, co w tym zawiera się lesie. Im dalej weń, więcej drew, przypowieści wedle: Są tam buki, są dęby, są sośnie, są jedle. Po staremu wszytko drwa, co ten plac osięgły, Chociaż jedne na wągle, a drugie na węgły. Nie trzeba lekceważyć i leśnej jabłoni; Są maliny do smaku, są róże do woni; Tylko ostrożnie siągać, bo to nie na stole; W ostatku też odpuścisz, choć cię i zakole. Te — usta i smakiem swym nasycają kiszki; Drugie albo nic, albo płonę rodzą szyszki. Jak się pięknie w orzeszku jądro zaskorupi! Lecz pozór smak przechodzi, skoro
, co w tym zawiera się lesie. Im dalej weń, więcej drew, przypowieści wedle: Są tam buki, są dęby, są sośnie, są jedle. Po staremu wszytko drwa, co ten plac osięgły, Chociaż jedne na wągle, a drugie na węgły. Nie trzeba lekceważyć i leśnej jabłoni; Są maliny do smaku, są róże do woni; Tylko ostrożnie siągać, bo to nie na stole; W ostatku też odpuścisz, choć cię i zakole. Te — usta i smakiem swym nasycają kiszki; Drugie albo nic, albo płonę rodzą szyszki. Jak się pięknie w orzeszku jądro zaskorupi! Lecz pozór smak przechodzi, skoro
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 14
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ciebie tęsknimy. Wznidźże, wznidź rychło słoneczko zarane A wróć nam nasze czasy pożądane.
Ej nuże, nuże! nieboże pęcaku, Nie jednegoś rąk nabawił bolaku, Czy nie lepiej że poczynać powoli? Niewiele zrobi, kogo ręka boli.
Ej nuże, nuże! nieboże pęcaku, Zakłoć się musi, kto maliny w krzaku
Albo kto piękne chce pozbierać roże. Tak ci lekkim nic razem przyść nie może.
Ej nuże, nuże! nieboże pęcaku, Gnuśny, leniwy, ospalcze, prostaku, Każdy młodzieńcze, że z takiego grona Już dawno która z nas nieuwiedziona.
Ej nuże, nuże! nieboże pęcaku, Kiedyż się w
ciebie tesknimy. Wznidźże, wznidź rychło słoneczko zarane A wroć nam nasze czasy pożądane.
Ej nuże, nuże! nieboże pęcaku, Nie jednegoś rąk nabawił bolaku, Czy nie lepiej że poczynać powoli? Niewiele zrobi, kogo ręka boli.
Ej nuże, nuże! nieboże pęcaku, Zakłoć się musi, kto maliny w krzaku
Albo kto piękne chce pozbierać roże. Tak ci lekkim nic razem przyść nie może.
Ej nuże, nuże! nieboże pęcaku, Gnuśny, leniwy, ospalcze, prostaku, Każdy młodzieńcze, że z takiego grona Już dawno ktora z nas nieuwiedziona.
Ej nuże, nuże! nieboże pęcaku, Kiedyż się w
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 363
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
w takim obfitym dostatku wszytkiego Zgoła żeć nie dostaje (rzekę tak) Niczego, Przeto żebyś i to miał, czegoć nie dostawa, Przyjmi Nic z łaską, które chudy sługa dawa, A mnie dla samej sfory, o wielki hetmanie! Cp daj a tak Co i Nic pospołu zostanie. 579. Malina.
Malina mój rym będzie; Apollo bez brody, Godna jest lutnia twoja tak wdzięcznej jagody. I wy złotowłosego ojca śliczne cory, Które zrzodła strzeżecie Kastalijskiej góry, Do mnie się społem spieszcie, owoc lub nienowy Nowo ja na wasz ołtarz niosę malinowy. Ale ty nadewszytko piękna nimfo moja Nakłoń ucha, u twego
w takim obfitym dostatku wszytkiego Zgoła żeć nie dostaje (rzekę tak) Niczego, Przeto żebyś i to miał, czegoć nie dostawa, Przyjmi Nic z łaską, ktore chudy sługa dawa, A mnie dla samej sfory, o wielki hetmanie! Cp daj a tak Co i Nic pospołu zostanie. 579. Malina.
Malina moj rym będzie; Apollo bez brody, Godna jest lutnia twoja tak wdzięcznej jagody. I wy złotowłosego ojca śliczne cory, Ktore zrzodła strzeżecie Kastalijskiej gory, Do mnie się społem spieszcie, owoc lub nienowy Nowo ja na wasz ołtarz niosę malinowy. Ale ty nadewszytko piękna nimfo moja Nakłoń ucha, u twego
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 303
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
obfitym dostatku wszytkiego Zgoła żeć nie dostaje (rzekę tak) Niczego, Przeto żebyś i to miał, czegoć nie dostawa, Przyjmi Nic z łaską, które chudy sługa dawa, A mnie dla samej sfory, o wielki hetmanie! Cp daj a tak Co i Nic pospołu zostanie. 579. Malina.
Malina mój rym będzie; Apollo bez brody, Godna jest lutnia twoja tak wdzięcznej jagody. I wy złotowłosego ojca śliczne cory, Które zrzodła strzeżecie Kastalijskiej góry, Do mnie się społem spieszcie, owoc lub nienowy Nowo ja na wasz ołtarz niosę malinowy. Ale ty nadewszytko piękna nimfo moja Nakłoń ucha, u twego ja śpiewam
obfitym dostatku wszytkiego Zgoła żeć nie dostaje (rzekę tak) Niczego, Przeto żebyś i to miał, czegoć nie dostawa, Przyjmi Nic z łaską, ktore chudy sługa dawa, A mnie dla samej sfory, o wielki hetmanie! Cp daj a tak Co i Nic pospołu zostanie. 579. Malina.
Malina moj rym będzie; Apollo bez brody, Godna jest lutnia twoja tak wdzięcznej jagody. I wy złotowłosego ojca śliczne cory, Ktore zrzodła strzeżecie Kastalijskiej gory, Do mnie się społem spieszcie, owoc lub nienowy Nowo ja na wasz ołtarz niosę malinowy. Ale ty nadewszytko piękna nimfo moja Nakłoń ucha, u twego ja śpiewam
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 303
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Jakoby się takiego despektu zemściło. Dekret stanął, że zato zuchwalca małego Banitem uczyniono z Olimpu jasnego. On surowego gniewu i tak ciężkiej winy Uchodząc między leśne schował się gęstwiny. Tam sajdak, tam z kołczanem ostre swoje strzały Zawiesiwszy występku płakał czas niemały A ciepłe łzy skupione na gęste krzewiny Wdzięczny owoc, szarłatne wydały maliny. Skąd zapach wonny zaszedł Paphu matczynego, Za którym wnet wygnańca nalazła swojego. On matkę widząc zaraz piersi wonią nową I wargi jej całując, natchnął malinową, Skąd zaraz koralowi cera się zmieniła A przy woniej malinie farby ustąpiła. Już się nowym sam Wulkan wargom przypatruje, Gdy w Lemnie spracowany żonę swą całuje. Natychmiast
Jakoby się takiego despektu zemściło. Dekret stanął, że zato zuchwalca małego Banitem uczyniono z Olimpu jasnego. On surowego gniewu i tak ciężkiej winy Uchodząc między leśne schował się gęstwiny. Tam sajdak, tam z kołczanem ostre swoje strzały Zawiesiwszy występku płakał czas niemały A ciepłe łzy skupione na gęste krzewiny Wdzięczny owoc, szarłatne wydały maliny. Zkąd zapach wonny zaszedł Paphu matczynego, Za ktorym wnet wygnańca nalazła swojego. On matkę widząc zaraz piersi wonią nową I wargi jej całując, natchnął malinową, Zkąd zaraz koralowi cera się zmieniła A przy woniej malinie farby ustąpiła. Już się nowym sam Wulkan wargom przypatruje, Gdy w Lemnie spracowany żonę swą całuje. Natychmiast
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 304
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, Skąd zaraz koralowi cera się zmieniła A przy woniej malinie farby ustąpiła. Już się nowym sam Wulkan wargom przypatruje, Gdy w Lemnie spracowany żonę swą całuje. Natychmiast malinowe te wargi sprawiły, Że w sieć Marsa zbrojnego żelazną wprawiły. Zaczym rozruch po niebie z tak małej przyczyny. Już sam Jowisz począł się pytać o maliny A sprawiony w tej mierze od swej własnej cory, Spuścił się z nieba na dół łabęcimi piory Do ślicznej Ledy wonią malin uwiedziony. I natenczas kiedy był w wołu przewierzgniony Z nadobną Europą przez morze się pławiąc, Zdybał ją malinami przy kwiatkach się bawiąc. Maliny stąd w tej wadze, że zawsze na wety Flora je
, Zkąd zaraz koralowi cera się zmieniła A przy woniej malinie farby ustąpiła. Już się nowym sam Wulkan wargom przypatruje, Gdy w Lemnie spracowany żonę swą całuje. Natychmiast malinowe te wargi sprawiły, Że w sieć Marsa zbrojnego żelazną wprawiły. Zaczym rozruch po niebie z tak małej przyczyny. Już sam Jowisz począł się pytać o maliny A sprawiony w tej mierze od swej własnej cory, Spuścił się z nieba na doł łabęcimi piory Do ślicznej Ledy wonią malin uwiedziony. I natenczas kiedy był w wołu przewierzgniony Z nadobną Europą przez morze się pławiąc, Zdybał ją malinami przy kwiatkach się bawiąc. Maliny ztąd w tej wadze, że zawsze na wety Flora je
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 304
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
w Lemnie spracowany żonę swą całuje. Natychmiast malinowe te wargi sprawiły, Że w sieć Marsa zbrojnego żelazną wprawiły. Zaczym rozruch po niebie z tak małej przyczyny. Już sam Jowisz począł się pytać o maliny A sprawiony w tej mierze od swej własnej cory, Spuścił się z nieba na dół łabęcimi piory Do ślicznej Ledy wonią malin uwiedziony. I natenczas kiedy był w wołu przewierzgniony Z nadobną Europą przez morze się pławiąc, Zdybał ją malinami przy kwiatkach się bawiąc. Maliny stąd w tej wadze, że zawsze na wety Flora je dawać musi, ilekroć bankiety Odprawują mieszkańcy Olimpu jasnego. Maliny do napoju zapach niebieskiego Niezwyczajny przydają; gdy bogowie piją, Ganimedes
w Lemnie spracowany żonę swą całuje. Natychmiast malinowe te wargi sprawiły, Że w sieć Marsa zbrojnego żelazną wprawiły. Zaczym rozruch po niebie z tak małej przyczyny. Już sam Jowisz począł się pytać o maliny A sprawiony w tej mierze od swej własnej cory, Spuścił się z nieba na doł łabęcimi piory Do ślicznej Ledy wonią malin uwiedziony. I natenczas kiedy był w wołu przewierzgniony Z nadobną Europą przez morze się pławiąc, Zdybał ją malinami przy kwiatkach się bawiąc. Maliny ztąd w tej wadze, że zawsze na wety Flora je dawać musi, ilekroć bankiety Odprawują mieszkańcy Olimpu jasnego. Maliny do napoju zapach niebieskiego Niezwyczajny przydają; gdy bogowie piją, Ganimedes
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 304
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
. Zaczym rozruch po niebie z tak małej przyczyny. Już sam Jowisz począł się pytać o maliny A sprawiony w tej mierze od swej własnej cory, Spuścił się z nieba na dół łabęcimi piory Do ślicznej Ledy wonią malin uwiedziony. I natenczas kiedy był w wołu przewierzgniony Z nadobną Europą przez morze się pławiąc, Zdybał ją malinami przy kwiatkach się bawiąc. Maliny stąd w tej wadze, że zawsze na wety Flora je dawać musi, ilekroć bankiety Odprawują mieszkańcy Olimpu jasnego. Maliny do napoju zapach niebieskiego Niezwyczajny przydają; gdy bogowie piją, Ganimedes z maliną miesza ambrosią. Nie tylko górni lubią maliny bogowie, Ale i wodne nimfy i leśni faunowie,
. Zaczym rozruch po niebie z tak małej przyczyny. Już sam Jowisz począł się pytać o maliny A sprawiony w tej mierze od swej własnej cory, Spuścił się z nieba na doł łabęcimi piory Do ślicznej Ledy wonią malin uwiedziony. I natenczas kiedy był w wołu przewierzgniony Z nadobną Europą przez morze się pławiąc, Zdybał ją malinami przy kwiatkach się bawiąc. Maliny ztąd w tej wadze, że zawsze na wety Flora je dawać musi, ilekroć bankiety Odprawują mieszkańcy Olimpu jasnego. Maliny do napoju zapach niebieskiego Niezwyczajny przydają; gdy bogowie piją, Ganimedes z maliną miesza ambrosią. Nie tylko gorni lubią maliny bogowie, Ale i wodne nimfy i leśni faunowie,
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 304
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
tak małej przyczyny. Już sam Jowisz począł się pytać o maliny A sprawiony w tej mierze od swej własnej cory, Spuścił się z nieba na dół łabęcimi piory Do ślicznej Ledy wonią malin uwiedziony. I natenczas kiedy był w wołu przewierzgniony Z nadobną Europą przez morze się pławiąc, Zdybał ją malinami przy kwiatkach się bawiąc. Maliny stąd w tej wadze, że zawsze na wety Flora je dawać musi, ilekroć bankiety Odprawują mieszkańcy Olimpu jasnego. Maliny do napoju zapach niebieskiego Niezwyczajny przydają; gdy bogowie piją, Ganimedes z maliną miesza ambrosią. Nie tylko górni lubią maliny bogowie, Ale i wodne nimfy i leśni faunowie,
Oready i polne Napee, Driady
tak małej przyczyny. Już sam Jowisz począł się pytać o maliny A sprawiony w tej mierze od swej własnej cory, Spuścił się z nieba na doł łabęcimi piory Do ślicznej Ledy wonią malin uwiedziony. I natenczas kiedy był w wołu przewierzgniony Z nadobną Europą przez morze się pławiąc, Zdybał ją malinami przy kwiatkach się bawiąc. Maliny ztąd w tej wadze, że zawsze na wety Flora je dawać musi, ilekroć bankiety Odprawują mieszkańcy Olimpu jasnego. Maliny do napoju zapach niebieskiego Niezwyczajny przydają; gdy bogowie piją, Ganimedes z maliną miesza ambrosią. Nie tylko gorni lubią maliny bogowie, Ale i wodne nimfy i leśni faunowie,
Oready i polne Napee, Driady
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 304
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Spuścił się z nieba na dół łabęcimi piory Do ślicznej Ledy wonią malin uwiedziony. I natenczas kiedy był w wołu przewierzgniony Z nadobną Europą przez morze się pławiąc, Zdybał ją malinami przy kwiatkach się bawiąc. Maliny stąd w tej wadze, że zawsze na wety Flora je dawać musi, ilekroć bankiety Odprawują mieszkańcy Olimpu jasnego. Maliny do napoju zapach niebieskiego Niezwyczajny przydają; gdy bogowie piją, Ganimedes z maliną miesza ambrosią. Nie tylko górni lubią maliny bogowie, Ale i wodne nimfy i leśni faunowie,
Oready i polne Napee, Driady, Hamadriady społem malinom są rady. Dafne nim się w bobkowe drzewo obróciła, Przed Phoebem uciekając malinami żyła. Mieszaniec
Spuścił się z nieba na doł łabęcimi piory Do ślicznej Ledy wonią malin uwiedziony. I natenczas kiedy był w wołu przewierzgniony Z nadobną Europą przez morze się pławiąc, Zdybał ją malinami przy kwiatkach się bawiąc. Maliny ztąd w tej wadze, że zawsze na wety Flora je dawać musi, ilekroć bankiety Odprawują mieszkańcy Olimpu jasnego. Maliny do napoju zapach niebieskiego Niezwyczajny przydają; gdy bogowie piją, Ganimedes z maliną miesza ambrosią. Nie tylko gorni lubią maliny bogowie, Ale i wodne nimfy i leśni faunowie,
Oready i polne Napee, Driady, Hamadriady społem malinom są rady. Dafne nim się w bobkowe drzewo obrociła, Przed Phoebem uciekając malinami żyła. Mieszaniec
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 304
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910