była z robieła z trucizną, na rozkaz wyraźny Grafowy. A lubo ta śmierć dała wolność zupełną Beraldzie, być Małżonką Kochanka swojego, wielce ją jednak zasmuciła, nie mogąc po zgubie tak znaczny bez kilka dni się uspokoić. Salmina zaś, lub w największym osieroceniu domowym, nieczym innym się zabawiała, jak swoją miłością, medytując jedynie, jakoby pomieszać zamysły tych obojga kochanków. Nalegała tedy, by Baron Holk docierał swych kontraktów Małzęńskich, tym go przestrzegając, że jeżeli na to niebędzie pilne oko miał, w krótce Beraldę obaczy poślubioną. A wprawdzie, mało się nie tak stało, gdyż Beralda, której po śmierci Rodziców nie trzeba się było
byłá z robiełá z trućizną, ná roskaz wyráźny Gráffowy. A lubo tá śmierć dáłá wolność zupełną Beráldźie, bydź Małżonką Kochánká swoiego, wielce ią iednák zásmućiłá, nie mogąc po zgubie ták znáczny bez kilká dni się uspokoić. Sálminá záś, lub w naywiększym ośieroceniu domowym, nieczym innym się zábawiáłá, iák swoią miłośćią, medituiąc iedynie, iákoby pomięszáć zamysły tych oboygá kochánkow. Nálegáłá tedy, by Báron Holk doćierał swych kontráktow Małzęńskich, tym go przestrzegáiąc, że ieżeli ná to niebędźie pilne oko miał, w krotce Beráldę obaczy poślubioną. A wprawdźie, máło się nie ták stáło, gdysz Beráldá, ktorey po śmierći Rodźicow nie trzebá się było
Skrót tekstu: PrechDziałKaw
Strona: 52
Tytuł:
Kawaler polski z francuskiego przetłumaczony
Autor:
Jean de Prechac
Tłumacz:
Jan Działyński
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1722
Data wydania (nie wcześniej niż):
1722
Data wydania (nie później niż):
1722
Nie szukał; źle być samem człowieku, Bóg prawi. Cóż, kiedy widzę, że tu i łóżko postawi, Jedwabiem stół i ściany, i to okrył szumnie; Dopieroż ona puszcza w podejźreniu u mnie. Jakoż usłyszę potem, że gdy zajdzie zarza, Wodzi mu koczot dziewki do eremitarza, Żeby zaś, medytując o duszy tak wiele, Nie zapomniał, że mieszka jego dusza w ciele, I owocu żywota, gdy Bóg w raju broni, Z ziemskiej, w swoim ogrodzie, pożywał jabłoni. 431 (P). CUKIER DZIECIOM
Chciałem dać dzieciom cukru, lecz mi żona nie da, Że się robacy lęgną od niego
Nie szukał; źle być samem człowieku, Bóg prawi. Cóż, kiedy widzę, że tu i łóżko postawi, Jedwabiem stół i ściany, i to okrył szumnie; Dopieroż ona puszcza w podejźreniu u mnie. Jakoż usłyszę potem, że gdy zajdzie zarza, Wodzi mu koczot dziewki do eremitarza, Żeby zaś, medytując o duszy tak wiele, Nie zapomniał, że mieszka jego dusza w ciele, I owocu żywota, gdy Bóg w raju broni, Z ziemskiej, w swoim ogrodzie, pożywał jabłoni. 431 (P). CUKIER DZIECIOM
Chciałem dać dzieciom cukru, lecz mi żona nie da, Że się robacy lęgną od niego
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 439
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987