pożyczona, Gdzie umysł smętny i serce żebracze.
Mnie dzień, mnie i noc trapi ubrudzona; Tak mnie jej cienie toczą żywe płacze, Jako twarz Zorze ślicznie zarudzona, Choć ta wraz ze mną rosą swoją płacze:
Pomni snadź, co dla Cefala cierpiała, Świadoma dobrze troskliwej miłości, Stąd i na mój ból patrzy miłosiernie.
Zorzo, chcesz-li mi pomóc żalu wiernie, Zbądź tej różanej swojej rumianości, A oblecz bladą farbę mego ciała. SEN
Spałem i wdzięczny sen swoje słodyczy Po dniowych trudów posyłał nam porze,
I biedy, którą miłość wszytkich ćwiczy, Na miękkodartym zapomniałem piorze.
Lecz ona, co nam pokoju nie życzy
pożyczona, Gdzie umysł smętny i serce żebracze.
Mnie dzień, mnie i noc trapi ubrudzona; Tak mnie jej cienie toczą żywe płacze, Jako twarz Zorze ślicznie zarudzona, Choć ta wraz ze mną rosą swoją płacze:
Pomni snadź, co dla Cefala cierpiała, Świadoma dobrze troskliwej miłości, Stąd i na mój ból patrzy miłosiernie.
Zorzo, chcesz-li mi pomóc żalu wiernie, Zbądź tej różanej swojej rumianości, A oblecz bladą farbę mego ciała. SEN
Spałem i wdzięczny sen swoje słodyczy Po dniowych trudów posyłał nam porze,
I biedy, którą miłość wszytkich ćwiczy, Na miękkodartym zapomniałem piorze.
Lecz ona, co nam pokoju nie życzy
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 107
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
powiada Hilary Święty, submittował i podjął się tego Chrystus. Pan Tomaszowę wiarę, wziąwszy kondycyje, potwierdzić stanął. Nie Pańska to, brać kondycyje od poddanego: wziął je Chrystus, propositis conditionibus. Co miał Tomasz przepraszać, to on z-Panem w targ, propositis conditionibus. A Pan łaskawy uchodząc turbacyj, zabiegając miłosiernie zgubie Tomasza, ba i podobno obmowom na się, żeby nie mówiono: nie wielkiej się rzeczy upominał i domagał Tomasz; miano mu tego nie bronić, przedcię i Chrystus nie ma być niedotkliwy nisi tetigero. I tak Pan nasz uczynił co poddaństwo chciało, propositis Conditionibus. 1. INFER. Uważa i to Eutymiusz
powiáda Hiláry Swięty, submittował i podiął się tego Christus. Pan Tomaszowę wiárę, wźiąwszy kondycyie, potwierdźić stánął. Nie Páńska to, bráć kondycyie od poddánego: wźiął ie Christus, propositis conditionibus. Co miał Tomasz przepraszáć, to on z-Pánem w targ, propositis conditionibus. A Pan łáskáwy vchodząc turbácyi, zábiegáiąc miłośiernie zgubie Tomaszá, bá i podobno obmowom ná się, żeby nie mowiono: nie wielkiey się rzeczy vpominał i domagał Tomasz; miano mu tego nie bronić, przedćię i Christus nie ma bydź niedotkliwy nisi tetigero. I ták Pan nász vczynił co poddáństwo chćiáło, propositis Conditionibus. 1. INFER. Vważa i to Eutymiusz
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 33
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
wargi rubin krwawy, Mowa roztropna i wspaniała postać — A jażbym nią miał twoim sługą zostać? 786. Na obrazek tego kupidynka.
Jeśli dawca miłości sam Kupido mały, A to nie mógł się umknąć od miłości strzały I jak mu od niej serce ciężka trapi męka, Świadczy na pierś żałośnie przyciśniona ręka. Druga zaś miłosiernie uleczenia rany Prosi, z cerą pokorną, u której Diany. A mnie kto stąd obwini, że też szukam miejsca, W którym bym mógł spokojnie wyjąć te żelesca I uleczyć śmiertelnie dane w serce rany, Które na mię wypadły z oczu cnej Joanny. Lecz te oczy kochane taki sekret mają, Że obumarłe serca
wargi rubin krwawy, Mowa roztropna i wspaniała postać — A jażbym nię miał twoim sługą zostać? 786. Na obrazek tego kupidynka.
Jeśli dawca miłości sam Kupido mały, A to nie mogł się umknąć od miłości strzały I jak mu od niej serce ciężka trapi męka, Świadczy na pierś żałośnie przyciśniona ręka. Druga zaś miłosiernie uleczenia rany Prosi, z cerą pokorną, u ktorej Diany. A mnie kto ztąd obwini, że też szukam miejsca, W ktorym bym mogł spokojnie wyjąć te żelesca I uleczyć śmiertelnie dane w serce rany, Ktore na mię wypadły z oczu cnej Joanny. Lecz te oczy kochane taki sekret mają, Że obumarłe serca
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 278
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
podciwa zginęła, wszeteczeństwa pełno. Trójca Najświętsza u niego widły, dusza para, kościół browar, pacierz misterne plotki, chudoba z cudzej nabycie, dziewka żart i zabawa, krowa albo kobyła nałożnica. Zgoła wszytka życia manijera głupia, łakoma i wszeteczna Świnia. A takoż P. Bóg ma się mieć łaskawie, szczodrobliwie i miłosiernie do powodzenia takowych, że tak rzekę, bestii i odrodków. Byłoby tu co mówić o nich, ale ostatek przerobionemu z prostoty grubiaństwu darować się musi, pomniąc na owo poety napomnienie: Tam, gdzie złe dobrze leży, nie trzymaj się toru, Bowiem rozdrażnionego nie zniesiesz fetoru. Ja stąd postępuję do wolnego w
podciwa zginęła, wszeteczeństwa pełno. Trójca Najświętsza u niego widły, dusza para, kościół browar, pacierz misterne plotki, chudoba z cudzej nabycie, dziewka żart i zabawa, krowa albo kobyła nałożnica. Zgoła wszytka życia manijera głupia, łakoma i wszeteczna Świnia. A takoż P. Bóg ma się mieć łaskawie, szczodrobliwie i miłosiernie do powodzenia takowych, że tak rzekę, bestyi i odrodków. Byłoby tu co mówić o nich, ale ostatek przerobionemu z prostoty grubijaństwu darować się musi, pomniąc na owo poety napomnienie: Tam, gdzie złe dobrze leży, nie trzymaj się toru, Bowiem rozdrażnionego nie zniesiesz fetoru. Ja stąd postępuję do wolnego w
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 210
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
nasze osiadłości pustkami porobił. Do sieci, do oszczepu i kniei z tą ogromną jako brytan trąbą, miły Hipolicie, nie strasz ludzi, których Pan Bóg w cyrkumferencji prawa i posłuszeństwa jako swoje kreatury i wyobrażenie mieć usiłuje, chcąc widzieć zawsze pod władzą ludzką tak przystojnie i przyjemnie, jako pod swoją gnaruje ludzi łaskawie, miłosiernie i sprawiedliwie, nie żeby pobłażając zbytkom i swawoli, ale w nich przez świadczenie dobroci swojej mitygując przezornie. Alboż nie dał sam przykładu z siebie, kiedy go liczna opryszków synagogi izraelskiej na zabicie w Ogrojcu porwała ręka? W której, lubo czuł na sercu swoim własnego ludu gniew, złość i zawziętość publiczną, przecież
nasze osiadłości pustkami porobił. Do sieci, do oszczepu i kniei z tą ogromną jako brytan trąbą, miły Hipolicie, nie strasz ludzi, których Pan Bóg w cirkumferencyi prawa i posłuszeństwa jako swoje kreatury i wyobrażenie mieć usiłuje, chcąc widzieć zawsze pod władzą ludzką tak przystojnie i przyjemnie, jako pod swoją gnaruje ludzi łaskawie, miłosiernie i sprawiedliwie, nie żeby pobłażając zbytkom i swawoli, ale w nich przez świadczenie dobroci swojej mitygując przezornie. Alboż nie dał sam przykładu z siebie, kiedy go liczna opryszków synagogi izraelskiej na zabicie w Ogrojcu porwała ręka? W której, lubo czuł na sercu swoim własnego ludu gniew, złość i zawziętość publiczną, przecież
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 270
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
karaniem wiecznym. Jednak ja nigdy desperować nie będę o łasce Twojej, ale patrzając na nieskończony ocean abo nieprzebrane morze miłosierdzia Twojego, tam się udaję i od Ciebie, Boga zagniewaniego, uciekam i apeluję do Ciebie, Boga najmiłosierniejszego, abyś mię nie jako Sędzia sprawiedliwy sądził, ale jako Ociec dobrotliwy grzechy i niedostatki moje miłosiernie ogarnął.
Uciekam się także do najświętszych ran Syna Twojego a Zbawiciela mojego, Chrystusa Jezusa, i jego-ć krew, także mękę wszystkę przenadroższą za sobą prezentuję. Udaję się i do przemożnej przyczyny Matki Jezusowej, Panny Przenaświętszej, także świętych Bożych, a osobliwie patronów moich.
Na ostatek wrzucam się w przepaść bezdenną dobroci Twojej,
karaniem wiecznym. Jednak ja nigdy desperować nie będę o łasce Twojej, ale patrzając na nieskończony ocean abo nieprzebrane morze miłosierdzia Twojego, tam się udaję i od Ciebie, Boga zagniewaniego, uciekam i apeluję do Ciebie, Boga najmiłosierniejszego, abyś mię nie jako Sędzia sprawiedliwy sądził, ale jako Ociec dobrotliwy grzechy i niedostatki moje miłosiernie ogarnął.
Uciekam się także do najświętszych ran Syna Twojego a Zbawiciela mojego, Chrystusa Jezusa, i jego-ć krew, także mękę wszystkę przenadroższą za sobą prezentuję. Udaję się i do przemożnej przyczyny Matki Jezusowej, Panny Przenaświętszej, także świętych Bożych, a osobliwie patronów moich.
Na ostatek wrzucam się w przepaść bezdenną dobroci Twojej,
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 139
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
słońcem i temi Osobami, z Pisma Świętego jest inskrypcja Qui facit solem suum oriri super honos et malos.
Na tabulatach koło Opatrzności Boskiej były te Inskrypcje, 1. Twej Opatrzności, W serca ufności, Wyglądam Boże, Ta mię wspomoże we wszytkim. Inskrypcje Firlejowskie
Twe Boże oko, patrzy głęboko. Widzi obszernie, i miłosiernie, Wlot prowiduje, kto utyskuje, Na niedostatki, doznaje Matki, Twej Opatrzności. 2. Czyli kto głodny, od lat niemodny, Czyli strapiony, wlot pocieszony, Suto bogaty, co nosił łaty W wszytko utyje, dobrze użyje z Twojej hojności.
Na środku tej ulicy jest Altanka nakryta, na cztery strony
słońcem y temi Osobami, z Pismá Swiętego iest inskrypcya Qui facit solem suum oriri super honos et malos.
Na tabulatach koło Opatrzności Boskiey były te Inskrypcye, 1. Twey Opátrzności, W serca ufności, Wyglądám Boże, Ta mię wspomoże we wszytkim. Inskrypcye Firleiowskie
Twe Boże oko, patrzy głęboko. Widzi obszernie, y miłosiernie, Wlot prowiduie, kto utyskuie, Na niedostatki, doznáie Matki, Twey Opatrzności. 2. Czyli kto głodny, od lat niemodny, Czyli strapiony, wlot pocieszony, Suto bogáty, co nosił łaty W wszytko utyie, dobrze użyie z Twoiey hoyności.
Na srodku tey ulicy iest Altanká nakryta, na cztery strony
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 544
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, gińże teraz taki a taki". To nie cudzą powieść piszę, ale to, co uszy moje słyszały i na co oczy moje patrzały, gdyżem sam nie prosto za Królem, ale bokiem uchodził, niedaleko z Piotrem Rzeckim, pazłem królewskim. Aż w tym punkcie nadgania i mija rajtar, na którego miłosiernie woła koniuszy koronny: „Panie rajtar, tyś spod królewskiego regimentu, wstrzymaj konia a pilnuj nas, będziesz miał wielki respekt i nadgrodę, tylko nie odstępuj". Wstrzymuje tedy rajtar konia i po zadzie króla zostaje, aż Turczyn jeden, wysforowawszy się przed innymi z dżydą, już blisko dopędza króla. Koniuszy koronny
, gińże teraz taki a taki". To nie cudzą powieść piszę, ale to, co uszy moje słyszały i na co oczy moje patrzały, gdyżem sam nie prosto za Królem, ale bokiem uchodził, niedaleko z Piotrem Rzeckim, pazłem królewskim. Aż w tym punkcie nadgania i mija rajtar, na którego miłosiernie woła koniuszy koronny: „Panie rajtar, tyś spod królewskiego regimentu, wstrzymaj konia a pilnuj nas, będziesz miał wielki respekt i nadgrodę, tylko nie odstępuj". Wstrzymuje tedy rajtar konia i po zadzie króla zostaje, aż Turczyn jeden, wysforowawszy się przed innymi z dżydą, już blisko dopędza króla. Koniuszy koronny
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 80
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
wieczne błogosławieństwo czy nie możemy/ czy nieumiemy/ czy pewnikiem nie chcemy? Widzimy codziennie że świat prawie sprochniały sypie się. Aug: Ep: 15. Mundus tanta labe rerum contritus, ut etiam speciem seductionis amiserit Ze nadziejami naszymi zdradliwie ludzi/ że na czas krociuchny swym caczkiem pobrząkawszy/ pod czas samej uciechy nie miłosiernie co dał wydziera: że się na przyjaźniach zawodziemy/ że z mienia/ jak z lodu ślizko się zmykamy/ zjeżdżamy. Iob. 21. Ze ze czci o której mizerny punkt (punctum honoris) tak barzo stoim/ in puncto ad inferna descendimus, za lada pochyleniem fortuny/ z tego ostrego punkciku/ na którego
wieczne błogosławieństwo czy nie możemy/ czy nieumiemy/ czy pewńikiem nie chcemy? Widźimy codźiennie że świát práwie sprochniáły sypie się. Aug: Ep: 15. Mundus tanta labe rerum contritus, ut etiam speciem seductionis amiserit Ze nádźieiámi nászymi zdrádliwie ludźi/ że ná czás kroćiuchny swym caczkiem pobrząkawszy/ pod czás samey ućiechy nie miłośiernie co dał wydźiera: że się ná przyiáźniách záwodźiemy/ że z mienia/ iák z lodu ślizko się zmykamy/ zieżdżamy. Iob. 21. Ze ze czći o ktorey mizerny punkt (punctum honoris) ták bárzo stoim/ in puncto ad inferna descendimus, zá ladá pochyleniem fortuny/ z tego ostrego punkćiku/ ná ktorego
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 409
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
PRZEŁOŻONY. Pierwsze pozdrowienie nóg Pana Chrystusowych.
Witaj świata odkupienie, Witaj Jezu, me zbawienie! Ty sam moje wiesz pragnienie, I w krzyżu twym ulubienie, Że cię kocham niezmiernie. Rozum tępy, zmysł ułomny Wierzy, żeś tu jest przytomny, Na tym krzyżu obnażony; Więc upadam uniżony, Wejrz na mię miłosiernie. Widzę gwoździe, widzę rany, Któremiś wskróś przekonany; Za ten afekt tak łagodny Dziękując ci ja niegodny, Czczę cię w ranach tak srogich. Za krzyż ciężki, dziwne męki, Niech ci będą wieczne dzięki, O nadziejo już zwątpionych, Miłośniku dusz strapionych, Słodki ojcze ubogich. Co jest we mnie nieprawości
PRZEŁOŻONY. Pierwsze pozdrowienie nóg Pana Chrystusowych.
Witaj świata odkupienie, Witaj Jezu, me zbawienie! Ty sam moje wiesz pragnienie, I w krzyżu twym ulubienie, Że cię kocham niezmiernie. Rozum tępy, zmysł ułomny Wierzy, żeś tu jest przytomny, Na tym krzyżu obnażony; Więc upadam uniżony, Wejrz na mię miłosiernie. Widzę gwoździe, widzę rany, Któremiś wskróś przekonany; Za ten afekt tak łagodny Dziękując ci ja niegodny, Czczę cię w ranach tak srogich. Za krzyż ciężki, dziwne męki, Niech ci będą wieczne dzięki, O nadziejo już zwątpionych, Miłośniku dusz strapionych, Słodki ojcze ubogich. Co jest we mnie nieprawości
Skrót tekstu: KochBerTur
Strona: 51
Tytuł:
Rytm świętego Bernarda
Autor:
Wespazjan Kochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1668
Data wydania (nie wcześniej niż):
1668
Data wydania (nie później niż):
1668
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wierszem i prozą
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Polska
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859