Jest majętność obfita/ w Urodzaje w Dani/ Są dostatki: gładkości jeszcze nikt nie gani. Lata prawie nadobie/ luboć mam już Wnuki/ ALe tyż co mi szkodzi/ zażyję nauki. Ma Cyrce te sposoby/ Z człeka działać świnię/ Tąż przyprawą uczynek zły sobie odczynię. Co przed tym za Jasonem Medea biegała/ Tę fortunę na potym/ i ja będę miała. Gdy dalej swój postępek chce jej opowiadać/ Przewoźnik krzyknął; w stadajn/ na prom kto ma wsiadać. I tak strapione Wdowy swe serdeczne Zale/ Ryły na przeźroczystym wód Pilce krzystale. Księgi Trzecie. Pieśń XIV. Kondolentia Znawiedzeniem, Do Jednego
Iest máiętność obfita/ w Vrodzáie w Dáni/ Są dostátki: głádkośći ieszcze nikt nie gáni. Látá práwie nadobie/ luboć mąm iuż Wnuki/ ALe tyz co mi szkodźi/ záżyię náuki. Ma Cyrce te sposoby/ Z człeká dźiáłáć świnię/ Tąż przyprawą vczynek zły sobie odczynię. Co przed tym zá Iasonem Medea biegáłá/ Tę fortunę ná potym/ y ia będę miáłá. Gdy dáley swoy postępek chce iey opowiádáć/ Przewoźnik krzyknął; w stadayn/ ná prom kto ma wsiadáć. Y ták strapione Wdowy swe serdeczne Zale/ Ryły ná przeźroczystym wod Pilce krzystale. Kśięgi Trzećie. PIESN XIV. Condolentia Znáwiedzeniem, Do Iednego
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 169
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Ajaksa poczęty mężnego, Który zwyciężył wszytko prócz gniewu własnego; I kwiatki, które wtenczas Próżerpina rwała, Kiedy się Plutonowi za żonę dostała; I miętka, która kiedyś białogłową była; I Wenery kochany kwiat, w który zmieniła Adona zabitego; i kwiateczki one, Które z siebie wydały role pokropione Około kotła, w którym Medea świekrowi Młodość i wiek warzyła przeszły Ezonowi. Tąż wodą z tegoż kotła pokrop grób dokoła, Aby ziemia wydała z siebie wonne zioła, A na wieńce gałązek nałam wawrzynowych, Aby, gdyż mistrzem wszytkich był nauk Febowych,
Jak poety wielkiego obtoczone wkoło Febowej Dafny liściem było jego czoło. Albo ten wieniec połóż,
Ajaksa poczęty mężnego, Który zwyciężył wszytko prócz gniewu własnego; I kwiatki, które wtenczas Prozerpina rwała, Kiedy się Plutonowi za żonę dostała; I miętka, która kiedyś białogłową była; I Wenery kochany kwiat, w który zmieniła Adona zabitego; i kwiateczki one, Które z siebie wydały role pokropione Około kotła, w którym Medea świekrowi Młodość i wiek warzyła przeszły Ezonowi. Tąż wodą z tegoż kotła pokrop grób dokoła, Aby ziemia wydała z siebie wonne zioła, A na wieńce gałązek nałam wawrzynowych, Aby, gdyż mistrzem wszytkich był nauk Febowych,
Jak poety wielkiego obtoczone wkoło Febowej Dafny liściem było jego czoło. Albo ten wieniec połóż,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 135
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
od tej walki nie odwiodą razy, Ani od szejdwaseru obliczne obrazy, Ani to, że z tej bitwy i z tego połowu Więcej bywa łamania w kościach niż ołowu. Dla niego dziesięćletnią wojną Troja wstała, Przezeń i Rzesza Rzymska wolności dostała, Dla niego niecierpliwa Dydo się zabiła, Dla niego brata, dzieci Medea dusiła, Dla niego Dedal krowę Pazyfajej robił, Dla niego Aleksander perskich posłów pobił, Dla niego Kleopatra została królową, Dla niego utraciła żywot śmiercią nową. Dla niego Mesalina, byle wyjeżdżoną, Wolała kurwą zostać niż cesarską żoną, Przezeń przemyślny cesarz, chcąc dojść tajemnice Poddanych swoich, cudze nawiedzał łożnice; Nawet,
od tej walki nie odwiodą razy, Ani od szejdwaseru obliczne obrazy, Ani to, że z tej bitwy i z tego połowu Więcej bywa łamania w kościach niż ołowu. Dla niego dziesięćletnią wojną Troja wstała, Przezeń i Rzesza Rzymska wolności dostała, Dla niego niecierpliwa Dydo się zabiła, Dla niego brata, dzieci Medea dusiła, Dla niego Dedal krowę Pazyfajej robił, Dla niego Aleksander perskich posłów pobił, Dla niego Kleopatra została królową, Dla niego utraciła żywot śmiercią nową. Dla niego Mesalina, byle wyjeżdżoną, Wolała kurwą zostać niż cesarską żoną, Przezeń przemyślny cesarz, chcąc dojść tajemnice Poddanych swoich, cudze nawiedzał łożnice; Nawet,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 315
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
. Czem zlękłszy się Moskwa (pod zorzę nowina) Żeby nie zalegli naszy od Sehina, Z szańców wielkich ośmi, zwątpiwszy w ich mocy, Pierzchła o północy. Zapalą wraz ognie, żeby co zostało Dostatków i spiże, wszystko pogorzało, Ale w pół płomieni z Kozacką drużyną, Naszy się ochyną. Tak zbiegłszy Medea trackie pali włości, Tak morduje bracią, dla tessalskich gości, Żeby okrucieństwem dziewki zabawiony, Ociec był strapiony. Po pustych ostrogach żakują wtem pieszy, Gdzie została spiza znacznie ich ucieszy, Podsycą się dotąd przykurczeni głodem, Cererą i miodem.
Tedy Próżorowski, Dam, i Menandrowe Ustąpiły forty. Nowe Muzo, nowe Zaczynajmy
. Czem zlękłszy się Moskwa (pod zorzę nowina) Żeby nie zalegli naszy od Sehina, Z szańców wielkich ośmi, zwątpiwszy w ich mocy, Pierzchła o północy. Zapalą wraz ognie, żeby co zostało Dostatków i spiże, wszystko pogorzało, Ale w pół płomieni z Kozacką drużyną, Naszy się ochyną. Tak zbiegłszy Medea trackie pali włości, Tak morduje bracią, dla tessalskich gości, Żeby okrucieństwem dziewki zabawiony, Ociec był strapiony. Po pustych ostrogach żakują wtem pieszy, Gdzie została spiza znacznie ich ucieszy, Podsycą się dotąd przykurczeni głodem, Cererą i miodem.
Tedy Prozorowski, Dam, i Menandrowe Ustąpiły forty. Nowe Muzo, nowe Zaczynajmy
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 17
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
przycinał, jeśli krotsi, naciągał : Trzeci Łotr był Scinis, który drzewa zginał do kupy wierzchołkami, i do nich Ludzi przywięzując, puszczał, i tak się rozdzierali. Fineusz Synom oczy powydzierał na rozkaz żony, za to też od wszy zjedzony. Nero Matki, Seneki Preceptora, i innych wielu zabójca. Dyrce, Medea, Achilles, Ciało Hektora koło murów włóczył: Hipomenes Ateński, Córkę zastawszy na złym uczynku, dał koniom zjeść głodnym ; z tąd przysłowie : Magis impius Hypomene. Tullia wozem i końmi Ciało Ojca tretowała. Tiberiusz, Klaudiusz, Kaligula, okrutni Cesarze, z których ostatni kazał Ludzi zabijać, aby ich konających widział.
przycinał, ieśli krotśi, náciągał : Trzeci Łotr był Scinis, ktory drzewa zginał do kupy wierzchołkami, y do nich Ludzi przywięzuiąc, puszczał, y ták się rozdzierali. Fineusz Synom oczy powydzierał ná rozkaz żony, zá to też od wszy ziedzony. Nero Mátki, Seneki Preceptora, y innych wielu zaboyca. Dirce, Medea, Achilles, Ciáło Hektora koło murow włoczył: Hipomenes Ateński, Corkę zástáwszy na złym uczynku, dał koniom zieść głodnym ; z tąd przysłowie : Magis impius Hypomene. Tullia wozem y końmi Ciało Oyca tretowała. Tiberiusz, Klaudiusz, Kaligula, okrutni Cesarze, z ktorych ostatni kázał Ludzi zabiiać, áby ich konaiących widział.
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 972
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
siostre od siebie pędem z pod zapony/ Zarzuciwszy w niepamięć swe pierwsze uciechy. Abowiem same w sobie tak są szpetne grzechy/ Ze natychmiast strach jakiś/ i brzydkość przywodzą Tak dalece/ że grzesznik pragnie przymuszony/ By to straszydło/ to jest grzech był oddalony Od duszy jego prędzej. Ach która mię Cyrce/ Albo Medea zrzekła/ żem obrócił serce Me z ochotą na ten strach! albo omamiony Głupstwem moim czemum się nie lękał strwożońy! Wiedząc/ że grzech jest strachem/ którego się trzeba Lękać, bo same patrząc nań/ w gniewie są Nieba. Heraklita Chrześcijańskiego.
Nie przyszło mi to na myśl/ abo raczej zgoła
siostre od siebie ṕędem z pod zápony/ Zarzućiwszy w niepámięć swe pierwsze ućiechy. Abowiem same w sobie tak są szpetne grzechy/ Ze nátychmiast strách iákiś/ y brzydkość przywodzą Tak dálece/ że grzesznik prágnie ṕrzymuszony/ By to strászydło/ to iest grzech był oddálony Od duszy iego prędzey. Ach ktorá mię Cyrce/ Albo Medea zrzekła/ żem obroćił serce Me z ochotą ná ten strách! albo omamiony Głupstwem moim cżemum się nie lękáł strwożońy! Wiedząc/ że grzech iest stráchem/ ktorego się trzebá Lękác, bo same patrząc náń/ w gniewie są Niebá. Heráklitá Chrześćiáńskiego.
Nie ṕrzyszło mi to ná mysl/ abo racżey zgołá
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 47
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
zlawszy najogromni, Nie obawiaj się jako brat kochany, Pocałowaniem uczcić mojej rany. A ty zaś, gdy już niknę oczywiście, Ten mój testament bratu zanieś, liście: Ja rodzicielski ordynas wykonam, I od sztyletu przysłanego skonam. Canace. Macareo. Canace. Macareo Canace Macareo. Canace. Macareo. Canace Macareo. Medea
zlawszy nayogromni, Nie obawiay sie iáko brát kochány, Pocáłowániem uczćić moiey rány. A ty záś, gdy iuż niknę oczywiśćie, Ten moy testáment brátu zánieś, liśćie: Ia rodźićielski ordynás wykonam, Y od sztyletu przysłánego skonam. Canace. Macareo. Canace. Macareo Canace Macareo. Canace. Macareo. Canace Macareo. Medea
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 152
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
dziecina Łuk z niepochybnym żeleźcem napina, A gdzie umierzy ostro uderzy.
Częstokroć pędem gdy do mnie przybiega, Tak mię miłosnym płomieniem podżega, Że jak śnieg mdleję, gdy słońce grzeje.
Za mną nieschronna w tył naciera zwada, Pode mną kopa lochy ciche zdrada, Śmierć z pewnym gońcem grozi mi końcem.
Gdzie ta Medea, która przez swe czary Wiek Ezonowi odnowiła stary! Żebym w starości zażył młodości! SZESNASTY: NARCYSSUS
Ukochana Sofronijo, z niezmiernym żalem Serce moje utrapione tobie oddałem, Upominek znamienity; część mojej dusze Tobie gwoli, ma namilsza, utracić musze.
Cóż ja w tobie upatrzyłem, dziewczę kochane, Że dla
dziecina Łuk z niepochybnym żeleźcem napina, A gdzie umierzy ostro uderzy.
Częstokroć pędem gdy do mnie przybiega, Tak mię miłosnym płomieniem podżega, Że jak śnieg mdleję, gdy słońce grzeje.
Za mną nieschronna w tył naciera zwada, Pode mną kopa lochy ciche zdrada, Śmierć z pewnym gońcem grozi mi końcem.
Gdzie ta Medea, która przez swe czary Wiek Ezonowi odnowiła stary! Żebym w starości zażył młodości! SZESNASTY: NARCYSSUS
Ukochana Sofronijo, z niezmiernym żalem Serce moje utrapione tobie oddałem, Upominek znamienity; część mojej dusze Tobie gwoli, ma namilsza, utracić musze.
Cóż ja w tobie upatrzyłem, dziewczę kochane, Że dla
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 76
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
miał być wiecznie żywy. Gdyż to dług przyrodzony każdemu człowieku Ugruntowany wiecznym Dekretem snać z wieku. Tedy się nikt niemoże pewnej śmierci schronić: Bo kto świat ujzrzał, musi kark pod jej sierp szkłonić, I iść w podziemne lochy, w których przywalony Mogiłą ziemi, w ziemię bywa obrócony. Niech bają, że Medea Starego Esona W młodego przemieniła ziółmi, niespędzona Raz wzięta starość nigdy; tym barziej od śmierci Zaden się żywy człowiek sianem niewywierci. Co najgorsza: śmierć pewna, śmierci przyście zasie Niepewne: bo niewiemy w którym przyjdzie czasie. HISTORIA Z. JANA DAMASCENA,
Jako bystrą mądrością młodzieniec przybrany, Zwidoku,
miał bydź wiecznie żywy. Gdyż to dług przyrodzony káżdemu człowieku Vgruntowány wiecznym Dekretem snać z wieku. Tedy się nikt niemoże pewney śmierći schronić: Bo kto świát vyzrzał, muśi kárk pod iey śierp śkłonić, Y iść w podźiemne lochy, w ktorych przywálony Mogiłą źiemi, w źiemię bywa obrocony. Niech báią, że Medea Stárego AEsoná W młodego przemieniłá źiołmi, niespędzona Raz wźięta stárość nigdy; tym bárźiey od śmierći Zaden się żywy człowiek śiánem niewywierći. Co naygorsza: śmierć pewna, śmierći przyśćie záśie Niepewne: bo niewiemy w ktorym przyidźie czáśie. HISTORYA S. IANA DAMASCENA,
Iáko bystrą mądrośćią młodzieniec przybrány, Zwidoku,
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 30
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
ziemie, musiał iść do góry, Musiał iść po drabinie Adam po nie wtóry. Smaczny tam ku jedzeniu, chociaż owoc struty; Tu gorzki, bo z twardego żelaza ukuty. Tamtym Ewa Adama, zapomniawszy Boga; Tym Jezusa żydowska raczy synagoga. Tam żona męża; a tu twardsza niźli szyna, Matka, niźli Medea okrutniejsza, syna, Wbijając w obie ręce one straszne ćwieki, Żeby, co jabłko struło, leczyły na wieki. Cóż, diable? Nie po szwie się twa impreza porze. Ginie głupstwo Ewine w żydowskim uporze. Bałeś umiał na jabłoń, umiałeś z jabłoni Dyskurować z niewiastą, mówże teraz do niej
ziemie, musiał iść do góry, Musiał iść po drabinie Adam po nie wtóry. Smaczny tam ku jedzeniu, chociaż owoc struty; Tu gorzki, bo z twardego żelaza ukuty. Tamtym Ewa Adama, zapomniawszy Boga; Tym Jezusa żydowska raczy synagoga. Tam żona męża; a tu twardsza niźli szyna, Matka, niźli Medea okrutniejsza, syna, Wbijając w obie ręce one straszne ćwieki, Żeby, co jabłko struło, leczyły na wieki. Cóż, diable? Nie po szwie się twa impreza porze. Ginie głupstwo Ewine w żydowskim uporze. Bałeś umiał na jabłoń, umiałeś z jabłoni Dyskurować z niewiastą, mówże teraz do niej
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 388
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987