dolega JEZUSOWEJ, niech się wszelaka miękkość najduje/ garnąć się będzie Dziecina do ostrości. Widzi bowiem że wonne roże często zawodzą siła dusz ludźkich/ i swym zapachem/ do zguby wiecznej ich pociągają. Białość złączona zrumianością wie jakich afektów jest przyczyną. i im ma w sobie wieniec rożany więcej miękkości/ tym barziej serce miękczeje/ że nim/ nasłabsze świata stworzenie kierować może powoli. Więc baczy JEZUS że barzo gęsto bywają w duszach początki z kwiatków/ z wonnych gałązek/ z zielonych rozdzek/ z wieńców świeżo uwitych ścisłej przyjaźni. Igrzyskiem często targują ludzie zielone/ targują wieniec/ i ta gałązka którą podają mili sobie/ nie ma tak wiele
dolega IEZUSOWEY, niech się wszeláká miękkość náyduie/ gárnąć się będźie Dźiećina do ostrośći. Widźi bowiem że wonne roże często záwodzą śiłá dusz ludźkich/ y swym zapáchem/ do zguby wieczney ich poćiągáią. Białość złączona zrumianośćią wie iákich áffektow iest przyczyną. y im ma w sobie wieniec rożány więcey miękkośći/ tym bárźiey serce miękczeie/ że nim/ nasłábsze świáta stworzenie kierowáć może powoli. Więc baczy IEZVS że barzo gęsto bywáią w duszách początki z kwiatkow/ z wonnych gałązek/ z źielonych rozdzek/ z wieńcow świeżo vwitych śćisłey przyiáźni. Igrzyskiem często tárguią ludźie źielone/ tárguią wieniec/ y tá gáłązká ktorą podáią mili sobie/ nie ma ták wiele
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 270
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
/ miłością ku cierpieniu pobudzony. Statek na razy gdy Bóg obaczy/ umyślnie złamie utrapienie. Tak bo więc bywa/ że gdy kto z przykra jakim orężem twardym uderzy/ kruszy oręże. A statek w cierpliwości/ same oręże boskie tępi i kruszy. Więtszy gniew żarzy w rodzicach dziecię gdy w stronę skoczy od uderzenia. Miękczeje serce Matki i Ojca rozgniewanego dziecinną powolnością. A nawet Pasterz sroży się barziej z bydlęciem/ gdy go daleko uciekającego mysi doganiać. Piesek tulący się w biciu pod pańskie nogi/ gniew/ choć najcięższy/ pański uśmierza. tak wiele wszędzie łaskawość dokazuje/ tak wiele może statek w cierpieniu. V jednych żydów nie będzie nic
/ miłośćią ku ćierpieniu pobudzony. Státek ná rázy gdy Bog obaczy/ vmyślnie złamie vtrapienie. Tak bo więc bywa/ że gdy kto z przykrá iákim orężem twárdym vderzy/ krvszy oręże. A státek w ćierpliwośći/ sáme oręże boskie tępi y kruszy. Więtszy gniew żarzy w rodźicách dźiećię gdy w stronę skoczy od vderzenia. Miękczeie serce Mátki y Oycá rozgniewanego dźiećinną powolnośćią. A nawet Pásterz sroży się bárziey z bydlęćiem/ gdy go daleko vćiekaiącego mysi doganiać. Piesek tulący się w bićiu pod pańskie nogi/ gniew/ choć nayćięższy/ pański vśmierza. ták wiele wszędzie łaskawość dokazuie/ ták wiele może statek w ćierpieniu. V iednych żydow nie będźie nic
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 518
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
jeśli żadna nie pomoże tobie, Dopiero szukaj, skąd chcesz, inszej rady sobie. A teraz z nieszczęśliwem proszę, nieszczęśliwy, Abyś na głupią nie beł zgubę ukwapliwy”.
XXXI.
Tak rzekł Leon i słowy naciągał lubemi, Iż łzami zalawszy się znowu obfitemi, Mile nań pojrzał Rugier; serce w niem miękczeje, Które jakaś nadzieja nowa z lekka grzeje; Zda mu się, iżby zgrzeszył przeciwko ludzkości, Gdyby milczeniem zbyć miał najwdzięczniejszych gości, I już chce odpowiadać, lecz trzykroć wrócony Hamuje słowa język, niewczasem zemdlony.
XXXII.
Potem przez dzięki mówi: „O, gdybyś znał tego, Leonie, co mu życzysz
jeśli żadna nie pomoże tobie, Dopiero szukaj, skąd chcesz, inszej rady sobie. A teraz z nieszczęśliwem proszę, nieszczęśliwy, Abyś na głupią nie beł zgubę ukwapliwy”.
XXXI.
Tak rzekł Leon i słowy naciągał lubemi, Iż łzami zalawszy się znowu obfitemi, Mile nań pojrzał Rugier; serce w niem miękczeje, Które jakaś nadzieja nowa z lekka grzeje; Zda mu się, iżby zgrzeszył przeciwko ludzkości, Gdyby milczeniem zbyć miał najwdzięczniejszych gości, I już chce odpowiadać, lecz trzykroć wrócony Hamuje słowa język, niewczasem zemdlony.
XXXII.
Potem przez dzięki mówi: „O, gdybyś znał tego, Leonie, co mu życzysz
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 372
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
tylo suchy barzo bez wszelkiej tłustości knot został. 70. Czemu gdy się oliwa pali mniej dymu wydaje niż żywica? Olej do żywice podobny dla tego i z sobą się mieszać dają: ale też olej mniej ma w sobie ziemie dla tego też mniej dymu czyni chybaby był brudny. 71. Czemu róg od ognia miękczeje? Bo ma przy materycy ziemnej niemało wilgotności która się rozpływa. 72. Czemu dym wysoko się wzbiwszy choć wiatru nie masz, nakłania się? Bo dym póki gorący wycienczony będąc idzie ku gorze, a gdy na powietrzu oziębnie, poczyna ciężeć i spuszcza się ku dołowi. 73. Czemu stare nabicie rurę ruśniczną rozrywa
tylo suchy bárzo bez wszelkiey tłustośći knot został. 70. Czemu gdy się oliwá pali mńiey dymu wydáie niż żywicá? Oley do żywice podobny dla tego y z sobą się mieszáć dáią: ále też oley mniey ma w sobie źiemie dla tego też mniey dymu czyni chybáby był brudny. 71. Czemu rog od ognia miękczeie? Bo ma przy máterycy źiemney niemáło wilgotnośći ktora się rozpływa. 72. Czemu dym wysoko się wzbiwszy choć wiátru nie masz, nakłania się? Bo dym poki gorący wyćienczony będąc idzie ku gorze, á gdy ná powietrzu oźiębnie, poczyna ćiężeć y zpuszcza się ku dołowi. 73. Czemu stáre nábićie rurę ruśniczną rozrywa
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 81
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
się łąmią? Łamią się które wiele mają suchości, gną się w których wilgotność nie barzo zmarzła i łacna do roztopienia panuje, gną się i wracają się znowu do swej prostości w których suchość równa wilgotności. Kruche zaś są które wiele i gęstych mają poros albo są nazbyt suche. 53. Czemu kamień w ogniu nie miękczeje jako żelazo? Miękkość pochodzi w żelazie z tego iż wilgotność zagrzana po przestronnych dziurkach przechodząc się suższe odwilża, tej zaś wilgotności nie masz w kamieniach i dla tego się od ognia rychlej rozsypują, gdy to trochę kleju co części wiąże, wygórywa jako wyżej powiedziano. 54. Czemu grad częściej pada we dnie niż w nocy
się łąmią? Łamią się ktore wiele máią suchośći, gną się w ktorych wilgotność nie bárzo zmárzła y łácna do roztopienia pánuie, gną się y wracáią się znowu do swey prostośći w ktorych suchość rowna wilgotnośći. Kruche záś są ktore wiele y gęstych máią poros álbo są názbyt suche. 53. Czemu kámień w ogniu nie miękczeie iáko żelázo? Miękkość pochodźi w żelezie z tego iż wilgotność zágrzana po przestronnych dziurkách przechodząc się suższe odwilża, tey záś wilgotnośći nie mász w kámięniách y dla tego się od ogniá rychley rozsypuią, gdy to trochę kliiu co części wiąże, wygorywa iáko wyżey powiedziano. 54. Czemu grad częśćiey pada we dnie niż w nocy
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 101
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
, gdy jaka część zachowana zostaje tamtej materii z której jest kość. 72. Czemu jeden może wytrzymać pracą a drugi zaraz słabieje? Nie pochodzi to z pomiarkowania humorów, bo i ci którzy nie chowają mierności najdują się pracowici: ale z twardości żył i ciała. i co sprawić że ciało miękkim się staje i żyły miękczeje to też i słabi. dla tego w łaźni słabieją. 73. Czemu oczy niektórych starych zaraźliwe? Nie z zatrzymania jakich humorów któreby miały odchodzić bo by i w młodych zatrzymane toż czyniły, i owszem barziej, bo w starych mniej jest albo i niemasz takich humorów, a ku temu barzjejby oddechem zarazały:
, gdy iáka część záchowána zostáie támtey máteryey z ktorey iest kość. 72. Czemu ieden może wytrzymáć pracą a drugi záraz słábieie? Nie pochodzi to z pomiárkowánia humorow, bo y ći ktorzy nie chowáią miernośći náyduią się prácowići: ále z twárdośći żył y ciáłá. y co spráwić że ćiáło miękkim się stáie y żyły miękczeie to też y słábi. dla tego w łáźni słábieią. 73. Czemu oczy niektorych starych záráźliwe? Nie z zátrzymánia iákich humorow ktoreby miáły odchodzić bo by y w młodych zátrzymáne toż czyniły, y owszem bárziey, bo w stárych mniey iest álbo y niemász tákich humorow, á ku temu bárzieyby oddechem zárazáły:
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 130
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692