ogniem przeraźliwym serce jego pali. On na to czyli nie dba, czyli być upitym Woli, niźli wszetecznym, abo więc zabitym. Spytajcież go samego, ja o tym nie mówię, On wam, skoro ten kufel spełni, wnet odpowie. B. ZMRCZ. Ćwiczenie kozackie.
Mężów walecznych śpiewam, których Mawors krwawy Z diamentu ukował dla swojej zabawy. Wlawszy na nie potyczki i gęste zwycięstwa, Dziedzicami poczynił je swojego męstwa. Tych ojczyzna świat wszytek, dom wszelka kraina, Niż ojcem jest właściwym, matką Ukraina. Tatarzy ich to szkoła, z nich się nauczyli Na pamięć, żeby pismo po gębach kreślili. Rogate sylogizmy stąd
ogniem przeraźliwym serce jego pali. On na to czyli nie dba, czyli być upitym Woli, niźli wszetecznym, abo więc zabitym. Spytajcież go samego, ja o tym nie mówię, On wam, skoro ten kufel spełni, wnet odpowie. B. ZMRCZ. Ćwiczenie kozackie.
Mężów walecznych śpiewam, których Mawors krwawy Z dyamentu ukował dla swojej zabawy. Wlawszy na nie potyczki i gęste zwycięstwa, Dziedzicami poczynił je swojego męstwa. Tych ojczyzna świat wszytek, dom wszelka kraina, Niż ojcem jest właściwym, matką Ukraina. Tatarzy ich to szkoła, z nich sie nauczyli Na pamięć, żeby pismo po gębach kreślili. Rogate sylogizmy stąd
Skrót tekstu: ZimBLisBad
Strona: 213
Tytuł:
Żywot Kozaków lisowskich
Autor:
Bartłomiej Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
. Łomżen. z panem Daniłowiczem wdzicem Ruskim, na bankiecie księcia Imci Krzysztofa Radziwiła, wojewody wileń. i hetmana W. X. L. na sejmie Anni 1632
.
Juppiter wiele bogów zaprosił do siebie, Sprawiwszy dla nich ucztę dosyć hojną w niebie. Proszone Merkuriusz lotny zbierał bogi, Przybył gładki Kupido a z nim Mawors srogi. Już stoły zastawiono potrawy bez braku I Lyeus z nektarem nie omieszkał znaku.
Jowisz goście posadzał, pilno ich częstuje, O wesołą myśl prosi, sam ją pokazuje. A skoro się odprawił bankiet nieubogi, Zakrzątnął się z napojem piwniczy trojrogi. Szarłaten wszytkich skropił, a swym dumnym winem Powadził tymże razem Marsa
. Łomżen. z panem Daniłowiczem wdzicem Ruskim, na bankiecie księcia Imci Krzysztofa Radziwiła, wojewody wileń. i hetmana W. X. L. na sejmie Anni 1632
.
Juppiter wiele bogow zaprosił do siebie, Sprawiwszy dla nich ucztę dosyć hojną w niebie. Proszone Merkuriusz lotny zbierał bogi, Przybył gładki Kupido a z nim Mawors srogi. Już stoły zastawiono potrawy bez braku I Lyeus z nektarem nie omieszkał znaku.
Jowisz goście posadzał, pilno ich częstuje, O wesołą myśl prosi, sam ją pokazuje. A skoro się odprawił bankiet nieubogi, Zakrzątnął się z napojem piwniczy trojrogi. Szarłaten wszytkich skropił, a swym dumnym winem Powadził tymże razem Marsa
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 310
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, Iż dalej na kopij dwie od konia własnego Zostawuje na ziemi twardej leżącego. Alardyn zelżywości tej mścić się gotuje, Lecz zaraz w kompanijej z bratem się najduje: Ogłuszony spadł, siodło wypróżniwszy swoje, Raz najtęższy rozczepił tarcz jego na dwoje.
XI.
Kładzie po nich Gwiciardyn w tok kopią duży, Widząc, iż Mawors braciej i szczęście nie służy, Choć Rynald krzyczy, woła: „Zostań: mnie należy Trzecie potkanie”. Ale ten wciąż przecię bieży I składa zapalczywy swe drzewo straszliwe, Aby nasycił gniewy, prędkiej pomsty chciwe. Cóż potem: w ocemgnieniu leci z konia swego, W pół właśnie od rycerza trafiony cudzego.
XII
, Iż dalej na kopij dwie od konia własnego Zostawuje na ziemi twardej leżącego. Alardyn zelżywości tej mścić się gotuje, Lecz zaraz w kompaniej z bratem się najduje: Ogłuszony spadł, siodło wypróżniwszy swoje, Raz najtęższy rozczepił tarcz jego na dwoje.
XI.
Kładzie po nich Gwiciardyn w tok kopią duży, Widząc, iż Mawors braciej i szczęście nie służy, Choć Rynald krzyczy, woła: „Zostań: mnie należy Trzecie potkanie”. Ale ten wciąż przecię bieży I składa zapalczywy swe drzewo straszliwe, Aby nasycił gniewy, prętkiej pomsty chciwe. Cóż potem: w ocemgnieniu leci z konia swego, W pół właśnie od rycerza trafiony cudzego.
XII
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 431
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905