będzie. Na cóż te zmysły? Już o twej płci wiemy,
Że tego pragnie, co dla was nosimy; I ty to, czego czytać bronisz oku, Rada byś miała w garści, ba, i w kroku. DO PIOTRA O SWOICH KSIĘGACH
Ledwieś na karty rzucił okiem pierwsze, A już się marszczysz, już szacujesz wiersze, Że nazbyt tłuste i niezawstydane I że w nich słowa nic nie obwijane. Odpuść mi, Piętrzę, ja to nie do szkoły Posyłam dzieciom, bo gdyby tam goły A biały zadek zoczyły, łacno by Do nowych niecnot nabyły wątroby, Ani tego chcę, aby mię Lojole Bracia czytali za Flakka
będzie. Na cóż te zmysły? Już o twej płci wiémy,
Że tego pragnie, co dla was nosimy; I ty to, czego czytać bronisz oku, Rada byś miała w garści, ba, i w kroku. DO PIOTRA O SWOICH KSIĘGACH
Ledwieś na karty rzucił okiem piersze, A już się marszczysz, już szacujesz wiersze, Że nazbyt tłuste i niezawstydane I że w nich słowa nic nie obwijane. Odpuść mi, Piętrzę, ja to nie do szkoły Posyłam dzieciom, bo gdyby tam goły A biały zadek zoczyły, łacno by Do nowych niecnot nabyły wątroby, Ani tego chcę, aby mię Lojole Bracia czytali za Flakka
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 310
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, Więc się nie rozmyślając prosto do niej uda. Zrazu się stropi dziadek na niezwykłe cuda, Lecz że do wsi trzy mile, a zapada słońce, Prosi, żeby dziś w jego nocował lepiance. Dawszy trawy koniowi, ogień na nalepie Nieci i świeże przedeń dwie położy rzepie, Garczek wody, wszytka cześć: marszczy zrazu czołem, Bankiet sobie wspomniawszy za królewskim stołem, Potem, jak weźmie łupić, długo nie dowierzał, Żeby rzepa: „Jak żyw-em smaczniej nie wieczerzał; Nic nie są kuropatwy, nic nie są jarząbki.” Toż oręże i swoje poskładawszy trąbki, Ledwie że się na trawie posłanej porzuci, Słońce wznidzie,
, Więc się nie rozmyślając prosto do niej uda. Zrazu się stropi dziadek na niezwykłe cuda, Lecz że do wsi trzy mile, a zapada słońce, Prosi, żeby dziś w jego nocował lepiance. Dawszy trawy koniowi, ogień na nalepie Nieci i świeże przedeń dwie położy rzepie, Garczek wody, wszytka cześć: marszczy zrazu czołem, Bankiet sobie wspomniawszy za królewskim stołem, Potem, jak weźmie łupić, długo nie dowierzał, Żeby rzepa: „Jak żyw-em smaczniej nie wieczerzał; Nic nie są kuropatwy, nic nie są jarząbki.” Toż oręże i swoje poskładawszy trąbki, Ledwie że się na trawie posłanej porzuci, Słońce wznidzie,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 423
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Prostata dwa razy była większa jak zwyczaj, i zapalona; kanały przez który humor nasienny przechodzi, z twardniałe, i blisko gruczołku (nazwanego Epidydymen który leży nad jądrem) grubsze. X. Żyła urynna podziurawiona była zaraz od początku Prostaty, blisko zaś gębkowatej części żyły urynnej, dwie twarde wypukłości znalazły się, które marszcząc plewkę wewnętrzną żyły urynnej, kanał którym uryna płynie, tak zmniejszyły, że kateter żadną miarą wepchnionym być nie mógł. Zawada ta, która trzy cale była oddalona od głowy członka męskiego, znalazła się być nakształt gruczołku cztery linie długiego, a dwie szerokiego, który pod plewką wewnętrzną żyły urynnej leżał.
XI. Uryna
. Prostata dwa razy była większa iak zwyczay, y zapalona; kanały przez ktory humor nasienny przechodzi, z twardniałe, y blisko gruczołku (nazwanego Epidydymen ktory leży nad iądrem) grubsze. X. Zyła urynna podziurawiona była zaraz od początku Prostaty, blisko zaś gębkowatey części żyły urynney, dwie twarde wypukłości znalazły się, ktore marszcząc plewkę wewnętrzną żyły urynney, kanał ktorym uryna płynie, tak zmnieyszyły, że kateter żadną miarą wepchnionym być nie mogł. Zawada ta, ktora trzy cale była oddalona od głowy członka męskiego, znalazła się być nakształt gruczołku cztery linie długiego, a dwie szerokiego, ktory pod plewką wewnętrzną żyły urynney leżał.
XI. Uryna
Skrót tekstu: ListDokt
Strona: 19
Tytuł:
List doktorski i anatomiczny o chorobie od lat czternastu do doskonałych medycyny nauczycielów
Autor:
Stefan Bisio
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
kunsztu i rzemiesła Z szczyrego złota galonem ubitem I przednim widzę świtne aksamitem. I was czczę także, dostojne purpury, Bo siła przywóz wasz kosztuje z góry, A więcej jeszcze w kolorze wysokiem Jedwab tyryjskim napojony sokiem. Dopieroż was czczę, świtni purpuraci, Na stronę imię odrzuciwszy braci, Bo prócz, że sami marszczycie się na nie, Ojcami was mieć chciało powołanie. Czczę i z bojaźni trzymać muszę czapkę, Aby mnie który nie zdeptał jak żabkę, Za górnym stanu wysokiego okiem Stąpając aże pod samym obłokiem. Czczę: bowiem waszej boję się potęgi, W której animusz sforcujecie tęgi I humor stopniem wyniosły i hardy Na uciśnienie niższych
kunsztu i rzemiesła Z szczyrego złota galonem ubitem I przednim widzę świtne aksamitem. I was czczę także, dostojne purpury, Bo siła przywóz wasz kosztuje z góry, A więcej jeszcze w kolorze wysokiem Jedwab tyryjskim napojony sokiem. Dopieroż was czczę, świtni purpuraci, Na stronę imię odrzuciwszy braci, Bo prócz, że sami marszczycie się na nie, Ojcami was mieć chciało powołanie. Czczę i z bojaźni trzymać muszę czapkę, Aby mnie który nie zdeptał jak żabkę, Za górnym stanu wysokiego okiem Stąpając aże pod samym obłokiem. Czczę: bowiem waszej boję się potęgi, W której animusz sforcujecie tęgi I humor stopniem wyniosły i hardy Na uciśnienie niższych
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 179
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
je wgorzałkę, w szklanne lub skorupiane naczynie wsyp ów proch, falitrę, sól, zapal, tedy ogień ów około stojących jak umarłe twarze blade, straszne pokaże. Probatum. Żeby ci nogi ręce w mróz nie ziembły.
Pośmarować je sobie każe Mizaldus sadłem Liszki. Jak obrazy papierowe płótnem podklejać, aby się niemarszczyły i niegurbiły?
Wziąwszy Obraz Papierowy czarny, (nie iluminowany: bo się zeszpeci) polej stół czysty, równy tak szeroki jak obraz, wodą czystą, połóż ten obraz malowaniem do stołu na tymże mokrym stołe, i zaraz go ztyłu pośmaruj klejstrem rzadkim z żytnej mąki pytlowanej, lub z krochmalu, (
ie wgorzałkę, w szklanne lub skorupiane naczynie wsyp ow proch, falitrę, sol, zapal, tedy ogień ow około stoiących iak umarłe twarze blade, strasżne pokaże. Probatum. Zeby ci nogi ręce w mroz nie ziembły.
Posmarować ie sobie każe Mizaldus sadłem Liszki. Iak obrazy papierowe płotnem podkleiać, aby się niemarszczyły y niegurbiły?
Wziąwszy Obraz Papierowy czarny, (nie illuminowany: bo się zeszpeci) poley stoł czysty, rowny tak szeroki iák obraz, wodą czystą, położ ten obraz malowaniem do stołu na tymże mokrym stołe, y zaraz go ztyłu posmaruy kleystrem rzadkim z żytney mąki pytlowaney, lub z krochmalu, (
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 517
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
w chłodzie: jeżeli zgęstnieje i stężeje to dobrze uwrzał. Łatwo go znowu na węglu rozpuścisz i przecedzisz przez chusteczkę. Potym gdy nie barzo ciepły/ i owszem ostydnie (byle się nie zsiadł) po szmateczce weń wnurzysz i lekko troszeczkę wyciśniesz. Na sznurku wyciągnioną każdą szmatkę osobno/ dobrze rożciągnioną (aby się nie marszczyła) zawiesisz. gdy tak uschną rób z nich co chesz. Rozumiem żeś łatwo postrzegł proporcją. Pół funta naprzykład krokosu/ potaszu jak wielki orzech laskowy Limoniowego soku z kwaterkę. Tym sfarbujesz płótno co go wzdłuż trzy piędzi/ dwie na szerz. I ten ci sposób jest w tej mierze ludzi pilno wytwornych.
w chłodzie: ieżeli zgęstnieie i stężeie to dobrze uwrzáł. Łátwo go znowu ná węglu rospuśćisz i przecedźisz przez chusteczkę. Potym gdy nie bárzo ćiepły/ i owszem ostydnie (byle sie nie zśiádł) po szmáteczce weń wnurzysz i lekko troszeczkę wyćiśniesz. Ná sznurku wyćiągnioną káżdą szmátkę osobno/ dobrze rożćiągnioną (áby się nie márszczyła) záwieśisz. gdy ták uschną rob z nich co chesz. Rozumiem żeś łátwo postrzegł proporcyą. Puł funtá naprzykłád krokosu/ potászu iák wielki orzech láskowy Limoniowego soku z kwáterkę. Tym sfarbuiesz płotno co go wzdłuż trzy piędzi/ dwie ná szerz. I ten ći sposob iest w tey mierze ludźi pilno wytwornych.
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 192
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
bogatsze I czareczki gładsze, Wszytko to na waby, By piły i baby. Gdy spoisz swą kwaszą, To cię potem gaszą Piwem abo wodą, Z wielką zdrowia szkodą. Judasze bogacisz, Krześcjany tracisz Na ich dobrym mieniu, Sławie i sumnieniu. Zgołaś ty jest plotka, Choć w spojeniu krótka. Twarzy gładkie marszczysz, A przez ludzie warczysz. Brzydkaś jest charchaniem I gęstym spluwaniem. A za to, niebogo, Płacą cię dość drogo Zowąc rozam solisz, Bo nazbyt przysolisz, A zwłaszcza podróżnym I pijakom łożnym, Co cię przepłacają Taką, jaką dają. I nie godnaś swego Nazwiska pięknego, Dla wichrów szumiących, Niestatek
bogatsze I czareczki gładsze, Wszytko to na waby, By piły i baby. Gdy spoisz swą kwaszą, To cię potem gaszą Piwem abo wodą, Z wielką zdrowia szkodą. Judasze bogacisz, Krześcijany tracisz Na ich dobrym mieniu, Sławie i sumnieniu. Zgołaś ty jest plotka, Choć w spojeniu krotka. Twarzy gładkie marszczysz, A przez ludzie warczysz. Brzydkaś jest charchaniem I gęstym spluwaniem. A za to, niebogo, Płacą cię dość drogo Zowąc rozam solisz, Bo nazbyt przysolisz, A zwłaszcza podróżnym I pijakom lożnym, Co cie przepłacają Taką, jaką dają. I nie godnaś swego Nazwiska pięknego, Dla wichrów szumiących, Niestatek
Skrót tekstu: PosTabBad
Strona: 40
Tytuł:
Poswarek tabaki z gorzałką
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
. Cassiae extract: zj Reubarbary puluerys zj abo też zij. misce. Ten konfekt weźmie dwie godzinie przed obiadem. I samo Rheubarbarum, kto go zwykł brać dobrze/ bądź go na proch stłuc/ i wypić lub w piwie/ lub też w polewce jakiej: niektórzy Rheubarbarum tak jedzą jako chleb/ nic się nie marszcząc. A flegmatyk zechceli w konfekcie/ niechajże takowy ma przy sobie. Cassiae extractae, zij. Agarici trochisc: zii. Pul. mechoacane 35. Misce. fi. bolus cum sacharo. który weźmie dwie godzinie przed obiadem. A kiedy się trafi do tej wody Melancholik/ i chorobi mając z wilgotności melancholicznej
. Cassiae extract: zj Rheubarbari pulueris zj ábo też zij. misce. Ten konfekt weźmie dwie godźinie przed obiádem. Y samo Rheubarbarum, kto go zwykł bráć dobrze/ bądź go ná proch stłuc/ y wypić lub w piwie/ lub też w polewce iákiey: niektorzy Rheubarbarum tak iedzą iáko chleb/ nic się nie marszcżąc. A phlegmatyk zechceli w konfekćie/ niechayże tákowy ma przy sobie. Cassiae extractae, zij. Agarici trochisc: zii. Pul. mechoacane 35. Misce. fi. bolus cum sacharo. ktory weźmie dwie godźinie przed obiádem. A kiedy się tráfi do tey wody Meláncholik/ y chorobi máiąc z wilgotnośći meláncholicżney
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 156.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
każdy siły swojej i łatwego znoszenia wanny probował/ i używał. To jest najdują się niektórzy ludzie/ którzy mogą siedzieć godzin trzy i więcej. tedy ci mogą zażywać tak/ jednak że nie więcej nad trzy godziny: gdyż wszelakiej wody tak długo mamy zażywać/ i w onej siedzieć/ póki u palców i nóg pucki marszczyć się będą; abo kiedy pot na ciało występować pocznie. Niechajże tę naukę dziesiątą zamknę. słabszy nawięcej godzinę abo pułtory mogą siadać w tej wodzie; a dłuższy mogą dwie godzinie/ i trzy/ a niewięcej: gdyż zbytniejsze i dłuższe siedzenie w tej wodzie/ skorę po wierzchu zmarszcza i ściąga do kupy i zawiera
káżdy śiły swoiey y łátwego znoszenia wánny probował/ y vżywał. To iest náyduią się niektorzy ludźie/ ktorzy mogą śiedźieć godźin trzy y więcey. tedy ći mogą záżywáć tak/ iednák że nie więcey nád trzy godźiny: gdyż wszelákiey wody ták długo mamy záżywáć/ y w oney śiedźieć/ poki v pálcow y nog pucki marszcżyć się będą; ábo kiedy pot ná ćiáło występowáć pocżnie. Niechayże tę náukę dźieśiątą zámknę. słábszi nawięcey godźinę ábo pułtory mogą śiádáć w tey wodźie; á duższy mogą dwie godźinie/ y trzy/ á niewięcey: gdyż zbytnieysze y dłuższe śiedzenie w tey wodźie/ skorę po wierzchu zmarszcża y śćiąga do kupy y záwiera
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 160.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
przynosi. Albowiem i on się przeciwi opierając woli Boskiej/ i on się Bogu nie podoba/ i on Boga obraża. Nie takci wprawdzie/ aby cię Bóg dla niego jako psa z oczu wygnał/ i jako zdrajcy Ojcobójcy nie nawidział/ wszakże tak cię mu nie miłym czyni/ że (po ludzku mówiąc) marszczyć się/ z żymać/ nie raz na cię zgrzytać i żałośnie utyskować musi. Niewiem jakiś Syn/ kiedy kontent tym tylko będąc że cię rozgniewany Ojcieć z domu nie wypędzi/ nie wydziedziczy: oto nic niedbasz/ że na cię skarży/ że na cię wzdycha/ że na cię płacze. Indust: Aquau
przynośi. Albowiem y on się przećiwi opieraiąc woli Boskiey/ y on się Bogu nie podoba/ y on Bogá obraża. Nie tákći wprawdźie/ aby ćię Bog dla niego iáko psa z oczu wygnał/ i iáko zdráycy Oycoboycy nie náwidźiał/ wszakże ták ćię mu nie miłym czyni/ że (po ludzku mowiąc) marszczyć się/ z żymać/ nie raz ná ćię zgrzytać y żałośnie utyskować muśi. Niewiem iákiś Syn/ kiedy kontent tym tylko będąc że ćię rozgniewany Oyćieć z domu nie wypędźi/ nie wydźiedźiczy: oto nic niedbasz/ że ná ćię skarży/ że ná ćię wzdycha/ że ná ćię płacze. Indust: Aquau
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 50
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688