Islandia, Groenlandia dawna, i wyspa nowej Zemli. Biorąc od Ameryki północej, należą, Nowa Groenlandia, Nowa Britannia, Nowa Dania. Dalej ku polum północemu postąpić lubo ciekawym Holendrom, chcącym się przebierać Oceanem, mimo Europę i Azją do Chin, niepozwoliło morze lodowate, które że nierychło puszcza, prędko na nowe marznie, i ustawiczną prawie od roku do roku konserwuje miejscami krę i lody, z tych przyczyn jest okrętem nieprzebyte. EUROPA
LV. EUropa od innych części ziemi wprawdzie najmniejsza, ale wszystkich części prawie Wielowładna Pani. Bo Monarchowie Europejscy całej prawie ziemi panują. Położona jest między morzem północym lodowatym, Oceanem zachodnim Atlantyckim, morzem medyterrańskim
Jslandia, Groenlandia dáwna, y wyspá nowey Zemli. Biorąc od Ameryki pułnocney, náleżą, Nowá Groenlandia, Nowá Britannia, Nowá Dania. Daley ku polum pułnocnemu postąpić lubo ciekáwym Hollendrom, chcącym się przebierać Oceánem, mimo Europę y Azyą do Chin, niepozwoliło morze lodowáte, ktore że nierychło puszczá, prędko ná nowe márznie, y ustáwiczną práwie od roku do roku konserwuie mieyscámi krę y lody, z tych przyczyn iest okrętem nieprzebyte. EUROPA
LV. EUropá od innych części ziemi wpráwdzie náymnieyszá, ále wszystkich części práwie Wielowładná Páni. Bo Monárchowie Europeyscy całey prawie ziemi pánuią. Położoná iest między morzem pułnocnym lodowatym, Oceanem záchodnim Atlántyckim, morzem medyterráńskim
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: E3
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
wskrzesicielki. Niewdzięczny ptaku, czemuś tę porzucił, Z której-eś łaski z śmierci się ocucił? Moje zaś serce strzec jej nie przestaje, Chociaż mu ona śmierć, nie żywot daje. NOWE SŁOŃCE
Gdym blisko ciebie, o mój niepokoju, Pałam i ciało w zbytnim tleje znoju;
Jak się oddalisz, marznę i z ochłody Zmarzłej krwie w żyłach ścinają się lody. Mogę cię tedy nazwać słońcem za to, Że mi przynosisz i zimę, i lato. ŚMIECH I PŁACZ
Kiedy-ć różane wierci śmiech jagody, Dusza ma pogrzeb w dołach twej urody; Kiedy-ć zaś łzami oczy się zawarły, Tą wodą wstaję wskrzeszony
wskrzesicielki. Niewdzięczny ptaku, czemuś tę porzucił, Z której-eś łaski z śmierci się ocucił? Moje zaś serce strzec jej nie przestaje, Chociaż mu ona śmierć, nie żywot daje. NOWE SŁOŃCE
Gdym blisko ciebie, o mój niepokoju, Pałam i ciało w zbytnim tleje znoju;
Jak się oddalisz, marznę i z ochłody Zmarzłej krwie w żyłach ścinają się lody. Mogę cię tedy nazwać słońcem za to, Że mi przynosisz i zimę, i lato. ŚMIECH I PŁACZ
Kiedy-ć różane wierci śmiech jagody, Dusza ma pogrzeb w dołach twej urody; Kiedy-ć zaś łzami oczy się zawarły, Tą wodą wstaję wskrzeszony
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 83
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, ogień w miłości Szczerze dopieka, a ja drżąc trupieję. Nie kocham tedy? Ach, do samych kości Wolnym się ogniem spuszczam i topnieję. Ogień się z mrozem ugania w skrytości: I mrozem pałam, i ogniami leję; Cuda miłości, czarów sposób nowy: Mróz gorejący, a ogień lodowy.
Goreję, marznę i jestem do tego I zapalona, ranna i związana. Ranę mam, nie wiem, z sajdaku czyjego, Łańcucha nie znam, chociam okowana; Okowy noszę od wzroku wdzięcznego, Z którego wdzięczny ból, rana kochana. Jeśli to miłość jest, co mię tak dusi, Miłość być, wierę, grzeczną rzeczą
, ogień w miłości Szczerze dopieka, a ja drżąc trupieję. Nie kocham tedy? Ach, do samych kości Wolnym się ogniem spuszczam i topnieję. Ogień się z mrozem ugania w skrytości: I mrozem pałam, i ogniami leję; Cuda miłości, czarów sposób nowy: Mróz gorejący, a ogień lodowy.
Goreję, marznę i jestem do tego I zapalona, ranna i związana. Ranę mam, nie wiem, z sajdaku czyjego, Łańcucha nie znam, chociam okowana; Okowy noszę od wzroku wdzięcznego, Z którego wdzięczny ból, rana kochana. Jeśli to miłość jest, co mię tak dusi, Miłość być, wierę, grzeczną rzeczą
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 185
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, a choć gniew-em na nie, Uczyń, co proszą, a stanie jednanie. ZBYTNI STATEK
Nie zawsze niebo żyznym deszczem rosi, Nie zawsze morze silny wiatr podnosi, A mnie zawsze łzy cieką jak po sznurze, Mnie zawsze w sercu niepogodne burze. Nie co dzień piorun wali rosłe sośnie, Nie zawsze marznie, ustąpi mróz wiośnie, Mnie zawsze strzały gorsze niż piorony
Szkodzą i w cudzym sercu mróz zamkniony. Nade mną samym natura odmiany Nie zna i mieni zwyczaj swój kochany: Wojenną Troję, przeciwne Miceny, Z siedmią bram Teby, uczone Ateny Przeniosła kędyś i Rzym nie tam nowy, Gdzie mu braterska krew oblała rowy;
, a choć gniew-em na nie, Uczyń, co proszą, a stanie jednanie. ZBYTNI STATEK
Nie zawsze niebo żyznym deszczem rosi, Nie zawsze morze silny wiatr podnosi, A mnie zawsze łzy cieką jak po sznurze, Mnie zawsze w sercu niepogodne burze. Nie co dzień piorun wali rosłe sośnie, Nie zawsze marznie, ustąpi mróz wiośnie, Mnie zawsze strzały gorsze niż piorony
Szkodzą i w cudzym sercu mróz zamkniony. Nade mną samym natura odmiany Nie zna i mieni zwyczaj swój kochany: Wojenną Troję, przeciwne Miceny, Z siedmią bram Teby, uczone Ateny Przeniosła kędyś i Rzym nie tam nowy, Gdzie mu braterska krew oblała rowy;
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 266
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
: Roku 1125 wielu ludzi, i bydła wymarzło, Teste Długoso. Roku 1362 domowe i leśne zwierzęta, ptactwa wymrożyła, Drzewa wysuszyła. Teste Longino. Roku 1638 ciężkie mrozy były od Grudnia aż do Maja, Teste Nakielścio, Roku 1670 lasy wymarzły, Teste Zawadzki. Roku 1790 ludzie, bydło, ptactwo, ryby marzły, drzewa wyschły, gorzałki, i wina zamarzały w godzinie, ziemia na pułtrzecia łokcia zamarzła Teste Żałuski. Roku 1716 ciężka była zima. Roku 1739 bydło poprzomarzało, tak dalece: za za skorą sztuki lodu znajdowano: drzewa wymarzły, GEOGRAFIA
TA nie co innego jest, tylko opisanie ziemi; Nadtym pracowali ż Starożytnych
: Roku 1125 wielu ludzi, y bydła wymarzło, Teste Długoso. Roku 1362 domowe y lesne zwierzęta, ptactwa wymrożiła, Drzewa wysuszyła. Teste Longino. Roku 1638 cięszkie mrozy były od Grudnia aż do Maiá, Teste Nakielscio, Roku 1670 lasy wymarzły, Teste Zawadzki. Roku 1790 ludzie, bydło, ptactwo, ryby marzły, drzewa wyschły, gorzałki, y wina zamarzały w godzinie, ziemia na pułtrzecia łokcia zamarzła Teste Załuski. Roku 1716 cięszka była zima. Roku 1739 bydło poprzomarzało, tak dalece: ża za skorą sztuki lodu znaydowano: drzewa wymarzły, GEOGRAFIA
TA nie co innego iest, tylko opisanie ziemi; Nadtym pracowali ż Starożytnych
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 220
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
dzień nowego roku 1740 wyjechałem do Mińska na sprawę z Grabowskim, sędzią grodzkim brzeskim, o ową remisę z konsystorza janowskiego otrzymaną, a z Sawickim i z Parowińskim o kondemnaty na mnie w grodzie Słonimskim, jakobym rozbijał, otrzymane.
Była wtenczas zima barzo mroźna i długa. Śniegi były wielkie, ptastwo i zające marzły, ludzie także marzli, ziemia się padała. Trafił mi się też taki przypadek: jadąc z Rasny do Mińska, wyjechałem już późno z Szereszewa, na dalszy ciągnąc nocleg. Minąwszy Przedzielsk a nie dojeżdżając Leżajki, nadjechałem sanie z klaczą stojące i człeka chłopa na nich leżącego, którego gdy dobudzić moje ludzie
dzień nowego roku 1740 wyjechałem do Mińska na sprawę z Grabowskim, sędzią grodzkim brzeskim, o ową remisę z konsystorza janowskiego otrzymaną, a z Sawickim i z Parowińskim o kondemnaty na mnie w grodzie Słonimskim, jakobym rozbijał, otrzymane.
Była wtenczas zima barzo mroźna i długa. Śniegi były wielkie, ptastwo i zające marzły, ludzie także marzli, ziemia się padała. Trafił mi się też taki przypadek: jadąc z Rasny do Mińska, wyjechałem już późno z Szereszewa, na dalszy ciągnąc nocleg. Minąwszy Przedzielsk a nie dojeżdżając Leżajki, nadjechałem sanie z klaczą stojące i człeka chłopa na nich leżącego, którego gdy dobudzić moje ludzie
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 153
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
wyjechałem do Mińska na sprawę z Grabowskim, sędzią grodzkim brzeskim, o ową remisę z konsystorza janowskiego otrzymaną, a z Sawickim i z Parowińskim o kondemnaty na mnie w grodzie Słonimskim, jakobym rozbijał, otrzymane.
Była wtenczas zima barzo mroźna i długa. Śniegi były wielkie, ptastwo i zające marzły, ludzie także marzli, ziemia się padała. Trafił mi się też taki przypadek: jadąc z Rasny do Mińska, wyjechałem już późno z Szereszewa, na dalszy ciągnąc nocleg. Minąwszy Przedzielsk a nie dojeżdżając Leżajki, nadjechałem sanie z klaczą stojące i człeka chłopa na nich leżącego, którego gdy dobudzić moje ludzie nie mogli ani,
wyjechałem do Mińska na sprawę z Grabowskim, sędzią grodzkim brzeskim, o ową remisę z konsystorza janowskiego otrzymaną, a z Sawickim i z Parowińskim o kondemnaty na mnie w grodzie Słonimskim, jakobym rozbijał, otrzymane.
Była wtenczas zima barzo mroźna i długa. Śniegi były wielkie, ptastwo i zające marzły, ludzie także marzli, ziemia się padała. Trafił mi się też taki przypadek: jadąc z Rasny do Mińska, wyjechałem już późno z Szereszewa, na dalszy ciągnąc nocleg. Minąwszy Przedzielsk a nie dojeżdżając Leżajki, nadjechałem sanie z klaczą stojące i człeka chłopa na nich leżącego, którego gdy dobudzić moje ludzie nie mogli ani,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 153
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
w człowieku nie sprawował. 3. Czemuż przecię to niefortunne cudo/ tak częste i gęste w nas jest że tych skutków Chrystusowi Panu w tym Sakramencie zostającemu bardziej przyrodzonych/ niż jest przyrodzona rzecz ogniowi palić/ wodzie odwilżać niedoznawamy? w tym ogniem ogrzani/ nie tylko się nie zapalamy/ ale barziej ziębniejemy i marzniemy? Iż ów syn marnotrawny przypominając najętych u Ojca parobków obroki kwantis mercenaryj in domo Patris mei abundant panibus? ciężko wzdychał i utyskował/ et ego fame pereo. Niedziwuję się bo był w obcej głodnej krainie. Luc: 15. Cupiebat implere ventrem suum de siliquis, quas porci manducabant, et nemo illi dabat.
w człowieku nie spráwował. 3. Czemuż przećię to niefortunne cudo/ ták częste y gęste w nás iest że tych skutkow Chrystusowi Panu w tym Sákrámenćie zostáiącemu bárdźiey przyrodzonych/ niż iest przyrodzona rzecz ogniowi pálić/ wodźie odwilżać niedoznáwamy? w tym ogniem ogrzáni/ nie tylko się nie zápalamy/ ále bárziey źiębnieiemy y márźniemy? Iż ow syn márnotrawny przypominaiąc náiętych v Oycá párobkow obroki quantis mercenarii in domo Patris mei abundant panibus? ćiężko wzdychał y utyskował/ et ego fame pereo. Niedźiwuię się bo był w obcey głodney kráinie. Luc: 15. Cupiebat implere ventrem suum de siliquis, quas porci manducabant, et nemo illi dabat.
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 226
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
gęstszemi obłokami są otoczone, dla odległości ich od nas odmiany tej nie postrzegamy. Komet zaś odległość od słońca znacznie odmienia się raz nad inne planety do słońca zbliżywszy się, niezmiernym jego ogniem smażą się, potym przez lat kilkadziesiąt, owszem kilka wieków w niezmiernej od słońca odległości biegając, stygną, i iż tak rzekę, marzną. Ta odmiana tak znaczna ciepła i zimna znaczne wzburzenie w massie komet uczynić powinna, a zatym też znaczną część cząstek jego wzruszyć, podzielić, lekszemi, a zatym i zdolnemi do podniesienia się na atmosferę słoneczną uczynić.
Czemu ogon komet nie w jednej linii z słońcem leży, ale na stronę, którą kometa biegąca opuszcza
gęstszemi obłokami są otoczone, dla odległości ich od nas odmiany tey nie postrzegamy. Komet zaś odległość od słońca znacznie odmienia się raz nad inne planety do słońca zbliżywszy się, niezmiernym iego ogniem smażą się, potym przez lat kilkadziesiąt, owszem kilka wieków w niezmierney od słońca odległości biegaiąc, stygną, y iż tak rzekę, marzną. Ta odmiana tak znaczna ciepła y zimna znaczne wzburzenie w massie komet uczynić powinna, a zatym też znaczną część cząstek iego wzruszyć, podzielić, lekszemi, a zatym y zdolnemi do podniesienia się na atmosferę słoneczną uczynić.
Czemu ogon komet nie w iedney linii z słońcem leży, ale na stronę, którą kometa biegąca opuszcza
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 110
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
obrali niejakiego Żyrawskiego i to na lat 4 i tak successive, oraz i Sekretarza, Definitorów i t. d. pag. 124 — 129. 1740.
Zima bardzo ciężka i mroźna była, od wielu lat niepamiętna, ludzi wiele namarzło, ile po lasach i drogach, śniegu moc wielka, ptactwo nawet na powietrzu marzło, i zwierze po lasach, ile sarny, łosie, daniele etc. Chleb jednakowo i zboże nie było drogie. Jarzyna prawie wszystka po ogrodach dla prędkich mrozów i śniegów wielkich została na grzędach niekopana. Wiadomości cudzoziemskie doniosły pocztą, że w królestwie Francuskiem, dla ciężkiej zimy, zwierzęta, ptaszki pomarzły, nawet i piece
obrali niejakiego Żyrawskiego i to na lat 4 i tak successive, oraz i Sekretarza, Definitorów i t. d. pag. 124 — 129. 1740.
Zima bardzo ciężka i mroźna była, od wielu lat niepamiętna, ludzi wiele namarzło, ile po lasach i drogach, śniegu moc wielka, ptactwo nawet na powietrzu marzło, i zwierze po lasach, ile sarny, łosie, daniele etc. Chleb jednakowo i zboże nie było drogie. Jarzyna prawie wszystka po ogrodach dla prędkich mrozów i śniegów wielkich została na grzędach niekopana. Wiadomości cudzoziemskie doniosły pocztą, że w królestwie Francuzkiem, dla ciężkiej zimy, zwierzęta, ptaszki pomarzły, nawet i piece
Skrót tekstu: KronZakBarącz
Strona: 200
Tytuł:
Kronika zakonnic ormiańskich reguły ś. Benedykta we Lwowie
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1703 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1703
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętnik dziejów polskich: z aktów urzędowych lwowskich i z rękopisów
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wojciech Maniecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1855