zapachu, tamto wyda z smaku, I biorąc rzeczy wedle zdrowego rozsądku, Jedne mcc mają, idąc z jednego żołądku. 256 (P). PIERWEJ SOBKOWI, POTEM DOBKOWI DO KRAJCZEGO NIEDYSKRETNEGO
Karmiąc dziecię dwuletnie piastunka w kołysce, Zbierała w gębie kaszę, że mało na łyżce Zostawiła. Widząc błąd, rzecze dziecię: Mamo, Już mię nie trzeba karmić, będę jadło samo. I my dziś, panie krajczy, nie chcemy być na twej Dyskrecyjej. Nam kury, sobie kuropatwy; Źleś u wczorajszej z sobą dzielił nas wieczerze. Kwita z prace; niech każdy, co chce, sobie bierze. 257 (P). MIŁOŚĆ
zapachu, tamto wyda z smaku, I biorąc rzeczy wedle zdrowego rozsądku, Jedne mcc mają, idąc z jednego żołądku. 256 (P). PIERWEJ SOBKOWI, POTEM DOBKOWI DO KRAJCZEGO NIEDYSKRETNEGO
Karmiąc dziecię dwuletnie piastunka w kołysce, Zbierała w gębie kaszę, że mało na łyżce Zostawiła. Widząc błąd, rzecze dziecię: Mamo, Już mię nie trzeba karmić, będę jadło samo. I my dziś, panie krajczy, nie chcemy być na twej Dyskrecyjej. Nam kury, sobie kuropatwy; Źleś u wczorajszej z sobą dzielił nas wieczerze. Kwita z prace; niech każdy, co chce, sobie bierze. 257 (P). MIŁOŚĆ
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 114
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, widział raz jakoby w-niebie dwa chory, jeden czerwony, a drugi biały, i miał głos wnętrzny do siebie: Inter utrosq̃ tibi locus est, między obiema miejsce twoje. A my też mizerni, które też miejsce w-niebie mieć będziemy? za cierpienie męczeństwu równe, pod czerwoną w-pisują chorągiew, a mamyż takie cierpienie? Dla czystości miejsce dają pod chorągwią białą, a będzieszże się mógł P. Bogu twojemu czystością popisać? 4. Widział znowu tenże Z. pałac jakiś wspaniały, i w-nim bardzo bogate dwoje łożek, jedno sobie, drugie bratu swemu nagotowane, a nad nim złotemi literami napisano. Ten prawi złoty
, widźiał raz iákoby w-niebie dwá chory, ieden czerwony, á drugi biały, i miał głos wnętrzny do śiebie: Inter utrosq̃ tibi locus est, między obiemá mieysce twoie. A my też mizerni, ktore też mieysce w-niebie mieć będźiemy? zá ćierpienie męczeństwu rowne, pod czerwoną w-pisuią chorągiew, á mamyż tákie ćierpienie? Dla czystośći mieysce dáią pod chorągwią białą, á będźieszże się mogł P. Bogu twoiemu czystośćią popisać? 4. Widźiał znowu tenże S. páłác iákiś wspániáły, i w-nim bárdzo bogáte dwoie łożek, iedno sobie, drugie brátu swemu nágotowáne, á nád nim złotemi literámi nápisano. Ten práwi złoty
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 87
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Boża przez moje kłamstwo obfitowała ku chwale jego/ czemuż jeszcze i ja bywam sądzony jako grzesznik? 8. A nie raczej tak mówimy; (jako nas szkalują/ i jako niektórzy udawają/ żebyśmy mówili) Będziemy czynić złe rzeczy/ aby przyszły dobre? Których potępienie jest sprawiedliwe. 9. CÓż tedy? Mamyż nad nie? Żadnym sposobem. Gdyżeśmy przed tym dowiedli/ iż Żydowie i Grekowie/ wszyscy są pod grzechem: 10. Jako napisano; Niemasz sprawiedliwego ani jednego. 11. Niemasz rozumnego/ i nie masz ktoby szukał Boga. 12. Wszyscy się odchylili/ wespół się stali nieużytecznymi/ nie
Boża przez moje kłamstwo obfitowáłá ku chwale jego/ cżemuż jeszcże y ja bywam sądzony jáko grzesznik? 8. A nie ráczey ták mowimy; (jáko nas szkálują/ y jáko niektorzy udawáją/ żebysmy mowili) Będźiemy cżynić złe rzecży/ áby przyszły dobre? Ktorych potępienie jest spráwiedliwe. 9. COż tedy? Mamyż nád nie? Zadnym sposobem. Gdyżesmy przed tym dowiedli/ iż Zydowie y Grekowie/ wszyscy są pod grzechem: 10. Jáko nápisano; Niemász spráwiedliwego áni jednego. 11. Niemász rozumnego/ y nie mász ktoby szukał Bogá. 12. Wszyscy się odchylili/ wespoł się stáli nieużytecżnymi/ nie
Skrót tekstu: BG_Rz
Strona: 162
Tytuł:
Biblia Gdańska, List do Rzymian
Autor:
św. Paweł
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
, i Tarła, wojewody lubelskiego, dowiedziawszy się o Moskwy 700 będących pod Karolowym Krzeszłem, umyślili ich atakować. Jakoż atakowali i 50 Moskwy zabiwszy, poszli do Ostrołęki do Kurpików i tam się ulokowali, czyniąc przeciwko Moskwie wycieczki.
Tymczasem książę Wiśniowiecki, regimentarz lit., podesłał pod wojsko stanisławowskie pułkownika swego husarskiego Domam skiego i Domosławskiego, pułkownika artylerii lit., którzy stanąwszy w Kolnie pieniądze dawali i wielu z wojska litewskiego stanisławowskiego poszło do nich, a Paszkowski przez lato i część zimy między Kurpikami przebył. Na resztę Moskwa przymusiła Kurpików do poddania się, a Paszkowski, strażnik polny, i reszta ludzi przy nim przyszli do Królewca.
, i Tarła, wojewody lubelskiego, dowiedziawszy się o Moskwy 700 będących pod Karolowym Krzeszłem, umyślili ich atakować. Jakoż atakowali i 50 Moskwy zabiwszy, poszli do Ostrołęki do Kurpików i tam się ulokowali, czyniąc przeciwko Moskwie wycieczki.
Tymczasem książę Wiśniowiecki, regimentarz lit., podesłał pod wojsko stanisławowskie pułkownika swego husarskiego Domam skiego i Domosławskiego, pułkownika artylerii lit., którzy stanąwszy w Kolnie pieniądze dawali i wielu z wojska litewskiego stanisławowskiego poszło do nich, a Paszkowski przez lato i część zimy między Kurpikami przebył. Na resztę Moskwa przymusiła Kurpików do poddania się, a Paszkowski, strażnik polny, i reszta ludzi przy nim przyszli do Królewca.
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 102
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
ani się zgadzają. Bo jeden Polską trzyma/ drugi Ruską wiarę/ Jeśli sam jest Katolik/ ma Ruskę maszkarę Abo jeśli sam Rusin to ma żonę Polkę/ A między cnotliwymi najdzie i swawolkę. Więc i dzieci różnych wiar/ nie mogą się zgodzić/ Ociec każe do Cerkwie/ matka nie da chodzić. To dzisia mama święci/ a nanusiek pości/ Do Żydów na gorzałkę/ i dla nabożności. Bo Żydzi w samym rynku są dobrym przykładem/ Ludziom/ co oni widząc tymże idą śladem: I tak się pomieszali nie wiedżą jak wierzą/ Święto z Żydem odprawi/ a z Lutrem wieczerzą. A nazajutrz do popa do Cerkwie na
ani się zgadzáią. Bo ieden Polską trzyma/ drugi Ruską wiárę/ Ieśli sam iest Kátholik/ ma Ruskę mászkárę Abo ieśli sam Ruśin to ma żonę Polkę/ A między cnotliwymi naydźie y swawolkę. Więc y dźieći rożnych wiar/ nie mogą się zgodźić/ Oćiec każe do Cerkwie/ mátká nie da chodźić. To dźiśia mámá święći/ á nánuśiek pośći/ Do Zydow ná gorzałkę/ y dla nabożnośći. Bo Zydźi w sámym rynku są dobrym przykłádem/ Ludźiom/ co oni widząc tymże idą śládem: Y ták się pomieszáli nie wiedźą iák wierzą/ Swięto z Zydem odpráwi/ á z Lutrem wieczerzą. A názáiutrz do popá do Cerkwie ná
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: C3v
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
I Niestr płynie, a w Morzu Euksynowym tonie. Te kraje po morza dwoje Zhołdowali i wzięli pod -cne imię swoje. A żeby pod prawa obce Prace dzieła ich nie szły, kolumny i kopce Na znak granic tam stawiali, By się późni wnukowie do nich odzywali. A my co? Pomnimyż na nie? I mamyż to w dziedzictwie przodków swych staranie?
I Niestr płynie, a w Morzu Euksynowym tonie. Te kraje po morza dwoje Zhołdowali i wzięli pod -cne imię swoje. A żeby pod prawa obce Prace dzieła ich nie szły, kolumny i kopce Na znak granic tam stawiali, By się późni wnukowie do nich odzywali. A my co? Pomnimyż na nie? I mamyż to w dziedzictwie przodków swych staranie?
Skrót tekstu: SarbGawWierBar_I
Strona: 463
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Maciej Kazimierz Sarbiewski
Tłumacz:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Kwestia DZIESIĄTA.
1mo Najprozd: wolność Polska jedyna na świecie, we wszystkim na szczególną tę basim w jednym słowie Nipozwalam: któremu gdy się kto sprzeciwi, ma prawo Szlacheckie przeciwko takiej wiolencyj protestować się, że na jego niepozwalam niedbają, i z tą gdy wynidzie protastacją, actum z Sejmiku cassatur, i żadnej mamaactivitatem, i zaraz rozieżdzać się Sejmikująca Szlachta powinna. Lubo tedy pod czas niesłusznie, pod czas znamowy, pod czas z podłej okazji do tego rozerwania Sejmiku przychodzi, woli to jednak Szlachta cierpieć, najprzód iż każdy ma ten przywilej, który gdyby jednemu nieuszedł, pewnieby każdemu znaleziono racją, niesłuchania jego protestacyj
KWESTYA DZIESIĄTA.
1mó Nayprozd: wolność Polska iedyna ná świećie, we wszystkim ná szczegulną tę basim w iednym słowie Nipozwalam: ktoremu gdy się kto sprzećiwi, ma prawo Szlacheckie przećiwko tákiey wiolencyi protestować się, że ná iego niepozwalam niedbaią, y z tą gdy wynidźie protastácyą, actum z Seymiku cassatur, y żadney mamaactivitatem, y záraz rozieżdzać się Seymikuiąca Szlachtá powinna. Lubo tedy pod czás niesłusznie, pod czás známowy, pod czás z podłey okazyi do tego rozerwánia Seymiku przychodźi, woli to iednák Szlachtá ćierpieć, nayprzod iż káżdy ma ten przywiley, ktory gdyby iednemu nieuszedł, pewnieby káżdemu ználeżiono rácyą, niesłuchánia iego protestácyi
Skrót tekstu: RadzKwest
Strona: 163
Tytuł:
Kwestie polityczne
Autor:
Franciszek Radzewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
czasów, Z kosztem zażyli niewczasów. Z drugiej strony przeciw sobie Rokoszanie z królem; obie Już wojska uszykowali, Potykać się zgotowali; Ossoliński jeden skoczył, Odważnie do nich wyboczył: Szczęśliwie bitwę rozerwał, Lub się sam w niebezpieczność wdał. Tamże z boków familia, Jak najpiękniejsza lilia; Wkoło rzędem sztylowana, Od Amama zmalowana. Znajdziesz tamże cudo wielkie Ich zasług, przygody wszelkie; Gdy jednego z konia zbito, Na śmierć kopiją przebito, Tego święta ratowała Anna, w zdrowiu zachowała. Insze różne Wiktorie, Sądy, sławne Historie. A wszystkie nakoło rzeczy
W ramach są, ad vivum, grzeczy. Wyżej cesarzowie dawni Rzymscy, dosyć
czasów, Z kosztem zażyli niewczasów. Z drugiej strony przeciw sobie Rokoszanie z królem; obie Już wojska uszykowali, Potykać się zgotowali; Ossoliński jeden skoczył, Odważnie do nich wyboczył: Szczęśliwie bitwę rozerwał, Lub się sam w niebezpieczność wdał. Tamże z boków familija, Jak najpiękniejsza lilija; Wkoło rzędem sztylowana, Od Ammama zmalowana. Znajdziesz tamże cudo wielkie Ich zasług, przygody wszelkie; Gdy jednego z konia zbito, Na śmierć kopiją przebito, Tego święta ratowała Anna, w zdrowiu zachowała. Insze różne Victoriae, Sądy, sławne Historiae. A wszystkie nakoło rzeczy
W ramach są, ad vivum, grzeczy. Wyżej cesarzowie dawni Rzymscy, dosyć
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 87
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
wyrok na nas włożył, i że naszej nędzy lepiej ulżyć nie możemy, jak wyrokom Jego cierpliwie się poddawszy, ażby raczył lub nieszczęście, lub życie odebrać. Daliśmy sobie na to ręce, że wszystko co nas potka, z przyzwoitą nam powolnością, poniesiemy. Lecz zaczął Stelej, uważając moję rękę, nie mamyż tego sobie życzyć, żebyśmy tym jeszcze raz te podali ręce, których w naszej kochamy ojczyźnie? J gdyby tego Bóg nie dał. zostaniemyż powolnymi? Gdyby tego Bóg nie dał --- powiedziałem, i nie mogłem więcej mówić. Zaćmiony był mój rozum. Nie widziałem więcej do powolności żadnej pobudki,
wyrok na nas włożył, i że naszey nędzy lepiey ulżyć nie możemy, iak wyrokom Jego ćierpliwie śię poddawszy, ażby raczył lub nieszczęście, lub życie odebrać. Daliśmy sobie na to ręce, że wszystko co nas potka, z przyzwoitą nam powolnością, poniesiemy. Lecz zaczął Steley, uważaiąc moię rękę, nie mamyż tego sobie życzyć, żebyśmy tym ieszcze raz te podali ręce, ktorych w naszey kochamy oyczyznie? J gdyby tego Bog nie dał. zostaniemyż powolnymi? Gdyby tego Bog nie dał --- powiedziałem, i nie mogłem więcey mowić. Zaćmiony był moy rozum. Nie widziałem więcey do powolności żadney pobudki,
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 91
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
. Teraz gdzieby królowa Jej M. wyjachać ze skarbami miała, podjęłaby Korona i osławę wielką i nieoszacowaną szkodę. Ba, miłościwy królu, nie rodzi-ć się u nas złoto, nigdy go tak wiele nie było jako teraz, przed laty trudniej było o grzywnę, niż teraz o sto złotych. I mamyż my zasię dla królowej Jej M. do takiego ubóstwa przyść, jako przedtym było? Właśnie tak stałoby się nam, jako gdyby nam kto radził, do żołędziu się wrócić, a chleb porzucić i pracą o nim. Nie godzi się, miłościwy królu, gardzić dary bożymi. Tego, co teraz Koronie dał
. Teraz gdzieby królowa Jej M. wyjachać ze skarbami miała, podjęłaby Korona i osławę wielką i nieoszacowaną szkodę. Ba, miłościwy królu, nie rodzi-ć się u nas złoto, nigdy go tak wiele nie było jako teraz, przed laty trudniej było o grzywnę, niż teraz o sto złotych. I mamyż my zasię dla królowej Jej M. do takiego ubóstwa przyść, jako przedtym było? Właśnie tak stałoby się nam, jako gdyby nam kto radził, do żołędziu się wrócić, a chleb porzucić i pracą o nim. Nie godzi się, miłościwy królu, gardzić dary bożymi. Tego, co teraz Koronie dał
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 207
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886