano oręże, Żadne mu nie pomogą przestrogi, tym lęże 528. NA GORZAŁKĘ
Niemałe fizyk przytaczy wywody, Że niepodobna ź ogniem łączyć wody. Aleć na swoje racyje tak spore Dosyć miał widząc, gdy gorzałka gore. Kto by nie wierzył, niech jej palcem ruszy: Przyzna, że oraz i macza, i suszy; Przyzna, że oraz i grzeje, i chłodzi, Kiedy się ją pić nie dmuchając godzi. 529. NA TOŻ
Dwa początki ma nasze ciało dożywotne, Jako piszą fizycy, ciepłe i wilgotne. Więc dla zdrowia, ponieważ żywot nasz tak krótki, Kiedy grzeje i wilży, napijmy się wódki
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 418
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wstydziła I łzami ociężałe źrzenice moczyła.
LXV.
Twarz jej beła podobna na wiosnę pięknemu Niebu, jeszcze niedobrze wypogodzonemu, Gdy deszcz idzie i słońce w tenże czas odgania Chmurę około siebie, która je zasłania. Jako więc słowik płacze między przybranemi Dopiero w swą zieloność liściami gęstemi, Tak w jej pięknych łzach pióra Kupido maczając, Lata sobie, jasnego światła zażywając.
LXVI.
I złote swoje strzały rozpala w płomieniu Jej oczu i potem je ugasza w strumieniu, Który spada po kwieciu białem i rumianem I dopiero żeleźcem tak uhartowanem Trafia króla, którego ani zbroja broni Ani paiż zasłania od śmiertelnej broni. Gdy tak patrzy na oczy i twarz pięknej
wstydziła I łzami ociężałe źrzenice moczyła.
LXV.
Twarz jej beła podobna na wiosnę pięknemu Niebu, jeszcze niedobrze wypogodzonemu, Gdy deszcz idzie i słońce w tenże czas odgania Chmurę około siebie, która je zasłania. Jako więc słowik płacze między przybranemi Dopiero w swą zieloność liściami gęstemi, Tak w jej pięknych łzach pióra Kupido maczając, Lata sobie, jasnego światła zażywając.
LXVI.
I złote swoje strzały rozpala w płomieniu Jej oczu i potem je ugasza w strumieniu, Który spada po kwieciu białem i rumianem I dopiero żeleźcem tak uhartowanem Trafia króla, którego ani zbroja broni Ani paiż zasłania od śmiertelnej broni. Gdy tak patrzy na oczy i twarz pięknej
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 242
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
/ I nie tym którym pierwej/ porządkiem biegają. F Sam się strwożony boi/ niewie w które strony Ma nieborak obrócić lec sobie zwierzony. Niewie drogi/ a choćby i wiedział skutecznie/ Rozbiegłych koni zwładać nie może koniecznie. Na ten czas się promieńmi naprzód zrozrzewały G Zimne niebieskie wozy/ i daremnie chciały Maczać się w zakazanym morzu: Czasuż tego H I wąż/ który nabliżej jest lodowatego Przyośta położony/ co mrozem leniwy Pierwej był/ i nikomu z wieków nie straszliwy/ Zagrzał się niepodobnie, i nie przyzwoite Sobie gniewy z gorąca przywżyął jadowite. I I o tobie Boote wieść jest na wsze strony/ Iżeś i
/ Y nie tym ktorym pierwey/ porządkiem biegáią. F Sam sie strwożony boi/ niewie w ktore strony Ma nieborak obroćić lec sobie zwierzony. Niewie drogi/ á choćby y wiedźiał skutecznie/ Rozbiegłych koni zwładáć nie może koniecznie. Ná ten czas się promieńmi naprzod zrozrzewáły G Zimne niebieskie wozy/ y dáremnie chćiáły Maczáć się w zákazánym morzu: Czásuż tego H Y wąż/ ktory nabliżey iest lodowátego Przyośtá położony/ co mrozem leniwy Pierwey był/ y nikomu z wiekow nie strászliwy/ Zágrzał się niepodobnie, y nie przyzwoite Sobie gniewy z gorącá przywżiął iádowite. I Y o tobie Boote wieść iest ná wsze strony/ Iżeś y
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 61
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
: dawając znać, że jako takim statkiem fala miece jako chce; tak też i wóz słońca, iż nie miał przy sobie zwyczajnej ciężkości, i sposobnego rządźce, nie tym gościńcem szedł, którym było iść potrzeba. F Sam się strwożony boi. Faeton. G Zimne niebieskie wozy rozgrzały się/ i daremnie chciały się maczać w morzu zakazanym. Jupiter obciążył był płodem Kalisto Likaonowę córkę, co gdy obaczyła Juno, gniewała się barzo, i karała ją: potym po urodzeniu dziecięcia, w niedźwiedzicę onę przemieniła. Jupiter jednak, z dawnej łaski, one Niedźwiedzicę, i z synem jej Arkasem w gwiazdy obrócił, i na niebo pownosił, dawszy
: dawáiąc znáć, że iako tákim statkiem fálá miece iáko chce; tak też y woz słońca, iż nie miał przy sobie zwyczáyney ćięszkośći, y sposobnego rządźce, nie tym gośćińcem szedł, ktorym było iść potrzebá. F Sam się strwożony boi. Pháeton. G Zimne niebieskie wozy rozgrzały się/ y dáremnie chćiáły się maczáć w morzu zákazánym. Iupiter obćiążył był płodem Kálisto Likáonowę corkę, co gdy obaczyła Iuno, gniewałá się bárzo, y karáłá ią: potym po vrodzeniu dźiećięćia, w niedźwiedźicę onę przemieniłá. Iupiter iednák, z dawney łaski, one Niedźwiedźicę, y z synem iey Arkásem w gwiazdy obroćił, y ná niebo pownośił, dawszy
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 65
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
z synem jej Arkasem w gwiazdy obrócił, i na niebo pownosił, dawszy im plac u przyośka górnego. Te gwiazdy od Greków bywają rzeczone Arcti, to jest, Niedźwiedzie. Polacy zowią je wozami niebieskimi. Ale jednak Juno z nienawiści dawnej przeciwko onej Niedźwiedzicy, prosiła Tetydy żony Oceanowej, aby tym gwiazdom nie dopuszczlai maczać się w wodach morskich: zaczym te gwiazdy nigdy nie zachodzą, ani się kąpią w morzu. Te tedy pod on czas, w który Faeton źle powoził Słońce, zagrzały się były niepomału ogniem słonecznym przybliżonym, którego pierwej nie doznawały, i daremnie chciały kąpać się w morzu, bo im przecie tego nie pozwolono. H
z synem iey Arkásem w gwiazdy obroćił, y ná niebo pownośił, dawszy im plac v przyośká gornego. Te gwiazdy od Grekow bywáią rzeczone Arcti, to iest, Niedźwiedźie. Polacy zowią ie wozami niebieskimi. Ale iednak Iuno z nienawiśći dawney przećiwko oney Niedźwiedźicy, prośiła Thetydy żony Oceanowey, áby tym gwiazdom nie dopuszczlai maczáć się w wodach morskich: záczym te gwiazdy nigdy nie zachodzą, áni się kąpią w morzu. Te tedy pod on czas, w ktory Pháeton źle powoźił Słońce, zágrzały się były niepomáłu ogniem słonecznym przybliżonym, ktorego pierwey nie doznawáły, y daremnie chćiáły kąpáć się w morzu, bo im przećie tego nie pozwolono. H
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 65
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
żałosny/ piastuje/ Śmierć odegnać ratunkiem poznym usiełuje. Nakoniec i do próżnych lekarstw się udawa: Lecz i w tym być daremną pracą swą uznawa. A widząc to że już stos drew nagotowano/ I członki jej ostatnim ogniem palić miano: Dopieroż w ten czas ciężkie wzdychanie wywodzi (Bo się niebieskich twarzy łzą maczać nie godzi) Z głębokości serdecznych: jako przy macierzy/ Kiedy owo kto jawnym machnieniem uderzy Kijanią zaniesioną od ucha prawego/ Umyślnie we czczą głowę cielęcia ssącego. Skoro jednak niewdzięczne w piersi wlał wonności/ I ciało vobłapiał w ciężkiej swej żałości: I już odrawił pogrzeb on niesprawiedliwy. D Nie scierpiał Febus/ aby jego
żałosny/ piástuie/ Smierć odegnáć rátunkiem poznym vśiełuie. Nákoniec y do proznych lekarstw się vdawa: Lecz y w tym bydź dáremną pracą swą vznawá. A widząc to że iuż stos drew nágotowano/ Y członki iey ostátnim ogniem palić miano: Dopieroż w ten czás ćięszkie wzdychánie wywodźi (Bo się niebieskich twarzy łzą maczáć nie godźi) Z głębokośći serdecznych: iáko przy máćierzy/ Kiedy owo kto iáwnym máchnieniem vderzy Kiiánią zánieśioną od vcha práwego/ Vmyślnie we czczą głowę ćielęciá ssącego. Skoro iednák niewdźięczne w pierśi wlał wonnośći/ Y ćiáło vobłápiał w ćięszkiey swey żáłośći: Y iuż odráwił pogrzeb on niespráwiedliwy. D Nie zćierpiał Phebus/ áby iego
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 87
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638