, Krzyż między dwiema wystawion łotrami. DO MOTYLA
Lekko, motylu! Ogień to szkodliwy! Strzeż się tej świece i tej jasnej twarzy, W której się skrycie śmierć ozdobna żarzy, I nie bądź swego męczeństwa tak chciwy.
Sam się w grób kwapisz i w pogrzeb zdradliwy, Sam leziesz w trunnę i tak ci się marzy, Że cię to zbawi, co cię na śmierć sparzy. — Ach! Jużeś poległ, gachu nieszczęśliwy!
Aleś w tym szczęśliw, że z pocałowaniem I dokazawszy zawziętej rozpusty Z twoją kochaną rozstałeś się świecą.
O! Gdybyż wolno równym powołaniem Dla tej, której się ognie we mnie niecą,
, Krzyż między dwiema wystawion łotrami. DO MOTYLA
Lekko, motylu! Ogień to szkodliwy! Strzeż się tej świece i tej jasnej twarzy, W której się skrycie śmierć ozdobna żarzy, I nie bądź swego męczeństwa tak chciwy.
Sam się w grób kwapisz i w pogrzeb zdradliwy, Sam leziesz w trunnę i tak ci się marzy, Że cię to zbawi, co cię na śmierć sparzy. — Ach! Jużeś poległ, gachu nieszczęśliwy!
Aleś w tym szczęśliw, że z pocałowaniem I dokazawszy zawziętej rozpusty Z twoją kochaną rozstałeś się świecą.
O! Gdybyż wolno równym powołaniem Dla tej, której się ognie we mnie niecą,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 106
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, gdy podniósszy ramię Co najwyżej i ręką wsparszy bok: „A na mię — Spyta Włocha, dobywszy od żołądka basu, Ów guzy — wiele wyńdzie takiego hatłasu?” Przemierzywszy go okiem, rzecze: „Mości panie, Dosyć dwadzieścia łokci, i jeszcze zostanie.” „Bodajże cię zabito! lada plotki marzysz! Albom i ja nie usarz? albo nie towarzysz? Tu Włoch prosi o perdon: „ Nie wiedziałem — prawi — Lecz kiedy Waszmość wzrostu humorem nadstawi (Jam rozumiał, że dosyć kontusza na ciało), Pewnie wyńdzie trzydzieści, i bodaj dostało.” „Odkrójże mi trzydzieści na parę kontoszy
, gdy podniósszy ramię Co najwyżej i ręką wsparszy bok: „A na mię — Spyta Włocha, dobywszy od żołądka basu, Ów guzy — wiele wyńdzie takiego hatłasu?” Przemierzywszy go okiem, rzecze: „Mości panie, Dosyć dwadzieścia łokci, i jeszcze zostanie.” „Bodajże cię zabito! leda plotki marzysz! Albom i ja nie usarz? albo nie towarzysz? Tu Włoch prosi o perdon: „ Nie wiedziałem — prawi — Lecz kiedy Waszmość wzrostu humorem nadstawi (Jam rozumiał, że dosyć kontusza na ciało), Pewnie wyńdzie trzydzieści, i bodaj dostało.” „Odkrójże mi trzydzieści na parę kontoszy
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 336
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jędze co dzień wścinają,
Ognia, wody ubywa, Kule pod ziemią sięgają. Przęcię on górą, przecię zda się srogi, Na wiatr szalone miecąc próżno rogi. Znośniej mu Etnę nosić, Znośniej Zyzyfowe brzemie, A niż pokoju prosić, I harde uniżyć ciemie. Tylko jak we śnie przez howorów tyle, Z niewoli marzy o dobrem coś dzile. WIERSZ DWUNASTY.
Jeszcze ognie nie spłonęły, Które zapalone były, Że bisurmanin zrażony, Ustąpił w swe horyzony. Oto od ciemnej Taurydy, Złocone podniósłszy dzidy, Przyjeżdża wielki zdaleka Wielkiego poseł Dzianbeka. Któremu świat rzymski mały, Azje nie shołdowały, I sam Ottoman się lęka, Pokornie przed
jędze co dzień wścinają,
Ognia, wody ubywa, Kule pod ziemią sięgają. Przęcię on górą, przecię zda się srogi, Na wiatr szalone miecąc próżno rogi. Znośniej mu Etnę nosić, Znośniej Zyzyfowe brzemie, A niż pokoju prosić, I harde uniżyć ciemie. Tylko jak we śnie przez howorów tyle, Z niewoli marzy o dobrem coś dzile. WIERSZ DWUNASTY.
Jeszcze ognie nie spłonęły, Które zapalone były, Że bisurmanin zrażony, Ustąpił w swe horyzony. Oto od ciemnej Taurydy, Złocone podniósłszy dzidy, Przyjeżdża wielki zdaleka Wielkiego poseł Dzianbeka. Któremu świat rzymski mały, Azye nie shołdowały, I sam Ottoman się lęka, Pokornie przed
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 24
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
ujął pieszczoną twarde w ziemi Bogi, I onym zabawiwszy wdziękiem Persefonę, Utraconą z Erebu wywindował żonę, - O! i tyś nie inszemi ubieżał ponęty Serca wszystkich. A sam wprzód nimi pan pojętyJako wdzięcznie przyjmował zaraz twe posługi? Że czego za cały wiek nie wysłużył drugi, I tylko się spodziewał, tylko marzył sobie, Tu żadnych lat nie licząc dał tak prędko tobie, Aż do ludzkiej zazdrości, która z swej natury Na salty te wysokie tocząc wżrok ponury, Depraedicatio pokoju i twarzy dzisiejszej. Jugillatio obyczajna panów ekonomów. Efekt jego. Pański ku niemu afket. Zazdrość i Frons.
Niebu łaje samemu. Jednak jako i tę
ujął pieszczoną twarde w ziemi Bogi, I onym zabawiwszy wdziękiem Persefonę, Utraconą z Erebu wywindował żonę, - O! i tyś nie inszemi ubieżał ponęty Serca wszystkich. A sam wprzód nimi pan pojętyJako wdzięcznie przyjmował zaraz twe posługi? Że czego za cały wiek nie wysłużył drugi, I tylko się spodziewał, tylko marzył sobie, Tu żadnych lat nie licząc dał tak prędko tobie, Aż do ludzkiej zazdrości, która z swej natury Na salty te wysokie tocząc wżrok ponury, Depraedicatio pokoju i twarzy dzisiejszej. Jugillatio obyczajna panów ekonomów. Effekt jego. Pański ku niemu affket. Zazdrość i Frons.
Niebu łaje samemu. Jednak jako i tę
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 130
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
prosto
Wrześ: 16 14 42
1698
8 27 44 15
11 46 0
9 0 51 15
69129
wzad
Paźdz: 18 17 6
1699
10 21 45 0
69 20 0
7 2 31 0
74400
wzad
Stycz: 13 8 32
1702
6 9 25 0
4 30 0
4 18 41 0
64590
prosto
Marz: 13 14 22
1706
0 13 12 0
55 14 0
2 12 29 0
42580
prosto
Stycz: 30 4 32
1707
1 22 47 0
88 36 0
2 19 55 0
85970
prosto
Grudz: 11 23 39
1718
4 8 43 0
30 20 0
4 1 30 0
10260
wzad
Stycz: 14
prosto
Wrześ: 16 14 42
1698
8 27 44 15
11 46 0
9 0 51 15
69129
wzad
Paźdz: 18 17 6
1699
10 21 45 0
69 20 0
7 2 31 0
74400
wzad
Stycz: 13 8 32
1702
6 9 25 0
4 30 0
4 18 41 0
64590
prosto
Marz: 13 14 22
1706
0 13 12 0
55 14 0
2 12 29 0
42580
prosto
Stycz: 30 4 32
1707
1 22 47 0
88 36 0
2 19 55 0
85970
prosto
Grudz: 11 23 39
1718
4 8 43 0
30 20 0
4 1 30 0
10260
wzad
Stycz: 14
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 275
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
; I zdało się, zwycięstwa zażyć nie umieli. Oprócz że się ku Cerkwi podemknąwszy Biały, Długo tak nic nie robiąc, obie Wojska stały. Czyli Króla się bali? którego szczęśliwszym I wszytkim być widzieli Narodom straszliwym? Czyli oczekiwali większych kup ściągnienia? Bowiem mniej ich daleko a niż rozumienia Nasze sobie marzyli: ani było więcej Ordy wszytkiej z Kozaki piętnaście tysięcy. Lubo i tak, gdy nasi wpół im nie równali, Wedługby Herkulesa, dwiema nie zdołali. Przecież było nie zadziw, Wojsku było temu Kiedyś bijąc, i gonić dziesiąci jednemu, Póki serca i rady im błogosławieły Z-wierzechu Nieba; teraz je czemuś opuścieły.
; I zdało sie, zwyćiestwá zażyć nie umieli. Oprocz że sie ku Cerkwi podemknąwszy Biały, Długo tak nic nie robiąc, obie Woyská stały. Czyli Krolá sie bali? ktorego szcześliwszym I wszytkim bydź widźieli Narodom straszliwym? Czyli oczekiwáli wiekszych kup śćiągnienia? Bowiem mniey ich daleko á niż rozumienia Násze sobie marzyli: áni było wiecy Ordy wszytkiey z Kozaki pietnaśćie tysiecy. Lubo i ták, gdy náśi wpoł im nie rownali, Wedługby Herkulesa, dwiema nie zdołali. Przećiesz było nie zadźiw, Woysku było temu Kiedyś biiąc, i gonić dźiesiąći iednemu, Poki serca i rady im blogosłáwieły Z-wierzechu Niebá; teraz ie czemuś opuśćieły.
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 11
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Achilles Patrokla miłego, Zarazbyś buntownika skrócił zuchwałego, I tak skarał, twarde mu włożywszy temruki, Jako kiedyś Sulimy i harde Pawłuki. Jeźli, mogąc przeniknąć w-swojej tej fortunie Polskie wszystkie granice, zawartego w-trunie Bał się ciebie, i nie śmiał blisko przystepować, Lubo byli którzy cię Machine te knować Z-nim marzyli, na stanu Szlacheckiego zgube: O! krzywdeć w-tym czynili. Chciałeś raczej w-klube Swą wprawiwszy, zapał ten zawsze podejzrzany I grożący Ojczyźnie, wywrzeć na Pogany, Dań sromotną wymazać, i pracującemu W ciężkim razie dopomoc Chrześcijaństwu swemu. A uprzedzić przed czasem lepi to złe było, Niż się teraz na
Achilles Patrokla miłego, Zarazbyś buntownika skroćił zuchwáłego, I tak skarał, twarde mu włożywszy temruki, Iáko kiedyś Sulimy i hárde Pawłuki. Ieźli, mogąc przeniknąć w-swoiey tey fortunie Polskie wszystkie granice, zawartego w-trunie Bał sie ćiebie, i nie śmiał blisko przystepowáć, Lubo byli ktorzy ćie Machine te knować Z-nim marzyli, na stanu Szlácheckiego zgube: O! krzywdeć w-tym czynili. Chćiałeś raczey w-klube Swą wprawiwszy, zapał ten zawsze podeyzrzany I grożący Oyczyźnie, wywrzeć na Pogany, Dań sromotną wymazać, i pracuiącemu W ćieszkim raźie dopomoc Chrześćiaństwu swemu. A uprzedźić przed czasem lepi to złe było, Niż sie teraz na
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 12
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
tam Korfowym. A tym czasem Poganin obłowem się nowym Chcąc podsycyć, nastąpi na Koniecpolskiego Wszytką siełą Zwatere, która dla bliskiego Z-sobą miejsca, najwięcej zdała mu się wadzić. Ale i z-tej gdy nie mógł strony nic poradzić, I żadna mu Impreza do tąd się nie darzy, Znowu coś o pokoju z Zaćwilchowskim marzy. Czemu nasi nie wierzą, i owszem czas mają, Ze co predzej robotom owym przynaglają Wałów trzecich: które stop mierniejszych głębokie Dziesięć były, a także do góry wysokie Miały perpendykuły, jako i wzajemną Swą szerokość. Wiec do nich zmykają się ciemną Znowu nocą, dużą Straż na odwodzie mając. Ale jako miejscowy nie
tám Korfowym. A tym czásem Poganin obłowem sie nowym Chcąc podsycyć, nastápi na Koniecpolskiego Wszytką siełą Zwatere, ktora dla bliskiego Z-sobą mieysca, naywiecey zdała mu sie wádźić. Ale i z-tey gdy nie mogł strony nic poradźić, I żadna mu Imprezá do tąd sie nie darzy, Znowu coś o pokoiu z Záćwilchowskim marzy. Czemu naśi nie wierzą, i owszem czás maią, Ze co predzey robotom owym przynaglaią Wáłow trzećich: ktore stop miernieyszych głebokie Dźiesieć były, á tákże do gory wysokie Miały perpendykuły, iáko i wzáiemną Swą szerokość. Wiec do nich zmykaią sie ćiemną Znowu nocą, dużą Straż ná odwodźie maiąc. Ale iáko mieyscowy nie
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 71
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
lecz co przystojno.
A biało? biało: a czarno? czarno. Młynarzu są tu ryby? Są łaskawy Panie. Ej podobno niemasz? Ha, z kądżeby się wzieły.
Wyborne rzeczy rzadkie.
Nie do korda, Panie Horda.
Co we dnie kto w głowie warzy, Otym mu się wnocy marzy.
Wszystko utraciwszy, zławy dochowaj.
Wszystko ma swój czas. I słowik tylko po Z. Wit. śpiewa.
Żywot nasz na włosku wisi.
Koniec dobry ladajaką sprawę zaleca.
Za szczęściem serca przybywa i ubywa.
Odmiana nie bezpieczna.
Odmian na świecie pełno.
Nie radaby Koza do rzeźnika, ale musi
lecz co przystoyno.
A biało? biało: a czarno? czarno. Młynarzu są tu ryby? Są łaskawy Panie. Ey podobno niemasz? Ha, z kądżeby śię wzieły.
Wyborne rzeczy rzadkie.
Nie do korda, Panie Horda.
Co we dnie kto w głowie warzy, Otym mu śię wnocy marzy.
Wszystko utraciwszy, zławy dochoway.
Wszystko ma swoy czas. Y słowik tylko po S. Wit. śpiewa.
Zywot nasz na włosku wiśi.
Koniec dobry ladajaką sprawę zaleca.
Za szczęśćiem serca przybywa y ubywa.
Odmiana nie bespieczna.
Odmian na świecie pełno.
Nie radaby Koza do rzeźnika, ale muśi
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 123
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
, Symek, Wojtek, Maciek, Wałek, Tomek, Kuba, Stachu?! Ozwiejze się przecię który z was, bo umrę od wielkiego strachu!
Ono coś takiego Jak słońce jasnego Świeci na niebie!
WOJTEK O, by-ześ spał! Cego wrzescys? Cy cię pono niefortuna łupi?! Spis, a gadas — marzy ci się lada Judasz, a ty bajes, głupi, Zeć się coś zjawiło! Znać ci się przyśniło, Ześ widział słońce.
BANEK Oj, nie spięć ja, mój Wojtalu, ani ci tez lada cego prawię: Już to chwila, jak nie przez sen światłość widzę, lec na scernej jawie. Słysę
, Symek, Wojtek, Maciek, Wałek, Tomek, Kuba, Stachu?! Ozwiejze się przecię ktory z was, bo umrę od wielkiego strachu!
Ono coś takiego Jak słońce jasnego Świeci na niebie!
WOJTEK O, by-ześ spał! Cego wrzescys? Cy cię pono niefortuna łupi?! Spis, a gadas — marzy ci się lada Judas, a ty bajes, głupi, Zeć się coś zjawiło! Znać ci się przyśniło, Ześ widział słońce.
BANEK Oj, nie spięć ja, mój Wojtalu, ani ci tez lada cego prawię: Juz to chwila, jak nie przez sen światłość widzę, lec na scernej jawie. Słysę
Skrót tekstu: RozPasOkoń
Strona: 302
Tytuł:
Rozmowa pasterzów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1750
Data wydania (nie później niż):
1750
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989