/ mądremu ukazywać nie potrzeba/ jawnie abowiem/ i bez ukazania każdy taki widzieć i rozumieć to może/ iż i po nas mus duszozbawienny to wyciąga/ abyśmy nowo powstałej miedzy nami omylnej Heretickiej przez nasze nowe Teologi nasianej nauce/ nie tylko z Katedr Cerkiewnych ustąpić kazali; którą czasów teraźniejszych niektórzy suggestowi przepowiadacze usta sobie mażą/ i nasze uszy i dusze szkaradzą: ale i z domów swych precz wyrzucili/ i w niepamięci ją zagrzebli/ jeśli prawdziwą Pana Chrystusową wiarę mieć nas znać się/ i znani być chcemy: i jeśli Heretickiego upadku na dusze swe/ i na wszytką Cerkiew Ruską nanieść niechcemy. Targnęli się abowiem ci Teologizautowie niezbożnie
/ mądremu vkázywáć nie potrzebá/ iáwnie ábowiem/ y bez vkazánia káżdy táki widźieć y rozumieć to może/ iż y po nas mus duszozbáwienny to wyćiąga/ ábysmy nowo powstáłey miedzy námi omylney Hęretickiey przez násze nowe Theologi násianey náuce/ nie tylko z Káthedr Cerkiewnych vstąpić kazáli; ktorą cżásow teráźnieyszych niektorzy suggestowi przepowiádácze vstá sobie máżą/ y násze vszy y dusze szkárádzą: ále y z domow swych precz wyrzućili/ y w niepámięći ią zágrzebli/ ieśli prawdźiwą Páná Christusową wiárę mieć nas znáć sie/ y znáni bydź chcemy: y ieśli Hęretickiego vpadku ná dusze swe/ y ná wszytką Cerkiew Ruską nánieść niechcemy. Tárgnęli sie ábowiem ći Theologizautowie niezbożnie
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 18
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
żołnierzmi, ale jako za kupcami na jarmark pędzą, które snadź niektórzy przedawają, zapomniawszy, że za to gadłem karzą, i tedy wyuzdana ta drapież uraża majestat boży, sromotę na wszytko wojsko zaciąga, nam wodzom srogą invidią, jadowite nienawiści ludzkie jedna, malevolorum języki ostrzy, disciplinam militarem depcze, sławę dobra wszystkiego rycerstwa maże. Dla tego pewne Artykuły zdało mi się zpisać, jako się chorągwie tak do obozu, jako i z obozu zachować mają, które na osobnej karcie Wm. M. M. Panu posyłam, abyś przy tym liście moim w kole generalnem one przeczytać i publikować
rozskazał i deklarował to imieniem mojem, że na występnych
żołnierzmi, ale iako za kupcami na jarmark pędzą, które snadź niektórzy przedawaią, zapomniawszy, że za to gadłem karzą, y tedy wyuzdana ta drapież uraża majestat boży, sromotę na wszytko woisko zaciąga, nam wodzom srogą invidią, iadowite nienawiści ludzkie jedna, malevolorum języki ostrzy, disciplinam militarem depcze, sławę dobra wszystkiego rycerstwa maże. Dla tego pewne Artykuły zdało mi się zpisać, iako się chorągwie tak do obozu, iako y z obozu zachować maią, które na osobney karcie Wm. M. M. Panu posyłam, abyś przy tym liście moim w kole generalnem one przeczytać y publikować
rozskazał i deklarował to imieniem moiem, że na występnych
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 283
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
źle zrządzone konie;
Nie tak zmarszczone pokazałem skronie, Gdy Eskulapi, za żywot wrócony Hipolitowi, twym ogniem strącony, Mściwy Jowiszu, aż w podziemne tonie —
Jak się dziś po swym trzecim synu trapię. Skąd będąc zmożon tym żalem okrutnie, Źrenice obie we łzach słonych kąpię
I straciwszy chęć do wszytkiego, smutnie Mażę wiersz, psuję pióro, karty drapię I rozstrojone tłukę cytry, lutnie. MNEMOSINE, MATER MUSARUM PAMIĄTKA
Wszytko czas psuje, wszytko się z nim mieni, Ustanie sława skarbów i kamieni, Wpadnie w niepamięć wieczną i ten, który Ufa w purpury.
Czas i największe monarchije zniesie Albo je w cudzą potęgę przeniesie,
Mieczem
źle zrządzone konie;
Nie tak zmarszczone pokazałem skronie, Gdy Eskulapi, za żywot wrócony Hipolitowi, twym ogniem strącony, Mściwy Jowiszu, aż w podziemne tonie —
Jak się dziś po swym trzecim synu trapię. Skąd będąc zmożon tym żalem okrutnie, Źrenice obie we łzach słonych kąpię
I straciwszy chęć do wszytkiego, smutnie Mażę wiersz, psuję pióro, karty drapię I rozstrojone tłukę cytry, lutnie. MNEMOSINE, MATER MUSARUM PAMIĄTKA
Wszytko czas psuje, wszytko się z nim mieni, Ustanie sława skarbów i kamieni, Wpadnie w niepamięć wieczną i ten, który Ufa w purpury.
Czas i największe monarchije zniesie Albo je w cudzą potęgę przeniesie,
Mieczem
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 140
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
honoru, proszę, nie smakuje; Kasztelan zje, co sobie szlachcic nagotuje. Daj jeść, kiedyś mnie, królu, chciał posadzić z sobą, Inaczej cię z krzesłową kwituję ozdobą. 512. PRZYJACIEL
Tylko byś od przygody przyjaciela chował, Ni węża od driakwie? któż by konwersował Ze mną? Bonifrateli tych mażą, tych kąpią, Co do ostatniej nędze i kalectwa wstąpią.
Nie chcę mieć przyjaciela od samej przygody, Nie na jeden tylko młyn potrzeba mnie wody. Zejdzie się i do garnka, a jeślim też chory, Od czegóż ma apteki Kraków i doktory. 513. OGONY U SPÓDNIC
Na wózkach włóczą w Turczech ogony
honoru, proszę, nie smakuje; Kasztelan zje, co sobie szlachcic nagotuje. Daj jeść, kiedyś mnie, królu, chciał posadzić z sobą, Inaczej cię z krzesłową kwituję ozdobą. 512. PRZYJACIEL
Tylko byś od przygody przyjaciela chował, Ni węża od dryjakwie? któż by konwersował Ze mną? Bonifrateli tych mażą, tych kąpią, Co do ostatniej nędze i kalectwa wstąpią.
Nie chcę mieć przyjaciela od samej przygody, Nie na jeden tylko młyn potrzeba mnie wody. Zejdzie się i do garnka, a jeślim też chory, Od czegóż ma apteki Kraków i doktory. 513. OGONY U SPÓDNIC
Na wózkach włóczą w Turczech ogony
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 411
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mię jest łaskawa, Większa to u mnie niżli z Turków zbitych sława. Nie dbam i o dawnego skarby Halliata, I o złoto przywoźne z nowego gdzieś świata. Bo uważywszy tylko obrót ludzkich rzeczy, Które czy Bóg ma czy wrog jaki na swej pieczy, Nie może się na świecie człowiek jąć niczego, Tak niemaż nic pewnego, nic doskonałego. Tu w obce kraje pędzą cnotliwych z ojczyzny; Tu niejeden śmierć połknął przez zdradne trucizny; Ten ginie od piorunu, choć żył bez nagany; Ow zaś w krwawych potrzebach nie odniosszy rany, W własnym domu umiera, abo uduszony Abo skłoty, z naprawy niepoczciwej żony. Krezie, gdzie
mię jest łaskawa, Większa to u mnie niżli z Turkow zbitych sława. Nie dbam i o dawnego skarby Halliata, I o złoto przywoźne z nowego gdzieś świata. Bo uważywszy tylko obrot ludzkich rzeczy, Ktore czy Bog ma czy wrog jaki na swej pieczy, Nie może się na świecie człowiek jąć niczego, Tak niemaż nic pewnego, nic doskonałego. Tu w obce kraje pędzą cnotliwych z ojczyzny; Tu niejeden śmierć połknął przez zdradne trucizny; Ten ginie od piorunu, choć żył bez nagany; Ow zaś w krwawych potrzebach nie odniosszy rany, W własnym domu umiera, abo uduszony Abo skłoty, z naprawy niepoczciwej żony. Krezie, gdzie
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 260
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
wiarę, cnotę, i sumnienie nasze. Na co się dla lepszej wagi i pewności rękami swymi podpisujemy. Dat. w Łancuce. Decembr. 1662. Jan Wojakowski, Zygmunt Topór Hynek. Chorąży Przemyski. Łowczy Podlaski. Punkt Manifestu To takie largitiones, takie curas czynić jest Wojsko buntować.
ZLeżem to uczynił i maż mi to za bunt poczytanno być abo, za to mam życie, uczciwe, i wszytko tracić, żem Ojczyźnie chciał usłużyć Skąd każdy obacz sprawiedliwość sądu tego, i Mandatu. Co mi za przysługę i sławę miłości Ojczyzny poczytać miano, to poszło in conuictionem. Potym zadają, wydanie Secretu o zawołaniu Tatarów.
Ale
wiárę, cnotę, y sumnienie násze. Ná co się dla lepszey wagi y pewnośći rękámi swymi podpisuiemy. Dat. w Łáncuce. Decembr. 1662. Ian Woiakowski, Zygmunt Topor Hynek. Chorąży Przemysłki. Łowczy Podláski. Punct Mánifestu To tákie largitiones, tákie curas czynić iest Woysko buntowáć.
ZLeżem to vczynił y maż mi to zá bunt poczytanno bydź ábo, zá to mam żyćie, vczćiwe, y wszytko tráćić, żem Oyczyznie chćiał vsłużyć Zkąd káżdy obacz spráwiedliwość sądu tego, y Mándatu. Co mi zá przysługę y sławę miłośći Oyczyzny poczytáć miano, to poszło in conuictionem. Potym zádáią, wydánie Secretu o záwołániu Tátárow.
Ale
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 80
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
milczeć nie umie. Co Kogo boli, otym mówić boli.
Trudno żarty strojić, gdy co dolega.
Obmowcy staw twarz surową, Wnet pójdzie precz swą złą mową.
Trudniejsza rzecz jest nabożnie się modlić, niż orać.
Trzymaj język za ząboma.
Taki na takiego. Nie godzien lepszego.
Tłustego połcia nietrzeba mazać.
Bez prace nie będą Kołacze. Leżąc wilk nie utyje.
Początek dobry, połowica roboty.
Gdyś się nabożnie modlił, jakbyś napoły zrobił.
Ucząć się umieramy.
Szata wydaje człeka obyczaje.
Błażeńskie rzeczy rychlej niż dobre pojmujemy.
Jednemu się pop podaba, a drugiemu popadia.
Nie każdy dobry kto bogaty
milczeć nie umie. Co Kogo boli, otym mowić boli.
Trudno żarty strojić, gdy co dolega.
Obmowcy staw twarz surową, Wnet poydzie precz swą złą mową.
Trudnieysza rzecz jest nabożnie śię modlić, niż orać.
Trzymay język za ząboma.
Taki na takiego. Nie godźien lepszego.
Tłustego połcia nietrzeba mazać.
Bez prace nie będą Kołacze. Leżąc wilk nie utyje.
Początek dobry, połowica roboty.
Gdyś śię nabożnie modlił, jakbyś napoły zrobił.
Ucząć śię umieramy.
Szata wydaie człeka obyczaje.
Błażeńskie rzeczy rychley niż dobre poymuiemy.
Jednemu śię pop podaba, a drugiemu popadia.
Nie każdy dobry kto bogaty
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 44
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
Chrysta Zbawiciela jest nazwana/ jako ta która na nieporuszonym Fundamencie/ na którym się raz dobrze ugruntowała/ zostawszy/ wiary ś. i Ewanielskiego zwiastowania całość dochowała. Do której mówi/ Oto idę rychło/ trzymaj co masz/ aby żaden korony twej nie wziął. Patrzże kłamliwy języku/ jako słusznie odszczepieństwa tytułem Wschodnią Cerkiew mażesz/ która nigdy do Rzymskiego Kościoła twego nie przystępowała/ ani od niego kiedy odstąpić mogła. Ale przez samego Chrystusa Pana/ na nim samym węgielnym kamieniu fundowana/ głosy wesołego zwiastowania swego na wszystek świat wypuściła/ i na Ewanielską wieczerzą wezwała. Ze wschodu na zachód/ a nie od Zachodu na Wschód zaniesiona jest Ewangelii przepowiedź
Chrystá Zbáwicielá iest názwána/ iáko tá ktora ná nieporuszonym Fundámenćie/ ná ktorym się raz dobrze ugruntowáłá/ zostawszy/ wiáry ś. y Ewánielskiego zwiástowániá cáłość dochowáła. Do ktorey mowi/ Oto idę rychło/ trzymay co masz/ áby żaden korony twey nie wźiął. Pátrzże kłamliwy ięzyku/ iáko słusznie odszcżepieństwá tytułem Wschodnią Cerkiew máżesz/ ktora nigdy do Rzymskiego Kośćiołá twego nie przystępowáłá/ áni od niego kiedy odstąpić mogłá. Ale przez sámego Chrystusá Pána/ ná nim sámym węgielnym kámieniu fundowáná/ głosy wesołego zwiástowánia swego ná wszystek świát wypuśćiłá/ y ná Ewánielską wiecżerzą wezwáłá. Ze wschodu ná zachod/ á nie od Zachodu ná Wschod zánieśioná iest Ewánieliey przepowiedź
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 87v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
, jak białychgłów, wywłócząc wnętrzności, płacąc im niewstydliwe ciała lubieżności. Tedy rzecze Anioł, iż to jest kanoników, biskupów, księży świeckich, mniszek, zakonników, także inszych duchownych męki i karanie. I słusznie, bo też oni zarabiali na nie, gdy języka na szpetne mowy używali, sprosną się nieczystością jak wieprze mazali. Kiedy to wyrzekł Anioł, Tundala porwali czarci i na pożarcie bestyjej oddali. Który, gdy w pośrzodku mąk i wężów zostaje, owo Anioł światłości widzieć mu się daje. Ten, dusze dotknąwszy się, onę posiłkuje, uzdrowionej za sobą bieżeć rozkazuje. § VII O kuźni piekielnej
Oprócz wodza Anioła nie mając jasności,
, jak białychgłów, wywłócząc wnętrzności, płacąc im niewstydliwe ciała lubieżności. Tedy rzecze Anioł, iż to jest kanoników, biskupów, księży świeckich, mniszek, zakonników, także inszych duchownych męki i karanie. I słusznie, bo też oni zarabiali na nie, gdy języka na szpetne mowy używali, sprosną się nieczystością jak wieprze mazali. Kiedy to wyrzekł Anioł, Tundala porwali czarci i na pożarcie bestyjej oddali. Który, gdy w pośrzodku mąk i wężów zostaje, owo Anioł światłości widzieć mu się daje. Ten, dusze dotknąwszy się, onę posiłkuje, uzdrowionej za sobą bieżeć rozkazuje. § VII O kuźni piekielnej
Oprócz wodza Anioła nie mając jasności,
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 95
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
grzechy czynili, siebie winili. Ci, którzy cnoty jak źrzódła pragnyli, sprawiedliwości każdemu życzyli, świętobliwości ślad pokazowali, przykład dawali. Co nigdy suchym okiem nie patrzali na nędzę ludzką, lecz się litowali nad utrapionym i potrzebującym, biedę cierpiącym. Ci, co się w czystym sumnieniu kochali, serc swych grzechowym błotem nie mazali, ale gospody z nich Bogu czynili, one zdobili. Ci, którzy pokój na ziemi czynili, w gniewliwych ludziach niezgody gasili, Mat. 7, Mat. 11, Mat. 5, Mat. 5,
przyjaźń i miłość w ludziach sprawowali i podniecali. Ci, co cierpieli wiele przeciwności od niezbożników dla sprawiedliwości
grzechy czynili, siebie winili. Ci, którzy cnoty jak źrzódła pragnyli, sprawiedliwości każdemu życzyli, świętobliwości ślad pokazowali, przykład dawali. Co nigdy suchym okiem nie patrzali na nędzę ludzką, lecz się litowali nad utrapionym i potrzebującym, biedę cierpiącym. Ci, co się w czystym sumnieniu kochali, serc swych grzechowym błotem nie mazali, ale gospody z nich Bogu czynili, one zdobili. Ci, którzy pokój na ziemi czynili, w gniewliwych ludziach niezgody gasili, Matth. 7, Matth. 11, Matth. 5, Matth. 5,
przyjaźń i miłość w ludziach sprawowali i podniecali. Ci, co cierpieli wiele przeciwności od niezbożników dla sprawiedliwości
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 122
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004