gnuśności zdatność niepospolitą obróconą na fraszki; serce dobre a nie w stanie dobrze czynienia. Wielu bardzo osobliwie w domach zacnych a podupadłych próżniaków znaleźć można. Ambicja, nie każe im się zniżać do rolnego gospodarstwa, cóż dopiero do handlu? tym czasem cudze kąty wycierać muszą, podchlebstwem skarbiąc sobie łaskę podobnychże sobie rozpustników i marnotrawców. Darów przyrodzenia używają na rzeczy mniej przystojne, i zacności urodzenia nie przyzwoite.
Wstręt od pracy, i zła edukacja napełniła świat Wielmożnemi, Jaśnie Wielmożnemi, Jaśnie Oświeconemi żebrakami, którzy wolą rzeczywiście podłym życiem zacności swojej uwłaczać, niżeli poczciwą pracą skazić hymeryczną prerogatywę. MONITOR Na R. P. 1772. Nro: XV
gnusności zdatność niepospolitą obroconą na fraszki; serce dobre a nie w stanie dobrze czynienia. Wielu bardzo osobliwie w domach zacnych a podupadłych prożniakow znaleść można. Ambicya, nie każe im się zniżać do rolnego gospodarstwa, coż dopiero do handlu? tym czasem cudze kąty wycierać muszą, podchlebstwem skarbiąc sobie łaskę podobnychże sobie rospustnikow y marnotrawcow. Darow przyrodzenia uzywaią na rzeczy mniey przystoyne, y zacności urodzenia nie przyzwoite.
Wstręt od pracy, y zła edukacya napełniła świat Wielmożnemi, Jaśnie Wielmożnemi, Iaśnie Oświeconemi żebrakami, ktorzy wolą rzeczywiście podłym życiem zacności swoiey uwłaczać, niżeli poczciwą pracą skazić hymeryczną prerogatywę. MONITOR Na R. P. 1772. Nro: XV
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 105
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
kosę Saturnowatego Heroda wyrościła. Teraz chluba nam z tego mało nienadaremna/ nadaremna i uciecha. i boję się aby się my z tego nie tak właśnie chlubili i cieszyli/ jak gdyby kto spadszy z woza wbłoto/ cieszył się z tego/ że siedział na wozie. Tak się z tego chlubimy jak się zwykli chlubić marnotrawcy/ toż a toż o sobie prawiąc/ miałem: na które ich/ miałem/ nikt im nie daje ni halera. O zdarz Panie Boże/ aby się to nasze/ MIALEM odmieniło nam w MAM: tegdy się prawdziwie i chlubić i cieszyć będziemy. Póki wschodni Polikarpowie/ za Ojcy i Pasterze swe znali
kosę Sáturnowátego Herodá wyrośćiła. Teraz chlubá nam z tego máło nienádáremna/ nádáremna y vćiechá. y boię sie áby sie my z tego nie ták właśnie chlubili y cieszyli/ iák gdyby kto spadszy z wozá wbłoto/ ćieszył sie z tego/ że śiedźiał ná woźie. Ták sie z tego chlubimy iák sie zwykli chlubić marnotrawcy/ toż á toż o sobie práwiąc/ miałem: ná ktore ich/ miáłem/ nikt im nie dáie ni hálerá. O zdarz Pánie Boże/ áby sie to násze/ MIALEM odmieniło nam w MAM: tegdy sie prawdźiwie y chlubić y cieszyć będźiemy. Poki wschodni Polykárpowie/ zá Oycy y Pásterze swe ználi
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 191
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
komu sztrofować niegodnych/ i nieuków/ a co więtsza dwożeńców/ trzeżeńców/ i w dziwne około wiary i obyczajów biedy zawiedzionych na Władyctwa i inne Cerkiewne Urzędy/ za świadectwem nieskąpego datku/ stanowiąc. A przetoż jestem rozproszyciel skarbu Pana mego/ jestem łupieżca dóbr Ojca mojego: jestem rozkosznik w obfitościach Cerkwie Chrystusowej: jestem marnotrawca w Ojczystym dziedzictwie Króla mego. Cóż rzekę jeszcze i o Monasterzach władzy mej podległych? w których Czernce/ święte przodków swych ustawy/ swowolnie połamali/ podeptali i wniwecz obrócili/ tak iż ani ślad starożytnego onego pobożnego w Modlitwach i Poście/ w pracy i nauce Pisma ś. pomieszkania w nich nie został. Biada mnie
komu sztrofowáć niegodnych/ y nieukow/ á co więtsza dwożeńcow/ trzeżeńcow/ y w dźiwne około wiáry y obycżáiow biedy záwiedźionych ná Włádyctwá y inne Cerkiewne Vrzędy/ zá świádectwem nieskąpego dátku/ stánowiąc. A przetoż iestem rozproszyćiel skárbu Páná mego/ iestem łupieżcá dobr Oycá moiego: iestem roskosznik w obfitośćiách Cerkwie Chrystusowey: iestem marnotrawcá w Oycżystym dziedźictwie Krolá mego. Coż rzekę ieszcże y o Monásterzách władzy mey podległych? w ktorych Cżernce/ święte przodkow swych vstáwy/ swowolnie połamáli/ podeptáli y wniwecż obroćili/ ták iż áni ślad stárożytnego onego pobożnego w Modlitwách y Pośćie/ w pracy y náuce Pismá ś. pomieszkánia w nich nie został. Biádá mnie
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 25
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
Bogarodzicę wespół z nimi śpiewali: ale mało takich bywało, więcej tych którzy ani wiedzieli co to jest, ani wiedzieć chcieli. Ja do starego Żołnierza, starą pieśń niosę, w którym stare (nic niepochlebiam) obyczaje widzę. Żołdy twoje, któreś brał za krwawe posługi twoje, nie poginęły; nie są od marnotrawców pożarte, jako niektórych, którzy ani wiedzą co to grosz zachować; nigdy nic nie mają ani przed wojną, ani na wojnie, ani po wojnie. Znaczne zbiory twoje po Akademiach, po Szkołach, po Klasztorach; Boże daj szczęście/ Cny KAWALERZE i dalej. Brał niegdy DAVID Król Izraelski, plony, a o
Bogárodzicę wespoł z nimi śpiewáli: ále máło tákich bywáło, więcey tych ktorzy áni wiedzieli co to iest, áni wiedzieć chćieli. Ia do stárego Zołnierzá, stárą pieśń niosę, w ktorym stáre (nic niepochlebiam) obyczáie widzę. Zołdy twoie, ktoreś brał zá krwáwe posługi twoie, nie poginęły; nie są od márnotrawcow pożárte, iáko niektorych, którzy áni wiedzą co to grosz záchować; nigdy nic nie máią áni przed woyną, áni ná woynie, áni po woynie. Znáczne zbiory twoie po Akádemiách, po Szkołách, po Klasztorách; Boże day szczęśćie/ Cny KAWALERZE y dáley. Brał niegdy DAVID Krol Izráelski, plony, á o
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 6
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
damy, choć o nie i u dworu swojego, i w całej Saksonijej nie trudno. Przyznać temu książęciu, że się daleko odrodził od ojca, dziadów i pradziadów swoich. Katolik prawdziwy, nie hipokryta u, boską chwałę i wiarę katolicką rzymską promowujący, gdyby można, aby i po całej Saksonijej rozmnożona była, nie marnotrawca, bardziej się poważnymi akcjami aniżeli letkimi dystrakcjami zabawia. Rozumiem, że gdyby się na niego cała Rzplta zgodziła, żyłby poczciwie według opisanego prawa, nie zaczepiałby wojną cale niepotrzebną sąsiadów postronnych, nie mieszałby królestwa fakcjami i nie wątpiłbym, żebyśmy mogli mieć z niego niemałą pociechą.
Domator: Szczęście
damy, choć o nie i u dworu swojego, i w całej Saksonijej nie trudno. Przyznać temu książęciu, że się daleko odrodził od ojca, dziadów i pradziadów swoich. Katolik prawdziwy, nie hipokryta u, boską chwałę i wiarę katolicką rzymską promowujący, gdyby można, aby i po całej Saksonijej rozmnożona była, nie marnotrawca, bardziej się poważnymi akcyjami aniżeli letkimi dystrakcyjami zabawia. Rozumiem, że gdyby się na niego cała Rzplta zgodziła, żyłby poczciwie według opisanego prawa, nie zaczepiałby wojną cale niepotrzebną sąsiadów postronnych, nie mieszałby królestwa fakcyjami i nie wątpiłbym, żebyśmy mogli mieć z niego niemałą pociechą.
Domator: Szczęście
Skrót tekstu: SzlachSasRzecz
Strona: 215
Tytuł:
Rozmowa dwóch szlachty
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
rozsądku posadziłby w Senacie/ (nie będę tu ani tych/ ani tamtych mianowała żebym kogo nie uraziła) któż tedy to prawo pisał? Wy Panowie moi napisaliście na siebie/ i dla siebie mogę rzecz/ bo siłum z tym lepiej. A to dla tego że siła Mężów jest hultajów/ pijaków/ marnotrawców/ którzyby nie tylko posag Zonie i dzieciom/ ale pono i dusze ich przepili/ przemanowali. Dla tegoż to zabroniło prawo/ żeby jeśli taki marnotrawca Ociec swoje wszytko straci/ Matczyne przynajmniej Dobra dzieciom się zostały/ i zasz źle z tym. Noli me tangere siłom było! Drugiby nie czekając Sukcesorów i
rozsądku posádźiłby w Senáćie/ (nie będę tu áni tych/ áni tamtych miánowáłá żebym kogo nie uráźiłá) ktosz tedy to práwo pisał? Wy Pánowie moi nápisáliśćie ná siebie/ y dla siebie mogę rzecz/ bo śiłum z tym lepiey. A to dla tego że śiłá Mężow iest hultáiow/ pijakow/ márnotrawcow/ ktorzyby nie tylko posag Zonie y dźiećiom/ ále pono y dusze ich przepili/ przemánowáli. Dla tegosz to zábroniło práwo/ żeby ieśli táki márnotrawca Oćiec swoie wszytko stráći/ Mátczyne przynaymniey Dobrá dźiećiom się zostáły/ y zász źle z tym. Noli me tangere śiłom było! Drugiby nie czekáiąc Sukcessorow y
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 56
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
moi napisaliście na siebie/ i dla siebie mogę rzecz/ bo siłum z tym lepiej. A to dla tego że siła Mężów jest hultajów/ pijaków/ marnotrawców/ którzyby nie tylko posag Zonie i dzieciom/ ale pono i dusze ich przepili/ przemanowali. Dla tegoż to zabroniło prawo/ żeby jeśli taki marnotrawca Ociec swoje wszytko straci/ Matczyne przynajmniej Dobra dzieciom się zostały/ i zasz źle z tym. Noli me tangere siłom było! Drugiby nie czekając Sukcesorów i sam i Zona z kobiałką musieliby pójść po żebraninie/ i wziąwszy dzieci w zajdy wędrować z majętności/ gdyby nie posag sam/ albo oprawa ich żywiła.
moi nápisáliśćie ná siebie/ y dla siebie mogę rzecz/ bo śiłum z tym lepiey. A to dla tego że śiłá Mężow iest hultáiow/ pijakow/ márnotrawcow/ ktorzyby nie tylko posag Zonie y dźiećiom/ ále pono y dusze ich przepili/ przemánowáli. Dla tegosz to zábroniło práwo/ żeby ieśli táki márnotrawca Oćiec swoie wszytko stráći/ Mátczyne przynaymniey Dobrá dźiećiom się zostáły/ y zász źle z tym. Noli me tangere śiłom było! Drugiby nie czekáiąc Sukcessorow y sam y Zoná z kobiałką muśieliby poyść po żebráninie/ y wźiąwszy dźieći w zaydy wędrowáć z máiętnośći/ gdyby nie posag sam/ álbo opráwá ich żywiłá.
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 56
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
są przyjacielmi cnocie, uczciwości, wstydowi, a okrutni nieprzyjaciele morderzom, gwałtownikom, bezbożnikom. Każdy z W. M. wiem pewnie, córki swej, synowice, siostrzenice i najdalszej powinowatej, nie radby po śmierci swej w takim niebezpieczeństwie zostawił, żeby jej majętność łupem, jej łzy pociechą, jej poczciwość pośmiewiskiem, marnotrawcom wszetecznym być miała. Ani my to, da Pan Bóg, od sądu W. K. M. odniesiemy, żeby miało być wolno, pod płaszczem powinowactwa, ku końcu rzkomo małżeńskiej świętości, zuchwalcom niewstydliwym najeżdżać szlacheckie domy, szturmem jako w nieprzyjacielskiej ziemi brać zamki, plondrować gmachy, mordować ludzi, panienki gwałcić i
są przyjacielmi cnocie, uczciwości, wstydowi, a okrutni nieprzyjaciele morderzom, gwałtownikom, bezbożnikom. Każdy z W. M. wiem pewnie, córki swej, synowice, siestrzenice i najdalszej powinowatej, nie radby po śmierci swej w takim niebezpieczeństwie zostawił, żeby jej majętność łupem, jej łzy pociechą, jej poczciwość pośmiewiskiem, marnotrawcom wszetecznym być miała. Ani my to, da Pan Bóg, od sądu W. K. M. odniesiemy, żeby miało być wolno, pod płaszczem powinowactwa, ku końcu rzkomo małżeńskiej świątości, zuchwalcom niewstydliwym najeżdżać szlacheckie domy, szturmem jako w nieprzyjacielskiej ziemi brać zamki, plondrować gmachy, mordować ludzi, panienki gwałcić i
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 186
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
siłę dawi? Napoi Spowiedniczy.
PIsze tam gdzieś Ozeas/ oczym Księża wiedzą/ Niechaj (przy) spowiednicy/ grzechy ludzkie jedzą. Gdy te bedłki niestrawne/ ta trawi Drużyna/ Dla Żołądka trudno im mamy bronić Wina. Utratnemu.
PRzedał Prawo za łyżkę Esau Soczewice/ Mało co drozy miły Wui Opatkowice. Patrzajciesz marnotrawcy/ czegoście wy godni? Acz poczęści wymówkę macie/ zejście głodni. O Pani Drygulski.
KOgut jeden pietnastom dość uczyni Kwokom/ A ta Pani przymawia/ piętnastom Otrokom/ O Rusinie od Ciemny Gwiazdy.
KTo tu lepszy/ i która wolniejsza natura? Złego/ od ciemny gwiazdy ukąsił Mazura/ Wąż w nogę
siłę dawi? Napoi Spowiedniczy.
PIsze tám gdźieś Ozeas/ oczym Xięza wiedzą/ Niechay (przy) spowiednicy/ grzechy ludzkie iedzą. Gdy te bedłki niestráwne/ tá trawi Druzyná/ Dla Zołądká trudno im mąmy bronić Winá. Vtrátnemu.
PRzedał Práwo za łyszkę Esau Soczewice/ Máło co drozy miły Wui Opátkowice. Pátrzayćiesz márnotrawcy/ czegośćie wy godni? Acz poczęśći wymowkę maćie/ ześćie głodni. O Páni Drygulski.
KOgut ieden pietnastom dość vczyni Kwokom/ A tá Páni przymáwia/ piętnastom Otrokom/ O Ruśinie od Ciemny Gwiazdy.
KTo tu lepszy/ y ktora wolnieysza náturá? Złego/ od ćięmny gwiazdy vkąśił Mázurá/ Wąż w nogę
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 22
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
chodzi. Lotem ptaki, a w biegu zwierza najrętszego Cień wycieka, cień wpośród morza głębokiego Ściga nawy, żaglami i wiosły niesione, Poprzedzając w swym pędzie Eurusy szalone. Cień nauczył po słońcu godziny najdować I rozliczne po ścianach kompasy malować. Egipskie piramidy, niebotyczne skały, Talesowi za cieniem pomierne się stały. Cień dworski marnotrawca półmiski plondruje, Pełne czary, puhary, szklenice nicuje. Jaką dziecię ma radość, kiedy je cień jego We szkle łudzi, a ono mniema być drugiego. Albo dziewczyna licha, gdy w zwierciadło swoje Patrząc, widzi twarz drugą, widzi drugie stroje I dziwując się myśli, cóż wżdy się to dzieje, Że ona
chodzi. Lotem ptaki, a w biegu zwierza najrętszego Cień wycieka, cień wpośrod morza głębokiego Ściga nawy, żaglami i wiosły niesione, Poprzedzając w swym pędzie Eurusy szalone. Cień nauczył po słońcu godziny najdować I rozliczne po ścianach kompasy malować. Egipskie piramidy, niebotyczne skały, Talesowi za cieniem pomierne się stały. Cień dworski marnotrawca połmiski plundruje, Pełne czary, puhary, szklenice nicuje. Jaką dziecię ma radość, kiedy je cień jego We szkle łudzi, a ono mniema być drugiego. Albo dziewczyna licha, gdy w zwierciadło swoje Patrząc, widzi twarz drugą, widzi drugie stroje I dziwując się myśli, coż wżdy się to dzieje, Że ona
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 282
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910