nieznośnej w równości subiekcji, tym więcej nadludzkiej cierpliwości, umartwienia i upokorzenia zobopólnego, tym więcej ustawicznego po wszystkich na radach męczeństwa i tyranii jest. Ja raz każę inszym milczeć, a mnie tysiąc razy insi. A do tego ostatniaż to konsolacja, że i na mnie ta przyjdzie kolej wszystkich dobrych i całą Ojczyznę móc martwić; móc trapić i gubić, to jest, widząc rwane sejmiki i sejmy, widząc upadającą dla nierządu Rzplitą, widząc cały zasmucony i strapiony senat i stan szlachecki, a konsolować się tym tylko, że i ja mam takąż moc rwania sejmików i sejmów, przymuszania senatu i izby i że też mój głos równie posłuchany
nieznośnej w równości subiekcyi, tym więcej nadludzkiej cierpliwości, umartwienia i upokorzenia zobopólnego, tym więcej ustawicznego po wszystkich na radach męczeństwa i tyrannii jest. Ja raz każę inszym milczeć, a mnie tysiąc razy insi. A do tego ostatniaż to konsolacyja, że i na mnię ta przyjdzie kolej wszystkich dobrych i całą Ojczyznę móc martwić; móc trapić i gubić, to jest, widząc rwane sejmiki i sejmy, widząc upadającą dla nierządu Rzplitą, widząc cały zasmucony i strapiony senat i stan szlachecki, a konsolować się tym tylko, że i ja mam takąż moc rwania sejmików i sejmów, przymuszania senatu i izby i że też mój głos równie posłuchany
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 218
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
Chrystusa trąby, kochani uczniowie – Apostołowie. Po nich rycerstwo, święci męczennicy, świadkowie prawdy, nieba gwałtownicy, którzy dla Boga z chęcią umierali, krew przelewali. Po tych korony wzięli Doktorowie, mistrzowie ducha, nauczycielowie, co przez ciemności dusze prowadzili, onym świecili. Idą wyznawcy, co światem gardzili, ciało swe martwiąc, czarta pohańbili, w ubogich, żyjąc, Chrystusa karmili, dobrze czynili. Panienki czyste w chwale następują, te się wszytkiemu niebu prezentują w dziewiczym kwiecie, w wieńcach niezwiędnionych, w raju robionych; te osobliwą chwałę swoję mają, iż Barankową pieśń same śpiewają i chodzą za nim jak oblubienice, czyste dziewice. Mat
Chrystusa trąby, kochani uczniowie – Apostołowie. Po nich rycerstwo, święci męczennicy, świadkowie prawdy, nieba gwałtownicy, którzy dla Boga z chęcią umierali, krew przelewali. Po tych korony wzięli Doktorowie, mistrzowie ducha, nauczycielowie, co przez ciemności dusze prowadzili, onym świecili. Idą wyznawcy, co światem gardzili, ciało swe martwiąc, czarta pohańbili, w ubogich, żyjąc, Chrystusa karmili, dobrze czynili. Panienki czyste w chwale następują, te się wszytkiemu niebu prezentują w dziewiczym kwiecie, w wieńcach niezwiędnionych, w raju robionych; te osobliwą chwałę swoję mają, iż Barankową pieśń same śpiewają i chodzą za nim jak oblubienice, czyste dziewice. Matth
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 112
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
nie za łamanie, ale obserwowanie Boskich Mandatów zostali Świętemi. Mówi Chrystus wyraźnie Mathaei cap: 11 Iugum meum svave, et onus meum leve. Zachariasz i Elżbieta byli incedentes in omnibus mandatis et iusiificationibus Domini. Faciam, ut in praeceptis meis ambuletis, Mówi BÓG u Ezechiela w Rozdziale 36.
POSTY, któremi się ciało martwi, i sposobi do subiekcyj rozumowi, tudzież do nabożeństwa, zganił, żadnych nie oserwując; Niechże słucha, co mówi Tobiasz cap: 12 Bona est Oratio cum Ieiunio.
ŚWIĘTYCH szanować i wzywać, Luter zakazuje: A Dawid Z wyraźnie mówi w Psalmie 138. Nimis honorati sunt Amici tui Deus. Job też toż
nie za łamanie, ale obserwowanie Boskich Mandatow zostali Swiętemi. Mowi Chrystus wyraźnie Mathaei cap: 11 Iugum meum svave, et onus meum leve. Zacharyász y Elżbietá byli incedentes in omnibus mandatis et iusiificationibus Domini. Faciam, ut in praeceptis meis ambuletis, Mowi BOG u Ezechiela w Rozdziale 36.
POSTY, ktoremi się ciało martwi, y sposobi do subiekcyi rozumowi, tudziesz do nabożeństwa, zganił, żadnych nie oserwuiąc; Niechże słuchá, co mowi Tobiász cap: 12 Bona est Oratio cum Ieiunio.
SWIĘTYCH szánować y wzywać, Luter zakazuie: A Dawid S wyraźnie mowi w Psálmie 138. Nimis honorati sunt Amici tui Deus. Iob też toż
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1128
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
księciu podkanclerzemu doniósł i moją niewinność eksplikował.
Gdy to referendarz księciu remonstrował, nadszedł na to wojewoda podlaski. Książę podkanclerzy począł ;mu mówić w te słowa, że „jp. referendarz eksplikuje przede mną niewinność ip. Matuszewica względem przeszłego sejmiku deputackiego, proszę tedy wm. pana, abyś go poprzestał weksować i nie martwił mi przyjaciół moich”. Wojewoda podlaski obrócił gniew swój na referendarza, niemniej i na mnie tym barzej zaostrzył. Niekontent był referendarz z tego trafunku, ja zaś dziękowałem Panu Bogu, że mi te wojewody podlaskiego oskarżenia nie zaszkodziły.
Po sejmiku wprędce umarł w Brześciu Antoni Pociej, który wcześnie strażnikostwa synowcowi swemu Ludwikowi,
księciu podkanclerzemu doniósł i moją niewinność eksplikował.
Gdy to referendarz księciu remonstrował, nadszedł na to wojewoda podlaski. Książę podkanclerzy począł ;mu mówić w te słowa, że „jp. referendarz eksplikuje przede mną niewinność jp. Matuszewica względem przeszłego sejmiku deputackiego, proszę tedy wm. pana, abyś go poprzestał weksować i nie martwił mi przyjaciół moich”. Wojewoda podlaski obrócił gniew swój na referendarza, niemniej i na mnie tym barzej zaostrzył. Niekontent był referendarz z tego trafunku, ja zaś dziękowałem Panu Bogu, że mi te wojewody podlaskiego oskarżenia nie zaszkodziły.
Po sejmiku wprędce umarł w Brześciu Antoni Pociej, który wcześnie strażnikostwa synowcowi swemu Ludwikowi,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 289
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
mi pomagać, ani przeszkadzać nie będzie. Kanclerz, zamiast poparcia swojej instancji, zaczął mi swoje urażenia, te tylko, że książę Czartoryski, naówczas podkanclerzy, a teraźniejszy kanclerz, łaskaw i że jemu jestem życzliwszy niż Sapiezie kanclerzowi, staroście memu, wymawiać.
Książę Radziwiłł hetman wpadł w pasją i obydwa mię wymawianiem swoim martwili, nie dając mi nawet odpowiedać ani eksplikować się. Książę hetman odjechał, a Sapieha kanclerz nie puścił mię od obiadu i tak musiałem się zostać na obiedzie, po którym pożegnawszy go i doniósłszy o mojej awanturze księciu Czartoryskiemu, naówczas podkanclerzemu lit., wyjechałem z Warszawy, chcąc się na sejmik elekcyjny podkomorski i
mi pomagać, ani przeszkadzać nie będzie. Kanclerz, zamiast poparcia swojej instancji, zaczął mi swoje urażenia, te tylko, że książę Czartoryski, naówczas podkanclerzy, a teraźniejszy kanclerz, łaskaw i że jemu jestem życzliwszy niż Sapiezie kanclerzowi, staroście memu, wymawiać.
Książę Radziwiłł hetman wpadł w pasją i obydwa mię wymawianiem swoim martwili, nie dając mi nawet odpowiedać ani eksplikować się. Książę hetman odjechał, a Sapieha kanclerz nie puścił mię od obiadu i tak musiałem się zostać na obiedzie, po którym pożegnawszy go i doniósłszy o mojej awanturze księciu Czartoryskiemu, naówczas podkanclerzemu lit., wyjechałem z Warszawy, chcąc się na sejmik elekcyjny podkomorski i
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 312
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
factus est lubo tak ostro na trwogę trąbią: clangetur in tuba magna lub tak głośny okrzykiem na złodzieja/ na truciznę/ na śmierć wołają: Mors in olla, mors in olla jużci się nie tylko w dom ale za stół zdrajca przymknął/ już z jednej misy/ z jednego talerza jecie. Często jednak jak martwi/ na obie uszy śpiemy. 4. Lecz i stąd jest nie mniejszy od śmierci postrach że nam przyjdzie raz tylko umrzeć. Co gdy się raz powiedzie źle/ poprawić się/ powetować na wieki nie dadzą. Eccl: 55. Lignumin quocunq; loco ceciderit, ibi erit. W tej grze ostatnia kostka jak
factus est lubo ták ostro ná trwogę trąbią: clangetur in tuba magna lub ták głośný okrzykiem ná złodźieiá/ ná trućiznę/ ná smierć wołaią: Mors in olla, mors in olla iużći się nie tylko w dom ale zá stoł zdraycá przymknął/ iuż z iedney misy/ z iednego talerzá iećie. Często iednak iák martwi/ na obie uszy śpiemy. 4. Lecz y ztąd iest nie mnieyszy od śmierći postrach że nam przyidźie raz tylko umrzeć. Co gdy się raz powiedźie źle/ poprawić się/ powetować ná wieki nie dádzą. Eccl: 55. Lignumin quocunq; loco ceciderit, ibi erit. W tey grze ostatniá kostká iák
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 121
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
jego wzgardy pochop brali. Wzgardy/ hańby/ zniżenia namniej się nie boi:O honor/ tak o nie swój/ bynamniej nie stoi:Wstaw się Matko przyczyną do Syna twojego/Bym pokorę zachował/ i twoje/ i jego. SRZODA O czystości ciała i dusze.
O MARIA przykładzie wszelkiej pobożności! Będę martwił me ciało przez niedosypianie/Przez pokarmu zmniejszenie/ przez niedopijanie:Bym się mógł stać niejako podobny Aniołom:Y w niebie królującym Boskim przyjaciółom:Włosiennicą i biczami będę orał ciało/By z siebie Kwiat czystości Anielskiej wydalo. Pustynią sobie stawię w skrytym sercu moimTa będzie mym mieszkaniem/ ta miłym pokojem:Tam się
iego wzgárdy pochop bráli. Wzgárdy/ háńby/ zniżenia namniey śię nie boi:O honor/ ták o nie swoy/ bynamniey nie stoi:Wstaw śię Mátko przyczyną do Syná twoiego/Bym pokorę záchował/ y twoie/ y iego. SRZODA O czystośći ćiáłá y dusze.
O MARIA przykłádźie wszelkiey pobożnośći! Będę martwił me ćiáło przez niedosypiánie/Przez pokarmu zmnieyszenie/ przez niedopiiánie:Bym śię mogł stáć nieiáko podobny Aniołom:Y w niebie kroluiącym Boskim przyiáćiołom:Włośiennicą y biczami będę orał ćiáło/By z śiebie Kwiat czystośći Anielskiey wydálo. Pustynią sobie stawię w skrytym sercu moimTá będźie mym mieszkániem/ tá miłym pokoiem:Tám śię
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 262
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
rzekłam do niego, to musi WMPan także wiedzieć, żem ja o Jego wzajemnie upewniona. Przypadek dwojga dzieci, które z Karoliną spłodził, często go przez całe godziny zasmucał. Tym czasem barzo się mile z Karoliną obchodził. Z nami obiema lubił żartować. Lecz jego żart był tak przezorny, że ani onej martwić, ani mię nie mógł urazić. Przeciąg dalszych przypadków potym opowiem. Muszę teraz tylko o mojego męża Hrabi nieprzytomności, jeszcze krótko i tyle wspomnieć. Moskale odebrali tę wieś, w której mąż mój na śmierć leżał, i od Szwedów jakoby umarły tam był zostawiony. Gdy znowu powoli do zdrowia przychodził, odesłano go do
rzekłam do niego, to muśi WMPan także wiedzieć, żem ia o Jego wzaiemnie upewniona. Przypadek dwoyga dzieći, ktore z Karoliną zpłodził, często go przez całe godziny zasmucał. Tym czasem barzo śię mile z Karoliną obchodził. Z nami obiema lubił żartować. Lecz iego żart był tak przezorny, że ani oney martwić, ani mię nie mogł urazić. Przeciąg dalszych przypadkow potym opowiem. Muszę teraz tylko o moiego męża Hrabi nieprzytomnośći, ieszcze krotko i tyle wspomnieć. Moskale odebrali tę wieś, w ktorey mąż moy na śmierć leżał, i od Szwedow iakoby umarły tam był zostawiony. Gdy znowu powoli do zdrowia przychodził, odesłano go do
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 80
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
nieszczęście przypisywał, jeszcze żył, i u króla w największym był poważaniu; i czegoż mu więcej potrzeba było wiedzieć, jak to, aby już o swoim dalej nie pomyślił powrocie? Ale że Stelej nie przyjeżdżał, i że na wszystkie swoje listy, żadnej jeszcze nie otrzymał od niego odpowiedzi, to go tym barziej martwiło. Od Ojca Stelejowego wprawdzie z Londonu już przed kilką miesiącami wiadomość otrzymał, że jego Syn przy usiłowani Angielskiego Posła, i po pieniężnej kary kilku tysięcy Talarów wypłaceniu z swego skazania do Syberyj jest wyswobodzony, lecz od niego samego on i jego ziomkowie w Moskwie żadnego nie mieli listu. W tym gdy Hrabia daremnie się Steleja
nieszczęśćie przypisywał, ieszcze żył, i u krola w naywiększym był poważaniu; i czegoż mu więcey potrzeba było wiedzieć, iak to, aby iuż o swoim daley nie pomyślił powrocie? Ale że Steley nie przyieżdżał, i że na wszystkie swoie listy, żadney ieszcze nie otrzymał od niego odpowiedzi, to go tym barziey martwiło. Od Oyca Steleiowego wprawdzie z Londonu iuż przed kilką mieśiącami wiadomość otrzymał, że iego Syn przy uśiłowani Angielskiego Posła, i po pieniężney kary kilku tyśięcy Talarow wypłaceniu z swego skazania do Syberyi iest wyswobodzony, lecz od niego samego on i iego ziomkowie w Moskwie żadnego nie mieli listu. W tym gdy Hrabia daremnie śię Steleia
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 137
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
ona przedtym Cudzoziemców lubiła.
LA CORDE. Ja nie wiem za co ja nie mam szczęścia do Imci Dobrodziki. Starałem się ile możności zasługiwać jej na dobre serce.
STARUSZKIEWICZ. Nie uważaj Wm Pan na to. Kobiety są odmienne. Będzie ona potym estymowała Wm Pana.
LA CORDE. Ale teraz mię to wielce martwi...
STARUSZKIEWICZ. Co Wm Pana ma martwić? niech ona sobie czyni co chce. Jam Wm Panu Córkę przyrzekł, ja Ociec jestem.
DZIWAKIEWICZ. Dobrze Wm Pan czynisz, że się nie dajesz jej rządzić tym co należy do Wm Pana. Znak to mądrego człowieka.
LA CORDE. Moja cała nadzieja
ona przedtym Cudzoziemców lubiła.
LA CORDE. Ia nie wiem za co ia nie mam szczęścia do Imci Dobrodziki. Starałem się ile możności zasługiwać iey na dobre serce.
STARUSZKIEWICZ. Nie uważay Wm Pan na to. Kobiety są odmienne. Będzie ona potym estymowała Wm Pana.
LA CORDE. Ale teraz mię to wielce martwi...
STARUSZKIEWICZ. Co Wm Pana ma martwić? niech ona sobie czyni co chce. Iam Wm Panu Córkę przyrzekł, ia Ociec iestem.
DZIWAKIEWICZ. Dobrze Wm Pan czynisz, że się nie daiesz iey rządzić tym co należy do Wm Pana. Znak to mądrego człowieka.
LA CORDE. Moia cała nadzieia
Skrót tekstu: BohFStar
Strona: 71
Tytuł:
Staruszkiewicz
Autor:
Franciszek Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1766
Data wydania (nie wcześniej niż):
1766
Data wydania (nie później niż):
1766