bez skutku widzi/ Próżne lekarstwa; a choroba sucha/ Lekarstw nie słucha.
Wolne Syropy/ i pigułki ckliwe/ I z sublimatem fluksy zaraźliwe Łaźnie codzienne/ i kadzenia różne. Bez skutku próżne
Próżne i darme. botym jeszcze gorzy/ Uparta w kościach/ franca bólu sporzy/ Dręczy/ katuje/ tak że już mgłe żyły/ Drogiej krwie zbyły.
Smaku do jadła nie masz/ ani w nocy/ Miły sen ulży co ckliwej niemocy Spać nie pozwoli. Dwa razy trapi/ we dnie w nocy boli/ Twe to gamratna/ sztuki/ Afrodyto Jak małej trochy miłości sowito/ Przypłacam teraz; za trochę żartować/ Rok pokutować. Lirycorum
bez skutku widźi/ Prożne lekárstwa; á chorobá sucha/ Lekárstw nie słucha.
Wolne Syropy/ y pigułki ckliwe/ Y z sublimátem fluxy záraźliwe Łaźnie codźienne/ y kádzenia rozne. Bez skutku prozne
Prożne y dárme. botym ieszcze gorzy/ Vpárta w kośćiách/ fráncá bolu sporzy/ Dręczy/ kátuie/ ták że iuż mgłe żyły/ Drogiey krwie zbyły.
Smáku do iadłá nie mász/ áni w nocy/ Miły sęn vlży co ckliwey niemocy Spáć nie pozwoli. Dwá rázy trapi/ we dnie w nocy boli/ Twe to gámrátna/ sztuki/ Aphrodyto Iák máłey trochy miłośći sowito/ Przypłacam teraz; zá trochę żártowáć/ Rok pokutowáć. Lyricorum
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 157
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
nie widzieli Swej sromoty, i tak ją, uprzedzić woleli A drudzy co żelaza nawet nie dobyli, Stojąc w-sprawie, prócz na to zdaleka patrzyli Czym Chmielnicki śmielszy. WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ Utarczka wtóra niepomyślna bardzo. Część PIERWSZA
Na których to zabojach, kiedy dzień ten schodził, A wieczor pochylony z-morza mgłe wywodził, Wieczor o nieszczęśliwy! godzien umaczania Pióra w Stygu, i wąglem czarnym napisania W-piecu Mongibelowym ! Aż trwoga się wzieła, Z-kąd? niewiedzieć. A naprzód od Starszych poczęła. Kiedy, acz na naszego patrząc Wojska tyle, Zda się im nie podobna wydołać tej sile Której codzień, przybywa,
nie widźieli Swey sromoty, i tak ią, uprzedźić woleli A drudzy co żeláza nawet nie dobyli, Stoiąc w-spráwie, procz ná to zdaleka pátrzyli Czym Chmielnicki śmielszy. WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY Utarczka wtora niepomyślna bardzo. CZESC PIERWSZA
Ná ktorych to zaboiach, kiedy dźień ten schodźił, A wieczor pochylony z-morza mgłe wywodźił, Wieczor o nieszcześliwy! godźien umaczánia Piorá w Stygu, i wąglem czarnym napisania W-piecu Mongibelowym ! Aż trwogá sie wźiełá, Z-kąd? niewiedźieć. A naprzod od Stárszych poczełá. Kiedy, ácz ná nászego patrząc Woyská tyle, Zda sie im nie podobna wydołać tey sile Ktorey codźień, przybywa,
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 31
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
pokłon uniżony, Porzuciwszy żelaza; a Kondycje dwie Które podam, przyjmiecie. Co wymówił ledwie: Acz Książę zaperzony, nieco się sturbuje, Wszakże za te przynamniej cheć mu podziekuje: Którą, mógłby zaczasem po nim znać wzajemną, Kiedyby go nie probą zwodził tą daremną: Bowiem on tu pokoju, puszcza im mgłe w-oczy, A tam knuje machiny, i Armaty toczy Ich Pobratym: luboby, co zasłużył godnie Pomste wziął nie omylną za swe dawne zbrodnie. Cóż? w-was ufa, i waszą tak srogim jest ligą. Aza kiedyż nasze ją żelaza rozstrzygą Bóg zdarzy sprawiedliwy! który sam to widząc, I wszelkim
pokłon uniżony, Porzućiwszy żelaza; á Kondycye dwie Ktore podam, przyymiećie. Co wymowił ledwie: Acz Xiąże zaperzony, nieco sie zturbuie, Wszakże zá te przynamniey cheć mu podźiekuie: Ktorą, mogłby zaczasem po nim znać wzáiemną, Kiedyby go nie probą zwodził tą daremną: Bowiem on tu pokoiu, puszcza im mgłe w-oczy, A tam knuie machiny, i Armaty toczy Ich Pobratym: luboby, co zasłużył godnie Pomste wźiął nie omylną za swe dawne zbrodnie. Cosz? w-was ufa, i waszą tak srogim iest ligą. Aża kiedyż nasze ią żelaza rozstrzygą Bog zdarzy spráwiedliwy! ktory sam to widząc, I wszelkim
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 63
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Nie jeden rodzaj Win sadź in causam nie urodzaju. Jeśli się pień macicy kazi, urznij przy samej ziemi w Październiku, albo w Listopadzie, albo w Lutym, lub w Marcu a odnowi się. Winnice od kilkuset lat sadzone dobre, a nowe ladaco rodzą wino. Trzeba też obcinać zagęszczone larorośli, osobliwie cienkie, mgłe, w ciepłych krajach w Październiku, i w Listopadzie, w zimnym kraju w Lutym i w Marcu, i to nie przy sa- O Ekonomice, mianowicie o Winie, etc.
mym sęczku, ale trochę nadnim o trzy palce. Trzeba też w Październiku, Listopadzie w Lutym, w Marcu okopać macicę trochę,
Nie ieden rodzay Win sadź in causam nie urodzaiu. Ieśli się pień macicy kazi, urzniy przy sámey ziemi w Pazdzierniku, albo w Listopadzie, albo w Lutym, lub w Marcu á odnowi się. Winnice od kilkuset lat sadzone dobre, á nowe ladaco rodzą wino. Trzeba też obcinać zagęszczone larorośli, osobliwie cienkie, mgłe, w ciepłych kraiach w Pazdzierniku, y w Listopadzie, w zimnym kraiu w Lutym y w Marcu, y to nie przy sa- O Ekonomice, mianowicie o Winie, etc.
mym sęczku, ale trochę nadnim o trzy palce. Trzeba też w Pazdzierniku, Listopadzie w Lutym, w Marcu okopać macicę trochę,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 486
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
parę i na mgłę podziemną/ która przenikając/ one wodę/ odmienia ją/ czym z szczerej i niepomieszanej zstawa się natychmiast inakszą/ jakoby istność mając w sobie i zapach nie wody/ ale raczej onej pary i mgły/ która onę przechodząc i przenikając/ miesza się z nią/ i z stawają się już i ona mgła/ i ona woda za jednę rzecz zmieszaną: nie inaczej jako owo bywa częstokroć/ gdy przystawi kto w garnku albo w kotle do ognia/ a on nie dobrze ogień góre/ ale dymny jest barzo: ona woda wprawdzie będzie ciepła od onego gorąca ognia: ale iż para i dym on i przez garnek przenikał w
parę y ná mgłę podźiemną/ ktora przenikáiąc/ one wodę/ odmienia ią/ cżym z szcżerey y niepomieszáney zstawa się nátychmiast inákszą/ iákoby istność maiąc w sobie y zápách nie wody/ ále rácżey oney páry y mgły/ ktora onę przechodząc y przenikáiąc/ miesza się z nią/ y z stawáią się iuż y oná mgłá/ y oná wodá za iednę rzecż zmieszáną: nie inácżey iáko owo bywa cżęstokroć/ gdy przystáwi kto w gárnku albo w kotle do ognia/ á on nie dobrze ogień gore/ ále dymny iest bárzo: oná wodá wprawdzie będźie ćiepła od onego gorącá ogniá: ale iż párá y dym on y przez gárnek przenikał w
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 59.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
, wszelki ból i czerwoność oddala, wzrok bardzo jasny czyni. Item. Wodka wypalona z żółci Szczupakowej, jest doświadczona na oczy. Rozerwanie zrzenice rzadko bywa uleczone, chyba że bardzo małe będzie, służy nanie osobliwie wodka wypalona z białków jajowych, z Celidoniej, z Kozłku, z Raków rzecznych. Na zaście mgłą oka, osobliwym sposobem służy Olejek z wątroby Miętusowej, zapuszczając niem oko, jednak lepiej powieki niem smarować idąc spać, ten Olejek jest bardzo skuteczny robi się tym sposobem. Wziąć świeżąc wątrobę z Miętusa, (woda niemaczana) posiekać ją na talerzu, włożyć do słojka szklanego, wystawić na Słońce, w krótkim czasie rozpłynie
, wszelki bol y czerwoność oddala, wzrok bárdzo iásny czyni. Item. Wodká wypalona z żołći Sczupakowey, iest doświadczona ná oczy. Rozerwánie zrzenice rzadko bywa uleczone, chybá że bárdzo máłe będźie, słuzy nánie osobliwie wodká wypalona z białkow iáiowych, z Celidoniey, z Kozłku, z Rákow rzecznych. Ná zaśćie mgłą oká, osobliwym sposobem służy Oleiek z wątroby Miętusowey, zápusczáiąc niem oko, iednák lepiey powieki niem smárowáć idąc spáć, ten Oleiek iest bárdzo skuteczny robi się tym sposobem. Wźiąc świeżąc wątrobę z Miętusa, (woda niemaczána) pośiekáć ią ná tálerzu, włożyć do słoyká szklánego, wystáwic ná Słonce, w krotkim czásie rozpłynie
Skrót tekstu: CompMed
Strona: 63
Tytuł:
Compendium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719
czarna skrzydłami ciemnemi I przed Turpinem skryła to i przed inszemi.
LXXX.
W pierwospy sen natwardszy z piersi wychrapywał Agramant, do namiotu gdy jego przybywał Rynald, krwią opojony; lecz jeden z sług jego Obudziwszy zaledwie, tak mówi do niego: „Jeśli nie chcesz więźniem być albo tu zabity, Uciekaj, ciemnych mroków mgłą, królu, zakryty!” Ten się porywa: widzi w onej mieszaninie, Jak jego lud ucieka nagi ku dolinie.
LXXXI.
I w tak nagłem rozruchu, nie mając porady, Chce się oprzeć zwyciężcom, chce pokusić zwady. Zbroję wdział doświadczoną, szablę przypasuje, Oczy po stronach, gniewem pijane, kieruje;
czarna skrzydłami ciemnemi I przed Turpinem skryła to i przed inszemi.
LXXX.
W pierwospy sen natwardszy z piersi wychrapywał Agramant, do namiotu gdy jego przybywał Rynald, krwią opojony; lecz jeden z sług jego Obudziwszy zaledwie, tak mówi do niego: „Jeśli nie chcesz więźniem być albo tu zabity, Uciekaj, ciemnych mroków mgłą, królu, zakryty!” Ten się porywa: widzi w onej mieszaninie, Jak jego lud ucieka nagi ku dolinie.
LXXXI.
I w tak nagłem rozruchu, nie mając porady, Chce się oprzeć zwyciężcom, chce pokusić zwady. Zbroję wdział doświadczoną, szablę przypasuje, Oczy po stronach, gniewem pijane, kieruje;
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 448
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
. Którzy bowiem obcemu służą Panu radzi Który wszytko na przeko temu, co sam radzi Bóg czynić, rozkazuje, ci jak łańcuchami Skrępowani, nędznemi są niewolnikami, Bo gdy raz ludzki umysł nadzieję porzuci Zbawienia, pozwalając wodzom swej złej chuci. Idzie, gdzie chce. Stąd Dawid Król na zepsowane Lata płacząc, i wieki mgłą głupstwa odziane, Tak mówi do narodu zapamiętałego: Synowie ludzcy pokiż serca tak twardego? Czemu próżności służyć doczesnej pragniecie, I kłamstwa szukać chytrych z ust usiłujecie? Także z mądrych magistrów naszych mąż wsławiony Nauką, jako z jakiej wysokiej ambony Tęż pieśń z Arfistą Pańskiem, gra i temiż słowy; Do której przydaje swój
. Ktorzy bowiem obcemu służą Pánu rádzi Ktory wszytko ná przeko temu, co sam rádźi Bog czynic, roskázuie, ci iák łáncuchámi Skrępowáni, nędznemi są niewolnikami, Bo gdy raz ludzki vmysł nádźieię porzući Zbáwienia, pozwaláiąc wodzom swey złey chući. Idźie, gdzie chce. Ztąd Dawid Krol ná zepsowáne Látá płácząc, y wieki mgłą głupstwá odźiane, Ták mowi do narodu zápámiętáłego: Synowie ludzcy pokiż serca tak twardego? Czemu proznośći służyć doczesney pragniećie, Y kłamstwa szukać chytrych z vst vśiłuiećie? Tákże z mądrych mágistrow nászych mąż wsławiony Náuką, iáko z iákiey wysokiey ámbony Tęż pieśń z Arfistą Páńskiem, gra y temiż słowy; Do ktorey przydáie swoy
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 108
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
tyranem. Bo snadniej możesz wiedzieć drogę pod obłoki Wysoką, kędy lata orzeł bystrooki, Łatwiej sam po powietrzu możesz latać z ptaki, Aniżeli mnie na lot wyprowadzić taki, Ażebym się miał wyrzec Chrystusowej wiary, I przeciw paktom z niem z ust co wyzionąć pary. Lecz zrozumiej rodzicu, a z twej rozproszywszy Duszy mgłe, i żasłonę z serca otworzywszy Przetrzyj oczy, a obacz światłość Boga twego, Która człowieka jaśnie oświeca każdego, A żebyś kiedykolwiek mógł być oświecony Tem światłem, i do wiary prawej nawrócony: Bo uważ tylko bacznie, coć z tąd za pożytek, Ześ się na pożądliwość ciała udał wszytek, I nie
tyránem. Bo snádniey możesz wiedźiec drogę pod obłoki Wysoką, kędy lata orzeł bystrooki, Łatwiey sam po powietrzu możesz latáć z ptaki, Aniżeli mnie ná lot wyprowádźić táki, Ażebym się miał wyrzec Chrystusowey wiáry, Y przećiw páktom z niem z vst co wyźionąć páry. Lecz zrozumiey rodzicu, á z twey rosproszywszy Duszy mgłe, y żasłonę z sercá otworzywszy Przetrzyy oczy, á obacz świátłość Bogá twego, Ktora człowieká iásnie oświeca kázdego, A zebyś kiedykolwiek mogł bydź oświecony Tem światłem, y do wiáry práwey náwrocony: Bo vważ tylko bacznie, coć z tąd zá pożytek, Ześ się ná pożądliwość ćiáłá vdał wszytek, Y nie
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 177
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Pocą się na twym stole od korzennej juchy Jelenie, sarny, łosie, pardwy, jemiołuchy; A po nich, przy ochocie, madziar słodki stary, Choć go kto nie zasłuży, z kryształowrej czary. 12 (P). CZEGO OCZY NIE WIDZĄ, TEGO SERCU NIE ŻAL (NA ZAĆMIENIE OCZU W STAROŚCI)
Mgłą mi oczy zachodzą, ani okulary Pomogą. Nie wiem, czemu; podobno, żem stary. Podobno śmierć, jako kat, nim złoczyńcę ścina,
Pierwej wiąże, pierwej mu chustą je opina. Ale mnie na co wiąże, na co je zasłania, Wszytko wziąwszy, co było oczom do kochania? Ścinaj,
Pocą się na twym stole od korzennej juchy Jelenie, sarny, łosie, pardwy, jemiołuchy; A po nich, przy ochocie, madziar słodki stary, Choć go kto nie zasłuży, z krzyształowrej czary. 12 (P). CZEGO OCZY NIE WIDZĄ, TEGO SERCU NIE ŻAL (NA ZAĆMIENIE OCZU W STAROŚCI)
Mgłą mi oczy zachodzą, ani okulary Pomogą. Nie wiem, czemu; podobno, żem stary. Podobno śmierć, jako kat, nim złoczyńcę ścina,
Pierwej wiąże, pierwej mu chustą je opina. Ale mnie na co wiąże, na co je zasłania, Wszytko wziąwszy, co było oczom do kochania? Ścinaj,
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 360
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987