Aras Bogów uczyniony, iż miał być głównym Rzymianów Adwersarzem, podbił Hiszpańskie miasta, niektóre obległ, Saguntum illô seculô potężną Fortecę z Rzymianami Confederatam, od Rzymian też sekundowaną, ale nie obronioną od wzięcia. Co dodało serca Annibalowi, że do Francyj przez Góry Pyrenejskie, potym przez Alpes góry skaliste, octem je i ogniem miękcząc, a młotami kując, wszedł do Włoch, Korneliusza i Semproniusza zniósł dywizją, i ich z świata, potym Flaminiusza Konsula nad Jeziorem Trasimenus zwyciężył, na 25. tysięcy Rzymianów na płacu położywszy, a na 15 tysięcy w niewolę zabrawszy, toż uczynił z Markiem Minuciuszem przeciw sobie z potencją wysłanym. Rok odpoczywał tam zwycięski
Aras Bogow uczyniony, iż miał bydź głownym Rzymianow Adwersarzem, podbił Hiszpańskie miasta, niektore obległ, Saguntum illô seculô potężną Fortecę z Rzymianami Confederatam, od Rzymian też sekundowaną, ale nie obronioną od wzięcia. Co dodało serca Annibalowi, że do Francyi przez Gory Pyreneyskie, potym przez Alpes gory skaliste, octem ie y ogniem miękcząc, à młotami kuiąc, wszedł do Włoch, Korneliusza y Semproniusza zniosł dywizyą, y ich z świata, potym Flaminiusza Konsula nad Ieziorem Trasimenus zwyciężył, na 25. tysięcy Rzymianow na płacu położywszy, à na 15 tysięcy w niewolę zabrawszy, toż uczynił z Markiem Minuciuszem przeciw sobie z potencyą wysłanym. Rok odpoczywał tam zwycięzki
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 572
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Sumnienie przypomina: Biada którzyście mocnymi napicia wina, a mężnemi, dużemi, ku mieszaniu opiłstwa. Oni przecie Ródzonego swego słuchając uchem/ tym czasem nie folgowali kieliszkom/ szklenicom/ i wilkom samym/ gdy tego potrzeba było bez potrzeby: a osobliwie średni brat/ Miłośnik ciernia/ który suche swoje i kolące polewając i miękcząc ciernie/ w te dla uciechy swojej/ i drugich/ zwłaszcza/ przy cudżym kuflu/ wylewał się słowa. Mowa przy tymże Bankiecie Miłośnika siana, człowieka łakomego.
KOchany Bracie/ i z serca ulubieni Przyjaciele moi; Ja się też wam z tym otwieram/ iże chociaż hojniem sobie u Ojca i Dobrodzieja mego
Sumnienie przypomina: Biada ktorzyście mocnymi napićia wina, á mężnemi, dużemi, ku mieszaniu opiłstwá. Oni przećie Rodzonego swego słucháiąc vchem/ tym czásem nie folgowáli kieliszkom/ szklenicom/ y wilkom samym/ gdy tego potrzebá było bez potrzeby: á osobliwie srzedni brát/ Miłośnik ćierniá/ ktory suche swoie y kolące polewaiąc y miękcząc ćiernie/ w te dla vćiechy swoiey/ y drugich/ zwłaszcza/ przy cudżym kuflu/ wylewał się słowá. Mowá przy tymże Bankiećie Miłośnika śianá, człowieka łakomego.
KOchany Bráćie/ y z sercá vlubieni Przyiáćiele moi; Ia się też wám z tym otwieram/ iże choćiasz hoyniem sobie v Oycá y Dobrodźieiá mego
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 12
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
! odmień, dobrodzieju — Proszę — swe żądze! dotrzymaj mi słowa! Niech się nie trapię nędzna białagłowa. Poczekaj czasu, aż nas kapłan zwiedzie, A lepiej nam Bóg błogosławić będzie! Takem na ten czas nieboga wołała A z płaczem u nóg jego upadała Raz pomstą Boską, drugiraz i groźbą, Trzeci raz miękcząc serce jego prośbą. Ale cóż potym, gdy niemal twardego Żelaza albo krzemienia durnego Człowiek poruszał! Takiej był twardości, Że skry nie puścił z siebie do litości! Owszem jak niedźwiedź, gdy się wysforuje Z swemi paznokty, a drzeć się gotuje Kogo w swej kniei, tak on z bestwej chuci Na mnie się z
! odmień, dobrodzieju — Proszę — swe żądze! dotrzymaj mi słowa! Niech się nie trapię nędzna białagłowa. Poczekaj czasu, aż nas kapłan zwiedzie, A lepiej nam Bóg błogosławić będzie! Takem na ten czas nieboga wołała A z płaczem u nóg jego upadała Raz pomstą Boską, drugiraz i groźbą, Trzeci raz miękcząc serce jego prośbą. Ale cóż potym, gdy niemal twardego Żelaza albo krzemienia durnego Człowiek poruszał! Takiej był twardości, Że skry nie puścił z siebie do litości! Owszem jak niedźwiedź, gdy się wysforuje Z swemi paznokty, a drzeć się gotuje Kogo w swej kniei, tak on z bestwej chuci Na mnie się z
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 185
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
dzikiego Utworzywszy, przyczyną grubych spraw jest jego; On jednak panu wiernem miał być po staremu, Wodzy nie popuszczając gniewowi prędkiemu, Bo czego mniej życzliwe początki nie dają, Dni fortunniejsze z czasem do rąk naszych tkają.
XXVIII.
Zwłaszcza, żem miała dosyć ochoty wrodzonej Ratować go w tej żądzy słusznie zapalonej, Nieubłagane miękcząc serce ojca mego, Aby mi wziąć pozwolił męża tak zacnego. Jeśliby też w uporze swem zwykłem beł srogi, Inszych sposobów inszej chciałam szukać drogi, Przez którą i on z mojej cieszyć się miłości Snadno mógł i ja z jego cnót, męstwa, dzielności.
XXIX.
Tych słów i jem podobnych u niegom zażyła
dzikiego Utworzywszy, przyczyną grubych spraw jest jego; On jednak panu wiernem miał być po staremu, Wodzy nie popuszczając gniewowi prędkiemu, Bo czego mniej życzliwe początki nie dają, Dni fortunniejsze z czasem do rąk naszych tkają.
XXVIII.
Zwłaszcza, żem miała dosyć ochoty wrodzonej Ratować go w tej żądzej słusznie zapalonej, Nieubłagane miękcząc serce ojca mego, Aby mi wziąć pozwolił męża tak zacnego. Jeśliby też w uporze swem zwykłem beł srogi, Inszych sposobów inszej chciałam szukać drogi, Przez którą i on z mojej cieszyć się miłości Snadno mógł i ja z jego cnót, męstwa, dzielności.
XXIX.
Tych słów i jem podobnych u niegom zażyła
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 68
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905