się lepiej upijają/ gdy im pozwalają na pewne czasy/ a niż my inszy winem. Niemasz u tego Kniazia kruszców/ abo gór śrebrnych ani złotych/ ale są przecię żelazne/ ołowne/ i miedziane. Towary przednie/ które stamtąd wywożą/ są woski/ miody/ smoła/ łój/ futra drogie sobole i marmurkowe/ kunie/ popielicze/ i inszych zwierząt. Moskiewska ziemia jest matką wielu rzek przednich/ jako są Dźwina/ Dniepr/ Wołga/ które wszystkie wychodzą z jeziora Voloppo. Dźwina wchodzi do morza Bałtyckiego. Dniepr idąc daleko i szeroko przez Polskie państwa/ i przez dzikie pola/ wpada nakoniec w morze wielkie. Oblewa
się lepiey vpiiáią/ gdy im pozwaláią ná pewne czásy/ á niż my inszy winem. Niemász v tego Kniáźiá kruszcow/ ábo gor śrebrnych áni złotych/ ále są przećię żelázne/ ołowne/ y miedźiáne. Towáry przednie/ ktore ztámtąd wywożą/ są woski/ miody/ smołá/ łoy/ futrá drogie sobole y mármurkowe/ kunie/ popielicze/ y inszych źwierząt. Moskiewska źiemiá iest mátką wielu rzek przednich/ iáko są Dźwiná/ Dniepr/ Wołgá/ ktore wszystkie wychodzą z ieźiorá Voloppo. Dźwiná wchodźi do morzá Báltyckiego. Dniepr idąc dáleko y szeroko przez Polskie páństwá/ y przez dźikie polá/ wpada nákoniec w morze wielkie. Oblewa
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 158
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
, tak aby w sierocztwie jej zawiadowali o niej. Małżonka moja proszę proszę niech będzie łaskawa na nią. Kawtanik zielony co pod zbroje Staroście Wieluńskiemu. Deliurę czerwoną, szkarłatną atłasem podszytą Przedborowi, temuż Szablę złocistą szeroką. Delurę czarną aksamitną starą Janowi Kalińskiemu. Pukarzowskiemu kurtę lazurową atłasową. Kołdrę żółtą Staroście Wieluńskiemu i Kołpak Marmurkowy. Długi, którem winien a teraz na Trzy Króle płacić się muszą: P. Gomolińskiemu dwa Tysiąca Złot. P. Skąmpskiemu nieboszczykowi Cztery Tysiące Złot. P. Bąkowskiemu Sześć Tysięci Złot. P. Maciejowi Widawskiemu dwa Tysiąca Złot. P. Jedliczkiemu Piętnaście set Złot. P. Dubrawskiemu Cztery Tysiące Złot. P.
, tak aby w sierocztwie yey zawiadowali o niey. Małżonka moia proszę proszę niech bendzie łaskawa na nię. Kawtanik zielony co pod zbroie Staroście Wieluńskiemu. Deliurę czerwoną, szkarłatną atłasem podszytą Przedborowi, themusz Szablę złocistą szeroką. Delurę czarną axamitną starą Janowi Kalińskiemu. Pukarzowskiemu kurtę lazurową atłasową. Kołdrę żółtą Staroście Wieluńskiemu y Kołpak Marmurkowy. Długi, którem winien a teraz na Trzy Króle płacić się muszą: P. Gomolińskiemu dwa Tysiąca Złoth. P. Skąmpskiemu niebosczykowi Cztery Tysiące Złoth. P. Bąkowskiemu Sześć Tysięci Złoth. P. Macieiowi Widawskiemu dwa Tysiąca Złoth. P. Jedliczkiemu Pietnaście seth Złoth. P. Dubrawskiemu Cztery Tysiące Złoth. P.
Skrót tekstu: KoniecATest
Strona: 219
Tytuł:
Testament
Autor:
Aleksander Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
testamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
którąmem się ustroił pięknie chędogo. T. Ozdobna transformatia, piekne Metamorfoseon, kosztowne przebranie się w szaty, nie lada zaprawdę maszkara. B. Ledwiem co kosę w ręce wzią, ustroiwszy się w łupiez chudawy, aliści wzajem śmierć ustrojona w zupan i ferezją rysią z kołnierzem, przechadza się po rynku wszystkiego świata w marmurkowym słyku, przypasawaszy Tyrański pałasz do boku, którą wszyscy być rozumieli Bohatyrem strasznym wywędzonym trzecioletnią Francą. T. Miała wielkie szczęście na ten czas Kuma nielitościwa, że się nie zdarzyło potykać z onemi którzy z Wmcią wodpowiedzi chodzą: penieby jej dano salve w łeb z pistolettu, parą kul nabitego, byłaby,
ktorąmem się vstroił pięknie chędogo. T. Ozdobna tránsformátia, piekne Metámorfoseon, kosztowne przebránie się w száty, nie ládá záprawdę mászkárá. B. Ledwiem co kosę w ręce wźią, vstroiwszy się w łupiez chudáwy, áliśći wzáiem śmierć vstroiona w zupan y ferezyą ryśią z kołnierzem, przechadza się po rynku wszystkiego świátá w mármurkowym słyku, przypasawaszy Tyrański páłász do boku, ktorą wszyscy być rozumieli Bohátyrem strasznym wywędzonym trzećioletnią Fráncą. T. Miáłá wielkie szczęśćie ná ten czás Kumá nielutośćiwa, że się nie zdárzyło potykáć z onemi ktorzy z Wmćią wodpowiedźi chodzą: penieby iey dáno salve w łeb z pistolettu, párą kul nábitego, byłáby,
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 61
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
nim; Dobrze Bóg w raju futrem odział go baranim. A cóż po tym, dziadowskie rozpraszając zbiory, Po pieszczone sobole jeździć na Sybiory, Choć drugi więcej zwierza okrywa jedwabiem Na swoim pysznym grzbiecie niż Noe korabiem. Dosyć kołnierz a łapki do dzisiejszej fozy Opuszyć, dalej ujdą niedźwiedzie i kozy; Aleć i z marmurkową porwań katu szubą, Komu ją co dzień we łbie ciche mole skubą. Dobre Polakom lisy odziane, a gdy się Tymi czasy w Podgórzu zjawiły i rysie, Po cóż z odwagą zdrowia do Persyjej? Kto ma, Po cóż jeździ za morze, co się rodzi doma? Przenoszę altembasy w moim czarnym suknie, Gdy
nim; Dobrze Bóg w raju futrem odział go baranim. A cóż po tym, dziadowskie rozpraszając zbiory, Po pieszczone sobole jeździć na Sybiory, Choć drugi więcej zwierza okrywa jedwabiem Na swoim pysznym grzbiecie niż Noe korabiem. Dosyć kołnierz a łapki do dzisiejszej fozy Opuszyć, dalej ujdą niedźwiedzie i kozy; Aleć i z marmurkową porwań katu szubą, Komu ją co dzień we łbie ciche mole skubą. Dobre Polakom lisy odziane, a gdy się Tymi czasy w Podgórzu zjawiły i rysie, Po cóż z odwagą zdrowia do Persyjej? Kto ma, Po cóż jeździ za morze, co się rodzi doma? Przenoszę altembasy w moim czarnym suknie, Gdy
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 226
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987