mu kilka poślę złotych, Chcący nieboszczkę żonę i krewnych tak wiele Jego ofiarą dobyć z czyścowej kąpiele. W kilka dni potem jadę, aż mój ksiądz po uszy Leży w błocie na drodze. Ach, biednież ten duszy Cudzej poradzi, rzekę, który swemu ciału Rozumem nie poradzi z gnoju, z błota, z kału. Prawdziwie ja nie mogę zrozumieć tych księży: Na każdy dzień mszą świętą za kogo spienięży, Żeby go z czyśca wyjął: nie pomyśli sobie, Że jako tu plugawe ciało z błota skrobie, Tak też duszę, którą tu grzechami uwalał, Będzie w czyścowym ogniu po śmierci wypalał. Nie wierzą temu albo o się
mu kilka poślę złotych, Chcący nieboszczkę żonę i krewnych tak wiele Jego ofiarą dobyć z czyścowej kąpiele. W kilka dni potem jadę, aż mój ksiądz po uszy Leży w błocie na drodze. Ach, biednież ten duszy Cudzej poradzi, rzekę, który swemu ciału Rozumem nie poradzi z gnoju, z błota, z kału. Prawdziwie ja nie mogę zrozumieć tych księży: Na każdy dzień mszą świętą za kogo spienięży, Żeby go z czyśca wyjął: nie pomyśli sobie, Że jako tu plugawe ciało z błota skrobie, Tak też duszę, którą tu grzechami uwalał, Będzie w czyścowym ogniu po śmierci wypalał. Nie wierzą temu albo o się
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 212
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pisanych. Niech sądzi przyszły i teraźniejszy wiek, jeślim ja fomentował Konfederacją, jeślim ją chwalił, i jeżeli jej, jako mi zadaje złośliwość, spułpomocnikiem byłem, jeżeli naostatek, co pro capite jest przeciwko mnie Kryminałów nazmyślanych, zarobiłem jako na Mandat, tak i na takowy, który mię podkał Dekret. Ale udan[...] przed Królem, żem ja Wojsko na swoję potęgę przeciw Królowi obrócić chciał. I tak cnotę moję inuidi suplantowali. Punkt Manifestu Wyświadczy mię i ten list pisany do Koła Wolborskiego, kiedy mię z Panem Wojewodą Sandomierskim nie chciało Wojsko ad colloquium z sobą przypuścić.
Kładę na dowód mojej około uspokojenia Konfederacji
pisánych. Niech sądźi przyszły y teráznieyszy wiek, ieślim ia fomentował Confoederácyą, ieślim ią chwalił, y ieżeli iey, iáko mi zádáie złośliwość, zpułpomocnikiem byłem, ieżeli náostátek, co pro capite iest przećiwko mnie Criminałow názmyślánych, zárobiłem iáko ná Mándat, ták y ná tákowy, ktory mię podkał Dekret. Ale vdan[...] przed Krolem, żem ia Woysko ná swoię potęgę przećiw Krolowi obroćić chćiał. Y ták cnotę moię inuidi supplantowáli. Punct Mánifestu Wyświádczy mię y ten list pisány do Kołá Wolborskiego, kiedy mię z Pánem Woiewodą Sendomirskim nie chćiáło Woysko ad colloquium z sobą przypuśćić.
Kłádę ná dowod moiey około vspokoięnia Confoederácyey
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 92
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
przez jedne doline Lgnąca się przeprawować. W czym temuż to wina Dano Kałauzowi, że ich naprowadził W tak przeklete Werteby, i umyślnie zdradził. Ale i to po czasie. Bo gdy wozy przednie Ciężko w-góre pracują, owe zaś poślednie Przykro nadół spuszczają, a trzecie, pomału Z-owego się zaledwie dobywają kału, Tym czasem Nieprzyjaciel zasiekł lasy wszedy, I przekopy pokopał. Jednakże i tedy Drą się gwałtem, aż kiedy cześć przez te parowy Wozów się przeprawiła, cześć w-dolinie owy Zatarszy pozostała, Szyk już przełomiony, lako w-dziure gotową z tej i z-owej strony, Przypadną Tatarowie niesłychanym gwałtem I ogarną strwożonych. Nie
przez iedne doline Lgnąca sie przeprawować. W czym temusz to wina Dano Kałáuzowi, że ich naprowádźił W tak przeklete Werteby, i umyślnie zdrádźił. Ale i to po czásie. Bo gdy wozy przednie Cieszko w-gore pracuią, owe záś poślednie Przykro nadoł spuszczaią, á trzećie, pomáłu Z-owego sie zaledwie dobywáią kału, Tym czásem Nieprzyiaćiel zasiekł lasy wszedy, I przekopy pokopał. Iednakże i tedy Drą sie gwałtem, aż kiedy cześć przez te parowy Wozow sie przeprawiła, cześć w-dolinie owy Zátarszy pozostała, Szyk iuż przełomiony, láko w-dźiure gotową z tey i z-owey strony, Przypadną Tátárowie niesłychanym gwałtem I ogarną strwożonych. Nie
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 10
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
ich w-pół niemal przejdzie tym uporem, I drudzy następują niezmiernym Szaborem, Rozstąpią się Dragoni, a Osiński z swymi Odkrywszy Żołdatami niespodziewanymi, Dał tak ognia: jako gdy który Wulkan zwarzy Przykry żelazno-grady, kiedy ukrop sparzy. Czym ciężko wsparowani, cofną się w-te tropy I w-Staw jedni, drudzy w-kał, ci w-przyległe złopy; Gdzie strach nimi powionie. A tu kto ochoczy Przez te błota i jary: z-Kuroszem poskoczy Z-tyłu ich przebiegając. Zabój zaczym srogi, Gdy co żywo w samopas upierzywszy nogi, Nie już nazad tym szlakiem któredy szli pierwy Pole wszytko uroszczą plugawymi ścierwy. Ale noc przymierzechniona z pochmurnymi Nieby
ich w-poł niemal przeydźie tym uporem, I drudzy nastepuią niezmiernym Szaborem, Rozstąpią sie Dragoni, a Osinski z swymi Odkrywszy Zołdatami niespodźiewanymi, Dał tak ognia: iako gdy ktory Wulkan zwarzy Przykry żelazno-grady, kiedy ukrop sparzy. Czym ćieszko wsparowani, cofną sie w-te tropy I w-Staw iedni, drudzy w-kał, ći w-przyległe złopy; Gdźie strach nimi powionie. A tu kto ochoczy Przez te błota i iary: z-Kuroszem poskoczy Z-tyłu ich przebiegáiąc. Zaboy záczym srogi, Gdy co żywo w sámopas upierzywszy nogi, Nie iuż nazad tym szlakiem ktoredy szli pierwy Pole wszytko uroszczą plugáwymi śćierwy. Ale noc przymierzechniona z pochmurnymi Nieby
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 21
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Owych nie posiełkują, naginie ich siła Próżno tylko. Wszakże tam u przeprawy była Kleska większa. Kiedy się nie pomierną zgrają Husarskie Kompanie z sobą zamieszają, Nie mogąc się w-tej cieśni nie tylko ułożyć Do spotkania na koniach, ale ani złożyć Kopij nawet. Przyszło im oprócz kopiami Orać próżno po ziemi, i ów Proporcami Kał zamiatać, którego lada wysłać wiszem Przynamniej zaniedbano. A w tym też usłyszem Szańce wziete a groblą, i Piechote owe Spół z-Armatą zabraną, wysieczoną w głowę. Także z-konnych, tylkoż się skoro przeprawiła, Żadna spełna Chorągiew nazad nie wróciła. Ile Połk Sedomirski pracował najcieży Z-Witowskim Kasztelanem. Także się
Owych nie posiełkuią, náginie ich siłá Prożno tylko. Wszákże tám u przeprawy byłá Kleská wieksza. Kiedy sie nie pomierną zgráią Husarskie Kompánie z sobą zámieszáią, Nie mogąc sie w-tey ćieśni nie tylko ułożyć Do spotkánia ná koniach, ále áni złożyć Kopiy náwet. Przyszło im oprocz kopiámi Oráć prożno po źiemi, i ow Proporcámi Kał zámiatać, ktorego lada wysłáć wiszem Przynamniey zániedbano. A w tym też usłyszem Szance wźiete a groblą, i Piechote owe Społ z-Armatą zábraną, wysieczoną w głowe. Także z-konnych, tylkoż sie skoro przeprawiłá, Zadna spełna Chorągiew názad nie wroćiłá. Ile Połk Sedomirski prácował nayćieży Z-Witowskim Kásztelanem. Tákże sie
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 30
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Drugim swym zatrudnieni, prócz nieznośnym ziemie Zawaliwszy ciązarem, wylali to brzemie Próżno na wiatr. Wiec żeby przecie ich co więcej Przybyć mogło, na Kamień umyślnie Książecy, Ale kwoli i drugim, wyboczy ku Lwowu, Obozowym wygodom. Aż go i tu znowu Ciężkie wstrącą remory. Gdy przez tydzień cały Nieba smutne pluszczejąc przemierzłymi kały Drogi tamte zmuliły, że topiąc się brzydko Wozy stawać musiały: ale nade wszytko To co przedtym trapiło: że w-takiej bliskości Będąc Nieprzyjaciela, żadnej wiadomości Nie miał o nim. Lubo to o swoim tym stanie, I z-Ordami o samym Tatarskim Sołtanie Wiedział pewnie; ale co budował i myślił? Albo z-kądby uderzył
Drugim swym zátrudnieni, procz nieznośnym źiemie Zawaliwszy ćiązárem, wylali to brzemie Prożno na wiatr. Wiec żeby przećie ich co wiecy Przybyć mogło, na Kamień umyślnie Xiążecy, Ale kwoli i drugim, wyboczy ku Lwowu, Obozowym wygodom. Aż go i tu znowu Cieszkie wstrącą remory. Gdy przez tydźień cały Nieba smutne pluszczeiąc przemierzłymi kały Drogi tamte zmuliły, że topiąc sie brzytko Wozy stawać musiały: ále nade wszytko To co przedtym trapiło: że w-takiey bliskośći Bedąc Nieprzyiaćiela, żadney wiadomośći Nie miał o nim. Lubo to o swoim tym stanie, I z-Ordami o samym Tatárskim Sołtanie Wiedział pewnie; ále co budował i myślił? Albo z-kądby uderzył
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 79
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Reimenty Piechotne. Aż gdzie wszytka była Sama zdrowia nadzieja, i serce i siła, Król Połkami gestymi zewsząd zasłoniony. Dalsze boki szczyciły, i zad nieskończony Ruszenia pospolite zastepy swoimi. A Korycki po wszytkich z-ludźmi Ostrowskimi Na samym szedł Odwodzie. Ale gdy co żywo Cofnąć się do przeprawy, długo i leniwo Kały te przebywają, z-pola Straż przebiega, I że już Nieprzyjaciel za nimi, ostrzega. Liczby pewnej którego acz wiedzieć nie mogą, Dosyć że następuje nawałnością srogą. On tedy pod Zbarażem Czernią osadziwszy Naszych nie postrzeżonych, a sam się sprawiwszy Z-Tatarskim spół i swoim wszytkim Komunnikiem, Nocy owej tak cicho, że żadnym
Reimenty Piechotne. Aż gdźie wszytká byłá Sámá zdrowia nadźieiá, i serce i śiłá, Krol Połkámi gestymi zewsząd zásłoniony. Dalsze boki szczyćiły, i zad nieskończony Ruszenia pospolite zástepy swoimi. A Korycki po wszytkich z-ludźmi Ostrowskimi Ná sámym szedł Odwodźie. Ale gdy co żywo Cofnąć sie do przeprawy, długo i leniwo Kały te przebywaią, z-pola Straż przebiega, I że iuż Nieprzyiaćiel zá nimi, ostrzega. Liczby pewney ktorego ácz wiedźieć nie mogą, Dosyć że nastepuie nawałnośćią srogą. On tedy pod Zbárażem Czernią osadziwszy Naszych nie postrzeżonych, á sam sie spráwiwszy Z-Tátarskim społ i swoim wszytkim Komunnikiem, Nocy owey tak ćicho, że żadnym
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 83
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
rewerendę, a w uwadze podłości swojej życie świętobliwe i przykładne miej za opończę jego. To jest, kapłaństwo swoje szacuj wysoko, a pobożnością i reputacyją życia zasłaniaj i ochraniaj, siebie zaś samego jako zbytniego Ewy wymiot i paskudę przez słuszność i pokorę miej za jednę stanu swojego i charakteru pluskotę, plamę, kurzawę, za kał i zarazę, a tak estymacja świętobliwego życia twojego będzie należytym respektem i ochroną świętego nader stanu i powołania twojego, w nim osoby szacunek. Jeżeli zaś za poświęceniem i charakterem osobliwsza łaska Boska w ciebie nie wnidzie, aby tylko pod faworem przywileju najpierwszej strasznej ofiary Pańskiej na moment zajrzy, a ty jej w sobie nie utrzymasz
rewerendę, a w uwadze podłości swojej życie świętobliwe i przykładne miej za opończę jego. To jest, kapłaństwo swoje szacuj wysoko, a pobożnością i reputacyją życia zasłaniaj i ochraniaj, siebie zaś samego jako zbytniego Ewy wymiot i paskudę przez słuszność i pokorę miej za jednę stanu swojego i charakteru pluskotę, plamę, kurzawę, za kał i zarazę, a tak estymacyja świętobliwego życia twojego będzie należytym respektem i ochroną świętego nader stanu i powołania twojego, w nim osoby szacunek. Jeżeli zaś za poświęceniem i charakterem osobliwsza łaska Boska w ciebie nie wnidzie, aby tylko pod faworem przywileju najpierwszej strasznej ofiary Pańskiej na moment zajrzy, a ty jej w sobie nie utrzymasz
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 226
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
jej, tylko zęby wyszczerzone w szczekach sadzone. Szyja rozkoszna i plecy bielone, na powab oczom piersi wytuczone Eccl. 10,(13)
żaby, jaszczurki do siebie zwabiły, żmij narodziły. Gdzie się podziały uszy ozdobione, na których były perły zawieszone, język obrotny i wargi rumiane jak malowane? Z tego wszytkiego kał, błoto smrodliwe, gnój, ropa sprosna, robactwo brzydliwe, na ostatek proch – i w ten obrócony człowiek stworzony. O nędzne ciało, gdzież rozkoszy twoje, pałace drogie, kosztowne pokoje? Gdzie się twa śliczna uroda podziała i czym została? Gdzie są bławaty i stroje światowe, szaty wymyślne i piększenia nowe
jej, tylko zęby wyszczerzone w szczekach sadzone. Szyja rozkoszna i plecy bielone, na powab oczom piersi wytuczone Eccl. 10,(13)
żaby, jaszczurki do siebie zwabiły, żmij narodziły. Gdzie się podziały uszy ozdobione, na których były perły zawieszone, język obrotny i wargi rumiane jak malowane? Z tego wszytkiego kał, błoto smrodliwe, gnój, ropa sprosna, robactwo brzydliwe, na ostatek proch – i w ten obrócony człowiek stworzony. O nędzne ciało, gdzież rozkoszy twoje, pałace drogie, kosztowne pokoje? Gdzie się twa śliczna uroda podziała i czym została? Gdzie są bławaty i stroje światowe, szaty wymyślne i piększenia nowe
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 19
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
jeszcze w sercu moim zostawało afektu dla Ossolińskiej. Nocowałem przed wyjazdem moim razem z Zabiełłą, marszałkiem kowieńskim, teraźniejszym łowczym lit. Rano, przeprawiwszy konie i kolaskę przez Niemen, wyszedłem pieszo do czółna. Przeprowadzał mię Zabiełło i wpóty nad brzegiem czekał, aż wpóki się nie przewiozłem; nie bez żalu cze-
kał, żem jego nie akceptował swatostwa. Pojechałem zatem spieszno na tę komisją, spiesząc na 21 septembra do Wohynia. Wstąpiłem w Szereszewie do księdza Sinickiego, proboszcza szereszowskiego, koligata Ossolińskiej, chorążyny liwskiej, który mnie namawiał, abym się wrócił do chorążanki liwskiej. Zacząłem być na to rezolwowanym.
Przybiegłszy
jeszcze w sercu moim zostawało afektu dla Ossolińskiej. Nocowałem przed wyjazdem moim razem z Zabiełłą, marszałkiem kowieńskim, teraźniejszym łowczym lit. Rano, przeprawiwszy konie i kolaskę przez Niemen, wyszedłem pieszo do czółna. Przeprowadzał mię Zabiełło i wpóty nad brzegiem czekał, aż wpóki się nie przewiozłem; nie bez żalu cze-
kał, żem jego nie akceptował swatostwa. Pojechałem zatem spieszno na tę komisją, spiesząc na 21 septembra do Wohynia. Wstąpiłem w Szereszewie do księdza Sinickiego, proboszcza szereszowskiego, koligata Ossolińskiej, chorążyny liwskiej, który mnie namawiał, abym się wrócił do chorążanki liwskiej. Zacząłem być na to rezolwowanym.
Przybiegłszy
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 367
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986