nich jest osobliwa/ i za położeniem/ i za obwarowaniem/ i względem świetności/ która idzie za mieszkaniem tam książąt tych miast. Jest też piękne barzo i zacne miasto Parma/ ale nie ma tak wiele ludzi jako pomienione: abowiem panowie Parmeńscy/ nie mieszkają tak chętni i tak ustawicznie w mieście/ jako Ferarczycy i Mantuańczycy. Miedzy Modeną/ Bergamo/ Vincencją/ Kremoną/ i Treuizem/ mała jest różność względem obywatelów: lecz Modena i Vincentia mają powiaty wielkie i dobre. Kremona ma dobry/ ale nie wielki. Bergamo ma wielki/ lecz nie barzo obfity w pszenicę. Tamten Teruiski jest weselszy i piekniejszy ku pojrzeniu; ale śrzednie żyzny
nich iest osobliwa/ y zá położeniem/ y zá obwárowániem/ y względem świetnośći/ ktora idźie zá mieszkániem tám kśiążąt tych miast. Iest też piękne bárzo y zacne miásto Parma/ ále nie ma ták wiele ludźi iáko pomienione: ábowiem pánowie Parmeńscy/ nie mieszkáią ták chętni y ták vstáwicznie w mieśćie/ iáko Ferárczycy y Mantuańczycy. Miedzy Modeną/ Bergámo/ Vincentią/ Kremoną/ y Treuizem/ máła iest rozność względem obywátelow: lecz Modená y Vincentia máią powiáty wielkie y dobre. Kremoná ma dobry/ ále nie wielki. Bergámo ma wielki/ lecz nie barzo obfity w pszenicę. Támten Teruiski iest weselszy y pieknieyszy ku poyrzeniu; ále śrzednie żyzny
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 72
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Próżno nań Wenetowie wielkie wojska zwodzą, Próżno i na przeprawach zastąpić mu godzą, Bo gdzie namężniejszy król swą złoży kopią, Wszyscy szpetnie pierzchają, wszyscy czoła kryją.
XXIX.
Ale lud jego zasię, co był zostawiony W królestwie nowo wziętem dla zamków obrony, Przeciwną zna fortunę; bo Ferant serdeczny Z posiłkiem, Mantuańczyk co mu go waleczny Użyczył, tak się, srogi, znać jem dobrze daje, Iż najbiedniejszy człowiek żywy nie zostaje; Choć sam, zdradą zabity od nieznajomego, Krótką widział pociechę z zwycięstwa nowego”.
XXX.
To mówiąc, z Peskariej zaraz ukazuje Alfonsa, co dzielnością mężniejszych celuje. „W tysiąc potrzebach,
Próżno nań Wenetowie wielkie wojska zwodzą, Próżno i na przeprawach zastąpić mu godzą, Bo gdzie namężniejszy król swą złoży kopią, Wszyscy szpetnie pierzchają, wszyscy czoła kryją.
XXIX.
Ale lud jego zasię, co był zostawiony W królestwie nowo wziętem dla zamków obrony, Przeciwną zna fortunę; bo Ferant serdeczny Z posiłkiem, Mantuańczyk co mu go waleczny Użyczył, tak się, srogi, znać jem dobrze daje, Iż najbiedniejszy człowiek żywy nie zostaje; Choć sam, zdradą zabity od nieznajomego, Krótką widział pociechę z zwycięstwa nowego”.
XXX.
To mówiąc, z Peskaryej zaraz ukazuje Alfonsa, co dzielnością mężniejszych celuje. „W tysiąc potrzebach,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 36
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wiedząc, co gorący broją Francuzowie, Traci Milan i w niem swych ludzi wszystkich zdrowie.
XLII.
Awoż drugi Franciszek, podobny swojemi Dziadowi serdecznemu cnotami wielkiemi, Który po wypędzeniu z królestwa własnego Odbiera je przez pomoc kościoła samego. Bieżą znowu Francuzi do Włoch, lecz jem wodze Zatrzymano i muszą pozostać na drodze: Wspaniały Mantuańczyk z namężniejszem synem Przepraw broni, zamyka drogę pod Tyczynem.
XLIII.
Federyk najpiękniejszej ten to jest urody, Co pierwszem kwiatem jeszcze nie opędził brody, Wiecznej pamięci godzien dla męstwa swojego Dla pięknych obyczajów, rozumu ostrego. Patrzcie, jak ma przy męskiej piękną surowości Twarz, jak broni francuskiej miasta okrutności. To zaś markiezów
wiedząc, co gorący broją Francuzowie, Traci Milan i w niem swych ludzi wszystkich zdrowie.
XLII.
Awoż drugi Frańciszek, podobny swojemi Dziadowi serdecznemu cnotami wielkiemi, Który po wypędzeniu z królestwa własnego Odbiera je przez pomoc kościoła samego. Bieżą znowu Francuzi do Włoch, lecz jem wodze Zatrzymano i muszą pozostać na drodze: Wspaniały Mantuańczyk z namężniejszem synem Przepraw broni, zamyka drogę pod Tyczynem.
XLIII.
Federyk najpiękniejszej ten to jest urody, Co pierwszem kwiatem jeszcze nie opędził brody, Wiecznej pamięci godzien dla męstwa swojego Dla pięknych obyczajów, rozumu ostrego. Patrzcie, jak ma przy męskiej piękną surowości Twarz, jak broni francuskiej miasta okrutności. To zaś markiezów
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 40
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
w prędkiem dziwnie biegu Kaszteliki, co stały na obojem brzegu; W ocemgnieniu Gabanę po zad zostawuje, Za którą w ręce prawej Fosę ukazuje.
LXI
Potem, gdy Febus wyższej wóz kierował złoty, A on z tych proroctw pięknej pełen beł ochoty, Do stołu siadszy, żądzą morzą przyrodzoną Potrawami, których dał moc niewymówioną Mantuańczyk do batu i zaś po obiedzie W drogę bez żadnej zwłoki przedsięwziętą jedzie. Ginie z oczu Argenta, Giron w zad zostaje Z brzegiem, gdzie Santern głowę wspaniałą wydaje.
LX
Wierzę, że jeszcze wtenczas Bascji nie było, Na którą Hiszpanowi dzisiaj patrzyć miło. Potem w prawo puściwszy łódź, lewy róg mija Sternik,
w prędkiem dziwnie biegu Kasztelliki, co stały na obojem brzegu; W ocemgnieniu Gabanę po zad zostawuje, Za którą w ręce prawej Fossę ukazuje.
LXI
Potem, gdy Febus wyszszej wóz kierował złoty, A on z tych proroctw pięknej pełen beł ochoty, Do stołu siadszy, żądzą morzą przyrodzoną Potrawami, których dał moc niewymówioną Mantuańczyk do batu i zaś po obiedzie W drogę bez żadnej zwłoki przedsięwziętą jedzie. Ginie z oczu Argenta, Giron w zad zostaje Z brzegiem, gdzie Santern głowę wspaniałą wydaje.
LX
Wierzę, że jeszcze wtenczas Bastyej nie było, Na którą Hiszpanowi dzisiaj patrzyć miło. Potem w prawo puściwszy łódź, lewy róg mija Sztyrnik,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 295
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905